Mam wielki problem. Napiszę szczerzę i bardzo łagodnie : mam po*jebanych rodziców. Nie rozumię ich zachowania wobec mnie, tego co sobie zawsze uroją w tej główce, tego co mi chca wmawiać, jak mną manipulować. Niewiem od czego zacząć. Tego problemu sie nie da rozwikłać. Otóż moi rodzice o ile to coś można tak nazwać są anormalni. Matka ubliża mi i chce mi coś wmówić a jak ja się nie daje przekabacić i powiem jej, że jest żałosna i żenująca zaczyna płakać i użala się jaka to ona jest biedna, ile ja to jej w życiu naubliżałem i żali się każdemu i nastawia przeciwko mnie wszystkie osoby z rodziny, oczywiście nie wspominając o tym, jak mi ubliża i jak wobec mnie przeklina (ja nie użyłem dotychczas przekleństwa wobec niej). Słysząc brzydkie słowo na mój temat (jaki to ja nie jestem) za chwilę słyszę "przecież nikt ci nie ubliżył" i próbują mi wmówić, że to ja zacząłem ubliżać i tylko ja to robiłem! Gadają bzdury, bredzą na każdym kroku. Mój tata ćwiczy ze mną na siłowni i jest strasznym "kolegą" który chce mnie zgłosić na policję (przeczytajcie dalej za co). Właśnie przed chwilą spytał się czy zrobić mi na jutro do pracy coś do jedzenia, co było wyjątkiem, bo robił sobie żarcie i byłoby zarazem dla mnie.... po czym odpowiedziałem Nie... w dalszej rozmowie rzucił się na mnie z pieściami, ja stałem nadal w jednym miejscu, matka go powstrzymała a ojciec stwierdził : "twoją agresje trzeba zgłosić na policję" a ja mówiąc mu, że to chyba ty się na mnie rzuciłeś, matka się za nim wstawia i w dwójke chcą mi wmówić, że to ja jestem agresywnym typem. I usłyszałem tekst "ojciec chce do ciebie wyciągnąc rękę a ty ją odrzucasz" < bo oni to rozumieją tak, że zrobienie mi raz na ruski rok coś do jedzenie jest wielką przysługą za którą powinienem iśc do cześtochowy na kolanach i pamiętac ją do końca zycia, tak samo jak mówiąc im, żeby kupili mi bułki zarazem jak bedą w piekarni bo jutro rano ide do roboty, to oni mi potem wypominają to "jacy oni są dla mnie dobrzy", a naprawdę niechodzi tu o fundusze, bo wiem że tak samo by było gdybym im dał swoje pieniądze. Nieraz jak jest o jakąś "błachostkę" awantura, i ja mówiąc, że o takie coś nie powinno być żadnej awantury, moi rodzice mówią "ale chodzi o coś innego" lub "ta awantura jest za żywota". Rani mnie to bardzo co oni mi robią. Dzisiaj z rana dałem tacie zegarek żeby mi go zaniósł do zegarmistrza bo ja pracukję od 7-17 i nie mam jak do niego iśc bo byłby zamknięty, a po awanturze zarazem innych wypomnień dostałem zwrot z zegarka z tekstem, że już nic dla ciebie nie zrobię. Oni się po mnei wydzierają, ubliżają mi, zaczynają awantury o błachostki i jeszcze zabierają mi coś, lub już nic nigdy nie dadzą i jeszcze ja jestem pokrzywdzony materialnie. Jestem zamknięty w sobie, nie mówię nikomu o tym, nigdy niewypominam ot tak tych słów które mnie zraniły, a matka zawsze płaczę i mówi do siebie. To jest jakieś urojenie! Chcą ze mną iśc do lekarza, kiedy ja uważam, że to oni powinni iśc nie do psychologa tylko do psychiatry. Przechodząc codziennie takie coś po prostu nie daje sobie rady, słysząc takie bzdury i kłamstwa przechodzi to wszelkie granice. Mam dobrą pamieć i to jest wielki minus dla moich rodziców, bo kiedy słysze kolejny raz o czymś, co zostało wymyślone, lub został zmieniony bieg wydarzeń przez nich, próbuję to wytłumaczyć, i oczywiście słysze tekst "ale chodzi o żywota". Matka mi ostatnio wyskoczyła z tekstem, kiedy znów wszystko było wypominane, że ostatnio byłem nieuprzejmy wobec dziadków, co było totalną bzdurą, bo byłem przyjazny i moje zachowanie było wprost proporcjonalne do dobroty moich kochanych dziadków, zresztą zawsze jestem wobec nich grzeczny i pozytywnie nastawiony ponieważ nigdy mi nie zrobili krzywdy. Z tym się nie da zyć, takich histori i zdarzeń były miliony i z każdym dniem przychodzi ich coraz więcej, a jestem taką osobą która słysząc bzdure nie umie tego nieskomentować jeśli ona jest na mój temat! Chciałbym się strasznie wyprowadzić z tego domu wariatów! Ale mam dopiero 19 lat..... i zero funduszy i możliwości. Nie raz miałem myśli samobójcze, chciałem po prostu skoczyć sobie z okna swojego pokoju na 4 piętrze... jesteście pierwszymi osobami które o tym słyszą, bo już od dawna miewałem takie głupie myśli, ale usłyszałem ostatnio od mamy "co by było gdybym wyskoczyła z balkonu". Ona mnie straszy, że sobie zrobi krzywdę, czyli wychodzi na to, że jest nienormalna a ja jestem zastraszany. Wmawiają mi, że ja z nikim nie umię rozmawiać, bo oni wiedzą najlepiej, a na dworze wśród kolegów mam dobrą opinię, zresztą na całym osiedlu tak jest, no ale ja nie umię z nikm pogadać. Do tego dochodzi mój brat o którym nie wspomnę. W oczach rodziców jestem bardzo agresywny, głupi, nienormalny, nieobliczalny przez to, że przeciwstawiam się kłamstwą które mają na celu zniszczeniu mojej osoby... ale moi rodzice mnie bardzo kochają... no jasne. Matka ocenia siebie na 10/10, za wielki ideał, uważa, że jest dla mnie nieskazitelnie dobra, ale to chyba ja, jej dziecko, powinienem ocenić jaka wobec mnie jest. Ja zawsze jestem najgorszy, jestem szkodnikiem, to zawsze ja pierwszy podnosze głos, zawsze ja wykazuję agresywnośc (raz w zyciu odchodząc od stołu walnąłem w stół bo już nie mogłem tego słuchac). W przeciwieństwie do moich kolegów, ja w stosunku do rodziców odnoszę się grzecznie, bo sam to zauważyłem z relacji jak to jest u innych w domu. Ale przecież jestem najgorszym człowiekiem na ziemi, strasznym awanturnikiem, łobuzem, i rządze domem... to kolejne bzdury na mój temat, bo przychodze z roboty lub ze szkoły to do nikogo się nie odzywam, siedze u siebie w pokoju, lub oglądam tv czasem wejdę do kuchni zrobić sobie coś do żarcia. Kiedy znów oni próbują mi coś wmówić, patrzę w ich oczy i myslę, dlaczego oni tacy są.... Oni uważają, że mam serce z kamienia, że za żadne skarby nie da się mnie zranić, że jestem bezuczuciowy.....
Mógłbym tak pisać o tym i pisać. Nie czytam tego drugi raz bo niechce sobie znów przypominać o tym, więc sorry za błędy lub przejęzyczenia..... kolejny raz mnie to spotkało i jest mi bardzo smutno.... przynajmniej podziele się tym z Wami... bedzie mi lżej, bo myślę, że Wy nie będziecie tacy jak moi rodzice....

"Dodajecie tylko soli moim raną... mój świat, mój triumf... wszystko odeszło..."