Ja straciłam stosunkowo, hehe, wcześnie, bo w wieku lat 15, nie było wtedy dla mnie za wcześnie, przygotowałam się, WIEDZIAŁAM, że chcę, nie wahałam się, czulam sie szzcesliwa, wiedziałam, że z człowiekiem, z którym być może będę już zawsze...
Tak myslałam, i miałam swoje powody. Było to wcale racjonalne. I wcale piękne
Dzisiaj... hmmm... dzisiaj jednak może żałuję, że to tak wcześnie. Tak wcześnie, za wcześnie... Mamy słuchać nie chciałam, że "wyrządziłam sobie krzywdę", nie docierało to do mnie. Bo dopiero teraz wiem co to seks, jaką radość można z niego czerpać... I mysle, ze moze byloby nawet wspanialszym gdybym tak straciła dziewictwo z moim obecnym partnerem? Nie wiem, i nie chcę wnikać.
Mój zal moze byc takze spowodowany rozstaniem, ktore nastapilo po 3 latach zwiazku... (a zeby byla jasnosc nie nastapilo to miesiac czy pol roku/rok temu... takze moje myslenie jest jak najbardziej obiektywne) Było minęło, ale qrde... pozbyć się myśli nie mogę- jakby to było, gdybym tak zrobiła to dopiero teraz? Chyba byłoby lepiej? I te oto pytania budzą się, kiedy nabieramy życiowego dystansu, owego obiektywizmu.
Rozumiem już stwierdzenie mamy, że wyrządziłam sobie krzywdę. W cudzysłowie ... , bo po prostu czasem warto poczekać.
W wieku 18 lat... no może już być. Ale nie 15, 16, 17 ... (są wyjątki, wiem, ale często Ci mlodsi wlasnie...rozmawiali ze mna oburzajac sie niemal, ze jak to? 15 lat to przeciez bla bla bla... a tak naprawde... sami sobie udowadniali, ze zrobili dobrze. Tak.. dobrze to moze zrobily ale nie do konca wlasciwie.)
Dziewczyny poczekajcie czasem.
Chłopcy oczywiscie tez

Wbrew obiegowym opiniom, ze im to jak po masle uchodzi...
Rozpisałam się, ale to ze wzgledu na to, iz nie jestem odosobnionym przypadkiem
