Pobicie..mała powtórka
: 16 paź 2006, 12:41
Witam Was!
Nie wiem,czy jeszcze ktoś kojarzy,ale niedawno pisałam tutaj o tym ,co zdarzyło sie w moim związku tzn o tym ,że pobił mnie mój facet.....wszyscy doradzaliście zostawić go...
Po tym jak wybaczyłam były dni zgody ,powrót do przeszłości ,o którym marzyłam,oczywiście nadal bałam się jego reakcji na wiele spraw i chyba nie bez przyczyny,bo tydzień temu wszystko powróciło jak bumerang..
Właściwie uderzył mnie w przypływie złości,czułam ,że wyładował na mnie swoje flustracje,naukę do egzaminów...cholernie się przestraszyłam,bo zdałam sobie sprawę ,że uderzył mnie bez większej przyczyny,na początku nie chciał mnie wypuścić z naszego mieszkanie,właściwie ,by mnie zatrzymać uderzył ponownie....jak się uspokoil, płacząc ledwo spakowałam się...
Teraz wiem ,że trzeba było odejść od razu...jestem zła na siebie,bo wierzyłam,że to był incydent,Wy obiektywnie okazaliście się bardziej przewidywalni.
Obawiam się trochę ,że będzie nadal do mnie dzwonil ,
przychodzil(studiujemy w jednym mieście),ale teraz mam tą cholerną siłę i świadomośc ,że to najlepsze wyjście,w życiu nie będe tolerować braku szacunku...wyżywania się.
Teraz myślę tylko o tym,by nie doszukiwać się w innych mężczyznach schematu tamtego i obawiać się ich reakcji,wiem jednak ,że początkowo to bardzo prawdopodobne,ale chce się wyzbyć tych myśli.
Dzięki Wam za tamte rady ,były słuszne,nareszcie z nich skorzystałam.
Nie wiem,czy jeszcze ktoś kojarzy,ale niedawno pisałam tutaj o tym ,co zdarzyło sie w moim związku tzn o tym ,że pobił mnie mój facet.....wszyscy doradzaliście zostawić go...
Po tym jak wybaczyłam były dni zgody ,powrót do przeszłości ,o którym marzyłam,oczywiście nadal bałam się jego reakcji na wiele spraw i chyba nie bez przyczyny,bo tydzień temu wszystko powróciło jak bumerang..
Właściwie uderzył mnie w przypływie złości,czułam ,że wyładował na mnie swoje flustracje,naukę do egzaminów...cholernie się przestraszyłam,bo zdałam sobie sprawę ,że uderzył mnie bez większej przyczyny,na początku nie chciał mnie wypuścić z naszego mieszkanie,właściwie ,by mnie zatrzymać uderzył ponownie....jak się uspokoil, płacząc ledwo spakowałam się...
Teraz wiem ,że trzeba było odejść od razu...jestem zła na siebie,bo wierzyłam,że to był incydent,Wy obiektywnie okazaliście się bardziej przewidywalni.
Obawiam się trochę ,że będzie nadal do mnie dzwonil ,
przychodzil(studiujemy w jednym mieście),ale teraz mam tą cholerną siłę i świadomośc ,że to najlepsze wyjście,w życiu nie będe tolerować braku szacunku...wyżywania się.
Teraz myślę tylko o tym,by nie doszukiwać się w innych mężczyznach schematu tamtego i obawiać się ich reakcji,wiem jednak ,że początkowo to bardzo prawdopodobne,ale chce się wyzbyć tych myśli.
Dzięki Wam za tamte rady ,były słuszne,nareszcie z nich skorzystałam.