Zaczynamy...
Wszystko rozpoczęło się jakieś 13 lat temu. Ja mieszkając w Warszawie [jako mały chłopiec] wyjeżdzałem często do rodziny na wieś [miejsc: Ryki] a dokładnie do rodziców mojego Ś.W. Ojca. A jak to na wsi jako 5 letni chłopiec miałem dużo znajomych wśród chłopaków jak i dziewczyn. Mieszkała tam dziewczyna o imieniu Kasia[w moim wieku]. Odkąd sięgam pamięcią Kasia podkochiwała sie we mnie. Ja tego nie dostrzegałem [czego teraz bardzo żaluję]. I to tak trwało przez 10 lat. Co wakacje pojawiałem się na wsi, byłem adorowany przez Kasie, niestety nie odwzajemniałem jej uczuć. Coś się zmieniło w mojej psychice [gdy miałem 14 lat zmarł mi ojciec], zacząłem inaczej spoglądać na zycie, z początku stalem sie szorstki, oziębły dla innych ludzi, jednak z czasem wypełniała mnie milośc. gdy miałem 15 lat pojechałem jak zwykle na wakacje. Przez cale wakacje ja i Kasia przytulalismy sie wieczorami na podwórku leżąc na kanapie. Dużo rozmawialiśmy itp. Pewnego wieczoru postanowiliśmy że przenocujemy pod namiotem [nie tylko nasza dwójka ale ze znajomymi]. Doszło do sytuacji gdzie zaczęlismy sie całować i wtedy jej siostra wybiegła z namiotu rozpłakana... wtedy zrozumiałem. to siostra sie we mnie kochała, a ja poczułem cos fascynujacego do Kasi. Nastepnego dnia po odświezeniu sie juz w domu rodziny chciałem isc z Kasia na spacer pogadac o tym co sie stalo w nocy, jednak Kasia zaczęła się zachowywać jakby mnie nie znała... rzadko rozmawialiśmy... wtedy zrozumiałem że siostry rozmawiały.
Kasia [mając 15 lat] poznala chłopaka - opowiedziala mu o mnie i ten zabronil jej sie ze mna spotykać - nawet aby porozmawiać. Spoko - ma chłopaka więc moge szalec na dyskotekach. i tak sie stało do ryk w wakacje przyjechała nasza koleżanka ze stanów i posziśmy na dyskotece. wyszumielismy się, wytańczyliśmy [ja i ta kolezanka] - do niczego nie doszło, ale Kasia poczuła się bardzo zasdrosna o mnie - Halo ja nic nie zrobiłem !... Kasia juz od dwoch lat mieszkala w Warszawie wiec mialem okazje do czestszych spotkan... niestety nie było żadnego.
Dochodząc do sedna sprawy...
Jakiś czas temu Kasia oznajmiła mi że zerwała z chłopakiem [wyszło podczas smsowania]... ja jako niestety chłopak szczery powiedziałem jej wprost, czy niemoglibysmy kontynuuowac tego co zaczęliśmy, czy nie moglibysmy razem spróbować stworzyć związek - na dobre i na złe. Wiem ze potepicie mnie za forme [sms] ale tak jakos wyszlo. Napisała mi ze przezywa jeszcze rozstanie z byłym [juz 5 miech] i narazie nie chce z nikim byc. Napisala także że "jestem dla nie bardzo dobrym kolega" [czytałem o tym tekscie na forum;p] a ona propozycje związku odpowiedziala: moze kiedys ale nie w najbliższym czasie.
Nie wiem co robić, wiele pomysłow chodziło mi po głowie, ale po chwili namysłu zrezygnowałem z nich bo były chore... nie mam koncepcji na to... czy cos z tego wyjdzie? Prosze o jakies rozsądne porady... niedługo jest 18stka znajomka... chcialbym ja zaprosic ale boje sie ze nie zgodzi lub powie ze nie moze [czy cos innego wymysli aby tylko nie isc ze mna] ...
Pozdrawiam
Sheriff.