"Przyjaciel" mojej dziewczyny.
: 11 sty 2006, 13:38
Mój problem jest bardzo podobny do problemu Adamxxx. Lecz chciał bym też go przedstawić może mi wtedy ulży a przecież i rada może się jakaś znaleźć. Otóż jestem z moją dziewczyną od 2lat. Na początku naszego związku bardzo jej przeszkadzało to, że mam przyjaciółkę i często się z nią spotykam. OK, zmieniłem to, nasze kontakty ograniczyłem do krytycznego minimum, widzimy sie raz w ciągu miesiąca może rzadziej.
Lecz od pewnego czasu zaczeła mnie drażnić jedna sprawa. Tą sprawą jest koleś który mieszka w miejscowości mojej dziewczyny. Znają sie z moją dziewczyną od kilku ładnych lat ona uważa go za przyjaciela. Lecz ja czuję, że coś tu śmierdzi. Odkąd powiedziałem jej, że mi sie to nie podoba diametralnie zmienił sie jej stosunek do mojej przyjaciółki, ostatnio niemal na siłe mnie do niej wysyłała. Mi w ich "przyjaźni" nie podoba sie wiele rzeczy. Klient ma prawie 40 lat i jest samotny, ciągle wydzwania do mojej panienki nieraz ja nie mogę sie do niej dodzwonić bo akurat ten frajer dzwoni, oczywiście ciągłe smsy, sygnały i to co mnie najbardziej wku.... to to że ten typ zaprasza ją sobie do domu!!!!!!!! Rozmawiałem z nią już na ten temat lecz ona zapewnia ciągle mnie, że jest to tylko przyjaźń i nic więcej jednak mi takie zapewnienia nie wystarczają. Postanowiłem, że powiem jej żeby się z nim spotykała pod warunkiem, że będzie w towarzystwie jakiejś przyjaciółki(chodzi mi o wizyty domowe) jednak i to spełzło na niczym. Jej odpowiedz była krótka "czasami muszę sie wygadać, a on potrafi wysłuchać i doradzić" - paranoja. <belt1> Powiedzcie czy to jest lecenie sobie ze mną w chu... czy może jak to ona nazywa przyjażń. A tak w ogóle to od czego jest ta druga osoba skoro idzie się innej wyżalić przynajmniej raz w tygodniu??? Czy mam jej powiedzieć albo on albo ja?? Nie chce jej przecież ograniczać kontaktów.
Lecz od pewnego czasu zaczeła mnie drażnić jedna sprawa. Tą sprawą jest koleś który mieszka w miejscowości mojej dziewczyny. Znają sie z moją dziewczyną od kilku ładnych lat ona uważa go za przyjaciela. Lecz ja czuję, że coś tu śmierdzi. Odkąd powiedziałem jej, że mi sie to nie podoba diametralnie zmienił sie jej stosunek do mojej przyjaciółki, ostatnio niemal na siłe mnie do niej wysyłała. Mi w ich "przyjaźni" nie podoba sie wiele rzeczy. Klient ma prawie 40 lat i jest samotny, ciągle wydzwania do mojej panienki nieraz ja nie mogę sie do niej dodzwonić bo akurat ten frajer dzwoni, oczywiście ciągłe smsy, sygnały i to co mnie najbardziej wku.... to to że ten typ zaprasza ją sobie do domu!!!!!!!! Rozmawiałem z nią już na ten temat lecz ona zapewnia ciągle mnie, że jest to tylko przyjaźń i nic więcej jednak mi takie zapewnienia nie wystarczają. Postanowiłem, że powiem jej żeby się z nim spotykała pod warunkiem, że będzie w towarzystwie jakiejś przyjaciółki(chodzi mi o wizyty domowe) jednak i to spełzło na niczym. Jej odpowiedz była krótka "czasami muszę sie wygadać, a on potrafi wysłuchać i doradzić" - paranoja. <belt1> Powiedzcie czy to jest lecenie sobie ze mną w chu... czy może jak to ona nazywa przyjażń. A tak w ogóle to od czego jest ta druga osoba skoro idzie się innej wyżalić przynajmniej raz w tygodniu??? Czy mam jej powiedzieć albo on albo ja?? Nie chce jej przecież ograniczać kontaktów.