agnieszka.com.pl • Nie umiem tego nazwać
Strona 1 z 3

Nie umiem tego nazwać

: 24 mar 2006, 22:38
autor: sami
Sama już nie wiem... Gubię się w huśtawce niedopowiedzeń... Raz mam wrażenie, że szczęście się śmieje, innym razem, że ucieka...

Jest mi źle, chce mi się płakać. To narasta we mnie jak gula. Szukam wszędzie odpowiedzi, pytam każdego, a przecież nikt mi nie odpowie.

Czemu tak jest, że to nie jest proste, łatwe i przyjemne?? Czemu wyje we mnie tęsknota i jakiś taki żal nienazwany? Ma się ochotę biec przed siebie, wykrzyczeć w próżnię tego, co zalewa.

Czemu myślę o kimś, komu może zwisam i powiewam? Czemu nerwowo wyczekuję dzwonka telefonu? Czemu sprawdzam wciąż pocztę? Czemu ściśnięty żołądek nie pozwala na sen?

Dlaczego mam wrażenie, że znowu pojawia się magiczny schemat? Tak dobrze znany mi z autopsji zamknięty krąg? Radość -> nadzieja -> oczekiwanie -> tęsknota -> smutek.

Dlaczego nie jest tak jak w książkach? Dlaczego nie jest tak jak u przyjaciół? Szast - prast i już?

Dlaczego pytam, pomimo, że się nie dowiem? Dlaczego boję się już na samym początku?

:|

: 24 mar 2006, 23:11
autor: kirkor84
Znajdź sobie drugą połówke. Tylko albo aż tyle.

: 24 mar 2006, 23:24
autor: Bash
kirkor84 pisze:Znajdź sobie drugą połówke. Tylko albo aż tyle.

O tą drugą połówkę jej przeciez chodzi... NIe czytałeś chyba jej innych tamatów.
sami pisze:Dlaczego nie jest tak jak w książkach? Dlaczego nie jest tak jak u przyjaciół? Szast - prast i już?

Nie ten charakter, nie te podejście do świata.
sami pisze:adość -> nadzieja -> oczekiwanie -> tęsknota -> smutek.

A moze na końcu happy end ?

Ja wiem, te czekanie Cię wykańcza, ta niepewność "jutra". Skąd ja to znam...
i to też:
sami pisze:Czemu nerwowo wyczekuję dzwonka telefonu? Czemu sprawdzam wciąż pocztę? Czemu ściśnięty żołądek nie pozwala na sen?


Sami, otrząsnij się trochę. Nie samą miłoscią żyje człowiek. Miej własne swobodne życie.

: 24 mar 2006, 23:29
autor: Olivia
Sami, wciąż czytamy Twoją historię w odcinkach. Weź kontynuuj swoje tematy, a nie wciąż zakładasz nowe, bo to robi się nudne...

Jak napisał Bash, nie uzależniaj swojego życia od Niego. Za bardzo się wszystkim przejmujesz. Zdrowe olewanie pomaga... :]

: 24 mar 2006, 23:30
autor: maro
mam zupełnie tak samo, trzymaj sie mocno <przytul>

: 24 mar 2006, 23:31
autor: cubasa
sami pisze:Czemu myślę o kimś, komu może zwisam i powiewam?

Piszesz "może", więc nie jest tak źle. Nadziei jeszcze nie straciłaś.
sami pisze:Dlaczego nie jest tak jak w książkach? Dlaczego nie jest tak jak u przyjaciół?

Bo życie to nie książka, a Przyjaciele to nie Ty.
kirkor84 pisze:Znajdź sobie drugą połówke. quote]
No przecież szuka :|

[ Dodano: 2006-03-24, 23:32 ]
Olivia pisze:Jak napisał Bash, nie uzależniaj swojego życia od Niego. Za bardzo się wszystkim przejmujesz. Zdrowe olewanie pomaga...

A jesli czuje, ze przez olewactwo cos ją moze ominąć?

: 24 mar 2006, 23:35
autor: Bash
Olivia pisze: Zdrowe olewanie pomaga...

Ignorancja też jest cnotą.
cubasa pisze:A jesli czuje, ze przez olewactwo cos ją moze ominąć?

Przez jej zaangażownie może wyniknąc więcej złego niż dobrego. Czy ominie? Nie sądzę, tu wszstko zalezy od faceta, a nie od niej.

: 24 mar 2006, 23:40
autor: cubasa
Bash pisze:Czy ominie? Nie sądzę, tu wszstko zalezy od faceta, a nie od niej.
No proszę, kolejny zwolennik męskiej inicjatywy :)
Ktoś musi posuwać znajomośc krok dalej. A gdyby on był też tego zdania, że ma wszystko w nosie? :> Nijak sie wtedy nie zejdą :)

: 24 mar 2006, 23:40
autor: Olivia
cubasa pisze:A jesli czuje, ze przez olewactwo cos ją moze ominąć?

Napisałam, zdrowe olewactwo. Czytanie ze zrozumieniem nie boli. :]
Poza tym ten sposób jest już wypróbowany.
Może tak czuć, ale nie może być pewna, że olewanie nie jest skuteczne w tym przypadku.

: 24 mar 2006, 23:42
autor: Bash
cubasa pisze:No proszę, kolejny zwolennik męskiej inicjatywy
Ktoś musi posuwać znajomośc krok dalej. A gdyby on był też tego zdania, że ma wszystko w nosie? Nijak sie wtedy nie zejdą

Wybacz za dosadność. Ale ona bez mydła do **** nie wejdzie.
Jak długo mozna iść z inicjatywą, brac numery gg, telefonu etc... Facet powinien też okazać zainteresowanie.
Ps. Czytałeś wszystkie tamaty od Sami ?

: 24 mar 2006, 23:51
autor: Mysiorek
sami pisze:Tak dobrze znany mi z autopsji zamknięty krąg? Radość -> nadzieja -> oczekiwanie -> tęsknota -> smutek.

Zmień ten schemat. No co? Ja go mam zmiemić za Ciebie? Albo Norris?
Zmień go na: "Radość -> nadzieja -> oczekiwanie -> tęsknota ->" ... działanie ...
Albo zrezygnuj z pierwszego punktu, a życie przyniesie.

: 25 mar 2006, 00:14
autor: cubasa
Bash pisze:Ps. Czytałeś wszystkie tamaty od Sami ?

Nie tylko czytałem <diabel>
Bash pisze:Facet powinien też okazać zainteresowanie.

Od jej tematu "jak sie poznac" minąl miesiac. Z czego kontakt mają od 20 dni to takie pogaduszki wlasciwie o niczym. Poza tym ja sam bym sie nie skapnal gdyby dziewczyna, ktora chce wziac ode mnie nr. telefonu nie zapytala wprost, tylko wyjela telefon z nadzieją, ze coś chlopak dostrzeże. To oczywiscie jest znak. Ale konia z rzedem temu kto odczytalby prawie nieczytelny znak. Być moze pozostale znaki tez mialy slaba sile razenia :)
Olivia pisze:cubasa napisał/a:
A jesli czuje, ze przez olewactwo cos ją moze ominąć?
Napisałam, zdrowe olewactwo. Czytanie ze zrozumieniem nie boli.

To nie czytanie ze zrozumieniem, tylko co najwyzej niedopatrzenie :>
Jak wyglada "zdrowe olewactwo"?

: 25 mar 2006, 06:56
autor: sami
Przepraszam za zakładanie kolejnych topików, może faktycznie trzeba pisać w jednym

Zdaję sobie sprawę, że jestem monotematyczna. Ale wlasnie tu mogę się wygadać, wypisać. W życiu realnym żyję normalnie, śmieję się dużo ze znajomymi, zakuwam do kolejnych kolokwiów, w rodzinie gram rolę normalnej studentki. A to co czuję kotłuje mi się gdzieś pod żołądkiem.

Podejście mniej emocjonalne by mi się przydało. Nawet paradoksalnie w ostatnich dniach je osiągnęłam. Skąd więc kolejne rozterki? Po prostu wiem, że do wczoraj wykorzystałam swój limit, na który pozwala mi duma, honor, poczucie smaku? Doszłam do granicy i wiem, że więcej mi nie można. Działałam intensywnie do pewnego momentu. Teraz z mojej strony pass.

Facet zainteresowany powinien przejąć inicjatywę. Jestem tego świadoma. Do wczoraj wahałam się, czy jego postawa względem mnie to koleżeństwo, czy coś więcej. Starałam się to wywnioskować, by w razie porażki, w porę z honorem się wycofać. Ale rozmienianie na drobne nie da nic, albo to poczuję, albo nie.

Wczoraj był dla mnie - wewnętrznie - dniem przełomowym. Może od wczoraj coś się kończy? Telefon milczy, a jego przedłużające się milczenie będzie sygnałem. Wyraźnym sygnałem na NIE.

Dziękuję Wam, że odpowiadacie na moje posty, że mi radzicie. Bardzo tego potrzebuję. Tak jak pisałam - tu mogę nie udawać. Pomagacie mi. Dziękuję. Jednocześnie proszę o cierpliwość, bo jeżeli będzie fiasko, to parę łzawych treści tu jeszcze zamieszczę.

: 25 mar 2006, 09:18
autor: ptaszek
Kurcze, może on lubi jak dziewczyna się za nim ugania? :|

W każdym razie bez zastanowienia powinnaś sie zdystansować, wrzucić na luz. Skoro tak piszesz:
Czemu myślę o kimś, komu może zwisam i powiewam?

to tymbardziej powinnaś to zrobić. Jak nie będzie wykazywał zainteresowania i chęci - to trudno. Niech spada na szczaw. Wiem, że Ci zależy na tej znajomości, ale nie możesz pozwolić komuś (a tymbardziej jeszcze słabo znanemu) aż tak wpływać na Twoje samopoczucie. On pewnie nawet nie wie, że aż tak to przeżywasz.

: 25 mar 2006, 09:30
autor: Lawrence
sami pisze:Facet zainteresowany powinien przejąć inicjatywę. Jestem tego świadoma. Do wczoraj wahałam się, czy jego postawa względem mnie to koleżeństwo, czy coś więcej.


Wiesz, moze facet jest niesmialy?? Ja mam np tak ze jesli mi sie dziewczyna podoba to za cholere nie podejde i nie zaczne rozmowy - cos mnie blokuje - nie umiem po prostu, dlatego moze bardziej mu daj do zrozumienia ze Ci sie podoba - bardziej w sensie nie nachalnie na sile ale tak jak Wy , kobiety, potraficie..... wtedy sie przekonasz czy rzeczywiscie Ty mu sie podobasz czy nie

sami pisze:Starałam się to wywnioskować, by w razie porażki, w porę z honorem się wycofać. Ale rozmienianie na drobne nie da nic, albo to poczuję, albo nie.


Z honorem to, z honorem tamto.......jakos mam dziwne uprzedzenie do "unoszenia sie honorem"......to jest slabe :(

: 25 mar 2006, 09:43
autor: Olivia
Lawrence pisze:Wiesz, moze facet jest niesmialy??

Tam gadanie. Jeśli facet jest nieśmiały, ale Mu zależy, to nie bój się-odezwie się. Nieśmiałość nie może być wymówką. Albo się będzie chłopak starać, albo do widzenia. Chcesz robić za tragarza i dźwigać to wszystko? Ulituj się chociaż nad sobą.

: 25 mar 2006, 09:49
autor: Bash
Olivia pisze: Nieśmiałość nie może być wymówką.

na temat nieśmiałości od 3 dni piszę artykuł.
Wstyd przed innymi ludzmi nie zamyka drzwi do spotkań z nimi, ale je troszkę utrudnia.
Olivia pisze: Albo się będzie chłopak starać, albo do widzenia.

Własnie. Jak długo możesz TY sie starać zabiegać, to szkodzi tylko Tobie ;/

: 25 mar 2006, 10:17
autor: sami
Olivia pisze:Albo się będzie chłopak starać, albo do widzenia.


Zgadzam się w całej rozciągłości. Dlatego teraz kolej na jego ruch. Co prawda to nie jest tak, że nie odzwya się w ogóle - owszem, pisze na gg, gadamy w realu. Widzę, że mnie lubi. Ale jeżeli chciałby, żeby coś było, to - jak pisała Olivia - musi się starać.

Czasami żałuję, że nie jestem facetem - wtedy byłaby krótka piłka: zaprosiłabym gdzieś kogoś kto mi się podoba, zakręciła się wokół tej osoby i jak najszybciej przekonała, czy warto. Ale cóż, pomarzyć można, a cierpliwym być potrzeba. Ale do czasu.

: 25 mar 2006, 12:45
autor: Ostatni_Centaur
Ale może nie warto sobie zawracać głowy? Popatrz, tęsknisz, cierpisz, stajesz się znerwicowana i po co to wszystko? Może warto poszukać innych rozwiązań? Wiesz, samemu bywa ciężko, od czasu do czasu rzeczywiście wpada się w dołek i to uczucie zna każdy singiel "z wyboru". Nie znaczy to jednak, by poszukiwania miłości uczynić sensem życia. Poza tym, czasem tak bywa, że gdy już zdobędziesz upragnioną osobę, to okaże się ona niewarta Twoich wysiłków. I co wtedy? Kolejny kryzys? Sami, nie warto, życie jesy po to, by się nim cieszyć, a do tego nie musisz mieć drugiej osoby za wszelką cenę.

: 25 mar 2006, 15:35
autor: sami
Ostatni_Centaur pisze:życie jesy po to, by się nim cieszyć, a do tego nie musisz mieć drugiej osoby za wszelką cenę.

Zgadzam się. Dlatego nie zamykam się w 4 ścianach, jestem wesoła, dużo się śmieję i czuję, że otoczenie odbiera mnie jako osbę bardzo pozytywną :P
To tutaj wylewam wszystkie żale i smutki ;)
Ostatni_Centaur pisze:Ale może nie warto sobie zawracać głowy? Popatrz, tęsknisz, cierpisz, stajesz się znerwicowana i po co to wszystko? Może warto poszukać innych rozwiązań?

Może nie warto. Może to jest kolejne nie trafione zauroczenie. Czas pokaże. Ale przynajmiej będę mieć tę satysfakcję, że spróbowałam. Spodobał mi się, zrobiłam coś, przełamałam onieśmielenie i mam przynajmniej (a może aż) nowego kolegę. Teraz jestem pod wpływem jego uroku i zapewne nie dostrzegam wad. Ale chyba każdy to przerabiał i doskonale wie, jak jest.

Wiem, że moje uczuciowe zawirowania są typowe dla tysięcy młodych ludzi. Co druga osoba przeżywa uniesienia i rozczarowania. Każde kolejne emocjonalne zaangażowanie zdaje się być własnie tym jedynym i na całe życie. A po jakimś czasie ono mija i przychodzi kolejne, następne, też do "grobowej deski" ;)

Ostatnio spojrzałam wstecz, na to, co już było. Rok temu przeżywałam kryzys po tym, jak zostawił mnie chłopak, którego bardzo kochałam. Pamiętam, jak wtedy każdy dzień był czarny, jak ciężko było widzieć swojego ex całującego się z inną. Bardzo chciałam, żeby wrócił, byłam totalnie zdesperowana, żałamana, roztrzęsiona.
A w ostatnich dniach uświadomiłam sobie, że to dobrze, że to się wtedy tak potoczyło. Cieszę się, bo dopiero teraz widzę to, jakim on był człowiekiem, jak się męczyłam. Dosłownie "nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło". I wyszło na dobre. Mam za sobą przykre, ale ważne doświadczenie.
Mówi się, że po burzy zawsze wychodzi słońce. Wierzę, że kiedyś i dla mnie zaświeci.

: 25 mar 2006, 15:38
autor: Olivia
Oj sami, żałuję, że mieszkasz daleko ode mnie. Jedno wyjście na piwo ze mną i inne podejście do takich spraw. ;)

Idx z kimś na piwo i przy piwie o tym porozmawiaj. Wygadaj się, ale komuś inteligentemu i doświadczonemu życiowo.

: 25 mar 2006, 15:52
autor: sami
Olivia pisze:Oj sami, żałuję, że mieszkasz daleko ode mnie. Jedno wyjście na piwo ze mną i inne podejście do takich spraw.



Hehe :) Olivio, od czego jest forum? <browar> Twoje zdrówko :)

Olivia pisze:Idx z kimś na piwo i przy piwie o tym porozmawiaj. Wygadaj się, ale komuś inteligentemu i doświadczonemu życiowo.

Staram się znaleźć osobę, która mogłaby mi rozsądnie doradzić. Sęk w tym, że każdy inaczej tę sprawę postrzega. Dostaję różne informacje zwrotne, czasami wykluczające się. Poza tym w moim środowisku jest sporo osób niedoświadczonych, które np nikogo nie miały, nic nie przeszły, albo które są w pierwszych swoich związkach. Trudno jest brać poważnie porady "żółtodziobów" (nie urażając moich znajmych). Ale jest jedna osoba w moim środowisku, której zdanie w tej materii wyjątkowo szanuję, bo ma pewne doświadczenie. Nie wiem tylko na ile to, co mówi, jest opinią obiektywną, a ile zagrzewaniem kumpeli do boju (a może nie mówieniem całej prawdy w oczy, żeby nie zranić?).

: 25 mar 2006, 15:54
autor: Olivia
sami pisze:od czego jest forum? <browar> Twoje zdrówko :)

Twoje też. Ale wirtualny browar to nie to samo. Wirtualny robi wielką różnicę.

Zdradzę Ci swój mały sekret. Kiedyś tez tak się motałam ze wszystkim, jak Ty. A ostatnio, gdy próbuję rozmawiać z Bogiem(?) zawsze proszę, by działo się tak, jak jest dla mojego dobra, a nie jak ja bym wolała. I wiesz co? To działa. :]

: 25 mar 2006, 16:01
autor: sami
Olivia pisze:Zdradzę Ci swój mały sekret. Kiedyś tez tak się motałam ze wszystkim, jak Ty. A ostatnio, gdy próbuję rozmawiać z Bogiem(?) zawsze proszę, by działo się tak, jak jest dla mojego dobra, a nie jak ja bym wolała. I wiesz co? To działa.


Też staram się rozmawiać z Szefem u Góry. I także Go o to proszę.

Jeżeli kochasz, puść to wolno. Jeżeli wróci, to Twoje, jeżeli nie, to nigdy tego nie było

: 25 mar 2006, 16:06
autor: Olivia
sami pisze:I także Go o to proszę.

Ale musisz zdać sobie sprawę, że to co się dzieje, jest dla Twojego dobra. Musisz szanować Jego decyzje i im ufać. A wtedy będzie Ci lżej znosić porażki, które przestaną być porażkami w tym świetle.

: 25 mar 2006, 17:08
autor: sami
Olivia pisze:Ale musisz zdać sobie sprawę, że to co się dzieje, jest dla Twojego dobra. Musisz szanować Jego decyzje i im ufać. A wtedy będzie Ci lżej znosić porażki, które przestaną być porażkami w tym świetle.


Staram się. Naprawdę :)

A na marginesie: chyba się rzeczywiście zaangażowałam, bo dziś jeden głupi opis na gg wzbudził moją zazdrość i wytrącił z równowagi <wsciekly> .

: 25 mar 2006, 17:09
autor: Olivia
Jaki to opis?

: 25 mar 2006, 17:47
autor: Bash
sami pisze:Oj sami, żałuję, że mieszkasz daleko ode mnie. Jedno wyjście na piwo ze mną i inne podejście do takich spraw.

Szczerze, to też bym się przeszedł z Wami na browarka :) <browar>
Olivia pisze:Bogiem(?)

Dlaczego ze znakiem zapytania ?
Olivia pisze: Ty. A ostatnio, gdy próbuję rozmawiać z Bogiem(?) zawsze proszę, by działo się tak, jak jest dla mojego dobra, a nie jak ja bym wolała. I wiesz co? To działa.

To pomaga, ale nie w domu. W kosciele jest inna atmosfera, inaczej się tam mysli.

: 25 mar 2006, 17:48
autor: Olivia
Bash pisze:Dlaczego ze znakiem zapytania ?

Bo moje kontakty z Bogiem są nie takie, jak powinny.
W domu czy w kościele? A jaka to różnica? Dla mnie żadna. Poza tym w kościele źle się czuję.

: 25 mar 2006, 17:53
autor: Bash
Olivia pisze:Bo moje kontakty z Bogiem są nie takie, jak powinny.

Ja ostanio tez chyba przezywam wewnetrzny kryzys. Za dużo jak dla mnie niejasności, zagmatwania. Sytuacja paradoksalna. Bo jestem uważany we środowisku za znawcę teologi biblijnej. Pismo Święte czytałem 5 razy. Mimo to moje życie jest jakieś dziwne, nie takie jakie bym chciał...