Nie, to nie takie cuś do kręcenia (np przy studni)
Cóż to jest korba? I cały witz na tym polega,że ciężko czasem powiedzieć czym jest. Ale ją widać. Często. Bardzo często. Jest powszechna. Poważę się na stwierdzenie, że ma ją każda. W mniejszym lub większym stopniu. Ale bez wyjątków
Ciekawe jest to, że na korbę w najmniejszym stopniu cierpią te Panie, które niektórzy określają eufemistycznym terminem "koleżanek-szklanek", ich zadania i rolę sprowadzając wybitnie do tej pierwotnej, naturalnej
Inaczej mówiąc, to "zrycie". To zmiany nastroju o 180 stopni. To generowanie fochów w posępie geometrycznym, nez wyraźnego powodu, to łapanie dziwnych klimatów tudzież schizów. To nagłe zrywanie kontaktu na parę dni/tygodni. Czasem z dnia na dzień. BEZ POWODU Itd... Korba najczęściej przychodzi jak uderzenie pioruna

Wydawało by się, że syndrom ten , o ile zaistniał, mija z wiekiem. Gdy taka kobietka leczy się z infantylizmu, wie czego chce od życia i związku i nie zachowuje się jak trzylatek wrzeszczący o swoją grzechotkę

Tutaj nie chodzi tylko o różnicę płci/charakterów. Tutaj chodzi o powszechność tego zjawiska, występującego często nawet u osób inteligentnych, kumatych, wiedzących (pozornie?) czego chcą etc. Ciężka sprawa, swoją drogą
Czasem ostra "korba" idzie w parze z syndromem "polskiej gwiazdy" Przekonanie o własnej urodzie, wyjątkowości i umiejętności okręcania potencjalnych adoratorów wokół małego paluszka stanowi doskonałą pożywkę do bujnego rozwoju korby
Ciekawe, z czego to wynika? Czemu jest to takie powszechne? I po co wzajemnie sobie często utrudniamy życie?
I tym wesołym, optymistycznym akcentem zakończę