Jakie jest wasze zdanie?
Moderator: modTeam
Jakie jest wasze zdanie?
Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.
Jakie jest wasze zdanie?
Pozdrawiam
Jakie jest wasze zdanie?
Pozdrawiam
Re: Jakie jest wasze zdanie?
Rysio pisze:Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.
Jakie jest wasze zdanie?
Pozdrawiam
A dlaczego nie?
Znasz nurt, wiry i zawirowania, studnie i mielizny.
Ja wszedłem. Owszem, zabrałem ze sobą kamizelkę ratunkową, bo kiedyś ta rzeka chciała mnie utopić, ale mam ją tak na wszelki wypadek.
Rzeka, z rwącego strumienia, stała się bardziej spokojna, uregulowana...

KOCHAJ...i rób co chcesz!
Re: Jakie jest wasze zdanie?
Rysio pisze:Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.
Jakie jest wasze zdanie?
Pozdrawiam
Zalerzy, jak na to popatrzeć:
Jeżeli przyjmiemy, że na rzekę składa sie w większości woda, ktora płynie to okaże się ze nie da sie wejsc dwa razy do tej samej rzeki. Jednak jeżeli zdefiniujemy pojecie rzeka jako rów wypełniony wodą (ktora tam tylko płynie) to da się do niej wejsc 2 razy.
Nie rozumiem tylko czemu pytasz o coś takiego :566:
mrt pisze:Rysio> A co Ty w ogóle z tą rzeką tak wyjechałeś? Mam nadzieję, że nie próbujesz gdzieś wracać. Nawet o tym nie myśl, nawet gdyby się dało! Koniec i kropka. Pozamiatane.
Nie zgadzam sie ! masz Kolezanko jakies nieprzyjemne przezycia , które chcesz wszystkim narzucić !!



poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
- Mroczny Piskacz
- Maniak
- Posty: 721
- Rejestracja: 26 kwie 2004, 18:00
- Skąd: Kraina Śmierci
- Płeć:
nie da sie wejsc do tej samej rzeki, bo woda plynie i rzeka nie jest juz taka sama
ciekawa metafora... coz, ja nigdy nie pakowalbym sie drugi raz w zwiazek ktory raz sie nie udal, nigdy tego nie robilem i sadze ze nigdy tego nie zrobie. skoro raz sie skonczylo to i drugi raz sie skonczy... trzeci... czwarty...
ale to tylko opinia zyciowego pesymisty ;-)
Ja Ne,
ciekawa metafora... coz, ja nigdy nie pakowalbym sie drugi raz w zwiazek ktory raz sie nie udal, nigdy tego nie robilem i sadze ze nigdy tego nie zrobie. skoro raz sie skonczylo to i drugi raz sie skonczy... trzeci... czwarty...
ale to tylko opinia zyciowego pesymisty ;-)
Ja Ne,
- Gorgon
Widzę że z czasem sens słów się zmienia
Słowa nabierają nowego, innego znaczenia
Choć z pozoru dobre, przyczyną są cierpienia

Słowa nabierają nowego, innego znaczenia
Choć z pozoru dobre, przyczyną są cierpienia


No to spróbuję coś poważniej napisać - wszystko zależy co to za rzeka, jeśli jej toń, ciemna, zimna, ale jednak mieniąca się zachęcająco w słońcu - jednym słowem zdradliwa - , to dopiero jest dylemat. Jaka kamizelka ratunkowa może pomóc???
A najważniejsze chyba, że gdy się pojawiają wątpliwości, to znowu można się utopić.
Oczywiście jak pisał Gorgon, to już nigdy nie jast ta sama rzeka, może taka sama, tylko cokolwiek później - więc sporo wody upłynęło, brzegi mogą być podmyte, nurt bardziej rwący, a i wiry nowe.
Pozdr o poranku
A najważniejsze chyba, że gdy się pojawiają wątpliwości, to znowu można się utopić.
Oczywiście jak pisał Gorgon, to już nigdy nie jast ta sama rzeka, może taka sama, tylko cokolwiek później - więc sporo wody upłynęło, brzegi mogą być podmyte, nurt bardziej rwący, a i wiry nowe.
Pozdr o poranku

Ale to też nadzieja w tym, że nie da się wejść do tej samej rzeki. Skąd wiesz, może ta rzeka jest na tyle inna już, nie ma jakichś dziur ukrytych, nie jest już tak rwąca i niebezpieczna, lecz wciąż piękna? Skoro nie da się wejść do TEJ SAMEJ rzeki to sie wejdzie do innej, lecz o tym samym korycie! Myślę, że czasami warto spróbować.
:564:
:564:
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Re: Jakie jest wasze zdanie?
Rysio pisze:Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.
Jakie jest wasze zdanie?
Niby się nie wchodzi ale... woda w rzece płynie i może to już być zupełnie inna rzeka. Choć całkowicie nie wierze w to, że ludzie potrafią się zmieniać (wydaje mi się, że tak naprawde tylko silni charakterem to potrafią) to może właśnie ta osoba się zmieniła. Czy wejść do tej rzeki ponownie zależy od wielu czynników. Czy naprawde chcesz to zrobić? Czy w głębi serca czujesz, że mogła się zmienić? Jeżeli tak to wchodź ale nie rzucając się odrazu na głębokie wody ale powolutku, powolutku zagłębiaj się w niej. A w razie czego bądź gotowy do szybkiego wyjścia.
"Wczuj się w smutek usychającej gałązki, gasnącej gwiazdy i konającego zwierzęcia,
lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
Gorgon pisze:nie da sie wejsc do tej samej rzeki, bo woda plynie i rzeka nie jest juz taka sama
Wcześniej byłem podobnego zdaniai ale zmieniłem je dopiero jak znalazłem się w sytuacji stojącego nad wodą - zmieniłem zdanie.To fak woda płynie i rzeka już nie ta sama ale to wcale nie znaczy że jest ona gorsza.
Ok, niech Wam będzie. Myślałam, że jakoś odwiodę Rysia od topienia się, ale się nie da.
Heraklit twierdził, że jeśli ktoś wchodzi do tej samej rzeki, to za każdym razem omywają go inne wody. Rzeka jest właśnie taka, że jeżeli wejdziemy do niej w tym samym miejscu w różnych momentach, to woda musi być inna, bo w innym przypadku nie będzie rzeki (czyli przepływającej wody).
Ten sam Heraklit w innych miejscach mówił (i to coś dla Rysia), że rzeczy nie są takie, jakimi je zwyczajnie widzimy i opisujemy, a do tego "obawiamy się jednej śmierci, a już wielu śmierciom ulegliśmy". I jaki z tego wniosek?
Dla mnie taki, że:
1. Być może dostaniesz szansę wlezienia do tego samego koryta, ale i Ty już będziesz inny, i ona nie ta sama. A skoro tak, to dlaczego w ogóle akurat nią sobie głowę zawracać? Równie dobrze może być inna. I lepiej, żeby była, bo może i ktoś się zmieni, ale zadra zostanie i ryzyko, że znów będzie ją stać na to samo.
2. Postrzegasz ją tak, nie inaczej, bo masz klapki na oczach i jeszcze jesteś niewyleczony. Wydaje Ci się, że może to jej chwilowe widzimisię, a może nawet to, że ją kochasz, też Ci się wydaje. Zrób wszystko, żeby się oderwać i ocenić to z boku, w sposób jak najbardziej zbliżony prawdzie. Może się okazać, że Ty jej nie kochasz, tylko przyzwyczaiłeś się. I wydaje Ci się, że nie będziesz w stanie zaakceptować nikogo innego, bo to już nie to samo ciało, gesty, mimika (specjalnie wymieniam rzeczy banalne, bo na tych najlepiej się to przyzwyczajenie odczuwa). Ale wtedy pomyśl, że to, do czego się przyzwyczaiłeś, już nie istnieje, bo - patrz: pierwsze zdanie, pkt 1.
3. Dlaczego się bać, tak przeżywać te upadki, skoro nie pierwsze to i nie ostatnie? Śmierć to rzecz ludzka, więc żyjmy zgodnie z naturą i nie walczmy tam, gdzie ideały mętne, bo sił na bezdyskusyjne zabraknie.
Oj, nie powinnam dwóch topików mieszać, ale i tak wszyscy wiedzą, o co chodzi, więc wybaczcie...
Heraklit twierdził, że jeśli ktoś wchodzi do tej samej rzeki, to za każdym razem omywają go inne wody. Rzeka jest właśnie taka, że jeżeli wejdziemy do niej w tym samym miejscu w różnych momentach, to woda musi być inna, bo w innym przypadku nie będzie rzeki (czyli przepływającej wody).
Ten sam Heraklit w innych miejscach mówił (i to coś dla Rysia), że rzeczy nie są takie, jakimi je zwyczajnie widzimy i opisujemy, a do tego "obawiamy się jednej śmierci, a już wielu śmierciom ulegliśmy". I jaki z tego wniosek?
Dla mnie taki, że:
1. Być może dostaniesz szansę wlezienia do tego samego koryta, ale i Ty już będziesz inny, i ona nie ta sama. A skoro tak, to dlaczego w ogóle akurat nią sobie głowę zawracać? Równie dobrze może być inna. I lepiej, żeby była, bo może i ktoś się zmieni, ale zadra zostanie i ryzyko, że znów będzie ją stać na to samo.
2. Postrzegasz ją tak, nie inaczej, bo masz klapki na oczach i jeszcze jesteś niewyleczony. Wydaje Ci się, że może to jej chwilowe widzimisię, a może nawet to, że ją kochasz, też Ci się wydaje. Zrób wszystko, żeby się oderwać i ocenić to z boku, w sposób jak najbardziej zbliżony prawdzie. Może się okazać, że Ty jej nie kochasz, tylko przyzwyczaiłeś się. I wydaje Ci się, że nie będziesz w stanie zaakceptować nikogo innego, bo to już nie to samo ciało, gesty, mimika (specjalnie wymieniam rzeczy banalne, bo na tych najlepiej się to przyzwyczajenie odczuwa). Ale wtedy pomyśl, że to, do czego się przyzwyczaiłeś, już nie istnieje, bo - patrz: pierwsze zdanie, pkt 1.
3. Dlaczego się bać, tak przeżywać te upadki, skoro nie pierwsze to i nie ostatnie? Śmierć to rzecz ludzka, więc żyjmy zgodnie z naturą i nie walczmy tam, gdzie ideały mętne, bo sił na bezdyskusyjne zabraknie.
Oj, nie powinnam dwóch topików mieszać, ale i tak wszyscy wiedzą, o co chodzi, więc wybaczcie...
mrt w tym co napisałaś jest dużo prawdy ale ja nadal twierdze że zawsze można sprobować drugi raz(oczywiście jeśli obie strony tego chcą-w moim przypadku narazie tylko ja).Znam kilka takich przypadków.Oto jeden najlepiej mi znany.Otóż mój kumpel postanowił wejśc po raz drugi po rocznej przerwie(dodam że chodzili ze sobą rok) dodam że sam mu to odradzałem ale on się uparł i postawił na swoim. I są razem juz rok(trochę zabawne rok rok i rok) i są teraz szcześliwa parą i jedno za drugim w ogień by skoczyło.Cały czas mam przed oczami słowa mojej byłem "co ma być moje to i tak będzie".
Mrt może kiedyś przyznam Ci że miałaś racje ale teraz tego nie mogę zrobić.
Pozdrawiam
ps. W moich postach nie ma ani ładu ani składu... wybaczcie
Mrt może kiedyś przyznam Ci że miałaś racje ale teraz tego nie mogę zrobić.
Pozdrawiam
ps. W moich postach nie ma ani ładu ani składu... wybaczcie
- Mroczny Piskacz
- Maniak
- Posty: 721
- Rejestracja: 26 kwie 2004, 18:00
- Skąd: Kraina Śmierci
- Płeć:
Rysio pisze:Gorgon pisze:nie da sie wejsc do tej samej rzeki, bo woda plynie i rzeka nie jest juz taka sama
Wcześniej byłem podobnego zdaniai ale zmieniłem je dopiero jak znalazłem się w sytuacji stojącego nad wodą - zmieniłem zdanie.To fak woda płynie i rzeka już nie ta sama ale to wcale nie znaczy że jest ona gorsza.
mialem raczej na mysli to ze ten zwiazek po raz drugi nie bedzie taki niewinny jak za pierwszym razem, ciagle bedziemy sie obawiac zeby znow nie stalo sie to co kiedys...
Ja Ne,
- Gorgon
Widzę że z czasem sens słów się zmienia
Słowa nabierają nowego, innego znaczenia
Choć z pozoru dobre, przyczyną są cierpienia

Słowa nabierają nowego, innego znaczenia
Choć z pozoru dobre, przyczyną są cierpienia


No wybaczcie osobisty ton tego postu, ale muszę to WYKRZYCZEĆ!
Nie wchodzi się drugi raz do tej samej rzeki, jeśli ona się już raz okazała zdradliwa - raczej należy poczekać, aż to rzeka zacznie obmywać Twoje stopy i zastanowić się czy jeszcze to ciepło jest Ci miłe.
Ja właśnie szykowałem się do skoku w toń, tak jak kiedyś - bez opamiętania, z chęcią ponownego osiągnięcia pełnej świerzości istnienia - i usłyszałem, że rzeka musi się zastanowić, że chce być w porządku wobec innego pływaka.
Tym razem komunikat zrozumiałem jasno i dobitnie - dwa razy wybaczałem na początku, na gorąco po tym wszystkim, dwa razy po przemyśleniach proponowałem prawdziwy powrót i zawsze dostawałem po nosie.
Do topiku się odnosząc powiem Rysiu tyle - zastanów się czy nie lepiej poszukać nowej rzeki, którą poznać by można od strumienia.
A i w końcu do licha precz z tą metaforą - nie umiem wrócić do czegoś, co było jeśli nie ma po obu stronach tej iskierki, która pozwoliłaby znowu rozpalić rozkosz miłości.
A rozstania się ciągną jak diabli - tak jak w innym topiku pisała Mrta lepiej pozamiatać i to porządnie, bo się w brudzie można zupełnie pogubić.
Plotę już bzdury i dlatego się nie odezwę dopóki nie posprzątam własnego podwórka.
Pozdr all
Nie wchodzi się drugi raz do tej samej rzeki, jeśli ona się już raz okazała zdradliwa - raczej należy poczekać, aż to rzeka zacznie obmywać Twoje stopy i zastanowić się czy jeszcze to ciepło jest Ci miłe.
Ja właśnie szykowałem się do skoku w toń, tak jak kiedyś - bez opamiętania, z chęcią ponownego osiągnięcia pełnej świerzości istnienia - i usłyszałem, że rzeka musi się zastanowić, że chce być w porządku wobec innego pływaka.
Tym razem komunikat zrozumiałem jasno i dobitnie - dwa razy wybaczałem na początku, na gorąco po tym wszystkim, dwa razy po przemyśleniach proponowałem prawdziwy powrót i zawsze dostawałem po nosie.
Do topiku się odnosząc powiem Rysiu tyle - zastanów się czy nie lepiej poszukać nowej rzeki, którą poznać by można od strumienia.
A i w końcu do licha precz z tą metaforą - nie umiem wrócić do czegoś, co było jeśli nie ma po obu stronach tej iskierki, która pozwoliłaby znowu rozpalić rozkosz miłości.
A rozstania się ciągną jak diabli - tak jak w innym topiku pisała Mrta lepiej pozamiatać i to porządnie, bo się w brudzie można zupełnie pogubić.
Plotę już bzdury i dlatego się nie odezwę dopóki nie posprzątam własnego podwórka.
Pozdr all
Ostatnio zmieniony 08 sie 2004, 19:28 przez lorenzen, łącznie zmieniany 1 raz.

-
- Uzależniony
- Posty: 391
- Rejestracja: 29 lip 2004, 14:14
- Skąd: W-Wa - okolice
- Płeć:
Oj no bo raz sprzątam, potem znów myślę o wskoczeniu do pociągu z napisem przeszłość - i tak zmieniam zdanie jak wiatr zawieje. Generalnie jestem tak rozchwiany emocjonalnie, że naprawdę czasem już mam wszystkiego dosyć. Muszę się wyciszyć i myśleć tylko o następnej chwili, nigdy dalej w przyszłość, a tym bardziej o tym co było. I znowu tak łatwo mi o tym pisać - eech - a potem znowu codzienność... :567:

Za cholere nie wszedłbym dwa razy do tej samej rzeki.....teraz.W przeszłości mi się to zdarzyło i mimo,że znałem wszystkie rwące miejsca dałem się ponieś potokowi,który cały czas obijał mną o brzeg aż w końcu mnie na niego wyrzucił.Najlepsze jest to, że stało się dokładnie to czego się spodziewałem.
Teraz wiem,że jeżeli jest się świadomym niebezpieczeństwa nie należy podejmować ryzyka!!!
Teraz wiem,że jeżeli jest się świadomym niebezpieczeństwa nie należy podejmować ryzyka!!!
_czas_wielkich_zmian_
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 235 gości