Może już zawsze będzie mi się łamać serce na piosence Stinga "Desert rose", którą może zawsze będę sobie puszczać, bo może zawsze będę emocjonalną masochistką...
Ostatnio zaczynam szukać przyczyn i powodów-czasem ciężko się budzić i zasypiać z odpowiedzią "nie wiem" na ustach... Poza tym nigdy nie wierzyłam w "kocham", "zależy mi na tobie" bo jest milion powodów które nie pozwalają mi wierzyć że ktoś może mnie kochać, że komuś może zależeć...dużo łatwiej jest mi uwierzyć w "litość", "nienawiść", "zawiść"...tak...w to to ja wierzę...
EMOCJONALNY MASOCHIZM... :/
Moderator: modTeam
- unlucky_sink
- Maniak
- Posty: 739
- Rejestracja: 06 maja 2005, 15:42
- Skąd: ...
- Płeć:
Hm... nie znam dokładnie Twojej sprawy i przyczyny dlaczego tak mówisz...
Ale jak chcesz z takimi myślami przeżyć resztę życia to współczuję. Tak mógłby zrobić każdy, komu nie udał się związek, został zraniony, skrzywdzony. Może to jest tylko chwilowe? Jak poznasz odpowiednią osobę, to przekonasz się, że jednak istnieje ktoś, kto Cię kocha w pełnym tego słowa znaczeniu. Jedni zdają sobie sprawę ze znaczenia wypowiadanych słów, inni nie. Niedawno też myślałam, że "kocham" niewiele znaczy, bo zawsze to uczucie może przeminąć. Ale jednocześnie zdałam sobie sprawę, że myśląc tak, krzywdzę osobę, z którą jestem. Przekonałam się, że z jej strony to jest naprawdę szczere.
Myślę zatem, że stan w którym się znajdujesz jest przejściowy i z czasem takie myśli się uspokoją, a nawet znikną. Tylko nie zamykaj się na drugiego człowieka i jego uczucia. Raz się nie trafi, za drugim to już może być TO.
Co do tego masochizmu jeszcze... sporo osób tak robi. Nie wiedzieć czemu. Może wspomnienia przyciągają. Może chcą się wczuć w nastrój. Nie jest to dobre. Lepiej wziąć się w garść i spróbować poprawić sobie humor najprostszymi rzeczami. Bo czy rozklejanie się nie jest stratą czasu i... zdrowia? W pewnym momencie po prostu trzeba umieć powiedzieć sobie "dość".
Ale jak chcesz z takimi myślami przeżyć resztę życia to współczuję. Tak mógłby zrobić każdy, komu nie udał się związek, został zraniony, skrzywdzony. Może to jest tylko chwilowe? Jak poznasz odpowiednią osobę, to przekonasz się, że jednak istnieje ktoś, kto Cię kocha w pełnym tego słowa znaczeniu. Jedni zdają sobie sprawę ze znaczenia wypowiadanych słów, inni nie. Niedawno też myślałam, że "kocham" niewiele znaczy, bo zawsze to uczucie może przeminąć. Ale jednocześnie zdałam sobie sprawę, że myśląc tak, krzywdzę osobę, z którą jestem. Przekonałam się, że z jej strony to jest naprawdę szczere.
Myślę zatem, że stan w którym się znajdujesz jest przejściowy i z czasem takie myśli się uspokoją, a nawet znikną. Tylko nie zamykaj się na drugiego człowieka i jego uczucia. Raz się nie trafi, za drugim to już może być TO.
Co do tego masochizmu jeszcze... sporo osób tak robi. Nie wiedzieć czemu. Może wspomnienia przyciągają. Może chcą się wczuć w nastrój. Nie jest to dobre. Lepiej wziąć się w garść i spróbować poprawić sobie humor najprostszymi rzeczami. Bo czy rozklejanie się nie jest stratą czasu i... zdrowia? W pewnym momencie po prostu trzeba umieć powiedzieć sobie "dość".
"Jeśli traktujesz życie ze śmiertelną powagą, nie licz na wzajemność" [A. Mleczko]
Heh, na pewno jest przejściowe! Przechodziłam to...i to całkiem niedawno...
To nie tylko było coś, co się nie udało...Czasem człowiek nie radzi sobie sam ze sobą...
Na szczęscie moje życie bardzo się zmieniło, mam innych przyjaciól, inną szkołę itd.
Zamknęłam księgę wspomnień, nie będę do tego wracać. To bez sensu- przecież za chwilę obudzę się po raz kolejny i przeżyję nowy dzień. Trzeba się cieszyć chwilą.
unlucky_sink, to minie. W tym momencie właśnie utrudniasz sobie życie. Niepotzrebnie się martwisz. Normalnie nawet nie dostrzegałabyś problemów, które widzisz teraz.
Jest stratą czasu. To prowadzi do depresji i najczarniejszych myśli. Depresja to ponoć choroba...
"Pamiętaj, że po deszczu przychodzi słońce, które potrafi rozjaśnić nawet najczarniejszy horyzont..."
Będzie dobrze. 3maj się.
To nie tylko było coś, co się nie udało...Czasem człowiek nie radzi sobie sam ze sobą...
Na szczęscie moje życie bardzo się zmieniło, mam innych przyjaciól, inną szkołę itd.
Zamknęłam księgę wspomnień, nie będę do tego wracać. To bez sensu- przecież za chwilę obudzę się po raz kolejny i przeżyję nowy dzień. Trzeba się cieszyć chwilą.
unlucky_sink, to minie. W tym momencie właśnie utrudniasz sobie życie. Niepotzrebnie się martwisz. Normalnie nawet nie dostrzegałabyś problemów, które widzisz teraz.
Działa 100-procentowoptaszek pisze:Lepiej wziąć się w garść i spróbować poprawić sobie humor najprostszymi rzeczami.

ptaszek pisze: Bo czy rozklejanie się nie jest stratą czasu i... zdrowia?
Jest stratą czasu. To prowadzi do depresji i najczarniejszych myśli. Depresja to ponoć choroba...
"Pamiętaj, że po deszczu przychodzi słońce, które potrafi rozjaśnić nawet najczarniejszy horyzont..."
Będzie dobrze. 3maj się.
- unlucky_sink
- Maniak
- Posty: 739
- Rejestracja: 06 maja 2005, 15:42
- Skąd: ...
- Płeć:
Emocjonalny maochizm nie polega na słuchaniu jednej i tej samej piosenki on polega np na tym, że kiedy ktoś mi mówi, że mu na mnie zależy ja nie potrafie w to uwierzyć...za nic...byłam z facetem niecałe 2 lata i pod koniec on powiedział, że mnie kocha, wszystko było dobrze do tego właśnie momentu...bo ja nie wierzyłam... albo niedawno kiedy ktoś mi powiedział, że za kimś tęskni(za kimś z kim był), a po jakimś czasie, że już nie... Zazdrosna byłam...też...ale nie wierzyłam w to, że "zapomniał", że zależy mu na mnie....niee...Może to jest mój problem...nie wierzę ludziom... tzn rzadko wierzę...
[ Dodano: 2005-06-12, 17:00 ]
mam nadzieję, bo trwa to już kilka lat...
[ Dodano: 2005-06-12, 17:00 ]
unlucky_sink, to minie
mam nadzieję, bo trwa to już kilka lat...
"Mężczyzna kolo 30 czy 40 nie wiąże się z mlodszą kobietą dla jej jędrnego ciala i przeklutego języka. To czysta propaganda. Wiąże się z nią, by móc stać się tym,kto spieprzy jej życie." T. Parsons
Znam problem od podszewki, bo sama sie z takim musialam zmierzyc. W koncu zaczelam sie zmuszac, zeby o tym niemyslec. Mialam taka dewize, ze dopoki mi jest fajnie to to ma sens. Po prostu przestalam sie zastanawiac nad tym czy kocha czy nie. czas pokaze, a ludzie w przedziwny sposob czasem pokazuja uczucia. I teraz jest tak: ja sie nie zastanawiam, bo jak poprzednicy madrze napisali jest to strata czasu. Ale wiem tez, ze nie bylam w stanie uwierzyc w cudza milosc do mnie bo bałam sie. zanizone poczucie wlasnej wartosci tez nie pomagalo. Jak zaczelam pracowac nad tymi cechami, zycie stalo sie latwiejsze. pozd.
- unlucky_sink
- Maniak
- Posty: 739
- Rejestracja: 06 maja 2005, 15:42
- Skąd: ...
- Płeć:
ja się nie zastanawiałam nad tym czy kocha czy nie-ja się zastanawiałam nad tym czy kłamie czy nie i wydawało mi się że dorosły facet nie może sobie żartować w taki sposób, niby dlaczego miałby kłamać... ale cały czas towarzyszyła mi niepewność...fifi pisze:Po prostu przestalam sie zastanawiac nad tym czy kocha czy nie. czas pokaze, a ludzie w przedziwny sposob czasem pokazuja uczucia
fifi pisze:Jak zaczelam pracowac nad tymi cechami, zycie stalo sie latwiejsze.
pracować?? jak...?
[ Dodano: 2005-06-12, 17:32 ]
fifi pisze:do mnie bo bałam sie.
dużo ostatnio myślałam i doszłam do tego, że czegoś się boję, próbowałam wymyślić czego... Wnioski były trzy-
1.)jestem żałosna
2.)boję się samotności, kiedyś to był stach zapobiegawczy- nie byłam samotna, ale bałam się samotności, a teraz...teraz boję się jej inaczej...tak namacalnie..
3.)nienawidzę się narzucać i kiedy tylko poczuję, że mogę to robić uciekam gdzie pieprz rośnie...takim już jestem tchórzem ...
Ostatnio zmieniony 12 cze 2005, 22:15 przez unlucky_sink, łącznie zmieniany 1 raz.
Bidulko! Sama dobrze napisałas, dlaczego mialby klamac? ludzie najczesciej nie kłamia jesli chodzi o te slowa. ( no chyba ze masz 90 lat i jestes obrzydliwie bogata;)
Nad niskim poczuciem wlasnej wartosci pracuje sie latami. ja zaczelam sie inaczej ubierac, pracowalam w wolontariacie, staram sie tak dobierac znajomych żeby wzmacniali moją wiare w siebie.
zastanów sie, czy to, co ty odbierasz jako narzucanie sie, inni tez tak postrzegaja? A nawet jeśli sie komus przez chwilke ponarzucasz, to co? Przecież nic sie nie stanie! Samotność też nie jest taka zła, jesli sie dobrze zastanowic. Poza tym, jak mam kryzys mysle sobie, ze to ta druga strona ma pecha jak mnie straci, w koncu ja nadal pozostane ze sobą;). moze to zabawne, ale pomaga. Z samotnościa mozna sie zaprzyjaznic, nauczyc samemu spedzac ciekawie czas, wtedy juz tak nie przeraża. uczucie pustki też z czasem mija warto o tym pamietac.
Poza tym, skoro mowi ze kocha, czy musisz mu odpowiadac: wierze Ci? lepiej nic nie mow, i daj sobie oraz jemu czas. Troszke cierpliwosci, dla samej siebie... pozdr.
Nad niskim poczuciem wlasnej wartosci pracuje sie latami. ja zaczelam sie inaczej ubierac, pracowalam w wolontariacie, staram sie tak dobierac znajomych żeby wzmacniali moją wiare w siebie.
zastanów sie, czy to, co ty odbierasz jako narzucanie sie, inni tez tak postrzegaja? A nawet jeśli sie komus przez chwilke ponarzucasz, to co? Przecież nic sie nie stanie! Samotność też nie jest taka zła, jesli sie dobrze zastanowic. Poza tym, jak mam kryzys mysle sobie, ze to ta druga strona ma pecha jak mnie straci, w koncu ja nadal pozostane ze sobą;). moze to zabawne, ale pomaga. Z samotnościa mozna sie zaprzyjaznic, nauczyc samemu spedzac ciekawie czas, wtedy juz tak nie przeraża. uczucie pustki też z czasem mija warto o tym pamietac.
Poza tym, skoro mowi ze kocha, czy musisz mu odpowiadac: wierze Ci? lepiej nic nie mow, i daj sobie oraz jemu czas. Troszke cierpliwosci, dla samej siebie... pozdr.
unlucky_sink pisze:Emocjonalny maochizm nie polega na słuchaniu jednej i tej samej piosenki
A gdzie ja to niby napisałam... Robiłam tak, ale nie o to mi chodzi...
To o czym piszesz znam z życia mojej najlepszej przyjaciółki. Mówiła mi czasem że nigdy z nikim nie będzie, bo nie potrafi zaufać, bo boi się że wszytsko zepsuje.
unlucky_sink pisze:1.)jestem żałosna
2.)boję się samotności, kiedyś to był stach zapobiegawczy- nie byłam samotna, ale bałam się samotności, a teraz...teraz boję się jej inaczej...tak namacalnie..
3.)nienawidzę się narzucać i kiedy tylko poczuję, że mogę to robić uciekam gdzie pieprz rośnie...takim już jestem tchórzem ...
Dokładnie to słyszałam z jej ust. Niby dlaczego jesteście żałosne?! Ta niepewność własnie Was gubi.
Dlaczegoby nie zrobić jak powiedziała fifi, przestać myśleć o tym że samotność może nadejsć i cieszyć się chwilą?
- unlucky_sink
- Maniak
- Posty: 739
- Rejestracja: 06 maja 2005, 15:42
- Skąd: ...
- Płeć:
AlicE! pisze:przestać myśleć o tym że samotność może nadejsć i cieszyć się chwilą?
pisałam już, że kiedyś bałam się samotności inaczej, a teraz czuje, że gdzieś się tu szwęda...
fifi pisze:Poza tym, jak mam kryzys mysle sobie, ze to ta druga strona ma pecha jak mnie straci
owszem myślę tak, ale to mi jakoś nie pomaga...bo ja też coś tracę...
fifi pisze:Samotność też nie jest taka zła, jesli sie dobrze zastanowic
ja cały czas jestem sama-mieszkam w mieście w którym nikogo nie znam, a ze znajomymi widuje sie rzadko, ktoś na kim mi zależy mieszka 350km ode mnie i w dodatku coraz bardziej sie ode mnie oddala..
- unlucky_sink
- Maniak
- Posty: 739
- Rejestracja: 06 maja 2005, 15:42
- Skąd: ...
- Płeć:
- unlucky_sink
- Maniak
- Posty: 739
- Rejestracja: 06 maja 2005, 15:42
- Skąd: ...
- Płeć:
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 340 gości