Deprecha...
: 02 mar 2010, 16:25
Witojciez!
Od pewnego czasu doświadczam nowej, niepisanej świeckiej tradycji. Co jakiś czas wpadam w straszny emocjonalny dołek. Wtedy dosłownie wszystko mnie wkurza a jak na złość - wskazówka w zegarze posuwa się kilka razy wolniej. Mam wrażenie że taki stan jest związany z przesileniem (mam tak na wiosnę i - nieco mniej intensywnie - na jesieni). Dodatkowo dobija mnie fakt, że czasami nie mam się do kogo odezwać. Obracam się niestety w takim środowisku, gdzie nie za bardzo mam się do kogo wygadać. Z najbliższą rodziną czasami wtedy rozmawiam, ale denerwuje mnie ich wścibskość i to, że chcą wiedzieć za dużo. Chwilami czuję się do tego stopnia źle, że po prostu siedzę i ryczę (tak, niestety, facet ma też uczucia).
Wiem że mam jakąś pozycję w świecie, nie mam problemów na studiach (ba, idą mi ponadprzeciętnie), za to (i to zapewne kolejny powód) nie potrafię znaleźć sobie kobiety [ale to NIE jest temat o tym]. Znam poniekąd swoją wartość, wiem, do czego jestem zdolny i co umiem robić. Ale gdy przyjdzie chwila słabości, świat dla mnie nie istnieje.
Jak sobie radzić z takimi stanami? Boję się, że to pierwszy stopień depresji...
Od pewnego czasu doświadczam nowej, niepisanej świeckiej tradycji. Co jakiś czas wpadam w straszny emocjonalny dołek. Wtedy dosłownie wszystko mnie wkurza a jak na złość - wskazówka w zegarze posuwa się kilka razy wolniej. Mam wrażenie że taki stan jest związany z przesileniem (mam tak na wiosnę i - nieco mniej intensywnie - na jesieni). Dodatkowo dobija mnie fakt, że czasami nie mam się do kogo odezwać. Obracam się niestety w takim środowisku, gdzie nie za bardzo mam się do kogo wygadać. Z najbliższą rodziną czasami wtedy rozmawiam, ale denerwuje mnie ich wścibskość i to, że chcą wiedzieć za dużo. Chwilami czuję się do tego stopnia źle, że po prostu siedzę i ryczę (tak, niestety, facet ma też uczucia).
Wiem że mam jakąś pozycję w świecie, nie mam problemów na studiach (ba, idą mi ponadprzeciętnie), za to (i to zapewne kolejny powód) nie potrafię znaleźć sobie kobiety [ale to NIE jest temat o tym]. Znam poniekąd swoją wartość, wiem, do czego jestem zdolny i co umiem robić. Ale gdy przyjdzie chwila słabości, świat dla mnie nie istnieje.
Jak sobie radzić z takimi stanami? Boję się, że to pierwszy stopień depresji...