dlaczego?:(

Zagadnienia związane ze sferą uczuciową, a także z problemami dotyczącymi tematów miłosnych oraz kontaktów emocjonalnych z płcią przeciwną.

Moderator: modTeam

diazik
Początkujący
Początkujący
Posty: 9
Rejestracja: 08 sie 2006, 22:07
Skąd: małopolska
Płeć:

dlaczego?:(

Postautor: diazik » 08 sie 2006, 22:51

Witam wszystkich

To mój pierwszy post tutaj.
Z góry przepraszam że zawracam wam głowe ale czuje się fatalnie...
4 miesiące temu poznałem dziewczyne...jakoś tak miedzy nami zaiskrzyło no i zaczelismy się spotykać na poważnie.Ona była po 3 letnim związku.W sumie to nie planowaliśmy nic na początku..miała być tylko znajomość, przyjaźn ale los tak chciał że nie mogliśmy bez siebie wytrzymać - spotkania codziennie,wyjazdy nad jeziora, spacery itd. Po jakimś czasie zaczeło mi na niej naprawde zależeć no i postanowiłem dać jej to do zrozumienia...jestem dość wrażliwym facetem i szybko się angażuje.W żartach nawet planowaliśmy już coś na przyszlość Była zachwycona szczegolnie że miałem kosmiczne pomysły niekiedy.Wszystko było super do dnia wczorajszego kiedy to uslyszałem(właściwie to sam wyciągnałem) że coś jest nie tak...
Dziś już nawet nie pozwoliła sie pocałować...rozmawiałem z nią o tym i powiedziała że sama już nie wie...ma 100 myśli na minute i nie czuje już do mnie nic...
Powiedziałem jej że bedę o nią walczył..że nie chce przekreslać tylu wspolnych wspaniałych chwil i że uda nam sie razem rozwiazać jakoś ten kłopot.
Nie rozumiem.....jak można nagle tak zmienić stosunek do drugiego czlowieka...Czy ten wspólny czas nie jest wart tego aby chociaż próbować walczyć?:(

Prosze napiszcie co moge teraz zrobić...dać jej czas na przemyślenie(może za często się spotykaliśmy,może za bardzo okazywałem że mi zależy) ????
Bardzo ją Kocham....i wierze że może zmieni zdanie....
Nie umiem bez niej wytrzymać jednego dnia i nie wiem jak teraz mam sobie poradzić z tym co mnie spotkało:(
Awatar użytkownika
paul_van_dyk
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 28
Rejestracja: 06 sie 2006, 16:54
Skąd: :)
Płeć:

Postautor: paul_van_dyk » 08 sie 2006, 23:04

bo to zła kobieta była.
<pijak>
'Quis penis aquam tubant?'
Awatar użytkownika
damian24
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 409
Rejestracja: 18 wrz 2004, 12:28
Skąd: z pracy
Płeć:

Postautor: damian24 » 08 sie 2006, 23:14

Kiedy zakończyła tamten związek? Pogodziła się z tamtym rozstaniem? A w ogóle to czy wspomina o byłym facecie?

Pytam bo...zresztą sam przeczytaj:
http://agnieszka.com.pl/forum_php/viewt ... 88&start=0

Znajdujesz jakieś analogie?
Zło w dłuższej perspektywie nie ma w ogóle mocy. Zło, które przeżywasz, ma wyłącznie za zadanie zwrócić Twoją uwagę na to, czego się jeszcze musisz nauczyć, aby móc widzieć i czcić dobro wokół siebie.
diazik
Początkujący
Początkujący
Posty: 9
Rejestracja: 08 sie 2006, 22:07
Skąd: małopolska
Płeć:

Postautor: diazik » 09 sie 2006, 07:26

No właśnie zakonćzyła tamten związek zaraz przed naszym poznaniem faktycznie(facet kilka razy ją zostawiał a potem do niej wracał no i w końcu powiedziała DOSC! ) Ale pytałem jej się czy to chodzi o jej byłego i choć sama mówi że wspomnienia są jeszcze bardzo żywe to jednak ona nie chce z nim już być i że nie zamierza do niego wracać. Twierdzi że chce być teraz sama ale ja tego nie potrafie zrozumieć...Powiedzcie mi w takim razie po co były te wszystkie wspólne chwile? Nie wiem , może ja tu czegoś nie rozumiem ale skoro spotykam się z kimś przez prawie 4 miesiące i wszystko jest fajnie to nie rezygnuje tylko dlatego że pojawiają się pewne watpiliwości.Przynajmniej staram sie o tym jakoś rozmawiać i naprawiać ale żeby od razu ZNISZCZYĆ wszystko co nas łaczyło?:(

Chciałbym to rzucić w cholere...zapomnieć ale nie potrafie.Czuje ze musze walczyc o nia choćby po to żebym potem mógł spojrzeć w lustro i powiedzieć że zrobiłem wszystko co było w mojej mocy...Prosze doradźcie cos!!!:(
Awatar użytkownika
Black007_pl
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 334
Rejestracja: 27 lut 2006, 09:27
Skąd: Gliwice
Płeć:

Postautor: Black007_pl » 09 sie 2006, 08:09

Witam.
Jeśli ma jakieś wątpliwości co do waszego związku, to powinna je faktycznie rozwiązać przy pomocy rozmowy.

Jeśli jednak doszła do wniosku, że chce być sama, bo np. męczą ją wspomnienia, to moim zdaniem jest to mniejsze zło, jakbyś przez 7 miesiecy miał żyć z kimś, kto płacze bo byłym i wspomina go - uwierz, że moze człowieka szlag trafić - a takm oże potrzebuje przerwy, żeby premyśleć itp. itd. Może daj jej troche wolnego czasu, niech pojedzie na weekend do babci na wieś, czy gdzieś, pomyśli, jak zatęskni za Tobą, to bęzie dla niej znak, że jednak powinna zostać z Tobą...

Swoją drogą nie doczytałem ile minęło miezy tamtym związkiem a tym, ale wydaje mi się, że jakby kobiety robiły sobie częściej długie przerwy między związkami, to byłoby lepiej dla ludzkości - wiem co mówie, 2 z 3 razów trafiłem na płaczące "księżniczki" opłakujące swojego pierwszego, co niepozwalało im cieszyć się tym, jakiego mają fajnego faceta teraz... :)

Porozmawiaj z nią, powidz, co czujesz, daj jej przemyśleć... nie naciskaj, bo człowiek zawsze robi naprzekór, daj jej pomyśleć a sama dojdzie do tego(może, ale nie musi), że chce z Tobą być.


Pozdro.
"I save all the bullets from ignorant minds
Your insults get stuck in my teeth as they grind
Way past good taste, on our way to bad omens
I decrease, while my symptoms increase "
diazik
Początkujący
Początkujący
Posty: 9
Rejestracja: 08 sie 2006, 22:07
Skąd: małopolska
Płeć:

Postautor: diazik » 09 sie 2006, 08:36

Dziękuje za dobrą rade:).Dobrze jest tak od kogos uslyszec cos budujacego w ciezkich chwilach.Faktycznie chyba nie zostaje mi nic jak tylko poczekac i miec nadzieje.Choc to łatwo się mowi - zostawic w spokoju kiedy czlowiekowi brakuje tego wszystkiego co było.Ale coz...

Popełniłem kilka błedow i teraz ponosze konsekwencje.A trzeba bylo sie ugryźć w język i nie pokazywac jak bardzo mi zalezy, nie dawać tyle Siebie.
Bede o nia walczyl - rezygnacja rownowazna bylaby z zaprzeczeniem moich uczuc co do niej.Jesli nie wygram to trudno ale moze zdarzy sie cud...i jakos sie uloży.
Rozmawiałem z nia o tym wszystkim i pytałem czy chce nam dac jeszcze jakas szanse ale odpowiedziała ze sama nie wie.Mowi ze nie czuje juz do mnie tego co na poczatku, ze nie czeka juz tak na kazde spotkanie...
Niedawno miała imieniny i dałem jej ramke z naszym wspolnym zdjeciem + roże - widziałem że bardzo ją to wzruszyło a wczoraj dała mi do zrozumienia że jednak bylem chyba w bledzie.Ze dziwnie sie czuła jak je ode mnie dostała.Ze chyba sie zapedzam!
To bardzo boli..
Awatar użytkownika
Mysiorek
Weteran
Weteran
Posty: 5887
Rejestracja: 14 lip 2004, 11:22
Skąd: z wykopalisk
Płeć:

Postautor: Mysiorek » 09 sie 2006, 09:05

diazik pisze:To bardzo boli..

Echhh... męskie szalone głowy. "Bardzo" boleć to będzie jak Ci walec zmiażdży nogę. Tu nic Cię nie boli, tylko tak Ci się wydaje. Sam sobie produkujesz ten ból pod kopułą, no i go masz.
Zrezygnuj z bólu - to Ci na pewno nie zaszkodzi, a dodatkowo może pomóc w relacjach z panną. <browar>
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Awatar użytkownika
Miltonia
Weteran
Weteran
Posty: 1359
Rejestracja: 17 paź 2004, 22:45
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Miltonia » 09 sie 2006, 10:14

Ja w ogole nie rozumiem o co tu chodzi. Chyba nie piszesz wszystkiego :>
Jak ktos ma Ci odpowiedziec co robic, skoro nie wiadomo, o co jej chodzi. Chyba to ona tylko moze wiedziec? Moze warto ja zapytac? Tu bedziesz mial tyle odpowiedzi, ilu ludzi na forum.
Masz prawo wiedziec, co sie stalo. Wiec ja zapytaj... .
"a miłość tylko jedną można wszędzie spotkać
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
diazik
Początkujący
Początkujący
Posty: 9
Rejestracja: 08 sie 2006, 22:07
Skąd: małopolska
Płeć:

Postautor: diazik » 09 sie 2006, 10:58

Ja sam do końca nie umiem tego zrozumieć.
Wszystko było dobrze, nie bylo żadnych oznak że coś sie dzieje złego.Byliśmy praktycznie nierozłaczni aż do naszej rozmowy przedwczoraj kiedy to mi powiedziała że nie czuje juz tego co na poczatku - tak nagle i bez ostrzeżenia.Rozumiem że była dosc dlugo wczesniej w zwiazku z facetem i na pewno bardzo duzo wspomnien i emocji w niej pozostało.Rozmawiałem z nia jeszcze wczoraj wieczorem - chciałem to wszystko wyjasnic,chialem zapewnic że jakos sobie poradzimy...Wlasciwie to niewiele mowila...siedziala i patrzyła przed siebie ze łzami w oczach.Jedyne czego sie dowiedziałem to że ona ma ze soba jakis problem - "za duzo mysli o tym wszystkim" i nie umie sobie z tym poradzic. Zapytałem czy chce powalczyc,czy chce ratowac to co bylo miedzy nami - ona na to ze nie wie.

Dzis na gg u niej w opisie..."wszystko co ma swoj poczatek ma tez koniec":(

Nie umiem z niej zrezygnowc.Mam teraz dać jej czas na przemyslenie czy byc caly czas przy niej?? Doradzcie prosze?
Awatar użytkownika
a.b1
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 210
Rejestracja: 22 cze 2006, 15:31
Skąd: Kraków
Płeć:

Postautor: a.b1 » 09 sie 2006, 11:35

diazik pisze:Prosze napiszcie co moge teraz zrobić...dać jej czas na przemyślenie(może za często się spotykaliśmy,może za bardzo okazywałem że mi zależy) ??

daj jej czas, przez pare dni, może to koniec a może ona musi miec chwilę na zastanowienie się co czuje i ułożenie sobie wszystkiego, albo stara miłość się odezwała
Awatar użytkownika
damian24
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 409
Rejestracja: 18 wrz 2004, 12:28
Skąd: z pracy
Płeć:

Postautor: damian24 » 09 sie 2006, 11:58

Diazik,

Nieprawda że nie możesz tego zrozumieć - Ty nie chcesz tego zrozumieć!

Cholera, jakie to wszystko schematyczne jest. Twoja sytuacja jest bardzo podobnado mojej. Też się zaangażowałem w związku z Kobietą, która była tuż po zakończeniu długiego związku, takiego co miał być na całe życie. Wszystko było wspaniale przez kilka miesięcy, istne szaleństwo, nie mogliśmy wytrzymać dnia w pracy bez siebie. Wręcz byłem bombardowany uczuciem z Jej strony. No i zakochałem się. Po kilku miesiącach odezwał się jej były, zaczął drążyć temat zejścia się. Był kryzys, taki sam jak u Ciebie. Zerwałem, jednak już po kilku dniach kontakt się odnowił (z Jej strony), po tygodniu rozmów, moich tłumaczeń i prób dotarcia do Niej zeszliśmy się. Wybrała mnie. Przynajmniej tak Jej się wydawało.
Kolejne półtora miesiąca to wspólne wakacje, mieszkanie razem i rozwój naszego związku. Wydawało nam się, że wszystko idzie do przodu, że nasz związek oczyścił się i nabiera nowej jakości. Że świadomie wiemy czego chcemy.
Sielanka jednak nie trwała długo. Tydzień temu zaczęła być jakaś oziębła, zaczęła się ewidentnie ode mnie odsuwać. W niedzielę rozmawialiśmy. Wczoraj rozmawialiśmy...nadal wracają myśli o tamtym związku. Usłyszałem, że dziś czuje że uczucie do mnie nie jest tak silne jak było w tamtym przypadku...Znowu się zastanawia co by było gdyby zgodziła się na powrót do byłego.

Po co to piszę? Żeby pokazać Ci, że to są schematy i że czasami w życiu mamy pecha. Daliśmy swoim kobietom wspaniałe uczucie, troskę, ciepło, opiekuńczość i poczucie bezpieczeństwa. Byliśmy atrakcyjnymi facetami, wspaniałymi...lecz plastrami na ich zranione dupy! Nie posądzam tu nikogo o wyrafinowanie, One naprawdę myślały że nas kochają. Tylko, że kiedy z naszą pomocą odbiły się od dna i sięgnęły wyżyn dobrego samopoczucia to stwierdzają, że to jednak nie jest prawdziwa miłość.

Mi się "udało" przeciągnąć to, bo rzeczywiście jakieś uczucie było, tliło się jeszcze coś, co podbudowałem swoją dobrocią, wspólnymi wakacjami, czułością i atrakcyjnością. Ale...to jak malowanie zardzewiałego płotu - rdza w końcu i tak wyjdzie.
Zło w dłuższej perspektywie nie ma w ogóle mocy. Zło, które przeżywasz, ma wyłącznie za zadanie zwrócić Twoją uwagę na to, czego się jeszcze musisz nauczyć, aby móc widzieć i czcić dobro wokół siebie.
Awatar użytkownika
TFA
Weteran
Weteran
Posty: 3055
Rejestracja: 01 wrz 2005, 00:57
Skąd: litwini wracają
Płeć:

Postautor: TFA » 09 sie 2006, 12:03

diazik pisze:Twierdzi że chce być teraz sama ale ja tego nie potrafie zrozumieć...Powiedzcie mi w takim razie po co były te wszystkie wspólne chwile? Nie wiem , może ja tu czegoś nie rozumiem ale skoro spotykam się z kimś przez prawie 4 miesiące i wszystko jest fajnie to nie rezygnuje tylko dlatego że pojawiają się pewne watpiliwości


Byles pocieszeniem, "klinem", smutne ale prawdziwe :) im wczesniej to zrozumiesz, tym szybciej sie pogodzisz i zapomnisz. Nie ma szans na udany zwiazek z czlowiekiem ktory jest swiezo po powaznym zwiazku.

[ Dodano: 2006-08-09, 12:05 ]
damian24 pisze:Byliśmy atrakcyjnymi facetami, wspaniałymi...lecz plastrami na ich zranione dupy!


<brawo>
Ręce me do szabli stworzone, nie do kielni.
Awatar użytkownika
zagubiona_wenus
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 190
Rejestracja: 05 lip 2006, 10:24
Skąd: dolnyśląsk
Płeć:

Postautor: zagubiona_wenus » 09 sie 2006, 12:10

diazik pisze:Jedyne czego sie dowiedziałem to że ona ma ze soba jakis problem - "za duzo mysli o tym wszystkim" i nie umie sobie z tym poradzic. Zapytałem czy chce powalczyc,czy chce ratowac to co bylo miedzy nami - ona na to ze nie wie.

To daj jej czas żeby sobie to spokojnie przemyślala, bo ona sama chyba nie wie czego chce. Oczekuje od ciebie że bedzie jak w niebie, że będą iskry, fajerwerki itp. Moze chciałaby czuć przy Tobie to co przy swoim eks ale to chyba nierealne. Dziewczyna ma problemy emocjonalne i chyba sama musi je rozwiązać bo Ty jej w tym nie pomożesz.
diazik pisze:Dziś już nawet nie pozwoliła sie pocałować...rozmawiałem z nią o tym i powiedziała że sama już nie wie...ma 100 myśli na minute i nie czuje już do mnie nic...

skoro nie czuje to nic nie wskórasz na siłe... nie naciskaj na nią. A esli jednak czuje to sama powinna do tego dojść i to zrozumieć bez Twojej pomocy!
grzeczne dziewczynki idą do nieba... niegrzeczne idą tam gdzie chcą!
Awatar użytkownika
damian24
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 409
Rejestracja: 18 wrz 2004, 12:28
Skąd: z pracy
Płeć:

Postautor: damian24 » 09 sie 2006, 12:16

TFA pisze:Nie ma szans na udany zwiazek z czlowiekiem ktory jest swiezo po powaznym zwiazku.


Niestety, jest to w 100% prawda. Jeżeli taka osoba nie uporządkowała swojej sfery emocjonalnej, gdy miłość lub nienawiść (tak! też!) nie zamieni się w obojętność to można gwiazdki z nieba dawać i być uosobieniem cnót a to i tak g... pomoże.

Niestety, moja kobieta odeszła od swojej wielkiej miłości w złości i nienawiści, nadalmocno kochając - liczyła że On się obudzi i się zmieni. Liczyła na to trzy miesiące, czekając aż się odezwie. Nawet jeszcze w przeddzień gdy mnie spotkała. Spotkanie ze mną spowodowało, że otrzymała to czego tak bardzo pragnęła i czego Jej było brak - podziało jak morfina na ból.

Pewnie inaczej by było gdybyśmy się spotkali kilka miesięcy później.

Diazik, spróbuj z Nią porozmawiać w tym kierunku, dowiedzieć się na ile udało Jej się ułożyć sobie sferę emocjonalną po tamtym związku. Jak tamten związek się skończył i jaki to był związek...Możesz próbować, ale ja czuję że jestem trochę do przodu w tej sytuacji jeżeli chodzi o doświadczenie. Mi się udało spowodować powrót. Jednak czy warto bardziej cierpieć dla kolejnego miesiąca, w którym będziesz Ją obserwował, bał się i już nigdy nic nie będzie tak samo?
Ostatnio zmieniony 09 sie 2006, 12:20 przez damian24, łącznie zmieniany 1 raz.
Zło w dłuższej perspektywie nie ma w ogóle mocy. Zło, które przeżywasz, ma wyłącznie za zadanie zwrócić Twoją uwagę na to, czego się jeszcze musisz nauczyć, aby móc widzieć i czcić dobro wokół siebie.
Awatar użytkownika
Ted Bundy
Weteran
Weteran
Posty: 5219
Rejestracja: 16 wrz 2005, 16:29
Skąd: IV RP
Płeć:

Postautor: Ted Bundy » 09 sie 2006, 12:18

damian24 pisze:Niestety, jest to w 100% prawda. Jeżeli taka osoba nie uporządkowała swojej sfery emocjonalnej, gdy miłość lub nienawiść (tak! też!) nie zamieni się w obojętność to można gwiazdki z nieba dawać i być uosobieniem cnót a to i tak g... pomoże.


nic innego nie pozostaje tylko się pod tym podpisać. Proces "dochodzenia do siebie sfery emocjonalnej" może trwać i ponad 2 lata, a i tak możesz za "plaster" robić :/ Jak ja kiedyś robiłem <evilbat>
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow

Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!

http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Awatar użytkownika
damian24
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 409
Rejestracja: 18 wrz 2004, 12:28
Skąd: z pracy
Płeć:

Postautor: damian24 » 09 sie 2006, 12:21

TedBundy pisze:nic innego nie pozostaje tylko się pod tym podpisać. Proces "dochodzenia do siebie sfery emocjonalnej" może trwać i ponad 2 lata, a i tak możesz za "plaster" robić :/ Jak ja kiedyś robiłem <evilbat>


Cholera, też tak zrobiłem - na szczęście był to związek na odległość, choć widywaliśmy się dość często. Zerwałem od razu, gdy spotkałem swoją obecną "biedną księżniczkę".

Więc to może kara? <pijak>
Zło w dłuższej perspektywie nie ma w ogóle mocy. Zło, które przeżywasz, ma wyłącznie za zadanie zwrócić Twoją uwagę na to, czego się jeszcze musisz nauczyć, aby móc widzieć i czcić dobro wokół siebie.
diazik
Początkujący
Początkujący
Posty: 9
Rejestracja: 08 sie 2006, 22:07
Skąd: małopolska
Płeć:

Postautor: diazik » 09 sie 2006, 12:48

Macie rację...
Pewnie byłem tylko pocieszeniem po ostatnim jej związku(niech to wszsytko szlag trafi...) i cięzko mi to zaakceptować jeśli tak rzeczywisćie było. Ale czlowiek to tak ułomna istota że jak już sie zkocha to przestaje obiektywnie odbierać rzeczywistość.
Nie jestem typem osoby która zamknie sie w czterech ścianach i bedzie myslała co ze soba zrobic.O nie! już raz to kiedyś przechodziłem i wiem jak to jest. Poprzednia moja ex też była po 6-letnim związku(Facet zostawił ją na 2 tygodnie przed zaplanowanym ślubem).Spotkała mnie jakieś 4 miesiące po tym fakcie i wszystko było wspaniale dopóki ktoregoś dnia(po jakims poł roku znajomości) nie powiedziała mi że to koniec. Wiec jakby na to nie patrzeć znów chyba wpadłem w tą sama pułapke albo mam takiego strasznego pecha <pijak>

No nic...chce być konsekwentny wobec siebie przede wszystkim i dam jej troszke czasu na przemyślenia,poczekam bo mi na niej zależy a co z tego wyniknie to zobaczymy...

W kazdym razie dziekuje wam wszystkim za odpowiedzi...Chyba ktos mi to musial uświadomić i padło na was.

I obiecuje ze dam znac jak tylko cos sie wyjasni.Moze akurat to bedzie wyjatek i wszystko sie ulozy.

Pozdrawiam[/quote]
Awatar użytkownika
Snowblind
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 150
Rejestracja: 25 lip 2006, 20:50
Skąd: Z pomiędzy
Płeć:

Postautor: Snowblind » 09 sie 2006, 13:12

damian24 pisze:Diazik

Po co to piszę? Żeby pokazać Ci, że to są schematy i że czasami w życiu mamy pecha. Daliśmy swoim kobietom wspaniałe uczucie, troskę, ciepło, opiekuńczość i poczucie bezpieczeństwa. Byliśmy atrakcyjnymi facetami, wspaniałymi...lecz plastrami na ich zranione dupy! Nie posądzam tu nikogo o wyrafinowanie, One naprawdę myślały że nas kochają. Tylko, że kiedy z naszą pomocą odbiły się od dna i sięgnęły wyżyn dobrego samopoczucia to stwierdzają, że to jednak nie jest prawdziwa miłość.

Mi się "udało" przeciągnąć to, bo rzeczywiście jakieś uczucie było, tliło się jeszcze coś, co podbudowałem swoją dobrocią, wspólnymi wakacjami, czułością i atrakcyjnością. Ale...to jak malowanie zardzewiałego płotu - rdza w końcu i tak wyjdzie.


Dlaczego panowie mam wrażenie że cierpimy na tą samą chorobę ?
Wniosek: omijać "zranione dupy" z daleka, niech się kurują same lub z innymi.
Awatar użytkownika
damian24
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 409
Rejestracja: 18 wrz 2004, 12:28
Skąd: z pracy
Płeć:

Postautor: damian24 » 09 sie 2006, 13:18

Zrobisz tak samo jak ja - bo kochasz mocno. Będziesz próbował i może Ci się uda jak jeszcze Was coś łączy i Ona coś do Ciebie czuje. Będziesz próbował i, czego Ci nie życzę, przedłużysz agonię i jednocześnie swoje szczęście, przeplatające się z życiem w strachu.

Oczywiście może się potoczyć inaczej, ale...marnie to widzę, bo jak my mieliśmy pierwszy kryzys to trochę inaczej to wyglądało, więcej było chęci naprawy i kontynuowania ze strony mojej kobiety. Natomiast teraz, za drugim razem, jest już gorzej. Wtedy nie wiedziała co czuje, czekała na moje słowa i na moje tłumaczenia że pomogę jej wyrwać się z tego. Teraz już nie czeka. Daliśmy sobie po prostu czas, liczymy (albo ja już tylko liczę), że to przejdzie. Równolegle psychicznie przygotowuję się na koniec związku, który nastapi pewnie w ciągu najbliższego tygodnia, kilku dni. Jak się nie poprawi to ja to skończę.

Życzę Ci powodzenia, a może przede wszystkim siły bo pewnie niestety będzie Ci potrzebna :(
Zło w dłuższej perspektywie nie ma w ogóle mocy. Zło, które przeżywasz, ma wyłącznie za zadanie zwrócić Twoją uwagę na to, czego się jeszcze musisz nauczyć, aby móc widzieć i czcić dobro wokół siebie.
CTX
Początkujący
Początkujący
Posty: 9
Rejestracja: 21 lip 2006, 09:25
Skąd: polska
Płeć:

Postautor: CTX » 09 sie 2006, 13:21

Ja mialem identyczna sytuacje !! I co jestemy juz jakis czas po rezstaniu przez chyba pierwsze 2 lub 3 tygodnie mialem strasznego dola i robilem wszystko aby bylo OK i zeby z nia byc dalej ale po tych staraniach nie dalo to kompletnie nic wiec narazie odpuscilem. Jak ona cos przemysli,zrozumie to sama moze da jakos znac.
Awatar użytkownika
damian24
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 409
Rejestracja: 18 wrz 2004, 12:28
Skąd: z pracy
Płeć:

Postautor: damian24 » 09 sie 2006, 13:25

Schematy...sytuacje stare jak świat.

Trzeba myśleć jak się uleczyć, a nie jak wrócić, bo to się nie uda. Mysleć o powrocie można ewentualnie po latach poważnego związku (i nawet wtedy jest pytanie o sens i powodzenie operacji), a nie po kilku miesiącach, gdzie prawdziwa miłość się jeszcze nie pojawiła.

Ja postaram się zrobić wszystko, aby skoncentrować się na swoim zdrowiu emocjonalnym, a nie na jakimś paromiesięcznym związku.

Jeszcze jestem z Nią, a już gadam jakby było po ptakach...:(
Zło w dłuższej perspektywie nie ma w ogóle mocy. Zło, które przeżywasz, ma wyłącznie za zadanie zwrócić Twoją uwagę na to, czego się jeszcze musisz nauczyć, aby móc widzieć i czcić dobro wokół siebie.
diazik
Początkujący
Początkujący
Posty: 9
Rejestracja: 08 sie 2006, 22:07
Skąd: małopolska
Płeć:

Postautor: diazik » 09 sie 2006, 13:37

Wiesz...na pewno znajdziesz kobiete która doceni to jaki jestes...to tylko kwestia czasu.Jedyny problem w tym że żeby znaleźć tą właściwą to często trzeba sporo "przeboleć". Wiem po sobie.Już miałem wrażenie że mi sie udało a tu nagle wszystko wali sie właściwie w jednej chwili i cały Twój pogląd o tym co było zmienia się nie do poznania...Cholera trzeba mieć jaja żeby sobie z tym poradzi - to nie jest takie proste <wsciekly>

Ale jednego się nauczyłem...Nie wiem czy macie takie same odczucia ale jesli kobiecie za duzo sie daje,za bardzo sie pokazuje ze facetowi zalezy to nagle robi sie kiszka i to jest przykre bo kobiet ktore umieja docenic faceta za to jaki jest jest chyba coraz mniej.Przynajmniej tak wnioskuje po swoich doswiadczeniach.A granie kogos kim sie nie jest nie jest rozwiazaniem zadnym bo i owszem moze poczujesz sie lepiej ale predzej czy pozniej zroumiesz ze nie wygrasz z tym jaki jestes...Coz trzeba czekac na ta wlasciwa...

Najgorsza jest ta bezsilność...
maro
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 221
Rejestracja: 21 gru 2005, 16:45
Skąd: Wzgórek Pagórek
Płeć:

Postautor: maro » 09 sie 2006, 17:58

sytuacja zupelnie jak moja, pochlastac się mozna
Awatar użytkownika
sadi
-#
-#
Posty: 826
Rejestracja: 17 kwie 2005, 00:53
Skąd: płynie czas?
Płeć:

Postautor: sadi » 09 sie 2006, 18:21

4 miesiace a rozpaczasz jakbys stracil ze 2-3lata zycia... <zmieszany>

Nie rozumiem.....jak można nagle tak zmienić stosunek do drugiego czlowieka...

Mozna. Czasami sie czlowiek budzi i po prostu to do niego dociera, ze nic sie nie czuje do drugiej osoby. To jest najczesciej na poczatku zwiazku, kiedy jeszcze sie nie zaangazowalo dostatecznie, azeby takie mysli odpedzic. Kiedys zreszta zalozylem gdzies taki temat.
<zmieszany> -> uwielbiam tę mordę
<sex> -> ta też jest fajna
<hahaha> -> często sie śmieję...ze wszystkiego...
<fuckoff> -> jak mnie ktos wku$%^&!
;DD -> jeszcze ta mi lezy
Awatar użytkownika
Tom
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 91
Rejestracja: 19 maja 2005, 12:30
Skąd: Pluton
Płeć:

Postautor: Tom » 09 sie 2006, 18:26

diazik pisze:Ale jednego się nauczyłem...Nie wiem czy macie takie same odczucia ale jesli kobiecie za duzo sie daje,za bardzo sie pokazuje ze facetowi zalezy to nagle robi sie kiszka i to jest przykre bo kobiet ktore umieja docenic faceta za to jaki jest jest chyba coraz mniej.


Zgadzam sie z tym, kobiety na swój sposób są dziwne, gdy jesteśmy tacy super mili i w ogóle Miodzio to one to olewają, z tego wynika ze kobieta lubi czuć sie nie pewnie, „zakazany owoc lepiej smakuje”, Nie wiem czemu nie zostają przy czymś co jest pewne i dobre, tzw. dobra partia kolesia który jest stabilny, one takich olewają tacy faceci im sie nudzą, wolą czuć właśnie to niepewność w związku. Raz tak miałem jak sie bardzo zakochałem, dziewczyna sie zezłościła i poszła do domu tak nagle, nie wiedziałem o co chodzi, potem zajarzyłem ze czegoś nie dotrzymałem była to wycieczka wspólna. wybiło mi sie to kompletnie z głowy, ona o tym pamiętała. Po tym zajściu Jeszcze bardziej zależało mi na niej, bo poczułem sie zagrożony nie byłem niczego pewny i właśnie odnosząc sie do tego przykładu tak samą jest chyba z kobietami, ta niepewność sprawia ze one jeszcze bardziej nas kochają ponieważ gdy zachowujemy sie przewidywalni, gdy one czują to ze widzą ze cały czas juz będzie dobrze, związek zaczyna stać sie nudny, rutynowy, mało interesujący wtedy odchodzą szukają wyzwania. Oczywiście opisałem to w skrócie bo jest to proces czasami krótki a czasami bardzo długi, to zależy tylko od faceta jak ten związek będzie wyglądał, Kobiety myślą nieracjonalnie,. dodam ze ominąłem ważno sprawę „MIŁOSC”, wiec z punktu samej miłości to co napisałem powyżej może być nieprawdą. Gdyż MIŁOŚC kreśli inny schemat i jest ona czymś czego właśnie do końca nie wiemy dlaczego akurat ta Osoba jest właściwa, ta którą kochamy.
diazik
Początkujący
Początkujący
Posty: 9
Rejestracja: 08 sie 2006, 22:07
Skąd: małopolska
Płeć:

Postautor: diazik » 09 sie 2006, 18:38

Ha.Nie uwierzycie w to...od naszej wczorajszej rozmowy nie mineło nawet 24 godziny a ona na gg pyta sie mnie czy pojade z nia za granice w sobote na 4 dni(mielismy zaplanowany wczesniej wyjazd do jej brata) no i mielismy jechac razem.Ale po wczorajszej rozmowie wyraźnie dała mi do zrozumienia że nie chce już ze mna być...wiec sadziełem ze wyjazd odołany.Umowiłem sie z nia na spacer dzis wieczor i zamierzam zapytać jako kto mam tam z nia jechać...Jako Facet z którym chce jednak spróbować naprawić to co sie popsuło czy jako "kolega-balast". Bo jesli to drugie to pannie faktycznie sie pomyslilo jesli sadzi bedziemy tylko "zanjomymi"...

Co jak co ale mam swój honor!

Jakie kobiety są czasem....ehhhh
Awatar użytkownika
zagubiona_wenus
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 190
Rejestracja: 05 lip 2006, 10:24
Skąd: dolnyśląsk
Płeć:

Postautor: zagubiona_wenus » 09 sie 2006, 19:46

sadi pisze:4 miesiace a rozpaczasz jakbys stracil ze 2-3lata zycia...

jak człowiek kochał to obojętnie czy był z kimś 4 misiące czy 2 lata rozpacza po rozstaniu. Czy jak sie jest 4 miesiące z kimś to po rozstaniu nie można rozpaczać a jak 2 lata to juz moża??
diazik pisze:Co jak co ale mam swój honor!

Bądź ostrożny :) i powodzonka
grzeczne dziewczynki idą do nieba... niegrzeczne idą tam gdzie chcą!
Awatar użytkownika
Sto-lat
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 80
Rejestracja: 13 lip 2006, 15:27
Skąd: inąd
Płeć:

Postautor: Sto-lat » 09 sie 2006, 20:15

tia nie daj sie zagonić w "przyjaciela"
wóz albo przewóz
such a perfect day....
diazik
Początkujący
Początkujący
Posty: 9
Rejestracja: 08 sie 2006, 22:07
Skąd: małopolska
Płeć:

Postautor: diazik » 09 sie 2006, 21:01

No to frytki...Pojechalem do niej porozmawiac spróbowac raz jeszcze na spokojnie to wszystko wyjaśnic jednak głowa muru nie przebije.Zapytałem jako kto mam tam z nia jechac - odpowiedziala ze jako kolega na to ja ze skoro tak to moja odpowiedz brzmi NIE - nie umialbym w ten sposob.Bo jak to? Mialbym z nia tam byc i udawac ze jestem tylko kolega...Przeciez psychicznie bym nie wydolil - ciagle bym musial uwazac zeby jej nie przytulic czy nie powiedziec milego slowa...No Masakra.Ona zareagowala ze zdziwieniem!!!! No jak to mowi - przeciez to normalne i ja bym z tego nie robila problemu(sic!)
Wygarnalem jej na spokojnie wszystko to co mysle - ze postapila ze mna jak ze zuzyta zabawka itd.

Powiedziala tylko ze chce byc sama...
No nic - powiedzialem na spokojnie(choc ledwo ledwo) zeby to przemyslala wszystko i odezwala sie to moze wtedy cos zaczniemy naprawiac ale juz nie na takich zasadach jak teraz.Bo faktycznie po analize tego wszystkigo stwierdzilem ze zagubilem gdzies w tym związku samego siebie.Liczyła sie tylko ona i jej potrzeby.
A jeszcze mi sie na koniec dostalo "Ja nie sądziłam że Ty tak bardzo sie zaangażowałes"...

Nie chce nic jeszcze mowic ale racje chyba mieli Ci co mowili ze z kobieta po zwiazku nie zbudujesz niczego trwałego od razu.Szkoda...No nic narazie cisza w eterze...poczekamy co sie stanie.

Ciezko...Te mysli i poczucie pustki..
Awatar użytkownika
Haro
Weteran
Weteran
Posty: 1368
Rejestracja: 24 wrz 2005, 19:49
Skąd: Wałbrzych
Płeć:

Postautor: Haro » 10 sie 2006, 01:06

Czesto jest tak, ze nowy partner/partnerka sama staje sie ukojeniem dla Twoich przezyc po poprzednim powaznym zwiazku. Tak bylo ze mna. Bylem 3,5 roku z dziewczyna, wiazalismy naprawde bardzo powazne plany po czym Ona zaczela swirowac i wreszcie doszlo do tego, ze po wielu klamstwach mnie zostawila. Trzymala mnie przy sobie tylko po to, zebym byl na kazde zawolanie bo doskonale wiedziala, ze bardzo ja kocham i ze zrobie dla niej wszystko. W miedzyczasie szukala sobie nowego partnera. Kieyd juz go poznala postanowila mnie zostawic i dopiero po pol roku mojego walczenia i jej zbywania powiedziec mi, ze mnie nie kocha. Ja, mimo swojego poteznego uczucia, znienawidzilem te dziewczyne. Czulem potworny zal do niej. Po kilku miesiacach cierpienia i nieustannego zalu do niej poznalem Agate - swoja terazniejsza dziewczyne. Z dniem kieyd ja poznalem i zakochalem sie poczulem, jak cos sie we mnie zmienia. Po kilku dniach obcowanie z Nia zrozumialem, ze zal i milosc do bylej zupelnie minely. Moja ex stala sie dla mnie zupelnie neutralna, nie czulem do niej zupelnie NIC! Zastapilem cierpienie nowym, pieknym uczuciem i... i jestem szczesliwy! Nareszcie jestem szczesliwy. Tak wiec mowienie o tym, ze wiazanie sie z kims po powaznym zwiazku konczy sie czyms takim nie jest prawda. Przez 3 miesiace cierpienia i zalu fakt, szukalem "klina", ale to nie bylo to... to nie bylem ja. Szukalem na sile i w momencie gdy zrezygnowalem i uznalem, ze milosc sama mnie znajdzie... znalazla.

Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 578 gości