Mysiorek pisze:Gorgon pisze:wiec czym jest milosc

: wspolzaleznoscia

: uwarnukowanie socjologiczno-fizycznym

: sama chemia

: zaprogramowana potrzeba mozgu

:
To samo miałem napisać? (no prawie)
Czyli kochamy tego sąsiada, psa, otoczenie....ale w promilach!
Jak można nie kochać psa? Jak można nie kochać własne dziecko?
Kochamy, ale inaczej - powiecie...
Gdzie zaczyna się miłość, a kończy "lubię"???
Może ktoś wie?
Spróbuję troszkę zanalizować to i napisać o tym,jak ja to widzę.
Czym jest miłość?Zdefiniować jest łatwo czym powinna być miłość.Właśnie!Życie jednak pisze inne scenariusze.Bo jak zrozumieć to,że jedna strona oddaje całe swoje "ja",a druga strona w pewnym momencie zaczyna to lekcewazyć i niewiadomo z jakich powodów zdradza i porzuca,choć zapewniała,że kocha.
Miłość to w pewnym sensie poświęcenie siebie na korzyść MY.Ktoś o tym tu już pisał.Chyba Ty Mysior albo Karol.Poświęcenie oczywiście w dobrym tego słowa znaczeniu.Nie rezygnacja ze wszystkiego co lubimy.Choć nieraz i tak się zdarza,ale to właśnie jest kompromis.Jeśli jednak nie pozbawimy siebie wszystkiego co lubimy,to taki kompromis jest możliwy.Ślepa miłość jest wtedy,gdy całkowicie odrzucimy to co jest dla nas dobre,ale czy to jest wtedy na korzyść MY?Jeżeli jesteśmy nieszczęśliwi nie mogąc się spełniać do końca,to MY będzie zachwiane.
Miłość to wszystko co dobre,co może łączyć dwie osoby.One na pewno współzależą od siebie,na pewno musi być pomiędzy nimi chemia.
Jeśli chodzi o mózg,to człowiek ma potrzebę kochać,dawać siebie.Nie mam w tym momencie konkretnie na myśli kochania osoby płci przeciwnej.Przykładem może być kobieta,która chce mieć dziecko niekoniecznie żyjąć z jego ojcem.Ona ma potrzebę kochać i troszczyć się o kogoś.
Różne są rodzaje miłości.Miłość kobiety do mężczyzny i odwrotnie.Miłość do dziecka.Miłość do ojczyzny.Także taka miłośc,jaką Matka Teresa obdarzała ludzi obcych.
Dlatego nie ma jednoznacznej definicji miłości.
na pewno powinna ona być bezwarunkowa.
Gdzie się kończy "lubię",a zaczyna "kocham"?Pewnie wtedy,gdy zauważamy,iż jesteśmy w stanie być z tą osobą"pomimo".Gdy zaczynamy za nią bardzo tęsknić.Gdy zauważamy,iż jesteśmy dla tej drugiej osoby zrobić bardzo wiele.O pożądaniu nie napiszę dużo,bo zaraz się zacznie,że pożądać można,a wcale nie trzeba kochać w tym momencie.Napisze jak ja to w tym miejscu widzę: gdy zaczynamy pożądać(jednak),bo to jest ta chemia.Nie pożądam kogoś,kto jest mi obojętny.No tak,to teraz będzie,że to zauroczenie.Ale w miłości też istnieje zauroczenie.Wszak miłość,to wszystko.
Jeśli potrafilibyśmy odejść od osoby,którą kochamy,wiedząc o tym,że bez nas będzie szczęśliwsza,to wtedy właśnie, według mnie, pokażemy istotę miłości.
Proponuję posłuchac Whitney Houston
"My love Is Your love" 