Czemu w tym świecie tak trudno... kochać??
: 31 sie 2006, 00:55
Witam... jestem nowy choć to forum przeglądam już dośc długi czas... zalogowalem sie wlasciwie tylko po to by napisać ten post... sprawa jest tak skomplikowana i tak zawiła że dłuugggoo jeszcze będzie chodzić mi po głowie... ale do rzeczy:
No wiec wszystko zaczeło się niewinnie. Poznałem bardzo fajną dziewczynę, bardzo ładną, dziewczynę, z pasją z marzeniami z zyciowymi planami. Niezwykle ambitną.... nazwę ją cudowną bo taka w moich oczach pozostanie na zawsze... heh jak juz mowilem zaczelo sie nie winnie, najpierw od uciekania od siebie wzrokiem, przez niemoc w oderwaniu od siebie tego wzroku, przez zamienieni kilku słów aż po długie nocne rozmowy takie o zyciu, smierci i w ogole... do pierwszej randki, kolejnej, trzymania sie za rece itp... co dalej napisze pozniej, bo przez caly czas trwania tego ze tak to nazwe "zwiazku" bylem szykanowany, nazywany idiota, gnojem i jeszcze wieloma innymi epitetami z prostego powodu... ja mam 20 lat... ona... 16... Nigdy karany za pedofilie nie bylem, nigdy nie mialem i nie mam takich sklonnosci to na wstepie... zawsze bylem przeciwny zwiazkom gdzie roznica wieku wynosi wiecej niz 3 lata (przynajmniej w tym okresie wieku) i mimo ze bylem przez dlugi czas postrzegany jako pedofil, ba! sam sie za takiego uwazalem (presja otoczenia) ta dziewczyna mnie tak intrygowala ze nie potrafilem bez niej zyc i chyba sie w niej zakochalem, bo pomyslalem sobie:
Co z tego ze ma 16 lat a ja 20, skoro ona juz jest intelektualnie dorosła, dojrzała i może nie moge pozwolic sobie na niektore rzeczy wobec niej, to przyjdzie i na to czas jak nie za rok to za 5 i bedzie good, zwarzywszy iz mielismy wspolne plany, wspolne zainteresowania.
Pragne byscie zrozumieli jak ciezko mi bylo ze wzgledu na presje otoczenia, swojej rodziny, jej rodziny, ojca (jej ojca swietnie znam i ją poznałem dzięki niemu) który nie omieszkał mi przy kazdej wizycie przypomniec jak on bardzo kocha swoje "dziecko" i jaki to jest jego aniolek w glowie
... przelamalem sie... ciagnalem to tak dlugo jak sie dalo... staralem sie... i nagle... Ona zakonczyla wszystko jednym SMSem ze to wszystko nie ma sensu, ze chyba nie powinnismy sie spotykac i takie tam bzdury. (BTW: czy konczenie zwiazku SMSem nie wydaje sie dziecinne i ze tak to ujme "szczeniackie") Załamałem się, na okres pół roku... teraz dopiero się otrząsnąłem, zacząłem zajmować się swoją pasją, hobby i wreszcie nauką... doszedlem do wniosku ze nie byla na tyle dojrzala by podjąć tak trudne zadanie jak związek z człowiekiem o 4 lata od siebie starszym (dla niektorych to moze byc smieszne ale w tym wieku, a nie uwazam sie za czlowieka starego, jest to spora roznica) i uswiadomilem sobie swoja glupote, choc do Niej mam ciagle olbrzymi szacunek i dosc czesto zdarza nam sie spotkac "przez przypadek", jednak to juz nie jest to co bylo kiedys... i niestety wiem ze to juz nigdy nie wroci i niestety bardzo tego zaluje...
Zapewne każdy z Was pomyśli: Pierdoła z niego, czemu on tak ciągle przejmuje się tym wiekiem.
To odpowiem, ze dla mnie nie ma to znaczenia, tylko bylo mi to tak czesto przypominane ze musialem zaczac brac to pod uwage... na poczatku sie balem jaka bedzie reakcja moich znajomych, przyjaciol... i byla dokladnie taka o jakiej mowie, czyli pedofilia stopien I zaawansowania... doslownie garstka przyjaciol potrafila zrozumiec moje rozterki. Jest mi tylko przykro... ze tak sie to skonczylo...
Zapytacie pewnie czemu ona postanowila zakonczyc ten zwiazek? Nie wiem... moze ze wzgledu wlasnie na ten wiek (chociaz ja jasno zawsze przedstawialem sprawde ze mnie to nie przeszkadza)... moze dla niej to bylo niewygodne... moze to jej rodzina... (zrobili sie dla mnie milsi gdy to sie skonczylo
) moze ze mna cos jest nie tak, moze jestem dziwny... choc moje poprzednie zwiazki nie wskazywaly na to... ale najgorzej to jak sie nie zna siebie samego, nieprawdaz? Moze to moja wina... nie wiem, moze ten wiek nie mial tutaj zadnego znaczenia, a Ona po prostu uznala ze to nie ma sensu bo sie nie do konca rozumiemy (choc wedlug mnie wszystko bylo OK, gdy otrzymalem tego SMSa, spadlem z krzesla - tak bylem zaskoczony). Jednak do czego zmierzam... mam wrazenie ze po prostu chodzilo o ten durny wiek i te durna roznice tego wieku... mam wrazenie ze ona rowniez nie wytrzymala presji otoczenia, rodziny, swoich znajomych itd... czy to oznacza, ze takie zwiazki nie maja szans? Ze to z gory skazane jest na niepowodzenie? Ze 20to latek, nie moze kochac 16-latki? Nie wiem...
Dziekuje za wysluchanie mnie, moze to Was zaskoczy, ale nie spodziewam sie rad, opinii itp na ten temat. Chcialem sie po prostu podzielic swoim przezyciem i o ile moglbym to zrobic swoim znajomym o tyle nie chce bo bym znow sie nasluchal jakim to ja pedofilem bylem... a bylem... zakochany?? sam nie wiem... chcialem to powiedzieć Wam, bo mam dziwne wrazenie ze moze mnie zrozumiecie... moze nie... szczerze?... jesli tutaj znow uslysze ze jestem pedofilem, przezyje to i plakac nie bede... tak czy siak, dziekuje za wysluchanie mnie.
Pozdrawiam
Wojtek
No wiec wszystko zaczeło się niewinnie. Poznałem bardzo fajną dziewczynę, bardzo ładną, dziewczynę, z pasją z marzeniami z zyciowymi planami. Niezwykle ambitną.... nazwę ją cudowną bo taka w moich oczach pozostanie na zawsze... heh jak juz mowilem zaczelo sie nie winnie, najpierw od uciekania od siebie wzrokiem, przez niemoc w oderwaniu od siebie tego wzroku, przez zamienieni kilku słów aż po długie nocne rozmowy takie o zyciu, smierci i w ogole... do pierwszej randki, kolejnej, trzymania sie za rece itp... co dalej napisze pozniej, bo przez caly czas trwania tego ze tak to nazwe "zwiazku" bylem szykanowany, nazywany idiota, gnojem i jeszcze wieloma innymi epitetami z prostego powodu... ja mam 20 lat... ona... 16... Nigdy karany za pedofilie nie bylem, nigdy nie mialem i nie mam takich sklonnosci to na wstepie... zawsze bylem przeciwny zwiazkom gdzie roznica wieku wynosi wiecej niz 3 lata (przynajmniej w tym okresie wieku) i mimo ze bylem przez dlugi czas postrzegany jako pedofil, ba! sam sie za takiego uwazalem (presja otoczenia) ta dziewczyna mnie tak intrygowala ze nie potrafilem bez niej zyc i chyba sie w niej zakochalem, bo pomyslalem sobie:
Co z tego ze ma 16 lat a ja 20, skoro ona juz jest intelektualnie dorosła, dojrzała i może nie moge pozwolic sobie na niektore rzeczy wobec niej, to przyjdzie i na to czas jak nie za rok to za 5 i bedzie good, zwarzywszy iz mielismy wspolne plany, wspolne zainteresowania.
Pragne byscie zrozumieli jak ciezko mi bylo ze wzgledu na presje otoczenia, swojej rodziny, jej rodziny, ojca (jej ojca swietnie znam i ją poznałem dzięki niemu) który nie omieszkał mi przy kazdej wizycie przypomniec jak on bardzo kocha swoje "dziecko" i jaki to jest jego aniolek w glowie
![.głową w mur. <zalamka>](./images/smilies/sciana.gif)
Zapewne każdy z Was pomyśli: Pierdoła z niego, czemu on tak ciągle przejmuje się tym wiekiem.
To odpowiem, ze dla mnie nie ma to znaczenia, tylko bylo mi to tak czesto przypominane ze musialem zaczac brac to pod uwage... na poczatku sie balem jaka bedzie reakcja moich znajomych, przyjaciol... i byla dokladnie taka o jakiej mowie, czyli pedofilia stopien I zaawansowania... doslownie garstka przyjaciol potrafila zrozumiec moje rozterki. Jest mi tylko przykro... ze tak sie to skonczylo...
Zapytacie pewnie czemu ona postanowila zakonczyc ten zwiazek? Nie wiem... moze ze wzgledu wlasnie na ten wiek (chociaz ja jasno zawsze przedstawialem sprawde ze mnie to nie przeszkadza)... moze dla niej to bylo niewygodne... moze to jej rodzina... (zrobili sie dla mnie milsi gdy to sie skonczylo
Dziekuje za wysluchanie mnie, moze to Was zaskoczy, ale nie spodziewam sie rad, opinii itp na ten temat. Chcialem sie po prostu podzielic swoim przezyciem i o ile moglbym to zrobic swoim znajomym o tyle nie chce bo bym znow sie nasluchal jakim to ja pedofilem bylem... a bylem... zakochany?? sam nie wiem... chcialem to powiedzieć Wam, bo mam dziwne wrazenie ze moze mnie zrozumiecie... moze nie... szczerze?... jesli tutaj znow uslysze ze jestem pedofilem, przezyje to i plakac nie bede... tak czy siak, dziekuje za wysluchanie mnie.
Pozdrawiam
Wojtek