Odkad pamietam nigdy nie zabiegalem o wzgledy kobiet. Nigdy mnie nie ciagnelo zeby "wystartowac" do dziewczyny zeby potem cos z tego bylo lub nie. Mialem i mam do tej pory duzo kolezanek Jako ze wsrod mezczyzn nie moglem znalesc powaznych rozmowcow i towarzyszow. Gdy pojawiala sie jakas kobieta w moim zyciu to zawsze to Ona robila pierwszy krok. Nie chce tu robic z siebie nie wiadomo jakiego macho bo taki nie jestem. Ale kazda z tych dziewczyn twierdzila ze sie im podobam itd. No wiec nie odmawialem. Wszystkie te znajomosci trwaly krotko. Moze to ze wzgledu na wiek (czasy ogolniaka-inne poglady na zycie itp) Teraz juz jestem na finiszu studiow.
Od 3 lat znam dziewczyne (nazwe ja "A") z ktora spotykam sie tylko 2x w tygodniu (na treningach...) Od poczatku zaintrygowala mnie,spodobal mi sie jej charakter (twarda,nieustepliwa,majaca swoje zdanie itp) Po raz pierwszy poczulem chec "zdobycia" kobiety!!! a nie jak to mialo miejsce wczesniej.
(A) dalej mnie intryguje,lubie z nia rozmawiac,moglibysmy robic to godzinami. Nadal jestesmy na stopie przyjacielskiej Ona zreszta ma juz faceta z ktorym jest od ponad Roku (co mi nie przeszkadza
Problem (a moze nie?) jest taki ze od 11miesiecy jestem w zwiazku z Kobieta ktora tez mnie zaciekawila,jej charakter,spojrzenie na swiat itp. Jest prawie 100% odzwierciedleniem mojej osoby Ale to ona zrobila pierwszy "krok" Roznica miedzy nia a (A) jest taka ze Dziewczyna (A) wie czego chce od zycia,ma konkretnie sprecyzowane cele w zyciu.Wszystko ma poukladane co i jak. Natomiast moja obecna partnerka zachowuje sie jakby nie byla swiadoma tego ze 2 lata skonczy studia i wejdzie w dorosle zycie. Rozczula sie gdy poruszam tematy o przyszlosci Ze bedzie trzeba znalesc mieszkanie,wyniesc od rodzicow,zalozyc swoja rodzine itp. Zalamuje sie jesli ktos z jej przyjaciol ma lepiej (dostal stypendium czy moze pojechal za granice z dziewczyna)- Nie wierzy w siebie, moze i zna swoja wartosc ale...poddaje sie.Wkurza ja i zaczyna plakac gdy Jestesmy w Polsce nad jeziorem a jej Kolezanka sle sms: ze jest z Chlopakiem w Niemczech. Mowi ze juz ma dosc. Nie lubi tych kolezanek bo one potem chodza i obnosza sie z tymi wyjazdami.Wydaje mi sie czasem takim duzym dzieckiem. Chociaz sa dni Gdy naprawde widze w niej dojrzala kobiete. Moze ona rzeczywiscie musi powoli sie nastawiac do tego tzw "doroslego zycia"

Obie te kobiety mnie interesuja.(A) nieznam w realnym zyciu tzn nie bywam z nia w zyciowych,codziennych sytuacjach. Natomiast moja obecna partnerke moze nie codziennie ale czesto (dzieli nas 500km) poznaje w coraz to nowszych sytuacjach. Czasem przechodzi mie jednak jedna mysl przez glowe: "czy oby przypadkiem tej mojej obecnej nie przewroci sie w glowie i nie zacznie wszystkiego postrzegac przez pieniadze,bo one daja mozliwosc,podrozowania tu i tam,niezaleznosc przez co moglaby dogadac,zaimponowac tym pseudo kolezankom"
Nie wiem jaka bedzie moja przyszlosc Czy bede mial duzo pieniedzy czy nie. Jedno wiem ze na pewno kobiecie chce zapewnic wszystko co najlepsze,zeby miala w co sie ubrac,zebysmy mogli jezdzic to tu to tam.
Po krotce: Kobieta (A) jest twarda z zasadami ale nie wiem czy cos wiecej.Natomiast moja obecna Nie jest a moze nie potrafi byc Twardą. Za to jest bardzo uczuciową osobą kochającą i to w niej lubie!!!
Ktora to ta wlasciwa? Tak sie zastanawiam. Szukam kobiety z zasadami,twardej...ale tez wrazliwej i czulej.Moze juz wlasnie jestem z taka?Tylko trzeba z niej ta twardosc wyciagnac? Juz sam nie wiem.. :567:
P.S. Troche namieszalem ale mam nadzieje ze cos z Tego da sie zrozumiec.
Co o tym myslicie?