Mądry Polak po szkodzie?!
Moderator: modTeam
Mądry Polak po szkodzie?!
Sytuacja niemal podręcznikowa. Dziewczyna rzuca faceta a potem żałuje decyzji tylko że odwrotu już chyba nie ma.
Ale mam pytanie. Argumentem do zerwania było to, że Go nie kocham. Jednak kiedy Go już nie ma zaczynam się zastanawiać co to naprawdę jest miłość? Czekałam na jakieś fajerwerki a może to, że lubię jego towarzystwo, że tęsknię, że myślę co robi kiedy jest daleko to właśnie już jest to uczucie?
Właściwie powinnam być zadowolona. Wydawało mi się, że to nie TEN, więc asekuracyjnie wycofałam się, aby nie krzywdzić ani siebie ani jego będąc w związku, który (jak przypuszczałam) większej przyszłości nie miał. Bałam się, że tak się do siebie przyzwyczaimy, że zostaniemy ze sobą już na zawsze a przez to ominie nas prawdziwe uczucie (z inną osobą... tak przynajmniej głupio myślałam).
Jednak dlaczego jest mi tak ciężko? Rozsypałam się na milion kawałków i nie potrafię się pozbierać. Bardzo mi Go brakuje. Dziś wiem, że nie prawdą było, że mi nie zależało. Potrzebowałam chyba silnego kopa, aby zobaczyć jak ważny on jest dla mnie.
A teraz pytanie do Was. Uważacie, że faktycznie można "obudzić się" właśnie wtedy, kiedy tej drugiej osoby już nie ma. Można poczuć coś dopiero wtedy? Albo zrozumieć, że jednak zależało nam o wiele bardziej niż nam się wydawało? A może choruję dziś z rozpaczy nad rozlanym mlekiem, bo zwyczajnie czegoś mi brakuje, przyzwyczaiłam się do chwil spędzonych z nim a teraz jestem sama i jest mi źle?
Ale mam pytanie. Argumentem do zerwania było to, że Go nie kocham. Jednak kiedy Go już nie ma zaczynam się zastanawiać co to naprawdę jest miłość? Czekałam na jakieś fajerwerki a może to, że lubię jego towarzystwo, że tęsknię, że myślę co robi kiedy jest daleko to właśnie już jest to uczucie?
Właściwie powinnam być zadowolona. Wydawało mi się, że to nie TEN, więc asekuracyjnie wycofałam się, aby nie krzywdzić ani siebie ani jego będąc w związku, który (jak przypuszczałam) większej przyszłości nie miał. Bałam się, że tak się do siebie przyzwyczaimy, że zostaniemy ze sobą już na zawsze a przez to ominie nas prawdziwe uczucie (z inną osobą... tak przynajmniej głupio myślałam).
Jednak dlaczego jest mi tak ciężko? Rozsypałam się na milion kawałków i nie potrafię się pozbierać. Bardzo mi Go brakuje. Dziś wiem, że nie prawdą było, że mi nie zależało. Potrzebowałam chyba silnego kopa, aby zobaczyć jak ważny on jest dla mnie.
A teraz pytanie do Was. Uważacie, że faktycznie można "obudzić się" właśnie wtedy, kiedy tej drugiej osoby już nie ma. Można poczuć coś dopiero wtedy? Albo zrozumieć, że jednak zależało nam o wiele bardziej niż nam się wydawało? A może choruję dziś z rozpaczy nad rozlanym mlekiem, bo zwyczajnie czegoś mi brakuje, przyzwyczaiłam się do chwil spędzonych z nim a teraz jestem sama i jest mi źle?
Ale mam pytanie. Argumentem do zerwania było to, że Go nie kocham. Jednak kiedy Go już nie ma zaczynam się zastanawiać co to naprawdę jest miłość? Czekałam na jakieś fajerwerki a może to, że lubię jego towarzystwo, że tęsknię, że myślę co robi kiedy jest daleko to właśnie już jest to uczucie?
nie wiedziałaś, czy kochasz czy nie? Wybacz, ale to dziwne Bardzo. To się czuje, to się wie. Instynktownie
amazonka pisze:A teraz pytanie do Was. Uważacie, że faktycznie można "obudzić się" właśnie wtedy, kiedy tej drugiej osoby już nie ma.
oczywiście I znów kłania się moja teoria Rozczarowanie, utrata, nauka na błędach, nauka doceniania tego, co najważniejsze.
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
amazonka pisze:Potrzebowałam chyba silnego kopa, aby zobaczyć jak ważny on jest dla mnie.
Jak dla mnie, to jeśli ktoś potrzebuje silnego kopa, to coś jest nie tak. Dobrze masz myśleć będąc w związku, a nie jak coś się wydarzy.
amazonka pisze:Uważacie, że faktycznie można "obudzić się" właśnie wtedy, kiedy tej drugiej osoby już nie ma.
Zdarza się - np. po śmierci bliskiej osoby.
amazonka pisze:przyzwyczaiłam się do chwil spędzonych z nim
Właśnie, to chyba tylko przyzwyczajenie, choć i to jest składnik bycia razem. Jednak, czy tylko przez owe przyzwyczajenie wróciłabyś? Zastanów się.
amazonka pisze:Argumentem do zerwania było to, że Go nie kocham.
Myślę, że to był najważniejszy argument i że to było właśnie to.
TedBundy pisze:nauka doceniania tego, co najważniejsze.
Nie sztuka docenić kogoś, jak go nie ma, ale wtedy, gdy jest obok nas.
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
nie wiem jak jest w Twoim przypdku ale ja jestem w podobnej sytuacji i chyba u mnie jest własnie tak że czegos mi brakuje....ale gdy teraz znów pojawiła sie szansa zeby to spróbowac poskładac to ja wcalle taka chetna nie jestem....przypasowało mi zycie sinlga (zawsze mi mówił ze jestem egoistką;) ) fajnie budzic sie rano i wiedziec ze wszystko zalezy od nas....gdybym faktycznie go kochała chciałabym stawic czoła tym którzy sa przeciwni naszemu zwiazkowi...ale ja nie mam takiej ochoty.....wiem jestem niedobra.....choc dobrze wiem ze nie bedzie nigdy drugiego tak dobrego dla mnie faceta...we mnie siedzi juz chyba tylko sentyment....amazonka pisze:A może choruję dziś z rozpaczy nad rozlanym mlekiem, bo zwyczajnie czegoś mi brakuje, przyzwyczaiłam się do chwil spędzonych z nim a teraz jestem sama i jest mi źle?
też tak mysle.....powiedz jeszcze jak mu to powiedziec....on jest wciaz taki zaangazowany...a ja nie jestem gotowa na takie "wielki zwiazek" młoda jestem na "wielkie" zwiazki przyjdzie ejszcze czas.....Mona pisze:Nie jesteś niedobra, ale po prostu nie masz ochoty na związek z nim, skoro nie czujesz nic oprócz sentymentu, to nie ma po co wracać. Nic na siłę.
Macie rację, jeśli zastanawiałam się czy kocham to absolutne potwierdzenie, że nie kochałam. Ale dziś nie jestem tego już taka pewna.
Najłatwiej byłoby zrzucić mój obecny rozsypany stan na przyzwyczajenie. Było a nie ma, więc smutno. Tylko, że ja naprawdę jestem w opłakanej formie. Zawsze byłam raczej silną osobowością i nie załamywały mnie głupoty. Nawet kiedy było bardzo źle dawałam sobie radę. A dziś jestem kompletnie załamana. Będąc niepoprawnym śpiochem dziś nie mogę spać, lubiłam sobie dobrze zjeść a jeść dziś nie mogę, nie mam apetytu, nawet głodna nie jesetm, mimo że mój ostatni posiłek to właściwie poniedziałkowe śniadanie. Sama nie wiem co się ze mną dzieje...
Czy przeżywałabym tak rozstanie z jakimś epizodem w moim życiu? Ehhh...
Najłatwiej byłoby zrzucić mój obecny rozsypany stan na przyzwyczajenie. Było a nie ma, więc smutno. Tylko, że ja naprawdę jestem w opłakanej formie. Zawsze byłam raczej silną osobowością i nie załamywały mnie głupoty. Nawet kiedy było bardzo źle dawałam sobie radę. A dziś jestem kompletnie załamana. Będąc niepoprawnym śpiochem dziś nie mogę spać, lubiłam sobie dobrze zjeść a jeść dziś nie mogę, nie mam apetytu, nawet głodna nie jesetm, mimo że mój ostatni posiłek to właściwie poniedziałkowe śniadanie. Sama nie wiem co się ze mną dzieje...
Czy przeżywałabym tak rozstanie z jakimś epizodem w moim życiu? Ehhh...
amazonka pisze:Czy przeżywałabym tak rozstanie z jakimś epizodem w moim życiu? Ehhh...
Ale wszystko można bardzo przeżywać albo nie przeżywać w ogóle - wystarczy, że sobie to człowiek wmówi.
Aczkolwiek istnieją też decyzje i poprzedzające je myśli, które płyną prosto z człowieka, są tak uporczywe i zakorzenione, że nie można się wprost im oprzeć. To jest właśnie LOS czy PRZEZNACZENIE, które dobija się do człowieka za pośrednictwem jego głowy.
Ja nauczyłam się już (szybciej) rozpoznawać takie uporczywe myśli, od pragnień i chęci, które mają we mnie płytsze podłoże.
Tym drugim odczuciom można się oprzeć - wystarczy poczekać trochę, zracjonalizować swoje myślenie i wytłumaczyć sobie pewne sprawy w odniesieniu do zasad moralnych.
Tym pierwszym podszeptom - płynącym z duszy, która steruje Twoim przeznaczeniem - nie sposób się oprzeć ....
Dlaczego właściwie zostawiłaś tego chłopaka ?
"Bądźmy niewolnikami prawa, abyśmy mogli być wolni."
Cyceron (Cicero Marcus Tullius, 106-43 p.n.e.)
Cyceron (Cicero Marcus Tullius, 106-43 p.n.e.)
Dlaczego Go zostawiłam? Bo mi się w głowie poprzewracało chyba. Jestem idealistka. Tam jednak coś nie pasowało do końca. Paradoksalnie wmawiałam sobie, że skoro nie jestem pewna Go w 100% to nie jest to ten facet. Najzwyczajniej w świecie miałam chyba za dobrze i nie potrafiłam tego docenić.
A tak poza tym to przestraszyłam się chyba. On mi wyznał miłość (pierwszy raz) a ja nie chciałam mu skłamać i przytaknąć, skoro tak nie czułam. Powiedziałam mu więc, że ja Go chyba nie kocham. I że w takim układzie pewnie lepiej będzie jak się rozstaniemy, aby nikomu nie robić krzywdy. Tymczasem skrzywdziłam głównie siebie.
A tak poza tym to przestraszyłam się chyba. On mi wyznał miłość (pierwszy raz) a ja nie chciałam mu skłamać i przytaknąć, skoro tak nie czułam. Powiedziałam mu więc, że ja Go chyba nie kocham. I że w takim układzie pewnie lepiej będzie jak się rozstaniemy, aby nikomu nie robić krzywdy. Tymczasem skrzywdziłam głównie siebie.
Czyli może właśnie wmówiłaś sobie, że go nie kochasz....
POczekaj trochę - jak Ci nie przejdzie - to po prostu odezwiesz się pierwsza do niego...
Jeśli Cię przyjmie z powrotem, to znaczy, że naprawdę Cię kocha.
A jeśli Cię nie przyjmie - to nie ma czego żałować. Taka próba.
POczekaj trochę - jak Ci nie przejdzie - to po prostu odezwiesz się pierwsza do niego...
Jeśli Cię przyjmie z powrotem, to znaczy, że naprawdę Cię kocha.
A jeśli Cię nie przyjmie - to nie ma czego żałować. Taka próba.
"Bądźmy niewolnikami prawa, abyśmy mogli być wolni."
Cyceron (Cicero Marcus Tullius, 106-43 p.n.e.)
Cyceron (Cicero Marcus Tullius, 106-43 p.n.e.)
wiem nie ma innego wyjscia...cóz....jednego sie dzieki tej sytuacji nauczyłam...ze nie mozna miec w zyciu wszystkiego..i że zycie to nie jest sklep do którego sie wchodzi i wybiera tylko to co sie nam podoba...w niektórych przypadkach mozna dostac pewne rzeczy tylko w pakietach i albo bierzesz cały pakiet albo rezygnujesz z wszystkiego....skoro nie chcę go jako faceta musze sie pogodzic z tym ze nie bedzie on tez moim przyjacielem....Mona pisze:Dokładnie tak, jak to opisałaś na forum
amazonka pisze:Najzwyczajniej w świecie miałam chyba za dobrze i nie potrafiłam tego docenić.
amazonka pisze:Sytuacja niemal podręcznikowa
Masz racje, sytuacja podrecznikowa Nigdy nie zrozumiem kobiet ktore zostawiaja faceta, bo im za dobrze. Potwierdzasz moja teorie, ze babki lubia byc w zyciu ciagle zagrozone i miec problemy, bo im za nudno inaczej
Ręce me do szabli stworzone, nie do kielni.
chyba książkę na ten temat napiszę "może tak grupa 70 proc i jak jej unikać, czyli - za dobrze?"
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Ted, jest masa dobrych ludzi, ale to wcale nie znaczy, że z każdym chcielibyśmy być
Dziewczyna, gdy po zerwaniu pisze "on był taki dobry dla mnie", stwierdza tylko sam fakt dobroci. Był dobry, ok, i tego nie nie neguje, ale widocznie nie było poza tym tego czegoś między nimi, co jest potrzebne do całkowitego spełnienia - do wytworzenia się miłości.
Dziewczyna, gdy po zerwaniu pisze "on był taki dobry dla mnie", stwierdza tylko sam fakt dobroci. Był dobry, ok, i tego nie nie neguje, ale widocznie nie było poza tym tego czegoś między nimi, co jest potrzebne do całkowitego spełnienia - do wytworzenia się miłości.
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
ja nie o tym Ale używaniem tego zwrotu w kontekście i sytuacjach, które klarownie ujął powyżej TFA.
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Ale używaniem tego zwrotu w kontekście i sytuacjach, które klarownie ujął powyżej TFA.
Ale Ona nie odeszła od niego, bo Jej było za dobrze
Odeszła, bo jak sama napisała:
amazonka pisze:Argumentem do zerwania było to, że Go nie kocham.
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
jabłoń pisze:
odezwiesz się pierwsza do niego...
Jeśli Cię przyjmie z powrotem, to znaczy, że naprawdę Cię kocha.
A jeśli Cię nie przyjmie - to nie ma czego żałować. Taka próba.
przyjmijmy ten drugi scenariusz.moze jednak bedzie czego zalowac. on ja na prawde kochal tylko ze moze juz nie chciec sie z nia wiazac po "takim numerze". mogl ja kochac najbardziej na swiecie ale ma swoje uczucia i honor i teraz bedzie juz pozamiatane.ewentualne "nieprzyjecie" wcale nie oznacza ze autorka topicu nie ma czego zalowac.moze jeszcze on "nie byl jej wart" ?. ja bym nie wrocil. trzeba sie szanowac.
Kiedy mierzy się około dwóch metrów wzrostu, trudno jest sprawiać wrażenie przeciętniaka
Nie chce mi się czytać całej dyskusji, więc wybacz, jeśli taka sugestia już padła, ale radziłbym zaguglać sobie za hasłem "reguła niedostępności" i się zastanowić, czy przypadkiem nie padłaś jej ofiarą? Wiem z własnego doświadczenia, że to uwarunkowanie działa bardzo mocno i potrafi nieźle zamieszać w głowie.
Przyzwyczajenie to nie miłość...
To, że ktoś był dla nas dobry...też nie wystarcza. Sentyment? Nie polecam...Zostawiłaś go i czujesz się teraz samotna, ale to nie jest powód by próbować powrotu. Rozróżnij w sobie czy to przywiązanie do bycia z kimś czy miłość do tego konkretnego faceta. bo wbrew pozorom czasem trudno rozdzielić te dwie rzeczy...
To, że ktoś był dla nas dobry...też nie wystarcza. Sentyment? Nie polecam...Zostawiłaś go i czujesz się teraz samotna, ale to nie jest powód by próbować powrotu. Rozróżnij w sobie czy to przywiązanie do bycia z kimś czy miłość do tego konkretnego faceta. bo wbrew pozorom czasem trudno rozdzielić te dwie rzeczy...
Pod Gwiazdą będę czekać
Zawołam i dostanę odpowiedź
Zawołam i dostanę odpowiedź
Jasne, że nie odeszłam od niego, bo było mi za dobrze. Czegoś brakowało. Myślałam, że brakowało miłości, ale być może kochałam Go...tylko inaczej nazywałam to uczucie...
Reguła niedostępności mnie akurat nie dotyczy. Brakuje mi jego a nie chce Go odzyskać, bo teraz jest niedostępny. Choć jasne, że absurdalnie imponuje mi jego upór.
Przywiązanie a miłość... Ja chyba widać nie potrafię tego rozróżnić. Nawet dziś, kiedy jest mi smutno po rozstaniu nie jestem pewna czy mi Go brakuje, bo Go kocham czy mi Go brakuje, bo tak bardzo się do niego przyzwyczaiłam i tak bardzo było mi z nim dobrze.
Póki co zaczekam chyba aż emocje opadną i będę na pewno wiedziała jakie uczucia mną targają. Obawiam się tylko, że wtedy może być już naprawdę za późno na cokolwiek...
Reguła niedostępności mnie akurat nie dotyczy. Brakuje mi jego a nie chce Go odzyskać, bo teraz jest niedostępny. Choć jasne, że absurdalnie imponuje mi jego upór.
Przywiązanie a miłość... Ja chyba widać nie potrafię tego rozróżnić. Nawet dziś, kiedy jest mi smutno po rozstaniu nie jestem pewna czy mi Go brakuje, bo Go kocham czy mi Go brakuje, bo tak bardzo się do niego przyzwyczaiłam i tak bardzo było mi z nim dobrze.
Póki co zaczekam chyba aż emocje opadną i będę na pewno wiedziała jakie uczucia mną targają. Obawiam się tylko, że wtedy może być już naprawdę za późno na cokolwiek...
Jeśli nadal tego nie wiesz to wydaje mi się że to jest jednak przyzwyczajenie. Jakbyś go kochała to na drugi dzień po rozstaniu nie mogłabyś wytrzymać i chciałabys wrócić.amazonka pisze:Nawet dziś, kiedy jest mi smutno po rozstaniu nie jestem pewna czy mi Go brakuje, bo Go kocham czy mi Go brakuje, bo tak bardzo się do niego przyzwyczaiłam i tak bardzo było mi z nim dobrze.
Teraz powrót jest ryzykowny. Chłopak Cię kocha, Ty sama nie wiesz czego chcesz i w końcu okarze się że to jednak nie to i drugi raz go zostawisz. Myślę że to nie ma sensu.
Też kiedyś zostawiłam faceta. Potem się rozwyłam, zaczęłam żałować i myślałam nad tym, jak Go odzyskać. Ale później, gdy emocje już opadły i przypomniałam sobie, dlaczego to zrobiłam, przeszło mi.
Tobą rządzą emocje. To normalne, że po rozstaniu brakuje Ci tej osoby, nawet jeśli to Ty zerwałaś. Tęsknota, nic ponad to.
Daj sobie miesiąc i żyj normalnie. Jeśli za miesiąc będzie to tak silne, jak dziś, możesz się zastanawiać nad ewentualnym powrotem.
A co, jeśli wrócicie, a Ty sobie przypomnisz, dlaczego z Nim zerwałaś? I odkryjesz, że nic się nie zmieniło i że to w sumie i tak bez sensu?
Tobą rządzą emocje. To normalne, że po rozstaniu brakuje Ci tej osoby, nawet jeśli to Ty zerwałaś. Tęsknota, nic ponad to.
Daj sobie miesiąc i żyj normalnie. Jeśli za miesiąc będzie to tak silne, jak dziś, możesz się zastanawiać nad ewentualnym powrotem.
A co, jeśli wrócicie, a Ty sobie przypomnisz, dlaczego z Nim zerwałaś? I odkryjesz, że nic się nie zmieniło i że to w sumie i tak bez sensu?
"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Masz reację Olivia. pewne decyzje w życiu trzeba podejmować na zimno...bez emocjonalnej burzy. Amazonka: skoro odeszłaś to znaczy, że nie wszystko było super. a raczej, że ty się w tym super nie czułaś. teraz jesteś w rodzaju szoku, bo ktoś ważny zniknął z twojego życia. i to boli nawet jeśli to była twoja decyzja...odczekaj jakiś czas. najlepiej nie utrzymuj z byłym kontaktu. daj jemu a przede wszystkim sobie czas na przemyślenie tego wszystkiego. decyzja o powrocie jest bardzo poważną ...on będzie musiał na nowo ci zaufać...a ty będziesz się bała, że wątpliwości znów cię napadną. radzę dużą ostrożność
Pod Gwiazdą będę czekać
Zawołam i dostanę odpowiedź
Zawołam i dostanę odpowiedź
Olivia pisze:To normalne, że po rozstaniu brakuje Ci tej osoby, nawet jeśli to Ty zerwałaś.
taaaa, dokładnie. Obawa przed tym:"JESTEM SAMA"
Nikt nie jest sam masz na pewno przyjaciół itd. I pewnie nie zawsze się Tobie tak poświęcają jak on, nie zawsze są tak jak on, ale jednak
Ja się tak nauczyłam, że jak zrywam lub ktoś ze mną zrywa. Albo i też tracę kogoś po prostu na zawsze lub na dłużej, to uświadamiam sobie że jestem istota społeczna i często wtedy właśnie słucham piosenek, w refrenach których śpiewa grupa osób itd. Czuję że nie jestem wtedy sama ze swoją samotnością i smutkniem
Można.amazonka pisze:Uważacie, że faktycznie można "obudzić się" właśnie wtedy, kiedy tej drugiej osoby już nie ma. Można poczuć coś dopiero wtedy? Albo zrozumieć, że jednak zależało nam o wiele bardziej niż nam się wydawało?
Może. Być może przeszkadza ci samotność, a nie brak tego konkretnego faceta.amazonka pisze:A może choruję dziś z rozpaczy nad rozlanym mlekiem, bo zwyczajnie czegoś mi brakuje, przyzwyczaiłam się do chwil spędzonych z nim a teraz jestem sama i jest mi źle?
Tak czy owak, odpowiedzialność za swoje decyzje to podstawa. Się wybrało, się ma. I nie ma, ze boli. Boli, bo tak wybrałaś. Na drugi raz grubo się zastanowisz.
Nauczmy się odpowiedzialności.
[ Dodano: 2006-10-28, 21:34 ]
A ktoś potrafi? Po raz n-ty powtórzę: miłość to przyzwyczajenie + popłuczyny po zakochaniu. Nic innego. Bo to, nic innego, jest istotą tej relacji obiektywnie. A podłoże, a dodatki - to już kwestie zupełnie inne, sięgające istoty człowieczeństwa.amazonka pisze:Przywiązanie a miłość... Ja chyba widać nie potrafię tego rozróżnić.
amazonka pisze: Uważacie, że faktycznie można "obudzić się" właśnie wtedy, kiedy tej drugiej osoby już nie ma.
Sama tak niestety miałam. Po prostu człowiek to takie głupie stworzonko, które pewne rzeczy docenia dopiero wtedy gdy już je straci inie ma szans odzyskać.
amazonka pisze:Można poczuć coś dopiero wtedy? Albo zrozumieć, że jednak zależało nam o wiele bardziej niż nam się wydawało?
Można, bo człowiek nigdy nie zna samsiebie do końca...
amazonka pisze: bo zwyczajnie czegoś mi brakuje, przyzwyczaiłam się do chwil spędzonych z nim a teraz jestem sama i jest mi źle?
Być może, jesli twój związek był długi przyzwyczaiłaś się do bycia z kimś i zwyczajnie brakuje ci nie tego konkretnego faceta,, tylko jakiejkolwiek drugiej osoby. Być może masz zbyt wiele wolnego czasu i niepotrafisz sobie go zapełnić, bo nie masz kim?
Ostatnio zmieniony 29 paź 2006, 00:21 przez anika, łącznie zmieniany 1 raz.
Czemu jej bronicie ze zrobila dobrze?? Moze sobie tylko obiecywala ze juz go nie kocha a teraz sie na tym przejechała? Albo nie dorosła emocjonalnie do tego praedziwego "uczucia". Drugi raz reki do ula nie wlozysz, mialas na tyle odwagi zeby kopnac go w dupe to teraz zyj sobie spokojnie w tym bagnie samotnosci...
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 452 gości