Witam wszystkich na forum, któremu się przyglądam od czasu do czasu. Ktoś mi usunął konto chyba i musiałem założyć nowe.
Po cóż ja tu zawitałem?
Ano potrzebuję się podzielić swoimi hmm...problemami i przemyśleniami dotyczącymi kwestii ogólnych.
Już 3 raz zabieram się do napisania tego posta. Za każdym razem wydaje mi się to cholernie głupie i besensowne. No ale ja tak mam ze wszystim. Może zacznijmy.
Otóż mam 20 lat i jestem niepełnosprawny. Tzn. chodzę, nawet na upartego się przebiec mogę i ogólnie staram się żyć jak wszyscy. I to chyba stanowi największy problem. Ale o tym później. No więc moja niepełnosprawność polega na skrzywieniu kręgosłupa-dość, a nawet bardzo poważnym (bocznym-nie mam garba). Nie tylko zresztą, ale reszta to jest akurat mniejszy problem. Efektem tegóż skrzywienia jest także znaczący hmm ubytek masy ciała ze względu na to, że deformacja (nie lubię tego słowa ale tego się inaczej nie da określić) powoduje m.in. zmniejszenie się żołądka. Dlaczego piszę tego posta na forum "Miłość, uczucia, problemy"

: Otóż jestem w pełni sprawny umysłowo (szok!), rozwijam się (podkreślam-umysłowo) całkiem normalnie, a niektórzy mówią nawet, że jestem inteligentny

. I teraz meritum. Kilka (ze 3) lat temu pozałem dziewczynę, nazwijmy ją Ewa, żeby było krótko (chociaż naprawdę nazywa się nieco inaczej

). Mniej więcej rok temu zaczęliśmy więcej ze sobą rozmawiać, imprezować, później spotykać się. Należy przy tym dodać, że Ewa ma kilku takich przyjaciół płci przeciwnej z którymi się spotyka i rozmawia więc to dla niej nic wielkiego pewnie nie było. Co innego dla mnie. Gdzieś 10 miesięcy temu stwierdziłem pomimo swojej kompletnej niewiedzy w tym temacie, że się chyba zakochałem. Nie widząc najmniejszych szans na powodzenie nic Ewie o tym nie mówiłem, żeby móc się z nią spotkać itp., słowem, żeby jej nie zrazić do siebie. Chodziliśmy do kina, na jakiś koncert się zdarzyło itp. Nie mogąc wytrzymać ciągłego tłumienia swoich uczuć musiałem jej jednak o wszystkim opowiedzieć. Nie było tak źle-powiedziała po prostu żeby było jak do tej pory, speszyła się więc ją odprowadziłem do domu. Po tej rozmowie zdałem sobię sprawę, że to chyba jednak JEST miłość (ale to tandetnie brzmi...). Od tamtej pory jest hmm.. tak jak było wcześniej-rozmawiamy przez telefon po 20-30 minut, śmiejemy się i w ogóle. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nawet jeśli kiedyś o Ewie zapomnę, to nie mam najmniejszych szans (ze wzgędu na to co napisałem na początku) na to żeby hmm mieć kogoś do kogo można się przytulić chociażby. Bo co to za facet z którym nawet nie można pójść popływać nad jezioro(ja wiem że na tym życie się nie kończy ale to pierwszy z brzegu przykład). I wydaje mi się, że te całe (uwaga modTeam

) pierdol*nie, że liczy się wnętrze, osobowość itp. to jest po prostu bajka dla potłuczonych. Owszem to jest ważne, ale na dalszym etapie znajomości, bowiem na początku liczy się namiętność itp. Wiecie o co chodzi

Nie mówię też, że trzeba być Banderasem/Jessicą Albą - wystarczy być normalnym, a ja taki nie jestem. Wiem o tym od dawna, ale dopiero teraz to do mnie dochodzi. Siedzę dzisiaj i zastanawiam się jakie tabletki są w łazience, żeby se "czasnąć" ze 2 i pójść spać nie myśląc o tym wszystkim. Samobójstwa nie popełnię ze względu na Ewę-nie chcę żeby czuła się winna czy coś w tym stylu. Aha-wcale nie mówię, że Aga odrzuciła moje zaloty (

) ze względu na tą całą niepełnosprawność, ale na pewno miało to swój udział.
Co o tym wszystkim myślicie?
Sam nie wierzę, że doszedłem do tego momentu
[OT]
Ktoś kiedyś użył znaku całki widocznego w trybie pisania tematu? Albo tych greckich liter? Nie wydaje mi się. Więc pytanie do admina-po co to jest?
[/OT]
Stara się człowiek mówić ambitnie, a przychodzi prostak i wszystko rozumie.