ja juz nic nie rozumiem... prosze o pomoc...
: 13 mar 2008, 13:50
nie wiem czy to tutaj ten post powinnien sie znajdowac w razie czego prosze o przeniesienie ale nie usuwanie poniewaz to narawde bardzo wielki problem dla mnie...
zaczne od tego ze mam 19 lat moja partnerka (byla) tez 19... bylismy ze soba przez ponad 1,5 roku i rok wczesniej sie juz znalismy gdzie przez caly czas ja sie o nia staralem... wiec zaczne od samego poczatku...
bylem jej 1 chlopakiem! przede mna nigdy wczesniej nie miala stycznsci takich z chlopakami a tylko raz sie wczesniej calowala... ale jakos tak bardzo mi zalezalo i tak bardzo sie staralem ze w koncu po prawie roku ulegla i zaczelismy byc ze soba...
na poczatku jej w ogole nie zalezalo zerwala ze mna po 2 miesiacach i po 2 tyg znowu bylismy razem... ale po ponad pol roku bycia ze soba za jej zgoda jakos przeczytalem jej archiwum na gg... w ktorym sie dowiedzialem ze przez caly czas kombinowala tylko jak ze mna skonczyc i podobali sie jej inni... wszystko sie wtedy znowu zepsulo ale ja w koncu uleglem i uwierzylem ze to stare dzieje... mowila mi kocham cie jakies juz kroki robilismy i powoli zaczelismy sie piescic... i tu nagle okazalo sie ze po tym jak juz pozwolila sie piescic w tym miejscu reka powiedziala na nastepnym spotkaniu ze to dla niej za szybko ze ona po slubie itd... zreszta na poczatku tez mi to mowila ale ciagle mialem nadzieje ze sie to zmieni... w koncu jak ja meczylem o co chodzi powiedziala mi smieszna histroyjke ze niby w tv widziala program gdzie mwoili ze mozna zaplodnic kobiete palcem... spoko ja uwierzylem wszystko jej wytlumaczylem... po nie calym roku juz piescilismy sie do tego stopnia ze zapragnolem czeos wiecej... byly rozmowy itd nie namiawialem lecz sugerowalem powiedzialem wszystko co i jak... ale dalem sie temu wszystkiemu rozwinac...
pewnego wieczoru postanowilismy wyjechac sobie w gory tak na jedna noc... w hotelu podczas pieszczot ona upuscila gas (pozwolcie ze tak to ujme) mi to w gole nie przeszkodzilo i zaczolem sie smiac ona sie wyspinala ale ciagle ja zapewnialem zeby sie nie martwila ze kazdy tak ma itd... pieszczoty dokonczylismy i wszystko wydawalo sie byc oki... po pewnym czasie zaczelismy ze soba uprawiac sex... wiadomo poczatku sa trudne ale powoli a do celu... byla troche oziebla ale myslalem ze sie to zmieni po czasie... wiec nic nie mowilem.... zaczelsimy ten sex urozmajcac wdaje mi sie ze z powodzeniem mowilem jak bym chcial jak bym wolal probowalismy wielu rzeczy nie brzydzila sie mna ale jakos tak wydawalo mi sie ciagle ze jednak nie chetnie robi mi "loda"... jak ja zadowalalem palcami wydawalo mi sie ze dostaje orgazmu ale zawsze mi w koncu odciagala reke to samo zdarzalo sie czasami pod czas penetracji... pytalem co i jak ale tmulaczneie bylo ciagle to samo ze to jej sprawia taka przyje,nosc ze nie moze wytrzymac! pytalem o to milion razy! ale odpowiedz byla zawsze taka sama...
pewnego razu bylismy na weselu z ktorego wyrwalismy sie na chwilke i uprawialismy sex ja bylem w stanie lekkiego upojenia (mze troszke bardziej nawet niz lekko) i nie dala mi dokonczyc tylko zeskoczyla ze mnie (to byl chyba 1 raz kiedy sama na mnie usiadla... i chyba ostatni...) i wtedy dostala orgazmu tak mi mowila... pozniej sex analny wszystko super! podobno bardzo przyjemne dla niej! wszystko wolnymi krokami! wydawalo sie byc wszystko ok ale zauwazalem ze coraz mniej sie do tego przyklada ze brakuje jej tego zeby mnie jakos bardziej pociagala a dawniej z tym nie bylo problemow... przestala robic jakies gesty ktore mnie pociagaly itd... wiec zaczolem jej mowic ze tego mi brakuje.... dlaczego to ja mam ciagle podejmowac pierwsze kroki dlaczego ona sama mi nie powie ze chce sie kochac ze zachowuje sie troszke jak by byla zimna czy tez jak lalka... ty sobie poruchaj a ja sobie poleze i popatrze... (oczywiscie wszystko to jej mowilem ale delikatnie nie w teki sposob jak wam tutaj przedstawiam a wiem ze jak tak wam napisze szybciej zalapiecie cala sprawe) w koncu przestalem miec jakos ochote na sex... nigdy go nie dmowilem ona tez mi nie odmowila ale ja zaczoelm go unikac... zawsze to wszystko wygladalo tak samo mimo tego ze staralem sie zawsze urzomajcic wziasc gdzies kupic np zel do masazu kajdanki specjalny taniec dla niej wizanie oczu itd... ale wszystko to ode mnie a w zamian zawsze dostawalem w sumie to samo...
moje uczucie do niej zaczelo wygasac tak mi sie przynajmniej wydawalo... ciagle klutnie... wolalem pojezdzic autem (a to naprawde kocham!) czy tez posiedziec z kumplami przy piwku i zapalic jointa.... i w tym czasie moj wspol lokator kozystal z zycia troszke... i przyprowadzil kiedys mlodsza ode mnie siasiadke ktora poznal... tak i ja ja poznalem na gg troszke popisalismy i w koncu wyszlo tak ze zdradzilem swoja dziewczyne z ta wlasnie sasiadka... (zeby nie bylo az tak zle ta siasiadka wiedziala o tym ze mam dziewczyne ktora bardzo kocham) ale w zyciu ten sex nie byl taki super jak wlasnie wtedy... widac bylo checi... ruszala sie a nie lezala... jeczala tak prawdziwie... nie zrobila mi loda bo miala katar jedynie co to sie lekko przystawiala i lizala jak w pordaniutku na tej stronie zabawa w kotke i myszke... wszystko super i jej tez sie podobalo... w tym momencie dostrzeglem ze ja jestem nie szczesliwy z moja dziewczyna w lozku... nie powiedzialem jej o tym co sie wydarzylo... zaczolem ja naprawodzac co powinna zmienic zaczolem ja upodabniac do tamtej ale w sumie to jaks kiepawo to wszystkow wygladalo... wiecej sie udenerwowalem... znowu apetyt na sex (przynajmniej z nia) zmalal do 0... stweirdzialem wtedy ze dluzej juz tak nie potrafie! wiec czekala nasz szczera rozmowa! powiedzialem jej wszystko ze to mi nie pasuje ze nie ma u nas flirtu ze tak jak by sie za malo starala wszystko robila od niechcenia.... wtedy sie dowiedzialem ze jej odpychanie to byl wynik tego smiechu jak pierdnela... i ciagle sie obawiala ze znowu jej sie to wydarzy... ze ona tak naprawde nie wie co i jak robic... wtedy tez sie dowiedzialem o tym ze wszystkie jej "orgazmy" byly udawane i ciagle przez ponad pol roku mnie oklamywala mimo ze pytalem co i jak dlaczego odpycha itd... i ze tylko podczas tego wesela dostala... wszystko staralem sie wytlumaczyc ale znowu na nie wiele sie to zdalo... poprawa byla ale ogolny efekt i tak bardzo kruchy... w tym momencie ochota na sex totalnie mi odeszla i postanowilem skonczyc ten zwiazek bo stweirdzilem ze dluzej tak juz sie nie da wytrzymac...
nie jestesmy juz ze soba od dokladnie 2 tyg... teskni mi sie troche za przytualniem rozmowa itd bo to naprawde wspaniala kobieta... nie wyobrazam sobie z inna isc do slubu... a jednak wszystko skonczylem... wczoraj przeczytalem wszystkie poradniki np jak powinnien wygladac Fellatio - sex ustami... i nigdy tak nie mialem... np raz jak sproboala ssac i spytala czy mi sie podoba powiedzialem ze tak bardzo to juz nigdy wiecej tego nie zrobila:/ (co prawda milo to miejsce na koncowce naszego zwiasku no ale...). raczej mnie spotykalo jak gdzies tutaj tez opisane machanie glowa w przod i tyl i na tym koniec tak naprawde zero uczucia w tym wszystkim co robi zero flirtu itd:( w ogole nie bylo pozniej juz mniedzy nami flirtu staralem sie cos tam ale nici z tego wychodzily:( przez to wszystko to tylko w nie humorze chodzilem... a szczegolnie jak ja ja niby zadowolilem co okazalo sie klamstwem juz byl koniec i ja nawet nie dokonczylem i mnie takiego zostawiala:(
ja juz nic nie rozumiem... te wszystkie klutnie to wynik tego ze nam sie w lozku naprawde nie ukladalo? co jest w morde o co tutaj chodzi?:( sasiadka mnie potrafila zadowolic i ja ja i wszystko bylo oki i starala sie (chociaz twierdzila ze to i tak jest namiastka tego wszystkiego bo jej sie nie chcialo tak przykladac) i ja ja tez doprowadzilem 2 razy podobno a ma z tym problemy... nic juz nie kumam... moja byla mnie kocha i chce sie ciagle do mnie wrocic a ja nie chce sie wracac jak ma mnie spotac znowu to samo:( tera patrzac na caly zwiazek to wygladalo racazej jak zabawa w burdelu niz naprawde milosc:( bo nawet jak ja staralem sie robic wszystko delikatnie romantycznie przy swiecach nie wiem no rozne przez ten czas mialem pomysly to i tak nic do tej kobiety nie docieralo i nic nie zrobila zeby mnie bardziej pociagac:( ba dawniej pociagala mnie bardziej jakos bardziej sie starala a z czasem mam wrazenie ze coraz mniej:( pomoz mi to ktos zrozumiec... i co ja mam robic:( kocham ja ale wole juz pocierpiec tak zeby milosc przeminela i z czasem normalnie zyc:( to wszystko moja wina? nie potrafie nauczyc? chodzi o jej wiare? (a jest mocno wierzaca w Boga) moze o to ze ja jej nie pociagam fizycznie? (a jest taka mozliwosc)... zapomnialem napisac ze jest to najpiekniejsza kobieta na swiecie ktora nie samowicie mnie pociaga (szkoda ze nie gestami tylko samym wygladem:( ) ale to wszystko jakos dziwnie wyglada... sasiadka ktora jest o wiele brzydsza i mniej zgrabniejsza od niej potrafila samymi gestami wywolac u mnie takie emocje jakich nigdy nie mialem z osoba ktora na pewno kochalem (bo teraz to ja juz sam nie wiem od tego wszystkiego to tylko glowa boli:/) prosze powiedzcie mi czy ten zwiazek jest do uratowania... kogo jest wina co teraz zrobic....
moze ja nie potrafie? moj ojciec zdradzal moja mame... brat zdradza swoja dziewczyne... a ja nie chce zdradzac nie zdradzalem nawet na inna sie nie popatrzylem dawniej a teraz to wszystko jak w piach:( zmeczylo mnie to wszystko.... moze chodzi o wiek? albo ja jej nie podniecam nie podobam sie jej:(
przepraszam za bedy ortograficzne i brak polskich znakow oraz za tak dlugi post ale chcialem wszystko wyjsnic... prosze o zrozumienie:/
edit: musze dodac ze ona pochodzi z malej wsi a ja z malego miasteczka... przeprowadzilismy sie do duzego miasta na studia od pazdziernika czyli jakies 2miesiace moze 3 po pierwszym naszym razie... sisiadka oczywiscie byla z tego duzego miasta...
zaczne od tego ze mam 19 lat moja partnerka (byla) tez 19... bylismy ze soba przez ponad 1,5 roku i rok wczesniej sie juz znalismy gdzie przez caly czas ja sie o nia staralem... wiec zaczne od samego poczatku...
bylem jej 1 chlopakiem! przede mna nigdy wczesniej nie miala stycznsci takich z chlopakami a tylko raz sie wczesniej calowala... ale jakos tak bardzo mi zalezalo i tak bardzo sie staralem ze w koncu po prawie roku ulegla i zaczelismy byc ze soba...
na poczatku jej w ogole nie zalezalo zerwala ze mna po 2 miesiacach i po 2 tyg znowu bylismy razem... ale po ponad pol roku bycia ze soba za jej zgoda jakos przeczytalem jej archiwum na gg... w ktorym sie dowiedzialem ze przez caly czas kombinowala tylko jak ze mna skonczyc i podobali sie jej inni... wszystko sie wtedy znowu zepsulo ale ja w koncu uleglem i uwierzylem ze to stare dzieje... mowila mi kocham cie jakies juz kroki robilismy i powoli zaczelismy sie piescic... i tu nagle okazalo sie ze po tym jak juz pozwolila sie piescic w tym miejscu reka powiedziala na nastepnym spotkaniu ze to dla niej za szybko ze ona po slubie itd... zreszta na poczatku tez mi to mowila ale ciagle mialem nadzieje ze sie to zmieni... w koncu jak ja meczylem o co chodzi powiedziala mi smieszna histroyjke ze niby w tv widziala program gdzie mwoili ze mozna zaplodnic kobiete palcem... spoko ja uwierzylem wszystko jej wytlumaczylem... po nie calym roku juz piescilismy sie do tego stopnia ze zapragnolem czeos wiecej... byly rozmowy itd nie namiawialem lecz sugerowalem powiedzialem wszystko co i jak... ale dalem sie temu wszystkiemu rozwinac...
pewnego wieczoru postanowilismy wyjechac sobie w gory tak na jedna noc... w hotelu podczas pieszczot ona upuscila gas (pozwolcie ze tak to ujme) mi to w gole nie przeszkodzilo i zaczolem sie smiac ona sie wyspinala ale ciagle ja zapewnialem zeby sie nie martwila ze kazdy tak ma itd... pieszczoty dokonczylismy i wszystko wydawalo sie byc oki... po pewnym czasie zaczelismy ze soba uprawiac sex... wiadomo poczatku sa trudne ale powoli a do celu... byla troche oziebla ale myslalem ze sie to zmieni po czasie... wiec nic nie mowilem.... zaczelsimy ten sex urozmajcac wdaje mi sie ze z powodzeniem mowilem jak bym chcial jak bym wolal probowalismy wielu rzeczy nie brzydzila sie mna ale jakos tak wydawalo mi sie ciagle ze jednak nie chetnie robi mi "loda"... jak ja zadowalalem palcami wydawalo mi sie ze dostaje orgazmu ale zawsze mi w koncu odciagala reke to samo zdarzalo sie czasami pod czas penetracji... pytalem co i jak ale tmulaczneie bylo ciagle to samo ze to jej sprawia taka przyje,nosc ze nie moze wytrzymac! pytalem o to milion razy! ale odpowiedz byla zawsze taka sama...
pewnego razu bylismy na weselu z ktorego wyrwalismy sie na chwilke i uprawialismy sex ja bylem w stanie lekkiego upojenia (mze troszke bardziej nawet niz lekko) i nie dala mi dokonczyc tylko zeskoczyla ze mnie (to byl chyba 1 raz kiedy sama na mnie usiadla... i chyba ostatni...) i wtedy dostala orgazmu tak mi mowila... pozniej sex analny wszystko super! podobno bardzo przyjemne dla niej! wszystko wolnymi krokami! wydawalo sie byc wszystko ok ale zauwazalem ze coraz mniej sie do tego przyklada ze brakuje jej tego zeby mnie jakos bardziej pociagala a dawniej z tym nie bylo problemow... przestala robic jakies gesty ktore mnie pociagaly itd... wiec zaczolem jej mowic ze tego mi brakuje.... dlaczego to ja mam ciagle podejmowac pierwsze kroki dlaczego ona sama mi nie powie ze chce sie kochac ze zachowuje sie troszke jak by byla zimna czy tez jak lalka... ty sobie poruchaj a ja sobie poleze i popatrze... (oczywiscie wszystko to jej mowilem ale delikatnie nie w teki sposob jak wam tutaj przedstawiam a wiem ze jak tak wam napisze szybciej zalapiecie cala sprawe) w koncu przestalem miec jakos ochote na sex... nigdy go nie dmowilem ona tez mi nie odmowila ale ja zaczoelm go unikac... zawsze to wszystko wygladalo tak samo mimo tego ze staralem sie zawsze urzomajcic wziasc gdzies kupic np zel do masazu kajdanki specjalny taniec dla niej wizanie oczu itd... ale wszystko to ode mnie a w zamian zawsze dostawalem w sumie to samo...
moje uczucie do niej zaczelo wygasac tak mi sie przynajmniej wydawalo... ciagle klutnie... wolalem pojezdzic autem (a to naprawde kocham!) czy tez posiedziec z kumplami przy piwku i zapalic jointa.... i w tym czasie moj wspol lokator kozystal z zycia troszke... i przyprowadzil kiedys mlodsza ode mnie siasiadke ktora poznal... tak i ja ja poznalem na gg troszke popisalismy i w koncu wyszlo tak ze zdradzilem swoja dziewczyne z ta wlasnie sasiadka... (zeby nie bylo az tak zle ta siasiadka wiedziala o tym ze mam dziewczyne ktora bardzo kocham) ale w zyciu ten sex nie byl taki super jak wlasnie wtedy... widac bylo checi... ruszala sie a nie lezala... jeczala tak prawdziwie... nie zrobila mi loda bo miala katar jedynie co to sie lekko przystawiala i lizala jak w pordaniutku na tej stronie zabawa w kotke i myszke... wszystko super i jej tez sie podobalo... w tym momencie dostrzeglem ze ja jestem nie szczesliwy z moja dziewczyna w lozku... nie powiedzialem jej o tym co sie wydarzylo... zaczolem ja naprawodzac co powinna zmienic zaczolem ja upodabniac do tamtej ale w sumie to jaks kiepawo to wszystkow wygladalo... wiecej sie udenerwowalem... znowu apetyt na sex (przynajmniej z nia) zmalal do 0... stweirdzialem wtedy ze dluzej juz tak nie potrafie! wiec czekala nasz szczera rozmowa! powiedzialem jej wszystko ze to mi nie pasuje ze nie ma u nas flirtu ze tak jak by sie za malo starala wszystko robila od niechcenia.... wtedy sie dowiedzialem ze jej odpychanie to byl wynik tego smiechu jak pierdnela... i ciagle sie obawiala ze znowu jej sie to wydarzy... ze ona tak naprawde nie wie co i jak robic... wtedy tez sie dowiedzialem o tym ze wszystkie jej "orgazmy" byly udawane i ciagle przez ponad pol roku mnie oklamywala mimo ze pytalem co i jak dlaczego odpycha itd... i ze tylko podczas tego wesela dostala... wszystko staralem sie wytlumaczyc ale znowu na nie wiele sie to zdalo... poprawa byla ale ogolny efekt i tak bardzo kruchy... w tym momencie ochota na sex totalnie mi odeszla i postanowilem skonczyc ten zwiazek bo stweirdzilem ze dluzej tak juz sie nie da wytrzymac...
nie jestesmy juz ze soba od dokladnie 2 tyg... teskni mi sie troche za przytualniem rozmowa itd bo to naprawde wspaniala kobieta... nie wyobrazam sobie z inna isc do slubu... a jednak wszystko skonczylem... wczoraj przeczytalem wszystkie poradniki np jak powinnien wygladac Fellatio - sex ustami... i nigdy tak nie mialem... np raz jak sproboala ssac i spytala czy mi sie podoba powiedzialem ze tak bardzo to juz nigdy wiecej tego nie zrobila:/ (co prawda milo to miejsce na koncowce naszego zwiasku no ale...). raczej mnie spotykalo jak gdzies tutaj tez opisane machanie glowa w przod i tyl i na tym koniec tak naprawde zero uczucia w tym wszystkim co robi zero flirtu itd:( w ogole nie bylo pozniej juz mniedzy nami flirtu staralem sie cos tam ale nici z tego wychodzily:( przez to wszystko to tylko w nie humorze chodzilem... a szczegolnie jak ja ja niby zadowolilem co okazalo sie klamstwem juz byl koniec i ja nawet nie dokonczylem i mnie takiego zostawiala:(
ja juz nic nie rozumiem... te wszystkie klutnie to wynik tego ze nam sie w lozku naprawde nie ukladalo? co jest w morde o co tutaj chodzi?:( sasiadka mnie potrafila zadowolic i ja ja i wszystko bylo oki i starala sie (chociaz twierdzila ze to i tak jest namiastka tego wszystkiego bo jej sie nie chcialo tak przykladac) i ja ja tez doprowadzilem 2 razy podobno a ma z tym problemy... nic juz nie kumam... moja byla mnie kocha i chce sie ciagle do mnie wrocic a ja nie chce sie wracac jak ma mnie spotac znowu to samo:( tera patrzac na caly zwiazek to wygladalo racazej jak zabawa w burdelu niz naprawde milosc:( bo nawet jak ja staralem sie robic wszystko delikatnie romantycznie przy swiecach nie wiem no rozne przez ten czas mialem pomysly to i tak nic do tej kobiety nie docieralo i nic nie zrobila zeby mnie bardziej pociagac:( ba dawniej pociagala mnie bardziej jakos bardziej sie starala a z czasem mam wrazenie ze coraz mniej:( pomoz mi to ktos zrozumiec... i co ja mam robic:( kocham ja ale wole juz pocierpiec tak zeby milosc przeminela i z czasem normalnie zyc:( to wszystko moja wina? nie potrafie nauczyc? chodzi o jej wiare? (a jest mocno wierzaca w Boga) moze o to ze ja jej nie pociagam fizycznie? (a jest taka mozliwosc)... zapomnialem napisac ze jest to najpiekniejsza kobieta na swiecie ktora nie samowicie mnie pociaga (szkoda ze nie gestami tylko samym wygladem:( ) ale to wszystko jakos dziwnie wyglada... sasiadka ktora jest o wiele brzydsza i mniej zgrabniejsza od niej potrafila samymi gestami wywolac u mnie takie emocje jakich nigdy nie mialem z osoba ktora na pewno kochalem (bo teraz to ja juz sam nie wiem od tego wszystkiego to tylko glowa boli:/) prosze powiedzcie mi czy ten zwiazek jest do uratowania... kogo jest wina co teraz zrobic....
moze ja nie potrafie? moj ojciec zdradzal moja mame... brat zdradza swoja dziewczyne... a ja nie chce zdradzac nie zdradzalem nawet na inna sie nie popatrzylem dawniej a teraz to wszystko jak w piach:( zmeczylo mnie to wszystko.... moze chodzi o wiek? albo ja jej nie podniecam nie podobam sie jej:(
przepraszam za bedy ortograficzne i brak polskich znakow oraz za tak dlugi post ale chcialem wszystko wyjsnic... prosze o zrozumienie:/
edit: musze dodac ze ona pochodzi z malej wsi a ja z malego miasteczka... przeprowadzilismy sie do duzego miasta na studia od pazdziernika czyli jakies 2miesiace moze 3 po pierwszym naszym razie... sisiadka oczywiscie byla z tego duzego miasta...