Zapoznalem jakies pol roku temu dziewczyne, mloda 20letnia. Spodobala mi sie cholernie. Zaczalem wiec dzialac. Myslalem, ze zadanie bede mial ulatwione, bo dziewczyna co rusz zerkala na mnie ukradkiem co ja zrozumialem jako chec blizszego zapoznania. Nie bylem ani namolny ani niekulturalny. Staralem sie, by stworzyc odpowiednia atmosfere i zrobic wszystko w odpowiednim czasie - nie za szybko, nie za wolno. W niedlugim czasie po kilku rozmowach osobistych (widzielismy sie praktycznie prawie codziennnie przez 3 m-ce) postanowilem wziasc od Niej numer komorki. Troche sie zaczerwienila, co odczytalem jako dobry znak ale numer dostalem momentalnie. Przy okazji zaprosilem ja na wspolny wypad do restauracji/kina (niestety nie wyszlo, ani ja ani ona nie mileismy na to wowczas czasu) na co takze zgodzila sie bez wiekszych oporow, byla nawet bardzo zadowolona. Wracajac do telefonu, przegadalismy sporo czasu na telefonie, az pewnego razu powiedziala mi zebym staral sie wiecej nie dzwonic
Jakis czas po zadzwoniłem do niej, zapytałem się czy razem gdzieś wyskoczymy, na co dostałem odpowiedź: jak najbardziej, ale nie przekraczaj granicy, tak jak się umawialiśmy. Ciężko mi to obiecać, bo z przyjemnością bym ją pocałował. Najbardziej irytuje mnie to, że potrafi wpaść do mnie do biura ni w pięć ni w dziesięć i pożyczyć np. kilka zszywek, na stwierdzenie, że dam jej całe pudełko dostaje odpowiedź że przyjdzie po resztę. Przevcież ona ewidentnie szuka pretekstu! Współpracownicy się śmieją i żarty sobie stroją, a mnie przysłowiowy ch... strzela - wytłukłbym to całe towarzystwo w cholerę.
Po całym zajściu długo nie mogę znaleźć sobie miejsca i robota mi się nie klei mimo szczerych chęci, a wszyscy to widzą. Tak przy okazji, kiedy się mijamy na korytarzu czy przychodzi po coś do mnie (tak, tylko do mnie, a nie do innych w pokoju) obserwuje mnie, uśmiecha się do mnie i wykonuje inne gesty. Napiszę tylko, że gdy przyszła po coś zastała moją koleżankę. Po jej wyjściu kumpela zaczęła się śmiać i powiedziała, że wie co jest grane.
W piątek z rana na moje cześć nie dostałem od niej odpowiedzi. Nawet się na mnie nie spojrzała. Z uwagi na to, że wyraźnie zakomunikowała mi dwukrotnie że nic poza przyjaźń nie wchodzi w rachubę i co bardzo przeżyłem po w/w zajściu skasowałem jej numer telefonu. Całą noc o tym myślałem i cholernie rozpaczałem z niemocy. Po całym zajściu z bólem serca skasowałem ten kontakt z telefonu. Po jakiejś pół godzine od zajścia dostałem jakiegoś SMSa, nie bardzo kojarzyłem telefon więc odpisałem że nie znam numeru. Dostałem odpowiedź od niej i zapytanie dlaczego nie poznaje kto. Odpisałem, że skasowałem numer bo i tak nic z tego nie wyjdzie, a dałaś mi kosza. Za chwilę zadzwoniłem i dziewczyna stwierdziła, że nie chce ze mną gadać i odłożyła słuchawkę. W ogóle była poddenerwowana. Czy mnie kochała, czy nie... sam nie wiem. Wszelkie próby jakie podejmowałem spełzły na niczym, ja ją wciąż kocham... Nie wiem, czy zbyt pochopnie nie skasowałem teleonu, może lepiej byłoby się spotkać dzisiaj i powiedzieć trzeci raz kocham? Może znów bym dostał kosza? Nie przeżyłbym tego psychicznie, wolałem uciąć sprawę szybko.
Dodam, że napisałem jej żeby więcej do mnie nie dzwoniła i nie pisała bo to nie ma kompletnie sensu. Jeśli nie chce i sygnalizuje, że możemy być tylko przyjaciółmi i na więcej nie mam co liczyć to po co to ciągnąć? Odpisała, że ma faceta i czuje się szczęśliwa (?!?!). Wtedy ja censored do czerowności npisałem, że pewnie jej się nie układało z chłopem i starała się innego na boku urobić. Dodałem także , że ma nie dzwonić i nie pisać więcej do mnie, masz chłopa siedź przy nim a nie szukasz szczęścia u innych. Wtedy się rozpętało piekło

Dzis byla u mnie w pokoju, przygladala sie mi ze wspolczuciem. Zreszta po mnie chyba bylo widac, co przezywam wewnatrz. Malo sie odzywalem, nie chcialem nic powiedziec, bo jeszcze bym ja opieprzyl, a potem sie poplakal chyba z bezsilnosci. Kocham ją....
Nigdy nie powiedziała mi, że nie mam szans u niej. Nigdy nie powiedziała, że ma faceta i nie mam co do niej uderzać. Myśłę, że robiła to celowo.
Tak przy okazij ona wielokrotnie dawała mi do zrozumienia, że coś jej chodzi po głowie, ale na wszelkie moje próby dostałemodpowiedź odmowną - możemy zostać przyjaciółmi.
Chce mi się wyć...