TEGO JESZCZE NIE BYŁO - POZWOLENIE NA SEX Z KIMŚ INNYM!!! :/
Moderator: modTeam
TEGO JESZCZE NIE BYŁO - POZWOLENIE NA SEX Z KIMŚ INNYM!!! :/
Oki. Opisze problem a was proszę po prostu o szczere rady...
Mam 20 lat. Nie dawno mineło 2 lata jak jestem ze swoją dziewczną. Byliśmy dla siebie pierwsi w sprawach sexu. Nie będę oceniał swojego wyglądu, bo oczywiście mi nie wypada, ale jeśli chodzi o moją dziewczynę to jest bardzo atrakcyjną kobietą w moim wieku. Parę tygodni temu zaczeliśmy rozmowę, czy jesteśmy ciekawi jak to jest z kimś innym... Na początku się nie zgodziłem, potem ona wyjechała, wróciła i kiedy zaczął się rok (zaczynała we wrześniu) i miała wyjechać na wycieczkę klasową znowu poruszyła ten temat. Powiedzieliśmy sobie wcześniej kto ewentualnie mógłby być tym partnerem "na jeden raz" i wiedziałem, że jest przystojny facet w jej grupie, który jej się podoba "fizycznie". I tu popełnilem pewnie największy bląd - zgodziłem się Zrobili to raz. Wróciła i zaczeliśmy rozmawiać. Powiedziała, że wcześniej mnie nie doceniała i myślała, że z innym będzie coś lepiej, coś więcej... Powiedziała, że teraz się dużo w niej zmieniło, bo się zawiodła na nim. Obiecuje mi teraz, że on zgodził się na taką "przygodę" i już nic takiego się nie wydarzy. Znam go i uważam, że jest pożądny i został wciągnięty przez nas w coś okropnego. Ja sam nie umiem spróbować z kimś innym, bo... po prostu taki jestem. Teraz jest mi z tym wszystkim źle, chciałem - opowiedziała mi jak i co było. Dla niej była to przygoda, sex bez zobowiązań i teraz czuje się spełniona i pewna co do mojej osoby. Paradoks polega na tym, że ja się czuję trochę zdradzony, nie mówiąc o tym jak bardzo cierpię kiedy mimowolnie dochodzą do mnie obrazy wyobraźni jak on ją dotykał czy jak ona była dla niego czuła. Nigdy wcześniej mnie nie zdradziła i zawsze wiedziałem, że mogę jej bezgranicznie wierzyć.
Wiem, że sytuacja jest delikatnie mówiąc chora, ale proszę o radę. Jestem strasznie uczuciowy i cieżko będzie mi to przegryźć... strasznie ją kocham i wiem, że teraz ona kocha mnie tak jak niegdy przedtem, ale coś we mnie drży czy lepiej się rozstać czy starać się to wszystko wytrzymać i liczyć na związek z bajki??? Napiszcie co myślicie... ew. zadajcie jakieś dodatkowe pytania... czekam...
Mam 20 lat. Nie dawno mineło 2 lata jak jestem ze swoją dziewczną. Byliśmy dla siebie pierwsi w sprawach sexu. Nie będę oceniał swojego wyglądu, bo oczywiście mi nie wypada, ale jeśli chodzi o moją dziewczynę to jest bardzo atrakcyjną kobietą w moim wieku. Parę tygodni temu zaczeliśmy rozmowę, czy jesteśmy ciekawi jak to jest z kimś innym... Na początku się nie zgodziłem, potem ona wyjechała, wróciła i kiedy zaczął się rok (zaczynała we wrześniu) i miała wyjechać na wycieczkę klasową znowu poruszyła ten temat. Powiedzieliśmy sobie wcześniej kto ewentualnie mógłby być tym partnerem "na jeden raz" i wiedziałem, że jest przystojny facet w jej grupie, który jej się podoba "fizycznie". I tu popełnilem pewnie największy bląd - zgodziłem się Zrobili to raz. Wróciła i zaczeliśmy rozmawiać. Powiedziała, że wcześniej mnie nie doceniała i myślała, że z innym będzie coś lepiej, coś więcej... Powiedziała, że teraz się dużo w niej zmieniło, bo się zawiodła na nim. Obiecuje mi teraz, że on zgodził się na taką "przygodę" i już nic takiego się nie wydarzy. Znam go i uważam, że jest pożądny i został wciągnięty przez nas w coś okropnego. Ja sam nie umiem spróbować z kimś innym, bo... po prostu taki jestem. Teraz jest mi z tym wszystkim źle, chciałem - opowiedziała mi jak i co było. Dla niej była to przygoda, sex bez zobowiązań i teraz czuje się spełniona i pewna co do mojej osoby. Paradoks polega na tym, że ja się czuję trochę zdradzony, nie mówiąc o tym jak bardzo cierpię kiedy mimowolnie dochodzą do mnie obrazy wyobraźni jak on ją dotykał czy jak ona była dla niego czuła. Nigdy wcześniej mnie nie zdradziła i zawsze wiedziałem, że mogę jej bezgranicznie wierzyć.
Wiem, że sytuacja jest delikatnie mówiąc chora, ale proszę o radę. Jestem strasznie uczuciowy i cieżko będzie mi to przegryźć... strasznie ją kocham i wiem, że teraz ona kocha mnie tak jak niegdy przedtem, ale coś we mnie drży czy lepiej się rozstać czy starać się to wszystko wytrzymać i liczyć na związek z bajki??? Napiszcie co myślicie... ew. zadajcie jakieś dodatkowe pytania... czekam...
sam jestes winien temu, co teraz czujesz - trzeba troche myslec do przodu, nie wpadles na to, jak bedziesz sie czul majac swiadomosc, ze przespala sie z kims innym? chodzi o sam kontakt fizyczny. jak Ty sobie to wyobrazales?
[ Dodano: 2005-09-17, 17:54 ]
ani rozstanie, ani bycie z nia dalej nie bedzie dla Ciebie latwe - ale nawazyles sobie piwa to je teraz pij. troche wyobrazni
[ Dodano: 2005-09-17, 17:54 ]
ani rozstanie, ani bycie z nia dalej nie bedzie dla Ciebie latwe - ale nawazyles sobie piwa to je teraz pij. troche wyobrazni
Ostatnio zmieniony 17 wrz 2005, 17:55 przez lollirot, łącznie zmieniany 1 raz.
pan nie jest moim pasterzem
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
pozwolenie pozwoleniem, ale mimo wszystko wina lezy po jej stronie chyba. No bo co to za pozwalanie, jesteśmy wolnymi ludźmi nawet jak jesteśmy w związku. Wiec ja bym to traktował jako zdradę. A czy bym wybaczył ? Nie wiem i mam nadzieje ze nie bede musial odpowiadac kiedyś na to pytanie. No ale to jest moje osobiste zdanie. Powiedziales jej wprost ze zgadzasz sie zeby sie przespala z tamtym gosciem?
Cuda się zdarzają. Co potwierdzi każdy programista
pozdrawiam
pozdrawiam
tzn. to bylo tak, że wiedziałem, że bardzo jej na tym zależy, że pragnie wiedzieć jak to jest... koleś jest tylko przystojny i wiedzialem, że potem nie będzie robił przekrętów. A jeśli chodzi o zgodzenie się to dzień przed wyjazdem spytała czy jak będzie sposobnośc to czy ok... kiwnąłem głową na tak i po sprawie wiem moja wina... nie wyobrażałam sobie jednego - mysli o tym, że jest czula dla kogoś innego... np. ja jestem wyczulony na temat pocałunku i to też mnie teraz najbardziej kuje... ale ogólnie myślalem, że jakoś to przeżyję i też spróbuję z kimś innym-teraz wiem, że mnie na to nie stać...
Nic sie nie przejmuj przejdzie Ci , a i masz cos do wybrania <aniolek2> Myslisz ze gdyby jej było lepiej z nim niż z Tobą , to by Ci powiedziała ?
Nie wazne, ze im było jak mówi zle ....nie to sie tu liczy ! jak i jest wazne , za pierwszym razem mało kiedy jest fajnie z nowym partnerem .Liczy sie jak na nią on działa , a jak Ty ! reszte sie dopracuje ! <browar>
Nie wazne, ze im było jak mówi zle ....nie to sie tu liczy ! jak i jest wazne , za pierwszym razem mało kiedy jest fajnie z nowym partnerem .Liczy sie jak na nią on działa , a jak Ty ! reszte sie dopracuje ! <browar>
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Jesteśmy szczerzy wobec siebie i myślę, że powiedziała by, że nie wiem, np. miał wiekszego czy coś w tym stylu... on raczej jest jej teraz obojętny-zrobiła to i to koniec... choć zobaczymy jak się to wszystko rozwinie. zresztą on też ma zajebistego kaca morlnego w sumei mu współczuje, bo on tutaj jest najmniej winny. Chciała więc tak zagrała, żę się zgodzil. jeśli chodzi o mnie to od razu po przyjeździe chciała się kochać... o wszystkim dowiedzialem się po, bo pewnie potem nie miałbym ochoty
snamdan pisze:Jesteśmy szczerzy wobec siebie i myślę, że powiedziała by, że nie wiem, np. miał wiekszego czy coś w tym stylu...
co innego jakby Ci miala powiedziec ze mial wiekszego, a co innego jakby Ci miala powiedziec ze ON ją bardziej ociąga niż TY.
Z drugiej strony jak to mawiają "to nie mydło to i sie nie zmydli"
Cuda się zdarzają. Co potwierdzi każdy programista
pozdrawiam
pozdrawiam
zycie to nie bajka i mysle, ze po tym co sie stalo macie teraz wieksze szanse na to zeby byc ze soba przez dlugie, dlugie lata... a to temu, ze ta ciekawosc przyszlaby predzej czy pozniej i uwazam, ze lepiej, ze stalo sie to w taki sposob, niz gdybyscie mieli sie pozniej rozstac tylko dlatego, ze chcecie zakosztowac czegos nowego... teraz kwestia tego, czy bedziesz potrafil zaakceptowac to co sie stalo i zapomniec czy nie...
niektorzy pewnie powiedza gdzie w tym wszystkim milosc... ale milosc to czesto chodzenie na kompromisy! - tylko, ze do takiego podejscia tez trzeba dojrzec i poznac zycie
niektorzy pewnie powiedza gdzie w tym wszystkim milosc... ale milosc to czesto chodzenie na kompromisy! - tylko, ze do takiego podejscia tez trzeba dojrzec i poznac zycie
w ujemnej czasoprzestrzeni i dodatnim duszoczasie...
Nie będzie ewentualnie, bo istnieją gumki, którym raczej ufam.
*szopen: nie każę Ci wierzyć, ale poważnie o tym rozmawialiśmy i wydaję mi sie, że mógł być mniejszy zresztą czy to ważne? sam fakt - było? pytanie co teraz? lepiej się pomęczyć, czy zostać z niczym i właściwie ją też... teraz kiedy ona chyba po raz pierwszy powiedział mi, że jest ze mną naprawdę szczęśliwa...
*szopen: nie każę Ci wierzyć, ale poważnie o tym rozmawialiśmy i wydaję mi sie, że mógł być mniejszy zresztą czy to ważne? sam fakt - było? pytanie co teraz? lepiej się pomęczyć, czy zostać z niczym i właściwie ją też... teraz kiedy ona chyba po raz pierwszy powiedział mi, że jest ze mną naprawdę szczęśliwa...
*cinnamon: dzięki za te słowa... powiem tak: w życiu spotkał mnie tak wielki zawód ez strony kobiety, że umiem na siebie przyjmować cięgi, nawet za swoją (może) głupotę... kompromis, i zaspokojenie ciekawości - o tym czytałem i dla tego też w sumie się zgodziłem, bo wizja, że za 3-10 lat kiedy byłoby już poważnie, może rodzina, nale wyszla by sytuacja, że zdradza mnie, bo bylo to tak silne (ciekawość), że nie umiała się powstrzymać... to chyba byoby gorsze choć nie wiem. pytanie jest np. takie: czy ja też powinienem spróbować (nawet tak trochę na sile:/)? nie chodzi o zemstę-poprostu, żeby też potem nie być ciekawym ew.
- Wstreciucha
- Weteran
- Posty: 2646
- Rejestracja: 14 wrz 2005, 11:48
- Skąd: Warszawa
- Płeć:
- artek17krk
- Bywalec
- Posty: 56
- Rejestracja: 14 wrz 2005, 15:38
- Skąd: z Polski :)
- Płeć:
szopen pisze:Może jestem naiwny ale myślę że jesli się kogoś naprawdę kocha to takie przeszkody jak zdrada (pojedyńcza, nie mówie o jakimś długo trwającym romansie ) nie są w stanie przeszkodzić we wspolnym byciu razem.
Dobrze gadasz <browar> nawet romans przetrzymasz !
Koniecznie spróbuj innego ciasteczka , ale wtedy gdy bedziesz głodny , i jej o tym powiedz , zobaczymy co Ona na to .Tyle ze powiedz jej to po sexie z nią i po słowach które wypowiesz "teraz jestem szczesliwy z Tobą jak nigdy" <browar>
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
*szopen: czyli chcesz tym samym powiedzieć, że powienienem to w sobie zgnębić i walczyć & szukać szczęścia z nią? (na te chwilę jestem z nią bardzo szczęśliwy tylko teraz trochę zagubiony)
[ Dodano: 2005-09-17, 18:48 ]
*szopen: bardzo! ale... jestem tak zajebiście "stały", że nie wiem czy bym potrafił-chyba źle bym się czuł może to przekleństwo, może skarb. Poza tym zgodziłem się, bo zawsze staralem się spełniać jej marzenia. wyprzedzając pytanie, czy jakby chciała trójkąt, itp. to oczywiście nie wchodzi w rachubę. tu chodziło o czystą ciekawośc...
[ Dodano: 2005-09-17, 18:49 ]
*Andrew: to brzmi typowo jak zemsta... nie chce jej krzywdzić
[ Dodano: 2005-09-17, 18:48 ]
*szopen: bardzo! ale... jestem tak zajebiście "stały", że nie wiem czy bym potrafił-chyba źle bym się czuł może to przekleństwo, może skarb. Poza tym zgodziłem się, bo zawsze staralem się spełniać jej marzenia. wyprzedzając pytanie, czy jakby chciała trójkąt, itp. to oczywiście nie wchodzi w rachubę. tu chodziło o czystą ciekawośc...
[ Dodano: 2005-09-17, 18:49 ]
*Andrew: to brzmi typowo jak zemsta... nie chce jej krzywdzić
ale czy to znaczy, że mam sobie kogoś znaleźć? hmmm... zauwżmy też, że kobietą jest latwiej, szczegolnie jak jest atrakcyjna. a jak facet ma nawet niezle powozdenie to i tak trzeba się umawiać, cudować, itp. no wiadomo jak to jest. poza tym chyba nie chciałbym, żeby była to obca osoba a tracić jakąś dobrą znajomą dla ciekawości - średnio mi to brzmi
Pegaz pisze:Chory ten wasz związek..(bez obrazy).
to co dla Ciebie chore, wcale takim nie musi byc dla innych...
osobiscie za nic w swiecie nie zrobilabym czegos takiego mojemu partnerowi, kocham go i nie potrzebuje szukac szczescia z innym... ale on niestety/stety nie jest moim pierwszym i zwyczajnie nie czuje juz potrzeby sprawdzenia jak to jest z kims innym...
byc moze inaczej byloby gdybysmy byli dla siebie pierwszymi partnerami - do tego w tak mlodym wieku, a mimo to planowalibysmy wspolna przyszlosc... wtedy moglaby wystapic jakas chec sprawdzenia, przekonania sie czy to na pewno wlasciwy wybor, czy to wszystko wlasnie tak ma wygladac... ciezko powiedziec, dla mnie to tylko teoria, ale staram sie zrozumiec co kierowalo dziewczyna snamdana...
a w romantyczna, sielankowa milosc to ja juz nie wierze... wyroslam niestety
o wszystko trzeba w zyciu walczyc, zwlaszcza o szczescie!!
w ujemnej czasoprzestrzeni i dodatnim duszoczasie...
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 183 gości