dziewczyny wytłumaczcie mi to...
: 28 gru 2004, 13:59
... więc mam dziewczyne od niecałych ośmiu miesięcy. sex zaczeliśmy uprawiać po niecałych szcześciu miesiącach bycia ze sobą. wyglądał on jednak dość mizernie. były to stosunki nie trwające zbyt długo (podejrzewam że gdzieś około 5 minut). kiedyś powiedzieliśmy sobie że koniec z "szybkimi numerkami". przy nastepnej okazji nasz sex wyglądał zupełnie inaczej. kochaliśmy się długo i namiętnie (nie wiem dokładnie ile trwał ale podejrzewam tak na oko że ponad 20 do 30 minut). po wszystkim zauważyłem jak po policzkach mojej dziewczyny ciekną łzy. pierwsza moja myśl dotyczyła że może jej nie zadowoliłem tak jakby chciała. okazało się że zaczęła już płakać w trakcie sexu. nie chciała jednak żebym to zauważył i umiejętnie to ukrywała. zapytałem się jej czemu płacze. powiedziała mi "że to ze szczęścia". ja z natury jestem nie dowiarkiem więc jej nie uwieżyłem. ona za każdym razem powtarza że to było ze szczęścia. i teraz pytanie do was. możliwe jest żeby się dziewczyny popłakały ze szczęścia podczas sexu? zdarzylo się wam to kiedyś? czy sex trwający koło 20-30 minut to normalka? to dużo czy mało? dziewczyny wytłumaczcie mi to prosze.