Ja się cieszę, że mam odpowiedzialnego narzeczonego, który myśli za nas dwoje, bo inaczej byłoby nas już przynajmniej troje. Ciągle jeszcze wierzę, że zmądrzeję
Myślę sobie, że studia to nie najlepszy jednak moment na dziecko. 1-2 rok, bezstresowy, bo rzadko kto o życiu zawodowym myśli, ale znowu na dziecko za wcześnie. Na 3,4 to studia plus praca, więc na dziecko nie ma czasu. Potem już 5 czyli pełen etat, potem podyplomowe, potem egzaminy państwowe, jakieś licencje...<< Kurcze i jak tu się nie zgodzić, że narzeczony jest moim najaktywniejszym aktywem <pytanie, czy trwałym czy obrotowy
>
?>> Bo zanim ja zacznę porządne pieniądze zarabiać to będę po 30stce i to też wcale nie takie pewne. A 30lat to trochę późno na dziecko dla kobiety.
A co by nie mówić dziecko trochę łamie kobiecie karierę, bo np. chcąc założyć własny biznes (jak to się brzydko mówi) naprawdę ciężko jest zająć się sobą, a co dopiero małą istotką.
Ale z drugiej strony, tyle ludzi ma dzieci i osiągnęło sukces... tylko, że ów sukces osiągają często nie kobiety a mężczyźni...
Chyba mam za dużo wolnego czasu, że takie rozmyślania mnie naszły.