o trawie..a w sumie zaangażowaniu

Zagadnienia związane ze sferą uczuciową, a także z problemami dotyczącymi tematów miłosnych oraz kontaktów emocjonalnych z płcią przeciwną.

Moderator: modTeam

Awatar użytkownika
motylek
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 99
Rejestracja: 25 kwie 2006, 23:51
Skąd: w podróży
Płeć:

o trawie..a w sumie zaangażowaniu

Postautor: motylek » 12 cze 2006, 10:55

Czesc, mam nadzieje, ze nie powiele istniejącego tematu ( zadnego podobnego nie znalazlam).
Jestesmy z moim chlopakiem razem od prawie 4 miesięcy - od poczatku byc to bardzo uszciwy zwiazek, ustalilismy ze wszystko sobie mowimy i o kazdym problemie rozmawiamy. On wie doskonale, ze nie podoba mi sie jego palenie marichuany ( wiem, ze wiele osob uwaza, ze to nic takiego, ale (biorac pod uwage, ze w pewnym okresie swojego zycia palil codziennie i bardzo sie to na nim odbilo) dla mnie jest to duzy problem. Moze dlatego, ze jestem grzeczna dziewczynka z dobrego domu ;) Co jakis czas sie naprawde ostro o to klocimy, padaja niemile slowa itp. Wtedy wlasnie widze, ze on tak naprawde ma do mnie pretensje, ze nie daje mu zajac sie soba i ze tak naprawde nie mowi mi wszytkiego co mu sie nie podoba w naszym zwiazku ( skoro naprawde ostre rzeczy wyplywaja dopiero podczas klotni). Ja sdie bardzo zaangazowalam w to wszytko, ale teraz sie zastanawiam - mamy po 19 lat, moze to jest za wczesnie na taki powazny zwiazek? To ze ja do tego doroslam, to przeciez nie musi znaczy ze on... W koncu to powinien byc czas kiedy mamy sie dobrze bawic, a nie ze smiertelna powaga przyrzekac sobie dozgonna milosc... Ja tego troche potrzebuje, nie powiem, ale on najwyrazniej nie.. W sumie z lektury forum wnioskuje, ze faceci w tym wieku raczej o takich rzeczach nie mysla. Zaczynam sie bac ze to ze mna jest cos nie w porzadku - moze jestem toksyczna dziewczyna, ktora sie na nim uwiesila? Moze wszyscy dookola podchodza do sprawy tak jak on, na luzie i tylko mi sie wydaje, ze jego problemy sa moimi problemami... jak duzo z siebie nalezy zostawic tylko dla siebie?? Czy jestem naiwna otwierajac sie i ufajac calkowicie nieznanej do konca osobie??
Jest mi bardzo smutno teraz... bardzo prosze o opinie, rozniez te krytyczne w stosunku do mojego podejscia. Pozdrawiam
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 12 cze 2006, 11:12

motylek pisze:ustalilismy ze wszystko sobie mowimy

To nie jest kwestia "ustaleń". Sama deklaracja tutaj nic nie da, bo jak sama piszesz:
motylek pisze:tak naprawde nie mowi mi wszytkiego

Wypracowanie calkowitej szczerości w związku zabiera chwilę. Cztery miesiące to moze być na razie za mało :) Kwestia starań, czasu i zaufania.
motylek pisze:W koncu to powinien byc czas kiedy mamy sie dobrze bawic, a nie ze smiertelna powaga przyrzekac sobie dozgonna milosc.

Możecie dobrze się bawiąc przyrzekac sobie miłość. Jedno drugiemu nie przeczy.
motylek pisze:jego problemy sa moimi problemami... jak duzo z siebie nalezy zostawic tylko dla siebie??

Jego problemy bedą zawsze tylko i wyłacznie jego problemami, Ty możesz go jedynie wspierać i mu towarzyszyć. To są jego problemy i już. Nie jesteś w stanie przekonać go czy zmusić do tego, żeby rzucił marihuanę. Tak samo, jak ja nie jestem w stanie przekonać Mojego, że papierosy i hazard rzucić powinien :) I tak samo, jak inne kobiety nie przekonają swoich partnerów do rzucenia alkoholu. To zawsze pozostaje decyzją samego zainteresowanego. Tobie moze się to nie podobać, o czym on wiedziec powinien. I tyle. Decyzja jest jego. A Ty nie możesz oczekiwać, że dla Ciebie się zmieni, w końcu sama wybrałas sobie JEGO na partnera. Jego - a nie ulepszoną wersję, która powstanie po wprowadzeniu przez Ciebie kilku poprawek.
motylek pisze:Czy jestem naiwna otwierajac sie i ufajac calkowicie nieznanej do konca osobie??

Może. A co jest niby takiego złego w byciu naiwnym? Ja bardzo lubię być naiwna :]
Awatar użytkownika
Wstreciucha
Weteran
Weteran
Posty: 2646
Rejestracja: 14 wrz 2005, 11:48
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Wstreciucha » 12 cze 2006, 14:15

motylek,
powtorze sie , ale bede WAM powtarzac do znudzenia - tak sie uparlam. Bedziesz nieszczesliwa w tym zwiazku jesli to szczescie bedziesz pokladala w nadziejach na poprawe zachowania Twojego partnera. Nie oczekuj zmian od niego, to musi byc jego wlasna decyzja. MOzesz zrobic dwie rzeczy : albo zostac z nim i kompletnie olac sprawe marihuany i starac sie zyc szczesliwie - sama zobaczysz ze jak przestaniesz traktowac to jako problem , to nie dosc ze staniesz sie radosniejsza osoba, to bedzie Ci latwiej przejsc na porzadku dziennym do zostawienia faceta , ktory jest w stanie przedkladac zielsko nad kobiete,
po drugie mozesz z nim walczyc i w ten sposob przezyc kolejne miesiace w toksycznym zwiazku opartym na wieczynych klotniach o "pogon za moda i rozluzniaczami".
Jak dla mnie ten chlopak musi to przejsc, zielsko pali i palil prawie kazdy w jego wieku, ale nie w tym jest problem, klopot jest w znalezieniu rownowagi we wszystkim. Jak nie ziele to piwsko, jak nie piwsko to wspomniany przez minister hazard, jak nie zaklady to obesyjna wspinaczka gorska i tak w nieskonczonosc.
Nie zwracaj uwagi na ten "problem" a samo zycie go rozwiaze - nabierzesz dystansu i zobaczysz z boku jakie laczy WAS uczucie, a wtedy juz tylko krok do podjecia decyzji zeby albo z nim zostac albo kopnac w dupe.
Te same fakty dają jednym wiele do myślenia, innym tylko do gadania.
Awatar użytkownika
motylek
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 99
Rejestracja: 25 kwie 2006, 23:51
Skąd: w podróży
Płeć:

Postautor: motylek » 12 cze 2006, 14:32

Hmmm w sumie sama mialam takie podejscie do czasu... po prostu nie rozumiem dlaczego to jest dla niego takie wazne, jezeli jak twierdzi, to na pewno nie uzaleznienie... Skoro to jest tylko przyjemny dodatek do zycia, to dlaczego nie moze sobie tego odpuscic?? Jak juz mowilam, on to pali juz jakis czas i ma podejscie typu " wiem na ten temat juz wszystko wiec nie zrobie sobie krzywdy" I , jak sam twierdzi, nie ma zamiaru tego nigdy rzucac, bo umie sie tym bawic... Wiem, ze pozostaje mi tylko zaufac mu, ale z kolei jak moge mu zaufac, skoro nie jestem pewna czy on calkowicie ufa mi? Jest mi przykro, bo wydawalo mi sie, ze naprawde jestesmy ze soba szczerzy, ale ja czuje, ze on sie nie otwiera do konca. Ale w takim razie dlaczego mnie zapewnia, ze sie zaangazowal? Moze rzeczywiscie nie potrafi bardziej? Moze i tak otworzyl sie bardziej niz zwykle? Ale skad ja mam to wiedziec?? pzdr
Ostatnio zmieniony 12 cze 2006, 14:50 przez motylek, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 12 cze 2006, 14:48

motylek pisze:ak moge mu zaufac, skoro nie jestem pewna czy on calkowicie ufa mi?

To nie jest handel wymienny. Ty możesz zaufać, on nie musi, dlaczego oczekujesz, że wszystko w tym związku będzie idealnie symetryczne? Ty mu ufasz, on to widzi. Otworzy się albo i nie. Na siłę nic z tym nie zrobisz.
motylek pisze:Ale skad ja mam to wiedziec??

A skąd my? Wiemy o nim mniej od Ciebie. Może się zaangażował rzeczywiście, ale broni własnego terytorium? I nie chce, żeby mu mówić, co ma robić i w jaki sposób. A może się nie zaangażował i uważa, że tylko mu trujesz?
motylek pisze:Skoro to jest tylko przyjemny dodatek do zycia, to dlaczego nie moze sobie tego odpuscic??

Bede brutalna: dla Ciebie? Po co? Żaden normalny związek nie działa na takiej zasadzie: "Kochanie, przeszkadza mi że palisz" "Dobrze, rzucam". To jest jego życie, jego przyzwyczajenia, jego nawyki. A teraz Ty, Motylku, pojawiłaś się przed czterema miesiącami i chcesz, żeby sobie to zycie przemeblowal, bo Ty wiesz lepiej. Rzuci, gdy będzie chciał. A nie kiedy Ty tego chcesz.
Jak pisała Wstręciucha:
Wstreciucha pisze:klopot jest w znalezieniu rownowagi we wszystkim

A problem polega na tym, że Twoje widzenie równowagi może być inne, niż jego. Bo Wstręciucha pisze o gościu,
Wstreciucha pisze:ktory jest w stanie przedkladac zielsko nad kobiete,

Ja widze gościa, ktoremu się wydaje, że może te dwie rzeczy pogodzić, bo w sumie czemu miałoby się nie udać.

Poza tym cała ta sprawa z marihuaną to chyba tylko część konfliktu. Czego tak naprawde od niego oczekujesz? Czego Ci brakuje, czego od niego nie otrzymujesz, za czym tęsknisz w tym związku? I dlaczego sądzisz, że tego nie dostajesz?
Awatar użytkownika
motylek
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 99
Rejestracja: 25 kwie 2006, 23:51
Skąd: w podróży
Płeć:

Postautor: motylek » 12 cze 2006, 14:58

Chyba najbardziej to sie boje...boje sie, ze ja sie zaangazuje, a on nie. Boje sie zranienia! Wiem, wszyscy maja takie watpliwosci, ale jestem osoba, ktorej bardzo trudno jest sie otworzyc przed innymi, jest niewiele osob przy ktorych sie na to odwazam. Jestem niesmiala <niewiem>
Czuego oczekuje od zwiazku? Poczucia bezpieczenstwa, a sprawa trawy sprawia, ze nie czuje sie bezpiecznie. Czuje, ze nie mam dostepu do duzego fragmentu jego zycia, z czasem przekonuje sie jak wielkiego i to mnie przeraza... Jak to mozliwe, ze o to sie klocimy?? przeciez spotykamy sie codziennie, wszystko co mozemy sobie wyjasniamy, naprawde mam czasami poczuje, ze to jest to. Ale jednoczesnie czesto on jest zly i nie chce mi powiedziec o co chodzi. Wiem, ze faceci nieznosza, kiedy maja sie domyslac o co chodzi, wiec ja mu zawsze mowie. Ale on najwyrazniej oczekuje ze ja sie domysle i cos z tym, zrobie..Jak jemu cos przeszkadza to zaawsze ja inicjuje wszytkie rozmowy na ten temat, to ja go wyciagam z milczacego obrazenia i wypytuje co sie stalo. Dlatego wlasnie czuje , ze on sie przede mna nie otwiera :(
Awatar użytkownika
Wstreciucha
Weteran
Weteran
Posty: 2646
Rejestracja: 14 wrz 2005, 11:48
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Wstreciucha » 12 cze 2006, 15:01

motylek pisze:Wiem, ze pozostaje mi tylko zaufac mu, ale z kolei jak moge mu zaufac, skoro nie jestem pewna czy on calkowicie ufa mi?

nie wiem czy opowiadalam juz tutaj ta historie
byl sobie facet" ktory zajmowal sie poradnictwem rodzinnym , a raczej relacjami w zwiazku
przyszla do niego kobieta , ktora opowiadajac historie swojego malzenstwa, stwiedzila , iz jej zwiazek sie rozpada
Pan od POrad, wysluchawszy tego zadal zdruzgotanej pytanie
- Kiedy ostatni raz podarowala Pani kwiaty swojemu mezowi
- Co takiego? - zapytala
- Kiedy ostatni raz podarowala Pani mezowi kwiaty ?
- Nigdy
- zatem niech Pani to zrobi , czy kiedykolwiek chciala Pani to zrobic ?
- moze bym i chciala , ale sama nie wiem, mezczyznie darowac kwiaty ?
- wiec niech Pani to zrobi
- i mysli Pan ze to zadziala
- to zalezy co chce Pani osiagnac
Nastepnego dnia Pan od POrad siedzi w swoim gabinecie i slyszy glosne sutkanie do drzwi . Otwiera a tam stoi "Pani od kwiatow" i zaczyna wydzierac sie na niego cos w stylu :
- Ale Pan wymyslil, kazal mi podarowac kwiaty mezowi, co za idiotyczny pomysl
- dlaczego ? spytal Pan od POrad
- dlatego ze kiedy je dostal spytal co ma z nimi teraz zrobic , tak Panskim zdaniem ma wygladac porawa stosunkow miedzy nami ?
- nie spodobala sie Pani odp?
- oczywsicie ze nie , a panu by sie spodobala taka odp od zony ?
- ale ja nie daje zonie kwiatow, zeby otrzymac jakakolwiek odp
- nie rozumiem
- daje zonie kwiaty, zeby dac zonie kwiaty , zeby wyrazic to co mam w sercu, to jak ja kocham , i to mi wystarczy
- Pan jest stukniety, jak slowo daje
- byc moze, ale za to nie jestem nieszczeliwy


Zatem motylku nie oczekuj od niego reakcji takich , jakich moglabys spodziewac sie po sobie . Ja wiem ze pozbycie sie oczekiwan nie jest latwe, ale postaraj sie cieszyc i odnalezc szczescie w czyms zupelnie innym, zminimalizowac wymagania wobec drugiej osoby, sama zobaczysz jak podejscie do zwiazku ewoluuje i jak zmieni sie Twoje partnerstwo .
Te same fakty dają jednym wiele do myślenia, innym tylko do gadania.
Awatar użytkownika
motylek
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 99
Rejestracja: 25 kwie 2006, 23:51
Skąd: w podróży
Płeć:

Postautor: motylek » 12 cze 2006, 15:05

Hmm musze powiedziec, ze to naprawde madra rada! To znaczy wiem, ze to madre, ale za bardzo nie wiem czy wykonalne w moim przypadku ;) Mysle, ze nawet jakbym podjela sie zmienienia swojego nastawienia z oczekujacej na "po prostu kochajaca" to chyba i tak bym czekala na moment kiedy otrzymam cos w zamian...jakis dowod tegoi , ze on to widzi i to docenia...Boze, czuje sie taka egoistka... <zalamka>
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 12 cze 2006, 15:34

Egoizm jest zdrowy :] zwłaszcza, jeśli wystepuje w połączeniu z poszanowaniem dla czyjegoś jeszcze egoizmu :]
onlyjusti
Maniak
Maniak
Posty: 519
Rejestracja: 20 maja 2006, 22:45
Skąd: zeświata
Płeć:

Postautor: onlyjusti » 12 cze 2006, 18:11

motylku - skoro nie akceptujesz tego "nałogu" to postaw Mu jasny warunek - JA ALBO MARYHA. Jeśli nie jest w stanie wybrać miedzy Tobą a tym to nie jest wart Twojego czasu i uczucia, bądź zdecydowana i konsekwentna, liczy sie byś Ty była szczęśliwa i pewna sensu trwania w tym zwiazku. Jeśli Mu zależy udowodni Ci swoją miłość i autentyczne zaangażowanie, jeśli nie to ma pecha bo traci "grzeczną dziewczynkę";)
OnlyJusti
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 12 cze 2006, 18:28

onlyjusti pisze:JA ALBO MARYHA

Ja słysząc takie dictum poszlabym won od panienki, której wydaje się, że szantażem postawi na swoim :|
onlyjusti
Maniak
Maniak
Posty: 519
Rejestracja: 20 maja 2006, 22:45
Skąd: zeświata
Płeć:

Postautor: onlyjusti » 12 cze 2006, 18:39

pani_minister - skoro prośby i kłótnie nic nie dają a to psuje tylko ich kontakty to chyba jednyne wyjscie dla Niej:)
OnlyJusti
Awatar użytkownika
motylek
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 99
Rejestracja: 25 kwie 2006, 23:51
Skąd: w podróży
Płeć:

Postautor: motylek » 12 cze 2006, 18:41

Nie chce mu stawiac ultimatum. Chcialam go po prostu...przeblagac.. Wydawalo mi sie, ze jak zobaczy jak bardzo sie o niego martwie, to z tego zrezygnuje. Krotkowzroczne i samolubne, wiem. Tak sie jescze zastanawialam na uwaga Wstreciuchy i doszlam do wniosku, ze na takie widzenie zwiazku moze sie zdobyc osoba dojrzala i stabilna emocjonalnie - to nie ja :(
Awatar użytkownika
KAROLA
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 199
Rejestracja: 26 lis 2005, 18:47
Skąd: . . .
Płeć:

Postautor: KAROLA » 12 cze 2006, 18:58

bylo, bylo.

ale to ON podjal decyzje i teraz juz nie ma zadnego problemu, ile minelo? troche czasu zdecydowanie. idziemy niedlugo oddac krew swoja droga, to bedzie swietne, pewnie zemdleje na widok igly. <banan>

a magiczna M to szit jest moim zdaniem, ale coz. sed gustas non disputam ;]
Tongue is dumb from all the drugs
Thank God! I Can't react!
Awatar użytkownika
runeko
Weteran
Weteran
Posty: 1457
Rejestracja: 29 gru 2005, 21:31
Skąd: Chicago
Płeć:

Postautor: runeko » 12 cze 2006, 18:58

motylek pisze:W koncu to powinien byc czas kiedy mamy sie dobrze bawic, a nie ze smiertelna powaga przyrzekac sobie dozgonna milosc...

Zalezy od czlowieka :/
motylek pisze:Moze wszyscy dookola podchodza do sprawy tak jak on, na luzie i tylko mi sie wydaje, ze jego problemy sa moimi problemami...

W zwiazku powinno tak byc, od tego tez jest partner, nie tylko od sielanki i zabaw, na litosc Boska, ale od pomocy w ciezkich chwilach.
motylek pisze:Czy jestem naiwna otwierajac sie i ufajac calkowicie nieznanej do konca osobie??

Powiedzialabym, ze tak. W sumie zalezy to jednak od owej osoby.
pani_minister pisze:To zawsze pozostaje decyzją samego zainteresowanego

Kobieta jednak moze pomoc naprowadzic go na dobra droge, co mi sie samej nie udalo, wiec o czym ja w ogole mowie :]
motylek pisze:Moze rzeczywiscie nie potrafi bardziej?

Wbrew wszystkim zapewnieniom o "nieszkodliwosci" trawy, powoduje ona zmiany w mozgu. Szczegolnie u osob palacych codziennie i od dluzszego czasu. Znalam ludzi, ktorzy przez to wlasnie mieli bardzo uposledzone relacje nie tylko ze swoimi partnerami ale z calym otoczeniem. Jak facet nie rozumie, ze narkotyki to nie zabawa to ja bym podziekowala.
pani_minister pisze:Żaden normalny związek nie działa na takiej zasadzie: "Kochanie, przeszkadza mi że palisz" "Dobrze, rzucam".

To ja mam nienormalny zwiazek <banan> Znam pare osob, ktore byly sklonne porzucic fajki a nawet dragi dla bycia z kims. I nadal sa razem. Po prostu osoba rzucajaca nalog musi byd odpowiednio madra, zeby zrozumiec, ze robi to dla kogos, kogo kocha i do tego na zdrowie im to wyjdzie. Bo jak ktos rzuca "na sile" i pozniej ma Ci wypominac, ze dla Ciebie zrobil to tamto i sramto to naprawde, mozna sobie darowac...
motylek pisze:Czuego oczekuje od zwiazku? Poczucia bezpieczenstwa, a sprawa trawy sprawia, ze nie czuje sie bezpiecznie.

Sama sobie odpowiedzialas na najwazniejsze w tym temacie pytanie. Teraz tylko pozostaje Ci sie nad tym zastanowic. Bylam w zwiazku z kims, kto przez dwa lata przedkladal alkohol ponad mnie. Ludzie rzadko sie zmieniaja, zdarzaja sie przypadki ale to raczej chodzi o tych jeszcze "niewciagnietych" po uszy w nalog.
pani_minister pisze:Ja słysząc takie dictum poszlabym won od panienki, której wydaje się, że szantażem postawi na swoim

Lepiej teraz niz tak jak ja, po dwoch latach. I nie trzymac sie tego, co uslyszymy, tylko tego, co widzimy. Po pewnym czasie to juz nie szantaz. To rozpacz.
Ainsi sera, groigne qui groigne.
Grumble all you like, this is how it is going to be.
megane
Maniak
Maniak
Posty: 762
Rejestracja: 22 maja 2006, 13:13
Skąd: z południa
Płeć:

Postautor: megane » 12 cze 2006, 20:03

Żaden normalny związek nie działa na takiej zasadzie: "Kochanie, przeszkadza mi że palisz" "Dobrze, rzucam". To jest jego życie, jego przyzwyczajenia, jego nawyki.

Może i to nienormlane, ale tak jak napisała Runeko, zdarza się. Jeśli koleś pali bez umiaru, nie chce przestać, pieprzy, że nad tym panuje i nie ma problemu, a nawet jej prośba nic tu nie daje to coś jest nie w porządku - jest uzależeniony a do tego ma jej uczucia gdzieś. Egoizm jest zdrowy, ale bez przesady - nie w związku między dwojgiem ludzi.
Nie wydaje mi się, żeby to, o co motylek prosi wymagało od niego aż takiego poświęcenia. Mój facet nie pije, nie pali i wiem jakie ma zdanie na temat zioła... Problemu powaznego z żadną z tych rzeczy nigdy nie miałam, ale od kiedy poprosił np. żebym nie paliła to nie wzięłam do ust papierosa czy trawki. I wcale nie odbieram tego jako ingerencję w moje prywatne życie... ;]

Oczywiście do nieczego chłopaka nie zmusisz, nie mówię też żebyś go od razu zostawiła czy ultimatum stawiała pt 'trawa albo ja'. Ale obserwuj co się z nim dzieje, żebyś się nie obudziła z ręką w nocniku za kilka miesięcy czy lat.

A co do tego, że nie mówi Ci o wszystkich problemach swoich... faceci z natury są mniej wylewni niż my. Nie musisz wypytywać zawsze, nie musi Ci mówić wszystkiego dlatego, że Ty to robisz. Jak widzisz, że ma problem to bądź z nim, powiedz że się martwisz, ale nie naciskaj... bo ucieknie. Będzie chciał to sam powie.
Awatar użytkownika
motylek
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 99
Rejestracja: 25 kwie 2006, 23:51
Skąd: w podróży
Płeć:

Postautor: motylek » 12 cze 2006, 20:59

nie pali bez umiaru, robi to raz na jakis czas dla rozrywki. Ale sam mi powiedzial, ze jakby mnie nie bylo, to palilby sobie co tydzien... Mam wrazenie, ze jesli ja to zaakceptuje, to bedzie palil coraz czesciej. On uwaza, ze czas kiedy palil codziennie juz nie wroci, ze to bylo bezdennie glupie itp. i ze mam mu zaufac. Ale jak tu zaufac, jesli on nie czuje sie na silach zaufac mi??
megane
Maniak
Maniak
Posty: 762
Rejestracja: 22 maja 2006, 13:13
Skąd: z południa
Płeć:

Postautor: megane » 12 cze 2006, 22:04

No to chyba jednak nie jest aż tak źle... Ograniczył się jak poprosiłaś, czy już wcześniej palił mniej?

Tak jak napisała pani_minister, nie możesz uzależniac ufania jemu od tego, czy on zaufa Tobie. Wszystko przychodzi z czasem, 4 miesiące to jeszcze na prawdę nie tak dużo czasu, dobrze się nie znacie tak na prawdę...

A co do samego palenia, to z dystansem ale obserwuj co się dzieje.
Awatar użytkownika
Yasmine
Weteran
Weteran
Posty: 5286
Rejestracja: 10 kwie 2005, 18:40
Skąd: stąd ;)
Płeć:

Postautor: Yasmine » 12 cze 2006, 22:07

motylek pisze:On wie doskonale, ze nie podoba mi sie jego palenie marichuany ( wiem, ze wiele osob uwaza, ze to nic takiego, ale (biorac pod uwage, ze w pewnym okresie swojego zycia palil codziennie i bardzo sie to na nim odbilo) dla mnie jest to duzy problem.

Jestem calkowicie po Twojej stronie. Nienawidze trawki. Nie akceptuje jej. Bylam z facetem, ktory palil bardzo czesto i mam uraz do konca zycia. Nie moglabym byc z kims kto siega po trawke. Moj zna moj stosunek do tego.
Wiec potrafie Cie zrozumiec, ale on sie nie zmieni. Skoro byl okres kiedy palil codziennie to jednak beda kumple, bedzie presja i bedzie trawka.
Uwazam, ze on sam powinien zrozumiec Twoj stosunek do tego i sam sobie tego odmowic. Bo zabranianie nic tu nie da.
Awatar użytkownika
motylek
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 99
Rejestracja: 25 kwie 2006, 23:51
Skąd: w podróży
Płeć:

Postautor: motylek » 12 cze 2006, 22:14

Nie palil 3 miesiace zeby mi pokazac ze moze. Ale czy on przez to razumie, ze od razu sprawa jest zalatwiona? Nadmienie, ze sam powiedzial mi, ze zaluje tej obietnicy, ktora dal pod wplywem chwili, ale wiem ze jej dotrzymal.
Wiem, ze 4 miesiace to niewiele, ale ja go naprawde kocham. Dlaczego cos takiego musi nas dzielic? Radzicie podejsc do tego z dystansem, ale ja widze, ze on sie po tym zmienia, ze ciezej nam zalapac taki prawdziwy kontakt... A jednoczesnie nie chce takich sytuacji jak kiedys na imprezie, ze on mnie pyta czy moze zapalic.. Nie wiem co mam zrobic - zblizaja sie wakacje i nie bedziemy sie widzieli przez najblizszy miesiac. Umre wtedy z tesknoty i z niepokoju, ze po powrocie do domu (wieś) znowu wpadnie w niefajne towarzystwo...Tak naprawde nie ma tam co robic, wiec jesli powiem ze to akceptuje, to mysle ze nie bedzie sie specjalnie ograniczal... Z kolei, nawet jesli to powiem, to tylko bedzie tlumienie tego co naprawde mysle, bo pomimo wielu przemyslen, ja tego nie akceptuje...
Awatar użytkownika
Yasmine
Weteran
Weteran
Posty: 5286
Rejestracja: 10 kwie 2005, 18:40
Skąd: stąd ;)
Płeć:

Postautor: Yasmine » 12 cze 2006, 22:17

motylek pisze:Radzicie podejsc do tego z dystansem, ale ja widze, ze on sie po tym zmienia, ze ciezej nam zalapac taki prawdziwy kontakt..

Bo ludzie sie zmieniaja pod wplywem tego swinstwa i to bardzo :/. Mam tylu znajomych, ktorzy stali sie tacy dziwni :/.
Motylek nie mow, mu ze to akceptujesz. Powiedz glosno co o tym myslisz i tyle. A co z tym zrobi to jego sprawa.
Awatar użytkownika
Mysiorek
Weteran
Weteran
Posty: 5887
Rejestracja: 14 lip 2004, 11:22
Skąd: z wykopalisk
Płeć:

Postautor: Mysiorek » 12 cze 2006, 22:26

Bądź sobą. Pietnuj to co Ci się nie podoba. Przecież nie musisz zgadzać się na wszystko, a trawa to nie hobby.
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Awatar użytkownika
motylek
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 99
Rejestracja: 25 kwie 2006, 23:51
Skąd: w podróży
Płeć:

Postautor: motylek » 12 cze 2006, 22:35

Jest mi ciezko, bo oprocz tego we wszytkim sie zgadzamy.. Wiem ze taka sielanka nie jest na dluzsza mete mozliwa, ale..fajnie jest ;) Wiem, ze on z tego nie zrezygnuje..to co, mam sie obrazac za kazdym razem jak zapali? To nawet nie bedzie mi tego mowil, w obawie przed moimi fochami.. NIe widze rozwiazania tej sytuacji, oprocz akceptacji tego, na co narazie sie zgodzic nie moge, no i chyba przede wszystkim nie chce. A zostawienie go z tego powodu tez nie wchodzi w gre - mam zostawic osobe, ktora kocham, bo ma zle nawyki? Chcialabym mu pomoc zrozumiec, ze to nie jest dobre, ale on chyba po prostu nie chce...i kolo sie zamyka <zalamka>
Awatar użytkownika
Mysiorek
Weteran
Weteran
Posty: 5887
Rejestracja: 14 lip 2004, 11:22
Skąd: z wykopalisk
Płeć:

Postautor: Mysiorek » 12 cze 2006, 22:56

motylek pisze:To nawet nie bedzie mi tego mowil, w obawie przed moimi fochami..

A to już będzie kłamstwo!! Zgadzasz się na kłamstwo? :|
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Awatar użytkownika
motylek
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 99
Rejestracja: 25 kwie 2006, 23:51
Skąd: w podróży
Płeć:

Postautor: motylek » 12 cze 2006, 23:02

Jasne, ze nie, ale trudno oczekiwac, zeby mi sie z tym zawsze meldowal (-zapalilem wczoraj ja: noto super :| ) Jesli go pytam, to zawsze mi mowi prawde, ale nie moge go ciagle przepytywac jak matka... nie chce wchdzic w role kata!
Awatar użytkownika
Mysiorek
Weteran
Weteran
Posty: 5887
Rejestracja: 14 lip 2004, 11:22
Skąd: z wykopalisk
Płeć:

Postautor: Mysiorek » 12 cze 2006, 23:38

motylek pisze:nie chce wchdzic w role kata!

To nie wchodź! Zakomunikuj, że po każdym wypalonym ma Ci powiedzieć o tym... i sam zostanie katem siebie.
Pytam Ciebie: podoba Ci się to czy nie?... w końcu. Bo widzę, że za parę miechów zaczniesz sama jarać, łamiesz się.
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Awatar użytkownika
motylek
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 99
Rejestracja: 25 kwie 2006, 23:51
Skąd: w podróży
Płeć:

Postautor: motylek » 12 cze 2006, 23:41

Mysiorek pisze: Bo widzę, że za parę miechów zaczniesz sama jarać, łamiesz się.


...
Nie podoba, nie zaczne, nie łamię się.
Ale co mogę zrobić??
Awatar użytkownika
Wstreciucha
Weteran
Weteran
Posty: 2646
Rejestracja: 14 wrz 2005, 11:48
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Wstreciucha » 13 cze 2006, 00:07

motylek pisze:Ale co mogę zrobić??

robic a nie gledzic ;P
Te same fakty dają jednym wiele do myślenia, innym tylko do gadania.
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 13 cze 2006, 09:18

runeko pisze:Po pewnym czasie to juz nie szantaz. To rozpacz.

Zgadza się. Ale takie rzeczy mówi się wtedy, kiedy właściwie jest Ci już wszystko jedno, jaka będzie odpowiedź.
runeko pisze:Znam pare osob, ktore byly sklonne porzucic fajki a nawet dragi dla bycia z kims.

No i o tym piszę. One były skłonne. Podjęły samodzielnie decyzję i się jej trzymały. W chwili, gdy decyzja jest wymuszona przez drugą połówkę, cały związek może zacząć sie sypać. No, chyba, że druga połowa lubi bycie pantoflem i pytanie do końca życia "Kochanie, czy ja lubie zupę pomidorową?".
Awatar użytkownika
lollirot
Weteran
Weteran
Posty: 3294
Rejestracja: 02 maja 2005, 00:52
Skąd: ...
Płeć:

Postautor: lollirot » 13 cze 2006, 16:56

onlyjusti pisze:postaw Mu jasny warunek - JA ALBO MARYHA

nie słuchaj jej, jeśli nie chcesz stracić faceta :] ultimatum to cios poniżej pasa - NIE JESTEŚ całym światem, NIE JESTEŚ całym prawem - możesz prosić, radzić - nie masz prawa zabraniać! masz by partnerką, a nie władczynią <pijak>

[ Dodano: 2006-06-13, 16:59 ]
pani_minister pisze:W chwili, gdy decyzja jest wymuszona przez drugą połówkę, cały związek może zacząć sie sypać. No, chyba, że druga połowa lubi bycie pantoflem i pytanie do końca życia "Kochanie, czy ja lubie zupę pomidorową?".

ot i :)
pan nie jest moim pasterzem
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.

Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 503 gości