agnieszka.com.pl • Moja historia.
Strona 1 z 1

Moja historia.

: 05 paź 2006, 22:57
autor: safiryn
Zacznę możę tak, mam dziewczynę i jest to moja pierwsze dziewczyna w każdym pełni słowa tego zanczeniu. Pierwszy raz się z nię całowałem, to z nią po raz pierwszy poczułem się szczęsliwy, to przy niej nie umiałem na początku wydusic z siebe jakiegokolwieć słowa. Ta kobieta działa na mnie jak magnes. Ja ją po prostu kocham. Zależy mi na niej i wiem że jestem dla niej kimś ważnym.

A ja mam z tym problem i nie moge go rozwiązać od roku. Kiedy zaczynalismy ze sobą chodzić każde z nas przyjełeo sobie coś takiedo, nie mówiąć drugiej osobie, że będziemy parą tylko do końca wakacji. A ze to był ostatni rok liceum jak sie tak na dorbe zeszliśmy to jakoś tak mniej wiećej pasowało. Wiadomo potem studia itd ... nie wszystko poszło tak jak zapllanowalismy osobno a jednak tak samo. Nie mogliśmy sie zorstać ze sobą przez te kilka miesęcy staliśmy się sobe bardzo bliscy. Ale nastąpił wielki problem. Studiujemy w innych miastach oddalonych o 250 km. 4 godziny jazdy pociągiem w jedną stronę. Czsem jest tak ze ni mogę nic zrobić bo myśle o niej cały czas i bardzo tęsknię. Ciężko mi z tym zyć jak mam tylko jakaś wolną chwilę to robi mi się smutnoi chciałbym przy niej być. Ale kur... dostałem sie gdzie dostałem i tak już jest. Teraz będzie już drugi rok jak to wszystko tak trwa. W poprzednim pod koniec prawie już sie rozeszliśmy bo, jak to ujmę, mój status w związku spadł do przyjaciela. Zspowodowane to było nie krótką rozłąką, gdzie jedynym czsem w przerwie między kolokwiami jaki mogłem wykorzystać żeby pojechać na jedem dzień, niezgrał sie z grafikiem mojej ukochanej. Bardzo mnie to bolało .. Przez okres wakacji odbudowaliśmy swój związek i jest tak jak poporzednio, tylko zę ja się boję cobędzie dalej ... , zależy mi na niej. Źle sie czuję w tej sytacji, chciałbym przynajmniej częściej ją widywać.

Proszę was o opinię..

: 05 paź 2006, 23:06
autor: Golly Gee
To trudna sytuacja owszem.
Ja Ci tylko opowiem inną historię. Dwa lata w Krakowie ze mną mieszkał kumpel, którego dziewczyna studiowała w Warszawie. I dla nich 300 km nie było barierą nie do pokonania. po prostu na zmianę jeździli do siebie. W jeden łikend on do niej, w nastepny ona do niego, a w trzeci jechali do miasta rodzinnego, pomiędzy Warszawą a Krakowem. Więc spotykali si9ę kiedy tylko mogli. Maksymalnie rozciągali łikedny o piątek i poniedziałek, jak tylko była taka możliwość. Kumpel nawet chwalił się że w 2005 więcej dni byli razem niż odzielnie. To możliwe, jak się weźmie pod uwagę razem spędzone wakacje i jakieś przerwy świateczne wszystkie. Tylko że oni obydowje tego bardzo chceli. Teraz już studiują razem. Bo obydowje bardzo chcieli być razem i przetrwali razem 2 lata mimo że dzieliło ich 300 km. No i ja tego Tobie życzę, żebyś sobie poradził jakoś z tą sytuacją. A powinieneś jeśli tylko obydowje będziecie chcieć.

: 05 paź 2006, 23:10
autor: messiah
taki związek jest jak najbardziej możliwy. Kiedy jeszcze studiowałem często spotykałem takie pary. Radziły sobie. Raz lepiej, raz gorzej , ale radziły sobie. Tylko jest jeden mus.
Obie strony muszą tak naprawdę chcieć. Jest to bardziej wymagające niż typowy związek "nie na odleglość" . Ale jeśli już to przejdziecie to to między wami jest naprawdę mocne.

Z tego co piszesz panna strzela jakieś fochy - spadasz na przyjaciela tylko dlatego ze nie zgrales się z jej grafikiem? Ustaw pannę do pionu, niech teraz ona przyjeżdża do Ciebie. Niech ona się stara, związek to 2 ludzi a nie jeden który kocha a drugi pozwalający się kochać. Zależy Ci na niej, ale czy jej zalezy na Tobie??

: 05 paź 2006, 23:14
autor: Dzindzer
messiah pisze:niech teraz ona przyjeżdża do Ciebie.

a moze ona kasy nie ma na to. Kobiety wydaja wiecej kasy ne siebie niz faceci.
messiah pisze:ale czy jej zalezy na Tobie??

a to tez dobre pytanie, musisz wiedziec czy jej tez zalezy

: 06 paź 2006, 00:15
autor: KyLu
Dzindzer pisze:messiah napisał/a:
niech teraz ona przyjeżdża do Ciebie.

a moze ona kasy nie ma na to. Kobiety wydaja wiecej kasy ne siebie niz faceci.

Wiesz wydaje mi sie, ze jak sie jest w zwiazku to pewne wydatki powinno sie troszke inaczej planowac. Drugie rozwiazanie to takie, ze jesli ona naprawde nie ma kasy to przeciez on moze placic za jej przyjazdy lub moga sie na nie skladac :)

: 06 paź 2006, 00:17
autor: Dzindzer
a to ja wiem. tylko czasami nie wszystko sie pieknie ukłda, nie zawsze mozna wszysto po równo podzielic.

Ta sprawa nie jest łatwa. Najwazniejsze by miec wspólne priorytety. wtedy mozna cos razem planowac. t z nia powinienes powaznie porozmawiac o przyszlości. Razem na pewno cos ustalicie

: 06 paź 2006, 00:22
autor: messiah
a moze ona kasy nie ma na to. Kobiety wydaja wiecej kasy ne siebie niz faceci.


Biedna ona.. Nie ma kasy! Biedaczka... ale nie przeszkadza jej degradować zakochanego w niej chłopaka z którym niby jest do pozycji "przyjaciela", tylko dlatego, że:
jedynym czsem w przerwie między kolokwiami jaki mogłem wykorzystać żeby pojechać na jedem dzień, niezgrał sie z grafikiem mojej ukochanej.


Konsekwencji trochę.

: 06 paź 2006, 00:24
autor: Sepik
powinniscie sprobowac. Nie niszczcie czegos gdybajac ze tak sie kiedys moze stac z powodu tego ze dzieli was jakas odleglosc (250 km). Jak sie bedzie mialo spier.... to to sie stanie i tyle ale nie robcie tego za wczasu przewidujac ze moze cos takiego sie stac.
ja mialem rok rozlaki moja polowka byla przez rok we francji i nie widzielismy ani razu przez ten okres czasu. zerwalismy ze soba tydzien przed jej powrotem do polski aby znow byc razem po okolo 3 miesiacach. przez rok widywalismy sie praktycznie co dziennie a teraz ja jestem w norwegii i bede tutaj przez min. rok. Teraz dodatkowo pojawila sie mozliwosc studiowania w oslo co wiaze sie jednak z min 5 letnim pobytem (choc mysle ze jakbym skonczyl tutaj studia to nie mialbym czego szukac w polsce) a ona za rok znow wyjedzie gdzies na okolo 10 miesiecy. wiec jak widzisz nie masz az tak zle. Nadal trwamy w zwiazku, jest jak jest nie mamy zamiaru go przerywac z powodu odleglosci. Czas pokaze
Przemysl sobie wszystko na spokojnie porozmawiaj z dziewczyna mylse ze razem dojdziecie do jakis konstruktywnych wnioskow <browar>

: 06 paź 2006, 00:33
autor: Dzindzer
messiah z takim antykobiecym nastawianiem nie pomozesz nikomu, schowaj ten jad sobie do kieszeni.
Sepik pisze:Przemysl sobie wszystko na spokojnie porozmawiaj z dziewczyna

to jest przeciez podstawa. Pomyslcie, czy wasze uczelnie nie maja w innych miastach filii, byc moze któres z Was mogło by sie przeniesc gdzies blizej 2 i wtedy ta odległośc sie zmniejszy

: 06 paź 2006, 13:39
autor: safiryn
Dzięki za rady, podbudowaliscie mnie. Jesteście Wielcy. To miło ze ktoś opcdzielił sie ze mną swoim doświadczeniem. ..

: 06 paź 2006, 18:08
autor: larena
moja siostra studiuje w Swinoujsciu a jej chlopak w Warszawie. Razem sa juz 2 lata i chodz dzieli ich ok 600 kl to widza sie cprawie co tydzien. jada do siebie kilka godzin ale jak widac to im nie przeszkadza. w miare mozliwosci spedzaja razem wszystkie wolne dni. czasem razem jada do niego do domu lub do niej
troche wiary i checi z obu stron a wszystko da sie przetrwac ;)

: 06 paź 2006, 22:00
autor: casaa
ja z moim Partnerem jestesmy w takim zwiazku :) on łódź ja 80km na poludnie od Wroclawia :) i tak juz 1,5 roku :) dajemy rade :) choc czasem nie jest latwo :D

za 1,5 roku ja przenosze sie ze studiami do niego (jesli wszystko pojdzie zgodnie z planem :P ).

Wiec trzymaj sie chlopie, bo odleglosc wcale nie jest taka straszna jak sie wydaje :D <browar>

: 07 paź 2006, 14:32
autor: megane
Właśnie, tutaj główny problem to raczej czy ona tego chce, a nie te 250 km... Bo z tego co piszesz to nie jestem pewna, czy jej tak bardzo zależy na tym związku jak Tobie. Co to znaczy, że "status w związku spadł do przyjaciela"..? Albo się jest parą albo przyjaciółmi, jeśli coś takiego się dzieje z powodu zbyt żadkich spotkań to nie wiem, czy aby na pewno warto.

Ja też jestem w związku na odległość, i to o wiele poważniejszą, a jakoś dajemy radę.

: 08 paź 2006, 23:42
autor: paula19
Związek na odległość to już moja specjalność, kształciłam się wtym kierunku przez jakis moze nie wielki czas 13 miesięcy... Najgorsze jest to ze teraz gdy ma problemy ja nie jestem w stanie mu pomóc, dotrzeć do niego... Wiadomo taki związek wymaga dużo poświęceń, ale jak się kocha to nie ma przeszkód. Wązna jest wtedy tylko miłośc i chęc przebywania z drugą osobą...