agnieszka.com.pl • Nie chce mi się żyć! Po co? Dla kogo?
Strona 1 z 2

Nie chce mi się żyć! Po co? Dla kogo?

: 27 sie 2006, 23:38
autor: Mako
Piszę to z łzami w oczach. Mam, wielkiego doła. Moja historia, mimo młodego wieku jest długa. Nie mam już chęci do życia. Streszczę krótko..
Gdy miałem 5, może 6 lat rodzice się rozwiedli. Mieszkałem na wsi z matką i siostrą 5 lat młodszą. Na moje 8 urodziny ojciec już nie przyjechał w odwiedziny.. zapomniał? Gdy miałem 10 lat przeprowadziliśmy się do miasta, w poszukiwaniu "lepszego" życia. Mieszkaliśmy 3 lata w drugim mieszkaniu cioci. Potem były kolejne 2 przeprowadzki, też w tym mieście. Mama chciała zmienić los, chciała pojechać do Irlandi i mieliśmy tam zamieszkać na stałe. Gdy była w Irlandi my mieszkaliśmy na wsi z ciocią. Nie wyszło. My dalej mieszkaliśmy u cioci. Matka pojechała do wujka do Szwecji, aby zarobić pieniądze na wynajęcie mieszkania i znalezienie pracy. Teraz mieszkamy w małym mieście, mama pracuje. W sumie 5 przeprowadzek.
Dlaczego to napisałem? Bo matka od dziecka wmawiała mi, że nic nie potrafię. Siostra jest dobra tylko jak coś jej potrzeba. Ojca nie widziałem z 8-10 lat [w tym może 2-3 na ulicy] Nie miałem dziewczyny. Mimo, że pomagam innym obrywam.. Przez pół roku miałem mogę powiedzieć, że przyjaciela, który oddał mi prezent, który dostał ode mnie na urodziny. Nie miałem i nie mam kolegów. Wszyscy się ode mnie odwracają mimo, że jestem dla nich dobry. Ludzie, których znam ze szkoły prawie nie utrzymują ze mną kontaktu. Mogę powiedzieć, że nie mam nikogo oprócz kilku osób które znam tylko z internetu. Jest mi ciężko z tym i nie mam już siły walczyć o następne dni, które spędzam sam przed monitorem. Nie mam nawet osoby z którą mógłbym o tym porozmawiać. Myślałem już o samobójstwie, ale nie mam odwagi. Jedyne co robie to czytam, pracuje, słucham muzyki, trochę się ucze. Od 3 lat mam huśtawki nastroju, teraz jest dół.. Co mam robić? :(

: 28 sie 2006, 01:05
autor: runeko
Isc do terapeuty.
Uswiadomic sobie, ze sa ludzie, ktorzy maja gorzej.
Przestac uzalac sie nad soba, wziac sie za cos pozytecznego i zyc.

: 28 sie 2006, 01:14
autor: Mysiorek
Mako pisze:Piszę to z łzami w oczach
A ja Ci z takiż samymi odpisuję, bo jesteś klonem 8)
Mako pisze:Co mam robić?

jesteś szczęśliwym człowiekiem: widzisz 8), oddychasz, czujesz... umiesz pisac i czytać.
Nie walczysz w Erytrei lub Kongo - sielanka <banan>
Czemu jęczysz? Bo w Twoim wyznaczniku życia jest tak jakbys nie chciał? Niewielu tak ma jakby chciało.
Ale nie zwalaj winy na świat. Skup się.

: 28 sie 2006, 01:17
autor: runeko
Ale problem jest w tym, ze wielu ludzi w depresji wlasnie tak to, Mysior, postrzega. Sama tak x czasu temu mialam. Ale pare osob uswiadomilo mi, ze to nie ja jestem tu wazna. Wazne jest otoczenie i ludzie, ktorych kocham. Po prostu nie mozna z siebie robic mlodego Wertera. Samemu nie zawsze da sie z tym pogodzic, dlatego czesto potrzebna jest terapia.

: 28 sie 2006, 02:08
autor: Mako
Postaram się wziąć w garść, kuzyn na gg się odezwał, pogadaliśmy.. powiedział, że w szkole psycholog raz klasie jego powiedziała, "że ludzie Cie postrzegaja pieknym i przystojnym jak ty sie tak czujesz", nie wiem sprobuje, ale musze złapać nastrój i chęci..skupię się! Idę spać, wyśpię się i zacznę działać :) Dzięki za wsparcie.

: 28 sie 2006, 02:16
autor: runeko
Mako pisze:Postaram się wziąć w garść

No widzisz. Na poczatku moze byc trudniej ale pozniej juz masz z gorki. To tak jak z nalogami. Najpierw musisz przyznac sie sam sobie, ze masz problem a potem szukac pomocy i starac sie zmienic obecny stan :]

: 28 sie 2006, 08:03
autor: Lagartija
Musisz zobaczyc plusy swojego zycia a nie tylko minusy. Na Twoim miejscu robilabym wszytsko zeby Twoja przyszla rodzina nie miala jak Ty masz teraz. Nie zalamuj sie bo to nei pomaga. Wstan i walcz - nie moj o samobojstwie. Powodzenia <przytul>

: 28 sie 2006, 08:51
autor: Jawka
Mako, zacznij od wyjscia z domu- nie czekaj na zaproszenie- wproś się - i co z tego, ze duma nie pozwala, poczujesz się lepiej.... rozejrz się, może w klasie, w szkole, w pracy masz kogoś kto jest równie samotny, pokonaj nieśmiałość- podejdź pogadaj. Nie ma lepszej metody na "doła" niż kontakt z ludźmi....

: 28 sie 2006, 09:24
autor: PFC
Ech, w życiu bywa różnie: czasami długo jest źle, żeby potem mogło być lepiej... Po pierwsze; nie daj sobie wmówić, że jesteś do niczego, bo każdy ma jakieś tam powołanie, w którym się sprawdza (ja np. uwielbiam historię wojskowości, chociaż zupełnie nie znam się na giełdzie, tańcu, itp.). Może jeszcze tego nie odkryłeś... Po drugie; sporóbuj się raz na jakiś czas odessać od monitora, bo na świecie nie grasują same kpy i niewdzięczniki, więc kwestią czasu jest poznanie wartościowych ludzi. I nie przejmuj się tak swymi kolegami ze szkoły, bo bardzo często traci się z nimi kontakt... Po trzecie; ludzie mają naprawdę gorzej - np. umierają z głodu oraz pragnienia - ja sam też lekkiego życia nie wiodłem. Jak już było wspomniane: weż się w garść, zacznij stawiać sobie jakieś cele w życiu i to niekoniecznie o charakterze damsko-męskim (np. studia, praca, nauka języka, rzucenie nałogu, praca nad własnym charakterem - w taki sposób prędzej osiągniesz pewnośc siebie), tylko nie dręcz się już dłużej... Podsumowując: nigdy nie jest tak źle, ani tak dobrze, jak się wydaje. I nie zapominaj, że nie ma to jak odrobnia czarnego chumoru, naprawdę potrafi on poprawić nastrój.

: 28 sie 2006, 10:25
autor: miś
Najlepiej to znajdz sobie robote/hobby. Nastepnie radze użyć starej metody z papierosem. Masz ogien?

: 28 sie 2006, 10:28
autor: Black007_pl
Witam.
Jeśli takie stany trwają długo, to ja bym radził terapie.
Sam miałem tak, że nigdy nie było OK. Stary każde zło wyładowywał na mnie, od urodzenia wiedziałem, że jestem nikim i nikim nie będą, że nic nie umiem, jestem w ogóle zakałą rodziny, w końcu na początku drugiego roku studiów zacząłem się samookaleczać... Na szczęście moja matka to zauważyła i wysłała mnie na terapie grupową do odpowiedniego ośrodka - ale zanim się zgodziłem - nie chcciałem przerywać studiów - musieli mnie jakoś dotaszczyć do tej terapii, więc brałem tabletki, które zwiększały poziom serotoniny w mózgu - dzisija myślę, że to może jakieś zaburzenia hormonalne - nie wiem, nieważne - najważniejsze, że doszedłem do wniosku, że nie warto się przejomwać kimś, kto mnie gnoi, bo to tylko o nim źle świadczy, czemu ja mam się przejmować człowiekiem, który chce mn8ie zniszczyć psychicznie? Tylko daltego, że jest moim ojcem?? Wypad z baru.

Teraz kiedy mówi:

"No bo ty nie umiesz nawet poprawnie zlutować tego"
ja odpowiadam:

"Każdy się kiedyś uczy, jak mi zawsze będzie sie wtrącał, to nigdy się nie naucze"

Zawsze na jakiś docinek mam odpowiedź.
To dużo daje, nie siedze cicho i nie daję sobą pomiatać, ponadto wziąłem się w garść, jak udało mi się uciszyć nieco głos mojego starego we mnie samym, zrozumiałem, że jestem skazany na sukces - dostrzegłem swoje zalety, cały świat stoi otworem i tylko ode mnie zależy, w którą stronę pójdę...

Gdy ktoś mówi Ci że jesteś do niczego, bo źle coś robisz, pamiętaj, że:

"Nie popełnia błędów tylko ten, kto nic nie robi"

Pozdrawiam.

: 28 sie 2006, 11:47
autor: teofil
tak jakbym sam siebie czytal... moi rodzice tez jak bylem maly sie rozwiedli a niedlugo po tym tata zginal w wypadku samochodowym :< moich kolegow mozna policzyc na palcach u jednej reki a przyjaciol w ogóle nie mam... ale kiedys bylo inaczej... mialem mase kolegow kolezanek znajomych przyjaciol itp. itp. ale to sie zmienilo i mam wrazenie ze dlatego ze im ja stawalem sie bardziej "grzeczny" tj. kulturalny moralny madry to oni w tym czasie schodzili na ta zla sciezke tak jak wiekszosc osob w tych czasach... i powoli te znajomosci zanikaly bo chyba bylem dla nich jak to ty napisales "za dobry", albo np. zyskalem miano egoisty gdyz "nie chce sie dzielic" z osobami ktore sa wobec mnie nie fer. ale coz, jakos sobie z tym radze, probuje sobie tym nie zaprzatac glowy i robic cos innego. jak chcesz to napisz pw i pogadamy

: 28 sie 2006, 12:35
autor: kot_schrodingera
Mako, po pierwsze masz dopiero 18 lat. Życie się dla Ciebie dopiero zaczyna, a Ty chcesz je kończyć ?? Poczekaj chociaż do piędziesiątki. po drugie co masz robić ?? Poszukaj lekarstwa ?? Czy w twojej szkole jest psycholog szkolny ?? Nie przyjmuj tego jako ujmy. Z depresji ciężko jest wyjść o własnych siłach. Poszukaj znajomych. Jak ?? Czy szkoła prowadzi jakieś zajęcia pozalekcyjne ?? Uprawiaj sport (np.: karate), zapisz się do klubu sportowego. Może to Ty powinieneś bardziej otworzyć sie na ludzi ??

: 28 sie 2006, 14:31
autor: Arczi
To ja też się tu chyba powinienem dopisać...

U mnie sprawa wygląda dość podobnie jak u 2 kolegów wyżej.

Gdy miałem 6 lat ojciec zginął na kopalni, rok później w wyniku remontu w domu u matki i tego że mnie zaniedbywała zostałem u dziadków.

Matka robiła co jakiś czas afery, straszyła że mnie zabierze ale tylko na tym się skończyło.

W szkole miałem kumpli, i jednego przyjaciela któremu powiedziałem o tym co teraz piszę.
I tylko jemu mówiłem o tym.

Za czasów szkoły średniej to było fajnie, aż chętnie chodziłem do szkoły :D nie specjalnie przepadałem za dłuższymi przerwami.

Na koniec szkoły kumpel poznał mnie z pewna laską ( bo nie miałem kogo zaprosić na studniówkę ) zakochałem się, starałem się i nawet nie otrzymałem za to odrobiny szczerości ze strony tej dziewczyny... nie powiedziała mi że nie podobam się jej, że nie jestem w jej typie... nic z tych rzeczy... po prostu kiedyś dostałem od kogoś sms’a w którym ktoś kazał mi się odwalić od niej.

I jak tu się starać znowu po czymś takim? :( żeby tak chociaż szczerze powiedziała nie...
Ale nie bo po co...

Z tym przyjacielem zerwał mi się kontakt... staram się z nim utrzymać kontakt na gg ale z jego strony słyszę tylko że nie ma czasu, bo studia zaoczne i praca... na gg to jest chyba z raz na tydzień... kiedyś to nawet mi nie odpisał.

Jeszcze z dwoma innymi kumplami utrzymuję kontakt.

Koleżanki to zawsze tylko 2 miałem, bo inne to jakoś mnie nie lubiły... a może wydaje mi się?

Po szkole szukałem pracy i znalazłem, nie jestem z niej bardzo zadowolony... no ale cóż przynajmniej coś mam.

Teraz pracuję, co jakiś czas łapię doła... głównie z samotności :(
Mimo upływu ponad roku od wydarzenia z tą laska, nadal mam ją w głowie i chyba nadal mi zależy... :( i jakoś sobie nie wyobrażam tego bym miał się oglądać za innymi, już nie tylko z powodu tamtej ale dlatego że miałem kilka nieprzyjemnych doświadczeń z kobietami.

W pracy nie udało mi się poznać żadnej laski, bo też nie chciałem.

Jedynie na gg poznałem kilka fajnych osób, i to przy okazji grania w ogame i warrock hehe :)

Teraz to się martwię co będzie dalej... praca, znajomi... dziewczyna... czy kiedyś doświadczę czegoś takiego jak miłość :( i w ogóle się martwię co będzie dalej

Na terapie kiedyś chodziłem, pomogło ale tylko trochę... potem terapeuta uznał że nie ma sensu tego dalej ciągnąć.

Problemy mam nadal, i nie wiem co z nimi robić... poradźcie coś.
I przyznam że też raz czy dwa o samobójstwie myślałem... ale wybiłem sobie to z głowy... lepiej by było żeby na stałe... a nie na jakiś czas.

Co zrobić??

runeko pisze:Uswiadomic sobie, ze sa ludzie, ktorzy maja gorzej.


A przepraszam bardzo, ale co to ma do tego że ktoś ma gorzej? Czy z tego powodu Mako albo ja ma się czuć lepiej?
To głupie, jeśli ktoś ma gorzej a ja źle to niby dlatego mam się czuć lepiej?
Taki przykład, jeśli cała grupa dostanie powiedzmy pały z jakiegoś testu ta ja mam się czuć dobrze bo jestem w większości? A nie lepiej mieć lepszą ocenę i być w mniejszości?

: 28 sie 2006, 15:45
autor: Lagartija
A przepraszam bardzo, ale co to ma do tego że ktoś ma gorzej? Czy z tego powodu Mako albo ja ma się czuć lepiej?
To głupie, jeśli ktoś ma gorzej a ja źle to niby dlatego mam się czuć lepiej?
Jest Ci zle. Ale pomysl ze zawsze moze byc gorzej. Takie uzalanie sie nad soba nie pomaga.

: 28 sie 2006, 16:29
autor: gobo
Witam
To jest najgłupsze stwierdzenie jakie może być.
-pomyśl że inni mają gorzej.
A co oni mnie interesują ,jeśli będę tak myślał to zawsze znajdzie się ktoś kto ma gorzej niż ja.
Wiem,wiem zaraz większość powie ale egoista ok.może i egoista ale któż z nas nie jest chodż w małym stopniu egoistą ,wszyscy tylko myślą by jemu było dobrze.
Tak wiem są wyjątki ale to tylko wyjątki.
Pozdrower.

: 28 sie 2006, 16:30
autor: Hyhy
Mysiorek pisze:Ale nie zwalaj winy na świat. Skup się.

Dobry tekst :D

Dlaczego macie wrazenie ze ktos was nie lubi czy nie chce? Moze sami jestescie tak zamknieci w sobie i wydajecie sie byc zdolowani, jedym slowem censored ze nikomu sie nie chce z wami nawet pogadac. Sprobujcie to zmienic.

: 28 sie 2006, 17:27
autor: pani_minister
gobo pisze:To jest najgłupsze stwierdzenie jakie może być.
-pomyśl że inni mają gorzej.

Nie. Idź popracuj jako wolontariusz, odwiedź hospicjum, pogadaj z paniami z najbliższego Ośrodka Pomocy Społecznej i zapytaj się, czy pomocy nie potrzebują. Zobaczysz, jak Ci się odwróci :]

: 28 sie 2006, 17:47
autor: kot_schrodingera
pani_minister pisze:Idź popracuj jako wolontariusz, odwiedź hospicjum, pogadaj z paniami z najbliższego Ośrodka Pomocy Społecznej i zapytaj się, czy pomocy nie potrzebują. Zobaczysz, jak Ci się odwróci :]
ale wymyśliła <mlotek> może niech odwiedzą zakład pogrzebowy :? <mlotek> ja bym proponował wprowadzenie jakiejs zmiany w rzyciu. Dla wzięcia się w garść <pejcz>

: 28 sie 2006, 17:48
autor: pani_minister
Blazej30 pisze:może niech odwiedzą zakład pogrzebowy

Nie. Niech komuś pomogą, zamiast jęczeć. Komu pomogą w trumnie?

Błażej, nie rozumiesz celu takich wizyt chyba. Wiesz, jak dobrze robi znalezienie słabszego od siebie i udzielenie mu pomocy? Jak to podbudowuje? Już nie jestes wtedy taki żałosny, okazuje się, że jednak coś potrafisz zrobić i że dla innych możesz być guru :]

: 28 sie 2006, 18:03
autor: kot_schrodingera
pani_minister pisze:Błażej, nie rozumiesz celu takich wizyt chyba. Wiesz, jak dobrze robi znalezienie słabszego od siebie i udzielenie mu pomocy? Jak to podbudowuje? Już nie jestes wtedy taki żałosny, okazuje się, że jednak coś potrafisz zrobić i że dla innych możesz być guru :]
powiem Ci z doświadczenia że odwiedziny w takich miejscach nie pomagają

: 28 sie 2006, 18:19
autor: pani_minister
Blazej30 pisze:powiem Ci z doświadczenia że odwiedziny w takich miejscach nie pomagają

powiem Ci z doświadczenia, że pomagają

: 28 sie 2006, 18:38
autor: PFC
runeko pisze:Uswiadomic sobie, ze sa ludzie, ktorzy maja gorzej.


Ja bym to ujął inaczej, uświadomić sobie, że inni mają gorzej, ale wielu z tych "innych" postrzega świat zupełnie inaczej, niż autor tego tematu oraz osoby, które czują się podobnie. Wy sami siebie nakręcacie tekstami w stylu "nikt mnie nie chce, nie mam dla kogo żyć, itp."; powtarzacie w myślach te słową tak długo, aż w końcu zaczynacie w nie wierzyć, jak w ewangelię. Założe się, że każde swoje niepowodzenie uważacie za przykład potwierdzający regułę... Mojej matce umarło trzech synów w ciągu pięciu lat i dużą część mego dzieciństwa przeleżała w szpitalach, ojciec się przez to rozpił i dopiero po paru latach wyszedł na prostą - uważacie tedy, że dorastałem w idealnych warunkach? Też nigdy nie miałem dziewczyny (choć bardziej z własnego wyboru), przez to wszystko stałem się wielkim samotnikiem i indywidualistą, lecz do głowy by mi nawet nie przyszło napisać taki topic. Pomimo, iż jestem abstynentem i w życiu nie byłem na żadnej imprezie (przysięgam na Boga!) to jakoś dorobiłem się malutkiej grupki przyjaciół, na których mogę liczyć, chociaż zdobycie ich sympatii nie było łatwe (np. z jedną koleżanką widywałem się niemal codziennie przez 2,5 roku zanim w ogóle zaczeliśmy ze sobą rozmawiać). Osobiście uważam, że w człowieku nie istnieje taka rzecz, której nie mógłby on zmienić; jak również cel nie do osiągnięcia. Tacy jak wy mają trudniej, to prawda, ale przeciwności powinny być dla was źródłem dodatkowej siły, czyli tym, czego brak innym. Małymi kroczkami da się osiągnąć to samo, co udaje się tym rzekomo lepszym od was ale na to potrzeba wysiłku i czasu.

: 28 sie 2006, 18:45
autor: SuperMocher
Ja z własnego doswiadczenia wiem ze jak ktos ma dola to najagorsze jest mu napisac ze inni maja gorzej, zeby nie myslal o sobie i przestal sie uzalac, w tej chwili nie obchodza go inni ludzie tylko on sam, zastanawia sie czemu on ma tak a nie inaczej, czemu musialo go to spotkac.

Ja tez czesto mam i wtedy wlaczam sobie moj ulubiony kabaret (ani mru mru maciej i smok) i odrazu mi lepiej. Zaczynam sie smiac i zle mysli odchodza. Sprobuj moze i Tobie to pomoze:)

: 28 sie 2006, 18:54
autor: PFC
SuperMocher pisze:Ja z własnego doswiadczenia wiem ze jak ktos ma dola to najagorsze jest mu napisac ze inni maja gorzej, zeby nie myslal o sobie i przestal sie uzalac
Taa? A mnie to pomaga, bo wtedy wstyd związany ze świadomością własnego egoizmu, jak i "sportowa złość" dają tyle sił do działania, że czasami aż nie do wiary. W moim przypadku nie ma lepszej motywacji.

: 28 sie 2006, 19:07
autor: Zakręcona
Nie możesz ograniczać się tylko do rodziny. Rodzice są ważni, ale jeśli Cię zawodzą trzeba się od nich emocjonalnie oderwać. Może to co mówię wydaje się trudne, nierealne do zrealizowania, ale to się da zrobić (Moi rodzice zawsze byli ok, ale ja i tak nie jestm z nimi związana emocjonalnie). Spróbuj wyzbyć się poczucia krzywdy. Może powinieneś zrozumieć, że najpierw sam musisz się zmienić nim cały świat wokół Ciebie ulegnie zmaniom. Otwórz się na ludzi, spróbuj zapanować nad swoimi humorami. Wiem, że jest ciężko dawać więcej ciepła niż się dostaje, ale można spróbować. Za niedługo pewnie będzie Ci trudno uwierzyć, że kiedykolwiek myślałeś o samobójstwie. Los lubi się odmieniać. Szukaj pomocy u ludzi wolnych, nieskrępowanych sektami ani podejrzanymi stowarzyszeniami, bo oni zazwyczaj wykorzystują chwilową słabość.
Co do przyjaciół to nie spiesz się, przyjaźń rośnie dłużej niż 6 miesięcy. NIe przypieraj ludzi do ściany, bo się wystraszą i uciekną. Wierzę, że w Twoim życiu wszystko się odmieni na lepsze :)

: 28 sie 2006, 20:19
autor: Mako
Dzięki Wam! Wydaje mi si, że ze mną jest podobnie jak z teofil'em. Może to, że nie mam nałogów, jestem za dobry dla innych, kulturka, morlaność itp. Na imprezy nie chodzę bo mnie nawet nikt nie zaprasza,a sztywniakiem,kujonem nie jestem :] ale nic przestaje się tym przejmować, spróbuję złapać rytm życia i sprobuje jak inni żyć chwilą. :) Dziękuję

: 28 sie 2006, 21:00
autor: mrt
Mako pisze:Na imprezy nie chodzę bo mnie nawet nikt nie zaprasza,a sztywniakiem,kujonem nie jestem
Na studiach, a już w pracy na pewno, inne są kryteria doboru. Zupełnie. I wtedy okazuje się, jak to wszystko mało ważne z perspektywy - te imprezy, to powodzenie. Co innego zaczyna sie liczyć, a człowiek z czasem dochodzi do wniosku, że te wszystkie imprezy i życie towarzyskie to zmarnowany czas był tylko. Bo więcej pożytku by w tym czasie przyniosło co innego, choćby podwójna nauka.

No ale zaraz mnie wszyscy zakrzyczą, że przecież trzeba się udzielać towarzysko, że te przyjaźnie takie ważne i że tak cudownie pożytecznie wtedy/ teraz czas spędzali/ spędzają.

A ja bym czasu drugi raz na te wszystkie pierdoły nie marnowała. Guzik co z tego zostało, wszyscy się rozleźli po świecie i nawet jeśli kogoś raz na 5 lat się spotka, to i tak nie ma z nim o czym rozmawiać.

Dziś szybciej zakumplowałabym się w liceum z kujonem niż z imprezującą duszą.

: 28 sie 2006, 21:26
autor: Sto-lat
Ha i widać jak różne mogą być podejścia - ja mimo 5 roku studiów najlepszych znajomych i przyjaciół mam z liceum....

: 28 sie 2006, 21:47
autor: PFC
Sto-lat pisze:a mimo 5 roku studiów najlepszych znajomych i przyjaciół mam z liceum....
Dobrze powiedziane <browar> U mnie na roku pełno jest różnych dziwnych, śmieszynych i walniętych ludzi, a ze "starą gwardią" rozumiem się bez słów.