ja bym z moim zerwała gdyby aczął mnie na serio gwałcić lub siłą zmuszać.
ja patrzę na to troszeczkę inaczej... jeśli MÓJ facet rzuciłby się na mnie i nie słuchał słów odmowy byłby to dla mnie raczej znak, że bardzo, ale to bardzo ma na mnie ochotę, że jest bardzo podniecony i to strasznie mnie nakręca
A ja powtarzam: zgwałć GO!
Koncepcja dobra, tylko obawiam się, że miałabym marne szanse, bo jest ode mnie dużo silniejszy, ale warto spróbować :-)
A tak ogólnie: gwałt gwałtowi nierówny.
To też prawda! Wiadomo, że mówiąc o zgwłaceniu przez chłopaka nie mam na myśli jakiejś ogromnej przemocy jak to z reguły jest przy "normalnych" gwłatach... nie marzy mi się oczywiście, że facet brutalnie zaspokoi swoje rządze a potem zostawi mnie posiniaczoną zakrwawioną czy nie wiem w jak koszmarnym stanie.
Mój wymarzony gwałt to nie taki, którego znamy z filmów czy (niestety często) z gazet czy telewizji to raczej seks z ukochanym, którym sterują niepohamowane rządze, chcę aby ON choć raz stał się całkowitym egoistą i zrobił ze mną co chcę nie oglądając się na mnie, przemoc jest tu wskazana, ale w granicach zdrowego rozsądku... ma mnie zmusić do czegoś czego być może normalnie bym nie zrobiła, ale też muszę wyjść z takiej akcji bez większego uszczerbku na zdrowiu.
Nazywajcie to jeśli wolicie ostrym seksem, ale ja widzę subtelną granicę między niby-gwałtem a ostrym seksem. Przy ostrym seksie obie strony biorą czynny udział a przy gwałcie tylko jedna osoba "działa" a druga poddaje się (bo musi) partnerowi. Nie mam racji?!