agnieszka.com.pl • Angażowanie się w związki...
Strona 1 z 2

Angażowanie się w związki...

: 30 gru 2003, 15:13
autor: michu
Chcę poruszyć pewną kwestię (mam nadzieje, ze jeszcze o tym za wiele nie bylo).

Czy dobrze jest w młodym wieku, jakies 16-18(a nawet wiecej) lat poświęcac partnerowi/partnerce maksimum uwagi, calego siebie? Czy warto rezygnować z wielu rzeczy, w tym obowiązków na rzecz drugiej osoby? Wreszcie, wg forumowiczów, dobrą metodą jest bardzo głebokie, czasami nawet przesadne, angażowanie się uczuciowo i emocjonalnie w "chodzenie ze sobą"?
Mam nadzieje, że z chęcią dołączycie do dyskusji :)

: 30 gru 2003, 17:11
autor: Poggie
hmmm nie lepiej tak sobie wszystko rozplanować żeby na wszystko starczyło czasu ? Jeżeli ktoś uważa że może sie zacząć bardziej angażować to czemu nie ? Chociaż jak to niektórzy mówią lepiej dorosnąć do pewnych spraw ...

: 30 gru 2003, 17:46
autor: michu
hmm, tak myslalem ze bedzie nieco niescislosci
ciezko mi przekazac to co chce, bo to nie jest takie proste, chyba ze to tylko ja mam takie male problemiki....
mysle, iz w mlodszym wieku, powinno sie bardziej sklaniac do traktowania wiezi z plcia przeciwna jako swego rodzaju zabawy, nie jako cos bardzo powaznego! liczne zawody, klotnie najczesciej przeciez wynikaja z, niestety, NIEUZASADNIONEJ zazdrosci lub tez innych pobudek, nie majacych przewaznie zadnego potwierdzenia, zadnej przyczyny :/
jak to widzicie?

: 30 gru 2003, 19:42
autor: SueEllen
W młodym wieku też można się zaangażowac na poważnie. Kto powiedział, że dojrzała i prawdziwa miłość może się zdarzyć... no właśnie, kiedy? Na to nie ma reguły. Ktoś może pokochać na całe życie mając lat 15, a może miec przelotny romans w wieku lat 30. Miłość to miłosć, flirt to flirt, przelotna znajomść to przelotna znajomość, a wiek? Co ma do tego wiek?

: 30 gru 2003, 19:57
autor: michu
niby, tak jak piszesz, niewiele, moze nawet nic, ale z drugiej strony popatrz na to tak:
gdy czlowiek jest mlody nie ma zbyt wiele doswiadczenia zyciowego, jego umysl i cialo sie rozwijaja, czesto sie zmienia patrzenie na swiat - krotko mowiac nie wie za duzo.... czy jest w takim razie gotowy na ZWIAZEK??

troche mi sie mysli placza heh, lecz mniej wiecej o to mi chodzi :)
poza tym wiemy wszyscy jakie sa poczatki (pewnie znajdziemy wyjatki ale...): chlopiec i dziewczynka nie widza poza soba nikogo innego, nie istnieje dla nich nic, oprocz nich samych, przysiegaja sobie wielee rzeczy itd. a co sie przewaznie pozniej okazuje? sami wiecie......

: 31 gru 2003, 16:16
autor: Lancer
Mam podobne zdanie jak michu....
Znam tylko 2 pary które poznały się w liceum i że z tego coś wyszło. A reszta to...co 5 min słysze że ta zerwała z tym ten z tą itd. i zaczynają mnie denerwować tacy ludzi! Bo po co do cholery niby się jakoś wiążesz z drugą osobą jak wiesz że przecież nic z tego nie bedzie, że zupełnie nie pasujecie do siebie. Znam taką co w gimnazjum miała co 2 miesiące innego chłopaka. Zaczęła od 2 klasy(dla mnie teraz sie wydaje że to jeszcze gówniara) i w sumiena koniec 3. miałą ich sześciu....
Ja obiecuje sobie że gdy następnym razem się zakrece w jakiejś pannie to nie bede do tego podchodził tak serio, nie bede sie tak angażował....ale czy mi się to uda..

: 31 gru 2003, 19:13
autor: mariusz
Wg. mnie wszystko zależy od tej drógiej osoby. Angazowanie jest zawsze proporcjonalne dla dwojga. Osobiście uważam, że jeśli się spotka te właściwą osobę, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby sie zaangażować :wink: POzatym ktoś kiedyś powiedział: Na wszystko przyjdzie pora....


Pozdrawiam...

: 01 sty 2004, 05:01
autor: michu
Wlasnie, "na wszystko przyjdzie pora" :)))

Podobaja mi sie te slowa :)



Ale Sylwester byl udany :) Jak widac nawet moge pisac na klawiaturze, wiec nie jest zle heh ;)

: 26 lis 2004, 18:16
autor: Krzych(TenTyp)
Ja myślę że angażowanie się w związek jest jak najlepiej widziane u drugiej osoby, byle żeby niebyć nachalnym i upierdliwym. Pamiętajcie też o tym ze angażować się to nie znaczy oddać się całego poświęcić całe swoje życie osobiste dla ów osoby. To coś w rodzaju pracy nad sobą swoim charakterem i tym co możemy z siebie dać aby móc coś otrzymać wzamian :]

........

Zaangażować jest się nalepiej z takzwaną wzajemnością aby to jakoś funkcjonowało. Nieważny jest wiek w którym jesteśmy wstanie się zaangażować lecz dojżałość psychiczna oraz wrażliwość dzięki której możemy się domyślić jakie są pozrzeby partnerki/ra....

Pozdro 4 ALL

: 26 lis 2004, 22:20
autor: nedly
poza tym wiemy wszyscy jakie sa poczatki (pewnie znajdziemy wyjatki ale...): chlopiec i dziewczynka nie widza poza soba nikogo innego, nie istnieje dla nich nic, oprocz nich samych, przysiegaja sobie wielee rzeczy itd. a co sie przewaznie pozniej okazuje? sami wiecie......

no właśnie...dobre spostrzeżenie...
dlatego ja z reguły próbuje się nie angażować...podkreślam próbuje, bo nie zawsze mi to wychodzi :)

: 26 lis 2004, 22:59
autor: foxy_lady
Wiecie co ? chyba damy medal Krzychowi(Temu Typowi) ;) Odświerzył chyba najstarszy topic, bo sprzed 11 miesięcy. Brawo za wytrwałość :564:

: 26 lis 2004, 23:01
autor: Gość
Jeszcze jeden stary odswiezyl, Krzys slusznie zwrocil na to uwage :D. Odpisalam i dopiero po poscie Krzysia zdalam sobie sprawe, ze post z pytaniem byl sprzed roku :D

: 27 lis 2004, 00:01
autor: piooiq
im wczesniej przezyje sie taki burzliwy zwiazek tym lepiej..pozniej moze nie byc na to czasu :)
chociaz to oczywiscie nie jest kwestia planowania... zazwyczaj jest tak ze zanim sie czlowiek obejrzy a juz jest po uszy zakochany, zapomnial o rodzinie, olal projekty, zapuscil wasy, nie spi nocach, schudl 5 kg, stracil kontakt z przyjaciolmi, wydal wszystkie swoje oszczednosci...sama przyjemnosc, cos o tym wiem. dlatego im wczesniej przez to przejdziesz tym wiecej bedziesz mial czasu zeby to potem naprawic:)

: 27 lis 2004, 00:16
autor: Krzych(TenTyp)
Hmmmmm.... Ja tam uważam ze najlepiej to sie rozwijać ucząc się na cudzych błędach więć patrze na te sprawy z dystansem i bardzo skrupulatnie konstrułuję swój związek :]


Zaangażowanie to tak dziwnie bżmi jak "żagowanie" albo coś wole określać ten schemat jako "Kreatywność"... Czy mam rację? Bżmi to bardziej symapatycznie...

: 27 lis 2004, 10:13
autor: agata
cóz ja wpadałm w taka pułapke angazowania sie na maxa....oczywiscie pasowało mi to ale do czasu...zaczeło mnie irytowac zachowywanie sie jak stare małzenstwo a mój partner ani myslał o zmianie tego stanu rzeczy bo jemu było dobrze...wkoncu pojawił sie ktos kto mnie oczarował i pomógł mi podjac decyzje...wyrwałam sie ze zwiazku który był "az do smierci" i zaplanowany na najblizsze 10 lat.Powiedziałm sobie ze nie bede sie juz angazowac tak bardzo..wiem ze popełniłam w tamtym zwiazku błedy i teraz nie chce znów ich powtórzyc...choc oczywiscie serduszko nie sługa i znów szaleje na mysl o pewnym Panu ;) ale wiem ze tym razem bedzie inaczej jezeli chodzi zwiazek i moje(nasze!) podejscie do niego :)

: 04 gru 2004, 17:05
autor: alternati
A na plaster sie angażować? tak czy siak mało prawdopodobe aby się to dobrze skończyło.
Patrząc po moich znajmomych wielu z nich zostało zrobionych w wała przez panienkę, a na początku tak różowo miało być ... i kicha.
Ja się raz zaangażowałem i po czterech miesiącach poczułem się jak w klatce, tymbardziej, że ja sie dla niej nie nadawałem na życie.

Wszelkie cierpienie wynika z pragnienia, dlatego wyzbycie się pragnień jest jedyną drogą aby osiągnąć szczęście.

Chociaż czasem zdarza się cud.... i najczęściej trwa on dwa tygodnie.

: 04 gru 2004, 17:43
autor: mrt
A ja kompletnie nie rozumiem problemu. Związek to związek, co za różnica, w jakim wieku? Tak samo w każdym nie wolno rezygnować ze swojego Ja.

I żaden związek nie jest zabawą, może być co najwyżej preludium do tego najważniejszego. Na wczesnych związkach uczymy się mądrze kochać.

: 04 gru 2004, 20:48
autor: Krzych(TenTyp)
alternati pisze:A na plaster sie angażować? tak czy siak mało prawdopodobe aby się to dobrze skończyło.
Patrząc po moich znajmomych wielu z nich zostało zrobionych w wała przez panienkę, a na początku tak różowo miało być ... i kicha.

Wszelkie cierpienie wynika z pragnienia, dlatego wyzbycie się pragnień jest jedyną drogą aby osiągnąć szczęście.

Chociaż czasem zdarza się cud.... i najczęściej trwa on dwa tygodnie.


Chłopie mylisz się i nawet niewiesz jak. Nie wolno się wyzbywać zadnych pragnień ......
Ponieważ jest to życiowa głupota.... Trzeba z życia czerpać pełnymi garściami bo niewiesz kiedy się skończy. Człowieku zmień się "krok po kroku"....
A szczęście wewnętrzne trwa jakieś 4 lata :] u mnie. po prostu trzeba się wykaraskać z włąsnych shematów i brnąc przez życie wiedząc ze ma się przed sobą przysłość i widzieć ją w pięknych kolorach. Ponieważ tak jest lepiej dla nas samych. głowa do góry [przedewszystkim być sczłowikiem] i nie przejmować się stereotypami.

POZDRO 4 ALL

: 06 gru 2004, 15:11
autor: ksiezycowka
Angażowanie się - tak.
Zatracanie siebie - nie.
Można dla tej drugiej osoby poświęcić wiele, ale nie całego siebie. Każdy ma swoje zasady,pasje, obowiązki i od nich nie powinien odstępowac, bo to właśnie one czynia go sobą.
Poświęcanie tego nie ma sensu!

: 06 gru 2004, 15:15
autor: Hardcore
znowu się z Tobą nie zgodzę... chyba o to chodzi, żeby dawać siebie na wzajem.
Twoje podejście jest typowe dla młodych warszawskich dziewczyn, co mnie bardzo martwi.
Egoizm i zabawa uczuciami

: 06 gru 2004, 15:20
autor: ksiezycowka
chyba o to chodzi, żeby dawać siebie na wzajem
No, a nie żeby oddwac całego siebie, poświęcać się. Wszystko ma swoje granice. Każdy w związku coś daje drugiej osobie, ale nie poświęca wszystkiego, bo wtedy się jedynie uzaleznia, zatraca siebie, zaczyna żyć nie swoim tylko tej drugiej osoby życiem.

: 06 gru 2004, 15:35
autor: Hardcore
dobra, niech Ci będzie :564: piss & love :D

: 06 gru 2004, 17:52
autor: ptaszek
Hardcore pisze:Twoje podejście jest typowe dla młodych warszawskich dziewczyn

:550:
dlaczego akurat warszawskich? :/

Co do tematu - uważam, że na pewno nie można się śmiertelenie angażować od razu! trzeba trochę ze sobą pobyć.... brzydko mówiąc "oswoić się"... bo może nas spotkać ogromny zawód i ciężko się to może odbić na psychice (znam to). Natomiast myślę, że uczucie (i zaangażowanie) powinno rosnąć stopniowo, z czasem.... Oczywiście - tak jak kociak mówi - nie wolno się całkowicie zatracać. Być sobą też trzeba! Ani w jedną ani w drugą stronę nie wolno przeginać. Jednak w momencie, gdy obie osoby czują że to jest TO - najczęściej warto odłożyć inne sprawy na bok, bo miłość jest przecież cholernie ważna. Szczególnie ta szczera, spełniona, wzajemna...

: 06 gru 2004, 18:06
autor: Haribo
a ja w wieku ponizej 17 radze sie nie angazowac bo w tych latach dziewczyny maja nasrane w glowach i szybko sie nudza... gadaja ze kochaja itp a potem stwierdzaja ze to jednak nie "to", no ale moze ja mam takie "szczescie", zreszta zawsze sa wyjatki od reguly, ale mimo to sadze ze nie warto sie nigdy angazowac ponizej 3-4 miesiecy "chodzenia", zawsze lepiej na luzie, zreszta jak Cie "walnie" to nie bedziesz sam nad soba panowal i bedziesz chcial z nia byc 24 na dobe... :P

: 06 gru 2004, 18:25
autor: mrt
Hardcore> No coś Ty? Świętą ma rację, ja się w pełni zgadzam. Nie możesz siebie unicestwić dla kogoś innego, bo... kto ją będzie kochał? Wrak człowieka?

: 06 gru 2004, 18:40
autor: Hardcore
Każdy z nas - osób wypowiadających się ma trochę racji...
dlaczego warszawskich? bo wydaje mi się że tu młodzi ludzie są najbardziej rozpuszczenii przez hajs i rodziców którzy nie mają dla nich czasu.
Haribo dobrze określił, że młode dziewczyny w większości mają we łbach ładnie nastrane...

: 06 gru 2004, 18:55
autor: agata
angazowanie sie....kurde co tu napisc jestem w nowym zwiazku i nigdy wczesniej nie czułam sie tak doskonale mam ochote skakac krzyczec i nie wiem co jeszcze tyle daje mi energii to co jest miedzy mna a Nim!!!ale do tematu ;)
on jest starszy o2lata ja jestem w LO on studiuje nie widujemy sie codziennie a nawet jesli to sa to bardzo krótkie spotkania(dojezdzam do szkoły z innego miasta) i jest pewnien plus w tym ze nie jestemy na siebie "skazani" calymi dniami....wczeniej byłam z kims z mojego miasta i z mojej szkoły co oznaczało non stop bycie razem nie istnieli znajomi tylko ciagle on i on poczatkowo to moze było fajne ale zaczeło mnie meczyc i dreczyc a on był tym zachwycony....teraz jestem z kims innym czuje sie super i jesli chodzi o angazowanie sie to narazie jestemy soba zachwyceni i poznajemy siebie na wzajem ale nie ma tego o czym pisałam w pierwszym poscie tego topicu tj zachowywania sie jak stare małzenstwo i widzenia tylko siebie po prostu oboje mamy swoich znajomych zyjemy na codzien w róznych srodowiskach i nie koniecznie wszedzie musimy byc razem

: 06 gru 2004, 19:05
autor: Mr freeze
Jesteś na dobrej drodze do zbudowania długiego związku.
To jest właśnie to czego się najbardziej obawiam - nuda!!!

: 07 gru 2004, 03:24
autor: kurek
ale milosc polega wlasnei na zatraceniu
oddaniu calego siebie TEJ drugiej osobie

zasady, pasje, obowiazki?
jesli ktos nas kocha nie pozwoli abysmy rezygnowali z pasji czy zaniedbywali obowiazki
"kochaj i rob co chcesz"
jesli kogos kochasz to nie chcesz go zranic ani zrobic mu cos zlego

: 07 gru 2004, 03:31
autor: tr3sor
moron: no dobra ... ale co jesli partner/partnerka nas niekocha ? i ma gleboko gdzies czy niewykonujemy swojich obowiazkow itp ... wykorzysta fakt iz oddajemy cala/calego siebie. Takze jak ktos mowil na milosc chyba tez trzeba dorosnac ... :| zeby potrafic rozpoznac czy partner/partnerka nas naprawde kocha .... zeby oddawac calego siebie ale po kawaleczku ;>. No ale coz jak zwykle moje skromne zdanie ...