Zostałem zdradzony; POMOCY!
Moderator: modTeam
Zostałem zdradzony; POMOCY!
Jak w temacie post\'a - zostałem zdradzony. Po krótce przedstawię wam, drodzy czytelnicy, moją historię abyście mieli lepszy wgląd na sytuację.
A zaczęło się tak: niecałe pół roku temu poznałem wspaniałą dziewczynę (mozna by rzec ideał ze snów, zakładając jednocześnie, że coś takiego w ogóle istnieje, co z perspektywy czasu i zaistniałych okoliczności wydaje mi się stekiem kłamst).
Było nam razem cudownie choć jesteśmy ludźmi o odmiennych zgoła charakterach. Mijał czas na wspólnych spotkaniach, romatycznych rozmowach i spacerach; jednym słowem na normalnym życiu młodych ludzi umieszczonych przez los gdzieś w centralnej Europie XXI wieku.
Pewnego (pięknego, no nie wiem) dnia oznajmiła, że ma możliwość złapania dobrej posady w UK więc wyjedzie na rok ( o zgrozo), i tak też się stało. (Pomijam tu wszystkie jej żenujące pożegnania z rodziną, przyjaciółmi i ze wną włącznie, obfitujące w litry bezcelowo wylanych łez, obietnice powrotu i swojego oddania, cha cha).
Przez pierwsze dwa miesiące było ok (chociaż gdy wracam pamięcią do tamtych dni, co robię niezwykle często, za często, nie mogę być zupełnie pewny); pisaliśmy listy, maile, rozmawialiśmy. Aż do pewnego feralnego wieczoru, kiedy to łamiącym się głosem oznajmiła:
- Marcin, zrobiłam coś okropnego. Wczoraj wypiłam za dużo (szczerze wątpię w to , że coś piła) i przespałam się z kimś. (Poczułem jakby mi przyłożono w skroń cięzkim obuchem. Ciągle słyszę te słowa odbijające się echem w moim mózgu).
Jak na swój młody wiek (ona 20, ja 21) przyznacie, że to dosyć odważne wyznanie.
Najgorsza jednak nie jest zdrada fizyczna sama w sobie lecz to, co zrobiła później mówiąc, że po tym co zaszło nie może być teraz ze mną ani z nikim innym (coś mi tu nie pasuje a w końcu i tak się dowiem) ponieważ potrzebuje samotności i czasu dla siebie (przy czym cały czas uważa, że zależy jej na mnie i ma głęboką nadzieję, że po powrocie do Polski wszystko ułoży się między nami; chyba nie).
Nie będę ukrywał - wybaczyłem jej bo chcę aby było po staremu, bo ją kocham (już słyszę głosy cyników ściągające mnie na ziemię, o definicji miłości i tym podobnych bzdurach). Tak, kocham ją (tak mi się przynajmniej zdaje) ale nie mogę (nie potrafię) zrozumieć jej zachowania. Co chce tym samym osiągnąć? Do czego zmierza? I o co jej u diabła chodzi?
Jedenym jej wytłumaczeniem jest postawa - będzie co ma być i tak właśnie miało się stać (co za głupota!). Jak można żyć i wyznawać taką filozofię, jak można płynąć z prądem jak glony w skupiskach zielonych szumowin tak długo, jak prąd nas niesie, a kiedy nie będziemy się już mogli dłużej utrzymać na powierzchni, co wówczas? Tego nie chce mi powiedzieć.
Nie wiem co zrobiłem źle, czy czego nie zrobiłem, do tej pory nie wiem co robić i czy w ogóle powinienem coś zrobić dlatego moje miłe (z racji, że sprawa tyczy się kobiecej psychiki zwracam swoją prośbę do żeńskeigo grona użytkowników forum chociaż męską opinią również nie wzgardzę) rzućcie, proszę, trochę światła na ten galimatias gdyż znalazłem się w kropce, miotając bezwładnie umysłem i próbując nie złamać się pod naporem problemu.
Będę wdzieczny za wszystkie wypowiedzi i opinie (nawet te mało przychylne). Z góry dziękuję i wszystkich gorąco pozdrawiam.
Marcin
[shadow=darkred][/shadow][shadow=444444][/shadow]
A zaczęło się tak: niecałe pół roku temu poznałem wspaniałą dziewczynę (mozna by rzec ideał ze snów, zakładając jednocześnie, że coś takiego w ogóle istnieje, co z perspektywy czasu i zaistniałych okoliczności wydaje mi się stekiem kłamst).
Było nam razem cudownie choć jesteśmy ludźmi o odmiennych zgoła charakterach. Mijał czas na wspólnych spotkaniach, romatycznych rozmowach i spacerach; jednym słowem na normalnym życiu młodych ludzi umieszczonych przez los gdzieś w centralnej Europie XXI wieku.
Pewnego (pięknego, no nie wiem) dnia oznajmiła, że ma możliwość złapania dobrej posady w UK więc wyjedzie na rok ( o zgrozo), i tak też się stało. (Pomijam tu wszystkie jej żenujące pożegnania z rodziną, przyjaciółmi i ze wną włącznie, obfitujące w litry bezcelowo wylanych łez, obietnice powrotu i swojego oddania, cha cha).
Przez pierwsze dwa miesiące było ok (chociaż gdy wracam pamięcią do tamtych dni, co robię niezwykle często, za często, nie mogę być zupełnie pewny); pisaliśmy listy, maile, rozmawialiśmy. Aż do pewnego feralnego wieczoru, kiedy to łamiącym się głosem oznajmiła:
- Marcin, zrobiłam coś okropnego. Wczoraj wypiłam za dużo (szczerze wątpię w to , że coś piła) i przespałam się z kimś. (Poczułem jakby mi przyłożono w skroń cięzkim obuchem. Ciągle słyszę te słowa odbijające się echem w moim mózgu).
Jak na swój młody wiek (ona 20, ja 21) przyznacie, że to dosyć odważne wyznanie.
Najgorsza jednak nie jest zdrada fizyczna sama w sobie lecz to, co zrobiła później mówiąc, że po tym co zaszło nie może być teraz ze mną ani z nikim innym (coś mi tu nie pasuje a w końcu i tak się dowiem) ponieważ potrzebuje samotności i czasu dla siebie (przy czym cały czas uważa, że zależy jej na mnie i ma głęboką nadzieję, że po powrocie do Polski wszystko ułoży się między nami; chyba nie).
Nie będę ukrywał - wybaczyłem jej bo chcę aby było po staremu, bo ją kocham (już słyszę głosy cyników ściągające mnie na ziemię, o definicji miłości i tym podobnych bzdurach). Tak, kocham ją (tak mi się przynajmniej zdaje) ale nie mogę (nie potrafię) zrozumieć jej zachowania. Co chce tym samym osiągnąć? Do czego zmierza? I o co jej u diabła chodzi?
Jedenym jej wytłumaczeniem jest postawa - będzie co ma być i tak właśnie miało się stać (co za głupota!). Jak można żyć i wyznawać taką filozofię, jak można płynąć z prądem jak glony w skupiskach zielonych szumowin tak długo, jak prąd nas niesie, a kiedy nie będziemy się już mogli dłużej utrzymać na powierzchni, co wówczas? Tego nie chce mi powiedzieć.
Nie wiem co zrobiłem źle, czy czego nie zrobiłem, do tej pory nie wiem co robić i czy w ogóle powinienem coś zrobić dlatego moje miłe (z racji, że sprawa tyczy się kobiecej psychiki zwracam swoją prośbę do żeńskeigo grona użytkowników forum chociaż męską opinią również nie wzgardzę) rzućcie, proszę, trochę światła na ten galimatias gdyż znalazłem się w kropce, miotając bezwładnie umysłem i próbując nie złamać się pod naporem problemu.
Będę wdzieczny za wszystkie wypowiedzi i opinie (nawet te mało przychylne). Z góry dziękuję i wszystkich gorąco pozdrawiam.
Marcin
[shadow=darkred][/shadow][shadow=444444][/shadow]
- blacknessie
- Pasjonat
- Posty: 207
- Rejestracja: 27 lis 2005, 11:31
- Skąd: z głębi duszy
- Płeć:
Może ona próbuje jakoś uciec... Bo z tego co napisałeś źle jej z tym co zrobiła ale nie stara się tego naprawić, po prostu odeszła. A Ty będziesz mógł zaufać jej po zdradzie? I skąd możesz wiedzieć, co ona będzie robić w Anglii przez resztę jej pobytu, tak jak napisałeś ona ma nadzieję na kontynuację waszego związku po powrocie... A teraz co? Powiedziała "pa pa", wyszaleje się, wróci i wszystko będzie jak dawniej? Wydaje mi się że dziewczyna chowa głowę w piasek. Potrzebuje czasu, pytanie tylko: na co? Jakoś ciężko uwierzyć, że jak będzie daleko od Ciebie będzie tylko siedzieć, obwiniać się za swoją głupotę i wylewać łzy w poduszkę.
Nie znam Ciebie ani tym bardziej jej, ale niestety odnoszę wrażenie że dziewczyna nie zasługuje na Ciebie. Obłuda i tyle. Tu nie ma żadnej Twojej winy, więc się jej nie doszukuj.
Będzie dobrze
Nie załamuj się
Nie znam Ciebie ani tym bardziej jej, ale niestety odnoszę wrażenie że dziewczyna nie zasługuje na Ciebie. Obłuda i tyle. Tu nie ma żadnej Twojej winy, więc się jej nie doszukuj.
Będzie dobrze
"Człowiek jest odpowiedzialny nie tylko za uczucia, które ma dla innych, ale i za te, które w innych budzi."
Przede wszystkim wyrazy wspolczucia. Ja to widze tak : kasa jest dla niej wazniejsza niz Ty, dlatego wyjechala, za bardzo to Cie chyba tez nie kochala bo cos szybko Cie zdradzila. Chociaz trzeba jej przyznac duzy plus ze sie przyznala. Pytanie tylko co chciala tym, osiagnac? Czy rzeczywiscie zaluje tego co zrobila , czy po prostu daje Ci pretekst do rozstania bo sobie zdala sprawe ze po powrocie (o ile wroci co moim zdaniem jest watpliwe) i tak sie nie zejdziecie. Nie chce Ci doradzac zebys ja zostawil, bo to najprostsze wbrew pozorom roziwazanie, ale zastanow sie czy wytrzymasz tyle miesiecy majac swiadomosc ze moze w chwili obecnej jest "ciachnieta" i ktos ją tam dyma. Ja bym nie wytrzymal i sprobowal bym sobie ulozyc zycie z kim innym.
Cuda się zdarzają. Co potwierdzi każdy programista
pozdrawiam
pozdrawiam
Ja - jeśli bym coś takiego zrobiła, również odeszłabym od mojego faceta.. nie wyobrażam sobie, żebym po czymś takim mogła znieść wyrzuty sumienia itp.co zrobiła później mówiąc, że po tym co zaszło nie może być teraz ze mną ani z nikim innym
A zresztą dlatego wiem, że nie zdradzę nigdy - przynajmniej do czasu, aż będziemy w dobrym związku - bo moze kiedyś się coś rozwali itp itp.
Bo chyba wolałabym umrzeć jeśli zrobiłabym coś takiego ukochanej osobie - oczywiście nie przy zdrowych zmysłach tylko zakładam np upicie mnie przez kogoś albo jesli znajomi "dosypali by mi coś" do drinka - nawet jeśli nie byłabym tego świadoma co robie i dowiedziałabym się pozniej o tym - odeszłabym bo nie mogłabym znieść samej siebie.
Zreszta ja mam nawet wyrzuty sumienia odnosnie tego ze ktos mnie pocalowal kiedy akurat zerwalam z Nim... ;[
Ostatnio zmieniony 30 lis 2005, 23:09 przez Robaczek, łącznie zmieniany 1 raz.
i ciągle zatracam się w tym bagnie...
Może to zabrzmi dziwnie ale mi sie wydaje, ale troche Cię okłamała z tą zdradą. Jak znam życie po prostu chciała zakończyć ten zwiazek a ta rzekoma "zdrada" miałbyć najlepszym na to sposobem. Sorry ale ta dziewczyna nie zasługuje na takiego chłopaka jak Ty (który wybaczy jej nawet zdrade) bo gdyby chciała być dalej z tobą to nawet zdrada by nie przeszkadzała. Trzymaj Sie i zapomnij o niej.
szopen pisze:Przede wszystkim wyrazy wspolczucia. Ja to widze tak : kasa jest dla niej wazniejsza niz Ty, dlatego wyjechala.
Stary, co Ty pierdolisz?

Wyjechala bo miala okazje zarobic troche wiecej kasy, by moc pozniej ulozyc sobie dobre zycie. Rownie dobrze ona moze powiedziec, ze On nie kochal Jej, bo nie pojechal razem z Nia. Co za censored idiotyzm, ja pierdziele...
Chcesz powiedziec, ze kazda facetka/facet wyjezdzajaca bez drugiej polowki do pracy za granice nie kocha swojego wybranka/i? Az mi sie 100-wka w kieszeni rozmienila jak to przeczytalem...

A Ty, zalozycielu topicu, miej babke w dupie. Wiem, ze ciezko, ale powinienes. Skoro zdradzila bo troche za duzo wypila, to znaczy ze Cie nie kochala. Milosc sama ustala bariery, widocznie jej bariery nie byly tak mocne, aby oprzec sie %. Zreszta... jak sie kogos kocha to zdrada nawet przez mysl nie przejdzie...
(i tak... nie potrafie sie postawic w Twojej sytuacji... bo ja, jak sadze, tez bym wybaczyl...)
Pewna to jest tylko śmierć, podatki i dyskotekowe panienki:) oraz kilka zasad i ideałów...wszystko inne jest względne, a najbardziej siła "miłości"......
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
semperfi1 pisze:niecałe pół roku temu poznałem wspaniałą dziewczynę
semperfi1 pisze:Przez pierwsze dwa miesiące było ok
Toście się nabyli razem
Grzeczne dziewczynki idą do nieba
Niegrzeczne na ziemi mają swój raj
Niegrzeczne na ziemi mają swój raj
Semperfi - zapomnij o niej i nigdy więcej nawet nie próbuj wybaczyć zdrady. Po zdradzie jej [czyli zdrady] cień będzie za Tobą chodził każdego dnia, a nawet jeśli zapomnisz to fakt ten będzie nachodził Cię w najmniej oczekiwanych momentach. Nie polecam 
Nigdy nie dyskutuj z idiotą - najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem.
hmmm.
powiem tak - zagranica kusi do zdrady.
Wiadomo inny świat, i nikt sie prawdopodobie nie dowie o "niecnych występkach".
Nie chcę Ci nic doradzać semperfi, bo nie chciałbym zepsuć czegokolwiek. Sytuacja skołowana zakręcona i trudna. Mimo prób nie łapię sie dokładnie.
Brak jakiegoś związku przyczynowo skutkowego w tym jest...
ale myślę.. że ona .... eee nieważne!
powiem tak - zagranica kusi do zdrady.
Wiadomo inny świat, i nikt sie prawdopodobie nie dowie o "niecnych występkach".
Nie chcę Ci nic doradzać semperfi, bo nie chciałbym zepsuć czegokolwiek. Sytuacja skołowana zakręcona i trudna. Mimo prób nie łapię sie dokładnie.
Brak jakiegoś związku przyczynowo skutkowego w tym jest...
ale myślę.. że ona .... eee nieważne!
"Monalizą byłaś mi, marzyłem tylko o tobie
Rysowałem serca dwa, pytałaś po co to robię.
FALUBAZ! Ekstraliga jest już nasza!
Rysowałem serca dwa, pytałaś po co to robię.
FALUBAZ! Ekstraliga jest już nasza!
witam ja mam podobny troche klopot i tez licze na wasza pomoc rowniez poznalem cudowna dziewczyne chce z nia byc zawsze.... ale wyjechala na studia.. i ostatnio mi powiedziala ze calowala sie z jakims kolesiem.... bo ciagle ja prosil ze to jego urodziny i tak dalej i sie calowala z nim z tego co wiem to pare razy ale krotko.... czuje sie ona zle przez to... ale ja sie czuje jeszcze gorzej...
mimo wszystko jestem z nia... ale co wy byscie mi poradzili .. .czy warto z nia dalej byc ... czy jednak jezeli dala sie latwo namowic na calowanie ssie z kims innym... czy mozna jej zaufac ze to sie nie powtorzy....
czekam na wasze odpowiedzi... i porade pozdrawiam
amorek
mimo wszystko jestem z nia... ale co wy byscie mi poradzili .. .czy warto z nia dalej byc ... czy jednak jezeli dala sie latwo namowic na calowanie ssie z kims innym... czy mozna jej zaufac ze to sie nie powtorzy....
czekam na wasze odpowiedzi... i porade pozdrawiam
amorek
Zycie to ostry miecz na ktorym Bog napisal <walcz... kochaj.... cierp>!!!
- blacknessie
- Pasjonat
- Posty: 207
- Rejestracja: 27 lis 2005, 11:31
- Skąd: z głębi duszy
- Płeć:
amorek, jeśli ten koleś ją tyle razy prosił to musiała przemyśleć sprawę. I w końcu się zgodziła, jak dla mnie postąpiła baaardzo lekkomyślnie, choć plus dla niej, że się przyznała. Mimo to, ja na Twoim miejscu chyba zupełnie straciłabym do niej zaufanie. Bo skąd możesz wiedzieć, czy na kolejnej imprezie ktoś nie będzie miał urodzin i nie będzie chciał od niej czegoś więcej...
"Człowiek jest odpowiedzialny nie tylko za uczucia, które ma dla innych, ale i za te, które w innych budzi."
balckenessie powiem ci tak stracilem do neij duzo zaufania ale juz jestesmy ze sobe pol roku i wszystko bylo naprawde super... i myslelismy o sobie dosyc powazniej... jak ja poznalem byla dziewica wiec wiem jak duzo dlamnie oddala... i z czego zrezygnowala... i przyznala sie to tez jest plus....nie wiem sie zastanawiam... chyba mimo wszsytko dam jej 2 szanse... bo jednak za duzo zainwestowalem w ten zwiazek... ale teraz bedzie musiala duzo zrobic aby te zaufanie odzyskac...
Zycie to ostry miecz na ktorym Bog napisal <walcz... kochaj.... cierp>!!!
- blacknessie
- Pasjonat
- Posty: 207
- Rejestracja: 27 lis 2005, 11:31
- Skąd: z głębi duszy
- Płeć:
Jeśli czujesz, że warto, to daj jej tą drugą szansę. Dziewczyna Cię zraniła, ale jak potrafisz jej wybaczyć i budować wasze życie na trochę niestabilnym teraz gruncie, i jeżeli ona żałuje tego co zrobiła i naprawdę chce być z Tobą, to nie widzę przeszkód
Powodzenia <aniolek2>
"Człowiek jest odpowiedzialny nie tylko za uczucia, które ma dla innych, ale i za te, które w innych budzi."
dziekuje za twoja opinie blacknessi jest mi ciezko teraz ale to jest swieze ale zobaczymy jak to bedzie i szanse ta otrzyma ale juz ostatnia.. wiecej raczej juz chyba nie otrzyma wiec bedzei musiala jej pilnowac dziekuje za opinie i pozdrawiam
Zycie to ostry miecz na ktorym Bog napisal <walcz... kochaj.... cierp>!!!
Już kiedyś pisałam tu na ten temat, ale powtórzę:
Granice miłości są daleko dalej, niż nam się wydaje. I zdradę da się przełknąć, i wiele innych rzeczy. Dopóki miłość nie przekracza granic naszej tożsamości, warto próbowac, warto wybaczać. Wręcz trzeba, bo jeśli kochająca osoba nie wybaczy zdrady, to kto? Wróg?
Miłość zobowiązuje. Do cierpienia również, a może przede wszystkim. Bo tylko miłość ma tak wielką siłę, żeby i cierpienie znieść, i zdradę wybaczyć.
Jak z tym żyć? Tak samo jak z "negatywnymi stanami egzystencjalnymi" - uświadomić sobie, że to jest właśnie nasze człowieczeństwo. Nie tylko sam róż, ale i czerń. Bo żyjemy wśród ludzi i nie tylko my decydujemy o tym, jak będziemy postrzegać świat i własne życie. A każda relacja to ryzyko, bo relacja ma dwa końce, miłość też. Miłość to relacja między dwiema osobami. Jeśli jedna nawali, w drugą uderza. Ale jeśli też ta jedna się zachwieje, to druga ma pion zachować! Do tego miłość zobowiązuje.
Granice miłości są daleko dalej, niż nam się wydaje. I zdradę da się przełknąć, i wiele innych rzeczy. Dopóki miłość nie przekracza granic naszej tożsamości, warto próbowac, warto wybaczać. Wręcz trzeba, bo jeśli kochająca osoba nie wybaczy zdrady, to kto? Wróg?
Miłość zobowiązuje. Do cierpienia również, a może przede wszystkim. Bo tylko miłość ma tak wielką siłę, żeby i cierpienie znieść, i zdradę wybaczyć.
Jak z tym żyć? Tak samo jak z "negatywnymi stanami egzystencjalnymi" - uświadomić sobie, że to jest właśnie nasze człowieczeństwo. Nie tylko sam róż, ale i czerń. Bo żyjemy wśród ludzi i nie tylko my decydujemy o tym, jak będziemy postrzegać świat i własne życie. A każda relacja to ryzyko, bo relacja ma dwa końce, miłość też. Miłość to relacja między dwiema osobami. Jeśli jedna nawali, w drugą uderza. Ale jeśli też ta jedna się zachwieje, to druga ma pion zachować! Do tego miłość zobowiązuje.
- blacknessie
- Pasjonat
- Posty: 207
- Rejestracja: 27 lis 2005, 11:31
- Skąd: z głębi duszy
- Płeć:
mrt, jestem pod ogromnym wrażeniem Twojego światopoglądu i mądrości życiowej. Masz bardzo zdrowe i obiektywne podejście. Kurczę, masz jakiś swój FanKlub czy mam się stać założycielką?
A to, co napisałaś trafia do listy najwartościowszych wg mnie aforyzmów, cytatów i ogólnie tekstów o życiu.
Pozdrawiam serdecznie
A to, co napisałaś trafia do listy najwartościowszych wg mnie aforyzmów, cytatów i ogólnie tekstów o życiu.
Pozdrawiam serdecznie
"Człowiek jest odpowiedzialny nie tylko za uczucia, które ma dla innych, ale i za te, które w innych budzi."
mrt pisze:Granice miłości są daleko dalej, niż nam się wydaje. I zdradę da się przełknąć, i wiele innych rzeczy. Dopóki miłość nie przekracza granic naszej tożsamości, warto próbowac, warto wybaczać
gdy zapomni się o podstawowych, głównych, nigdy nie przemijających zasadach, podstawach, podwalinach, na których buduje się związek, zawsze jest to początek końca - wtedy to już nie związek, a żałosna farsa.....wszystko się zmienia, oprócz pewnych nieprzemijających wartości na których ten związek się buduje.
mrt pisze:Miłość zobowiązuje. Do cierpienia również, a może przede wszystkim.
Do cierpienia??? Bzdura. Dostatecznie ciężko życie daje w dupę, by jeszcze cierpieć podczas związku....nie mam natury cierpiętnika, a związek ma dawać mi ukojenie i spokój, który jest błogosławieństwem codziennej nerwówy...Chcę tego psychicznego spokoju i potrafię ten spokój dawać....tego jestem pewny.
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
TedBundy pisze:mrt pisze:Miłość zobowiązuje. Do cierpienia również, a może przede wszystkim.
Do cierpienia??? Bzdura. Dostatecznie ciężko życie daje w dupę, by jeszcze cierpieć podczas związku....nie mam natury cierpiętnika, a związek ma dawać mi ukojenie i spokój, który jest błogosławieństwem codziennej nerwówy...Chcę tego psychicznego spokoju i potrafię ten spokój dawać....tego jestem pewny.
Czyli jak Twoja partnerka zachoruje , i bedzie wymagała opieki , to ja w y p i e r d o l i sz / krótko mówiac ? <aniolek2>
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Andrew pisze:Czyli jak Twoja partnerka zachoruje , i bedzie wymagała opieki , to ja w y p i e r d o l i sz / krótko mówiac ?
nie, do ciężkiej cholery!!! nadinterpretujesz moje wypowiedzi
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Andrew pisze:Wiec nie pisz , ze cos jest bzdura ! gdy bzdura nie jest
dla mnie jest, cóż na to poradzę??
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
No wg mnie to zarobic troche kasy to mozna i blizej, a nie wyjechac na ROK!!!! Czy nie zdawlaa sobie sprawy że po roku!!! jak wróci (o ile bedzie chciala wrocic ofkors) to beda zupelnie innymi ludzmi? Rozumiem wyjechac na dwa gora 3 miechy, tyle jeszcze mozna bez siebie wytrzymac. Ale rok? Jak dla mnie to nie do wyobrażenia, zwlaszcza na takim etapie jak opisuje to Semperfi. Czyli wg mnie wybrala zarabianie kasy a nie zwiazek z nim.Haro pisze:Stary, co Ty p***?
Wyjechala bo miala okazje zarobic troche wiecej kasy,
Jezeli wyjezdza od tak sobie bez konsultacji na tak dlugi okres czasu to owszem , mysle ze kasa czy kariera jest dla niej/niego wazniejsza niz partner/ka. Mozesz mnie ukamienowacHaro pisze:Chcesz powiedziec, ze kazda facetka/facet wyjezdzajaca bez drugiej polowki do pracy za granice nie kocha swojego wybranka/i?
Cuda się zdarzają. Co potwierdzi każdy programista 
pozdrawiam
pozdrawiam
Związek buduje się na miłości - tak w skrócie. I to jest podwalina. Miłość to relacja między dwiema osobami. Zatem bazą związku powinna być miłość między dwiema osobami. Jeżeli spróbujesz budować na czymś innym, to licz się z tym, że budujesz na piasku i może runąć. Nie próbuj budować na zaufaniu, na majątku, na wierności. Buduj na miłości.TedBundy pisze:gdy zapomni się o podstawowych, głównych, nigdy nie przemijających zasadach, podstawach, podwalinach, na których buduje się związek, zawsze jest to początek końca - wtedy to już nie związek, a żałosna farsa.....wszystko się zmienia, oprócz pewnych nieprzemijających wartości na których ten związek się buduje.
Wartości są jakby ponad tym i związek pozwala je realizować, ale czasem realizacja szwankuje. Stąd zdrady, stąd kłamstwa, stąd podłość. Ale to, że realizacja wartości czasem szwankuje, nie znaczy, że trzeba skreślać związek. Nie, trzeba go naprawiać, budować. Pod warunkiem, że bazą jest miłość.
ZWIĄZEK BUDUJESZ NA MIŁOŚCI, CZYLI NA RELACJI, A NIE NA WARTOŚCIACH!
Wyraziłam się nieprecyzyjnie. Powinno być: miłość zobowiązuje do zniesienia cierpienia. Ukojenie i spokój? Pamiętaj o tym, że miłość to relacja nie między przedmiotami, ale między osobami, z których każda jest tylko człowiekiem. A człowieczeństwo bywa brudne.TedBundy pisze:Do cierpienia??? Bzdura. Dostatecznie ciężko życie daje w dupę, by jeszcze cierpieć podczas związku....nie mam natury cierpiętnika, a związek ma dawać mi ukojenie i spokój, który jest błogosławieństwem codziennej nerwówy...Chcę tego psychicznego spokoju i potrafię ten spokój dawać....tego jestem pewny.
Wiesz, Andrew, że gdzieś tam, głęboko, mamy bardzo podobne założenia? Wydaje mi się, że startujemy z tej samej bazy, tyle że facet jak to facet - zawsze pokrętną ścieżką polezie

- Sir Charles
- Weteran
- Posty: 3146
- Rejestracja: 02 wrz 2004, 11:38
- Skąd: sponad chaosu
- Płeć:
blacknessie pisze:mrt, jestem pod ogromnym wrażeniem Twojego światopoglądu i mądrości życiowej. Masz bardzo zdrowe i obiektywne podejście. Kurczę, masz jakiś swój FanKlub
No jassssne, ze ma ! <aniolek2>
TedBundy pisze:Do cierpienia??? Bzdura. Dostatecznie ciężko życie daje w dupę, by jeszcze cierpieć podczas związku....nie mam natury cierpiętnika, a związek ma dawać mi ukojenie i spokój, który jest błogosławieństwem codziennej nerwówy...Chcę tego psychicznego spokoju i potrafię ten spokój dawać....tego jestem pewny.
To teraz krotki kurs logicznego myslenia - zgadnij dlaczego biadolisz, ze nikogo nie mozesz sobie znalezc? ;P
soul of a woman was created below
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 274 gości