Pomocy napiszcie cos
: 17 lut 2006, 00:41
Więc nirktórzy z was znaja perypetie mojej znajomości, teraz nadszedł punkt kulminacyjny napisał mi na gg ze lepiej bedzie jak sobie znajde inną, prawda jest taka i to krótka historia nasza: pewnego popołudnia odezwała się do mnie dawna znajoma z którą kiedys miałęm przejscia jak sie dowiedziałem to kiedyś mnie nawet kochała a ja ją tak odstawiłem ze normalnie zalować będe do końca zycia. Były to takie troszke podchody bo zaprosiła mnie na browar i tak pare razy (najgorsze jest to ze wiedziałem ze ma chłopaka) i po jakims czasie paru wyjazdach spotkaniach zapytała czy cos do niej czuję. Odpowiedziałem ze tak bo tak prawde mowiac interesowała mnie juz dłuższy czas, kiedy ja widywałem to naprawde coś się we mnie zbierało. I się zebrało. Juz wszystko zabrneło tak daleko że normalnie zakochałem się. Nigdy czegos takiego do nikogo nie czułem ani nikomu tego nie powiedziałem, za przyszła chwila że jej to wyznałem. Od niej dowiedziałem się że zalezy jej na mnie i to bardzo. A nadal wiedziałem ze ma chlopaka. To wszystko trwało jakies 4 miechy, a w tym czasie wiele razy spaliśmy ze sobą sex i te podobne sprawy bylo super. Ale nadal miala tego chlopaka. Mówiła mi ze jest doswiadczona przez zycie, wiele razy ją skrzywdzono. I kiedyś mi powiedziala ze nikogo nie kocha nawet jej obecnego więć wtedy pojawiło się swiatełko dl amnie ze może go zostawi. Ale nic z tego ciągneła na dwa fronty. Bardzo mnie to bolało jak przy mnie sie z nim umawiała. Kocham ją nade wszystko. Aż dziś wszystko było pieknie i w ogóle dostałem od niej kartke na walentynki mieliśmy pogadac o tym czy mi się podobała itp, ja miałem super humor. Ale w trakcie pracy (mojej a miałem na 14) nie puszczala mi sygnalkow tylko 1 wiedziałenm że cos jest nie tak. Jak juz wróciłem z pracy nie zdązyłem właczyc kompa i zadzwoniła żebym ją zawiózl gdzies i słyszałem ze plakała, coś mnie wtedy tkneło. Oczywiscie ja podwiozłem, płakala cała droge nic nie chciala mi powiedzieć. Prosłem ale nic to nie dało. Aż przy wysiadaniu powiedziała ze: Ma nadzieje że jej kiedys wybacze. Juz wtedy pomyslałem o najgorszym. Oczywiscie prawdopodobnie podwiozłem ją do jej obecnego faceta. Wróciłem do domu i dostałem wiadomośc na gg. Napisala ze musi sobie poukładac zycie i odpocząc od ludzi żebym znalazl kogoś kto mnie pokocha bo ona nie potrafi kochać. Zabolało mnie to ale wiedziałem ze kiedys to nastapi. Kocham ja nadal napisałem jej wiele wiadomości czekam na jakąs odpowiedz a mam nadzieję ze odpowie. Nie wiem co ze sobą zrobic, nie mogę spac nie wiem co robic. Wiem że nie lubicie tu takich którzy odbijaja dziewczyny ale neistety jestem jednym z nich. Kocham ja nadal ale nie wiem czy to juz naprawde koniec? Co sadzicie w tej sprawie. Proszę ponownie pomóżcie mi. Raczej nie znajde innej osoby która mnie pokocha ani ja nie wiem czy pokocham, przed tym byłem nieziemsko niesmiały i chyba wszystko wróci tak jak kiedyś było. Nie wiem co mam zrobić ciągle tylko rycze. Prosze napiszcie cos jestem załamany. Tylko o niej myslę. Czemu ten na górze mi tak zrobił (chodzi Boga) chyba przestanę w cokolwiek wierzyć. Przepraszam za błędy i czekam na wasze opinie. Pozdrawiam