Ogromny problem...Sytuacja beznadziejna..bez wyjścia?

Zagadnienia związane ze sferą uczuciową, a także z problemami dotyczącymi tematów miłosnych oraz kontaktów emocjonalnych z płcią przeciwną.

Moderator: modTeam

lisek22
Początkujący
Początkujący
Posty: 8
Rejestracja: 18 gru 2009, 00:09
Skąd: Łódź/Warszawa
Płeć:

Ogromny problem...Sytuacja beznadziejna..bez wyjścia?

Postautor: lisek22 » 18 gru 2009, 00:41

Witam. Nie znalazłem działu w którym można się przywitać, więc zrobię to tutaj.. Mam nadzieje, że niczego nie przeoczyłem. Nauczony doświadczeniem z forum samochodowego, gdzie tworzymy jedną wielką rodzine zwolenników pewnej marki na wejściu dostałem tzw. nagane za brak powitania w odpowiednim dziale:)

No ale do rzeczy. Po znalezieniu tej o to strony a wraz z nią tego forum bardzo głeboko zastanawiałem się czy zarejestrować się i opisać swój problem... Byc może dlatego, że jestem osobą która w ostatnich czasach nie mówi o swoich uczuciach, osobą która się już tego boi... Mam wielu znajomych, grupę przyjaciół ale im tego nie powiem, mogę wspomnieć, dać zarys ale tak naprawde czuje że powoli popadam w skrajność a moje życie i codzienność to smutek, który musi być przykryty jakże nieszczerym uśmiechem w stylu- wszystko jest ok.."to ja, zawsze uśmiechnięty i bezproblemowy"... Już się rozpisałem a nawet nie powiedziałem w czym rzecz...

Mam za sobą już wiele związków udanych, mniej udanych... Ale półtora roku temu zdażyła mi się przpadłość poznania naprawde wyjątkowej osoby...wyjątkowej kobiety... Nie miałem większego problemu by zdobyć jej serce, chodź była dziewczyną naprawde porządaną przez wiele męskich serc... Jednak to mi się udało, podobała mi się, fascynowała mnie, każda chwila spędzona z nią była czymś niesamowitym...Krok po kroku zrobił się z tego bardzo poważny związek, który doprowadził do faktu zamieszkania razem... co prawda oboje studiujemy i mieszkamy po za rodzinnymi miastami co defakto ułatwiło nam sprawe wspólnego mieszkania ale jednak to już jest pewien poważny krok...jednak od pewnego czasu między nami zasadniczo zaczęło się psuć, kłutnie, spory, "dramatyczne" sceny itp... Być może można by to nazwać zwykłym kryzysem gdy by nie fakt... że poraz pierwszy w życiu... jak nigdy poczułem coś do pewnej osoby... do pewnej dziewczyny...kobiety...Kobiety, która praktycznie mało znam, widuje ją czasem, sporadycznie, rozmawiamy b.mało a jeśli w ogóle to o totalnie błachych sprawach... Więc...nie znam jej, nie znam charakteru, sposobu bycia... Ale coś czuje, to trwa już kilka miesięcy i czuje jak przybiera na wadze... Między mną a Asią robi się coraz gorzej, chociaż wiem, że ona mnie b.kocha, daje mi na to dowody...codziennie...A ja czuje, że jej już nie kocham...że chyba nigdy nie kochałem...że może byłem zakochany ale nie pokochałem tak mocno jak tego bym chciał... I dziś staje przed dramatycznym momentem... Czuje, jak ogarnia mnie uczucie do prawie obcej dziewczyny... Czuje to całym sobą, myśle o niej... To w ogóle nielogiczne, niezrozumiałe, beznadziejne... Boje się, że przyszła na mnie miłość, któej nie chce, nie moge chcieć... Kocham Asie...ale chyba jak siotre, przyjaciółkę, powierniczkę... Czuje przy niej pewną stagnacje, spokój, jednak im dłużej z nią jestem tym większy czuje ból w sercu!!!!;( Nie potrafie jej już tak przytulać, całować...Jeśli to robie...robie to tylko dla niej, żeby ona była szczęśliwa... Nie potrafie od niej odejść, nie potrafie jej zranić... Staram się jak mogę udając, że wszystko jest ok... Ale wiem, że w ten sposób też ją ranie... Ona o tym nie wie ale ją krzywdze... Ale zrywając wiem, że skrzywdze ją jeszcze bardzie ja tego nie będę potrafił znieść... Do tego dochodzi ta bezradność wobec tamtej dziewczyny... Nie potrafie o niej nie myśleć, zapomnieć, robię wszystko ale mi nie wychodzi, podświadomie pragne ją widzieć, unikam jej chodź bardzo tego nie chce... Może w jakiś sposób sytuacja była by do wyjścia... ale jest jeszcze jeden aspekt... Ta osoba ma już swoją ukochaną osobę... Widać, że bardzo go kocha, że są szczęśliwi razem... PEwnie można mnie spytac po czym tak wnioskuje? Sami wiecie, że to się widzi, widze to po niektórych moich znajomych czy są szczęśliwi czy nie...tu widze... jak ona na niego patrzy... jak całuje...jak delikatnie trzyma dłoń... Nie mam szans wyjść z tej opresji cało... nie mogę burzyć szczęścia mojej Asi ani szczęścia tej...którą chyba nieświadomie i w ogóle bez mojego pozwolenia pokochałem...wszysyc dookoła mi mówią, czasem gdy się zwiesze..."co się martwisz? masz wspaniała kobiete, studia, zdrowie,..." moja mama, mój tata, Asi tak samo już czekają kiedy padnie decyzja, są szczęśliwi, że jesteśmy razem... Wszyscy są szczęśliwi....tylko nie ja...Ale może trzeba się poświęcić dla dobra ogółu... Bo co ja mogę zrobić? Nie chce heroicznie robić dla innych dobrze swoim kosztem ale kiedy sytuacja jest tak beznadziejna... tak marna...nie pozostaje mi nic innego... Tylko boje si,ę, że mogę tego nie wytrzymać...

Jeszcze jedno... kiedyś miałęm przypadłość kochać bezwzajemności... trwało to kilka lat... paskudny okres... męczący, wkańczający... po tym fakcie zmieniłem się i wchodziłem w różne związki jak również ten teraz...ale nigdy już nie czułem tego co czułem przy kochaniu bezwzajemności... myślałem że może wtedy to była ta jedyna miłość pierwsza, niezapomniania tyle tylko że niespełniona... Teraz wiem, że czuje coś więcej do mojej pięknej dalekiej znajomej... Tylko, że jeśli dostaje kolejną prawdziwą miłość a ona ma okazać się znowu tylko koszmarem...To będę błagal los o zniszczenie pojęcia miłości w moim słowniku...

Nie wiem dlaczego napisałem to tutaj... może dlatego, że nawet jeśli ktoś mnie za to wyśmieje do monitora... To ja tego nie będę widział.... No i wystukałem swoje myśli... Gdzieś je dalej puściłem a nie tylko w obrębie własnego serca i głowy... Pozdrawiam.
Ostatnio zmieniony 18 gru 2009, 00:54 przez lisek22, łącznie zmieniany 2 razy.
Gdy miłość zbyt podła się staje...chce by jej nie było...
Awatar użytkownika
Dzindzer
Moderator
Moderator
Posty: 7882
Rejestracja: 16 lis 2005, 20:01
Skąd: Z Twoich Snów
Płeć:

Postautor: Dzindzer » 18 gru 2009, 00:52

lisek22 pisze:.Ale może trzeba się poświęcić dla dobra ogółu...

Czy Twoje dobro i ty jesteście mniej wazni niż otoczenie ??
Nie warto sie unieszczęśliwiać.

Posłuchaj teraz skup sie na tym co dla Ciebie dobre i ważne. Czy gdyby tej innej nie było nadal byłbyś szczęśliwy z Asią ??

Postaraj się zrozumieć co czujesz do swojej kobiety. Jesli juz jej nie kochasz jako partnerki to pewnie najlepiej sie rozstać. Wiem, że to bolesne, ale nie ma wyjścia, a im dłużej będziesz zwlekał dym bardziej bedzie bolało.
lisek22
Początkujący
Początkujący
Posty: 8
Rejestracja: 18 gru 2009, 00:09
Skąd: Łódź/Warszawa
Płeć:

Postautor: lisek22 » 18 gru 2009, 00:56

Już przed poznaniem tzw. "tej innej" nie czułem tego czegoś... Niestety również w łóżku nie ma już polotu... nie ma praktycznie tego czegoś, co powinno łączyć dwoje ludzi... A prawda taka, że może seks nie jest najważniejszy ale jeśli życie imtymne się nie układa to i reszta się wali...Albo na odwrót...sam nie wiem.... Chyba jeszcze jedną stroną medalu jest mój paniczny strach przed samotnościa i tym, że będę widział jak Asia będzie cierpiała.. A ona tyle dobrego w moim życiu zrobiła... Tyle pozytywnego wniosła... Ją powinienem kochac....

A tak w ogóle Dzindzer to dziękuje, że chciało Ci się czytać te moje długie smęty... <banan>
Ostatnio zmieniony 18 gru 2009, 01:01 przez lisek22, łącznie zmieniany 2 razy.
Gdy miłość zbyt podła się staje...chce by jej nie było...
Smile8
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 161
Rejestracja: 15 gru 2009, 15:50
Skąd: Stąd
Płeć:

Postautor: Smile8 » 18 gru 2009, 01:32

Troche dziwna sytuacja. Ja nie umiem ci nic poradzic, dlatego ze sam mam problemu ale duzo mniejszej wagi i sam sie przymierzam do rozwiazania ich. Ty natomiast masz bardzo powazny problem ale jak juz pisalem nic ci nie poradze, przynajmniej doceniam to ze ja tak nie mam i nie chce miec.
Moze po prostu umow sie na kawe z twoja ukochana znajoma i powiedz jej co czujesz i do tej i do tej, skoro prawdopodobienstwo zwiazku ze znajoma jest nikle byc moze poradzi ci prostolinijne rozwiazanie problemu jako przyjaciolka.
W roku pańskim 1314
patrioci ze Szkocji, zagłodzeni i w mniejszości, zaatakowali pola Bannockburn,
Walczyli jak waleczni poeci,
Walczyli jak Szkoci
i wywalczyli sobie wolność.
Pan Mijagi
Początkujący
Początkujący
Posty: 6
Rejestracja: 23 lis 2009, 03:08
Skąd: MC
Płeć:

Postautor: Pan Mijagi » 18 gru 2009, 01:34

po co ciągnąć coś co nie ma przyszłości?? Albo tak albo nie, wóz albo przewóz.
Awatar użytkownika
Mona
Weteran
Weteran
Posty: 2944
Rejestracja: 16 lis 2004, 13:34
Skąd: Gdynia
Płeć:

Postautor: Mona » 18 gru 2009, 09:46

lisku, bardzo często dzieje się tak, że najbardziej tęsknimy za tym, co nieosiągalne. Tak samo było z Asią, czyż nie? :) Prawdopodobnie, gdyby nie pojawiła się ta obca dziewczyna, to nigdy nie przyszłoby Tobie do głowy, że być może wcale nie kochałeś Asi.
Jednak zgodzę się z tym, że Asią byłeś tylko zauroczony, ale to samo może okazać się, jak już poznałbyś bliżej ową nieznajomą :)
Nie spieszyłabym się z tym, aby ją poznać, ale jeśli źle czujesz się w związku z Asią, to najpierw zakończ ten związek, później pogadaj ze sobą o tym, czego tak naprawdę chcesz i dopiero kombinuj z kimś nowym.
Powodzenia <piwko>
Ostatnio zmieniony 18 gru 2009, 09:46 przez Mona, łącznie zmieniany 1 raz.
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"

Joe Cocker
Awatar użytkownika
Dzindzer
Moderator
Moderator
Posty: 7882
Rejestracja: 16 lis 2005, 20:01
Skąd: Z Twoich Snów
Płeć:

Postautor: Dzindzer » 18 gru 2009, 10:41

lisek22 pisze:A prawda taka, że może seks nie jest najważniejszy ale jeśli życie imtymne się nie układa to i reszta się wali..

Tak to prawda. Tylko czy coś robiliście z tym by sie nie waliło, by nie było monotonnie ??

lisek22 pisze:Chyba jeszcze jedną stroną medalu jest mój paniczny strach przed samotnościa i tym, że będę widział jak Asia będzie cierpiała..

To Ci może bardzo przesłaniać ogląd sytuacji. Jesteś gotów mylić miłość z litością. A strach przed samotnością będzie Cie mocno trzymał przy niej.
Zastanów sie czy ten strach nie jest silniejszy od tego co czujesz do Asi.
Związku na przywiązaniu strachu przed samotnością i przed zranieniem jej długo nie pociągniesz.


lisek22 pisze:A ona tyle dobrego w moim życiu zrobiła... Tyle pozytywnego wniosła... Ją powinienem kochac....

To, że ona jest dobra, że dała Ci wiele, Ty jej pewnie też, nie wystarcza by kochac jak partnerkę.

lisek22 pisze:A tak w ogóle Dzindzer to dziękuje, że chciało Ci się czytać te moje długie smęty... <banan>


Nie ma problemu, o wiele gorsze rzeczy tu czytałam :)


lisku, bardzo często dzieje się tak, że najbardziej tęsknimy za tym, co nieosiągalne.

Może to tłumaczy moja tęsknotę ku kosmosowi
lisek22
Początkujący
Początkujący
Posty: 8
Rejestracja: 18 gru 2009, 00:09
Skąd: Łódź/Warszawa
Płeć:

Postautor: lisek22 » 18 gru 2009, 11:58

Mona pisze:lisku, bardzo często dzieje się tak, że najbardziej tęsknimy za tym, co nieosiągalne. Tak samo było z Asią, czyż nie? :) Prawdopodobnie, gdyby nie pojawiła się ta obca dziewczyna, to nigdy nie przyszłoby Tobie do głowy, że być może wcale nie kochałeś Asi.
Jednak zgodzę się z tym, że Asią byłeś tylko zauroczony, ale to samo może okazać się, jak już poznałbyś bliżej ową nieznajomą :)
Nie spieszyłabym się z tym, aby ją poznać, ale jeśli źle czujesz się w związku z Asią, to najpierw zakończ ten związek, później pogadaj ze sobą o tym, czego tak naprawdę chcesz i dopiero kombinuj z kimś nowym.
Powodzenia <piwko>


No niestety ale na początku to ja Asie po prostu poderwałem nie czaując do niej w zasadzie nic oprócz tego, że mi się podobała jako kobieta...ekstra panna... Tutaj widze różnice, tu nie chodzi tylko o urodę ale i o coś więcej...Czuje, że każde jej spojżenie mnie blokuje, nie wiem jak się zachowywać, nie jestem wtedy sobą... Asie pokochałem z czasem ale chyba jak przyjaciółkę z którą mi dobrze... Może mówie na początku wydawalo mi się inaczej ale widze różnice między tym a tamtym...A co do pożycia... To próby były ale to nic nie daje...

Ja naprawde bym chciał kochać Asie, być z nią szczęśliwy, zapewne gdyby tak było to może i kupił bym już pierścionek.... Bardzo bym chciał ale swoich uczuć nie oszukam chociaż próbuje się wyzbyć, przechytrzyć... Nic mi one dobrego w życiu nie dają... Mącą umysł i logiczne myślenie... Próbuje nie myśleć o mojej ukochanej znajomej <-- heh jak to brzmi, ale ciągle wpada mi w myśli, bedąc w domu, pracując, ucząc się, na imprezie, w korku na skrzyżowaniu... Chore...:(:(:(
Gdy miłość zbyt podła się staje...chce by jej nie było...
FrankFarmer

Postautor: FrankFarmer » 18 gru 2009, 15:02

Najprostsze rozwiązanie: odpoczynek, niemieszkanie razem, zręcznie trzeba wymyślić powód. Tylko to.

Niestety dla wielu forumowiczów [Andrew,nie bzdurz,że nie piszę nigdzie konkrentnie]to kolejny bliźniaczy temat ostatnich dni
ws. mieszkania 20-latków razem i problemów z seksem (tu znowu to samo) wychodzi na moje.
Każdy temat jest jakby tym samym problemem tylko w różnej fazie rozwoju:
Tutaj widzimy wyraźnie, że wspólne zamieszkanie nie jest abslolutnie żadnym antidotum na problemy seksualne,
natomiast rodzi to znacznie bardziej skomplikowane kłopoty niż stawanie i opadanie.

Frank +3.
Ostatnio zmieniony 18 gru 2009, 15:05 przez FrankFarmer, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 18 gru 2009, 15:05

FrankFarmer pisze:Tutaj widzimy wyraźnie, że wspólne zamieszkanie nie jest abslolutnie żadnym antidotum na problemy seksualne,
natomiast rodzi to znacznie bardziej skomplikowane kłopoty.

Oczywiście, że jest rozwiązaniem.
Rodzi kłopoty - a jeśli nie udaje się ich pokonać - prowadzi do rozstania.

Rozwiązanie nie musi oznaczać happy endu i "żyli długo i szczęśliwie".
FrankFarmer

Postautor: FrankFarmer » 18 gru 2009, 15:06

pani_minister pisze:Rozwiązanie nie musi oznaczać happy endu i "żyli długo i szczęśliwie

Ale po to są rady, by podawać udane rozwiązania, a nie każde możliwe ?? Jak tak, to szkoda czytania.
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 18 gru 2009, 15:13

Moim zdaniem rozwiązanie, które osobom zaangażowanym w związek uświadamia ich wzajemną niekompatybilność, jest świetnym rozwiązaniem. Oszczędza masę czasu w życiu.
Ostatnio zmieniony 18 gru 2009, 15:14 przez pani_minister, łącznie zmieniany 2 razy.
FrankFarmer

Postautor: FrankFarmer » 18 gru 2009, 15:17

Nie tylko twoim zdaniem, ale zdaniem wszystkich. Tyle tylko, że stosowanie rozwiązań najcięższego kalibru, do jakich zaliczam wspólne mieszkanie w młodym wieku, grozi - tak jak tu - oraz pachnie dla stawająco-opadających tym, co tu, jeszcze większymy problemami. A po co?
Awatar użytkownika
Mona
Weteran
Weteran
Posty: 2944
Rejestracja: 16 lis 2004, 13:34
Skąd: Gdynia
Płeć:

Postautor: Mona » 18 gru 2009, 15:26

pani_minister pisze:Oczywiście, że jest rozwiązaniem.
Rodzi kłopoty - a jeśli nie udaje się ich pokonać - prowadzi do rozstania.

Zgadzam się :)
Kłopoty też po coś są i być może Autor jest teraz z Asią po to, aby mieć później punkt odniesienia.
FrankFarmer pisze:Ale po to są rady, by podawać udane rozwiązania, a nie każde możliwe

Nie ma zawsze tak, że całe życie wszystko udaje się. Rozwiązań może być tyle, ile Userów wypowie się tutaj, a lisek ma wybrać to najodpowiedniejsze dla Niego.

lisek22 pisze:Chore...:(:(:(

Nie chore, tylko inne. Za każdym razem, gdy poznajemy kogoś nowego możemy odkryć w sobie coś, czego wcześniej nie zauważyliśmy, a co nowo poznana osoba w nas wywołała.
Dla mnie jest jasne, iż Asi nie kochasz, dlatego, jak napisała już ministrowa, nie trać czasu ani swojego, ani Asi.
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"



Joe Cocker
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 18 gru 2009, 15:29

FrankFarmer pisze:A po co?

No.
Bo problemów należy unikać i żyć co najwyżej tym, czy Nergal się do Dody wprowadzi. A jak się coś komplikuje, to stosować politykę małych kroczków i rozwiązanie możliwie daleko w czasie odsunąć.
Awatar użytkownika
Dzindzer
Moderator
Moderator
Posty: 7882
Rejestracja: 16 lis 2005, 20:01
Skąd: Z Twoich Snów
Płeć:

Postautor: Dzindzer » 18 gru 2009, 15:31

FrankFarmer pisze:Ale po to są rady, by podawać udane rozwiązania,

A kto powiedział, że rozstanie to nieudane rozwiązanie ??

Dla mnie jest jasne, iż Asi nie kochasz, dlatego, jak napisała już ministrowa, nie trać czasu ani swojego, ani Asi.

Dla mnie tez to jest dośc jasne. I czuje, że dla ciebie tez, tylko strach i ewentualne poczucie winy za sprawienie bólu asi przysłania Ci to
Awatar użytkownika
Mona
Weteran
Weteran
Posty: 2944
Rejestracja: 16 lis 2004, 13:34
Skąd: Gdynia
Płeć:

Postautor: Mona » 18 gru 2009, 15:34

Dzindzer pisze:ewentualne poczucie winy za sprawienie bólu asi przysłania Ci to

Nikt nie może być winny temu, że nie potrafi kogoś pokochać, a ból... Większy jest dla niej teraz, bo omija ją coś pięknego, czego lisek jej nie da.
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"



Joe Cocker
FrankFarmer

Postautor: FrankFarmer » 18 gru 2009, 15:34

Mona pisze:Dla mnie jest jasne, iż Asi nie kochasz, dlatego, jak napisała już ministrowa, nie trać czasu ani swojego, ani Asi.

A dla mnie nie jest jasne, potrzeba przerwy żeby sie przekonać, a nawet jak nie jest to to uczucie, co sobie zdefiniowaliście, to też nie jest powód do "nietracenia czasu". Kto powiedział, że tylko zaślepiająca miłość (typu ta nowa zajęte znajoma) jest podstawą do bycia razem?
Awatar użytkownika
Dzindzer
Moderator
Moderator
Posty: 7882
Rejestracja: 16 lis 2005, 20:01
Skąd: Z Twoich Snów
Płeć:

Postautor: Dzindzer » 18 gru 2009, 15:45

Mona pisze:Nikt nie może być winny temu, że nie potrafi kogoś pokochać,

Wiem. Jednak kiedy ma sie sprawic komus ból to nie jest przyjemne. Ja nauczyłam sie dawno nie czuc poczucia winy kiedy sprawiam takiego rodzaju ból, ból nie zadany po to by ktos cierpiał, taki nieunikniony.

Mona pisze:a ból... Większy jest dla niej teraz, bo omija ją coś pięknego, czego lisek jej nie da.

Tez tak myslę. Do tego Lisek sam sobie równiez zadaje podobny ból

FrankFarmer pisze:Kto powiedział, że tylko zaślepiająca miłość (typu ta nowa zajęte znajoma) jest podstawą do bycia razem?

Jasne, ze nie jest. Tylko, że Lisek nie jest już szczęśliwy w tym związku. Związek z założenia oparty na miłości w którym okazuje sie, że miłości nie ma nie jest związkiem szczęśliwym.
Awatar użytkownika
Mona
Weteran
Weteran
Posty: 2944
Rejestracja: 16 lis 2004, 13:34
Skąd: Gdynia
Płeć:

Postautor: Mona » 18 gru 2009, 15:50

FrankFarmer pisze:A dla mnie nie jest jasne, potrzeba przerwy
żeby sie przekonać, a nawet jak nie jest to to uczucie, co sobie zdefiniowaliście, to też nie jest powód do "nietracenia czasu". Kto powiedział, że tylko zaślepiająca miłość (typu ta nowa zajęte znajoma) jest podstawą do bycia razem?

Jak się kocha, to niepotrzebna jest przerwa, aby przekonać się o tym. Miłość się czuje albo nie bez względu na to, czy ktoś z nami mieszka, czy mieszka tysiące kilometrów dalej.
Nikt nie powiedział, że podstawą do bycia razem jest dla liska owa nieznajoma, a już na pewno nie zaślepiająca miłość. Miłość nie zaślepia, tylko otwiera oczy i umysł na wszystko.
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"



Joe Cocker
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 18 gru 2009, 16:06

FrankFarmer pisze:potrzeba przerwy żeby sie przekonać

Ja może staromodna jestem - ale jak ktoś pożąda przerwy, to chyba nie za bardzo kocha?
FrankFarmer

Postautor: FrankFarmer » 18 gru 2009, 16:59

pani_minister pisze:ale jak ktoś pożąda przerwy, to chyba nie za bardzo kocha?

Pogubił się? Nie wie co dla niego lepsze bo ZA WCZEŚNIE ZAMIESZKALI?
Ja się nie wcale nie dziwię. Dlatego teraz krok w tył i poskładać myśli.
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 18 gru 2009, 17:11

Dlaczego za wcześnie?
Co jest nie tak z zamieszkaniem po jakimś czasie razem? Człowiek się uczy, dojrzewa, nabywa nowych umiejętności i zdolności.
Moze na przykład uznać, że się do wspólnego mieszkania nie nadaje - i wtedy może zrobić krok w tył. Na podstawie doświadczeń właśnie, a nie gdybania.

A przerwa to osobna bajka. Jak kogoś kochasz, to się nie gubisz, bo to najlepszy drogowskaz jest. A o przerwie nawet nie myślisz. Jak się zastanawiasz, czy kochasz - to znaczy, że uczucia nie ma. Może jeszcze nie ma, może czasu trzeba. A może nie ma i nie będzie.
lisek22
Początkujący
Początkujący
Posty: 8
Rejestracja: 18 gru 2009, 00:09
Skąd: Łódź/Warszawa
Płeć:

Postautor: lisek22 » 18 gru 2009, 19:08

Ja uważam, że zamieszkanie razem to nie było nic złego... Dziś łączy nas tylko umowa na czas nie określony na to mieszkanie... ono nawet nie jest nasze, jest wynajęte...Ale mnie najbardziej przeraża ta wyprowadzka, jej łzy, że to o czym marzyła legło w gruzach... Więc gdbym powiedzmy w jakiś sposób się z nią ożenił, dopiero wtedy zamieszkał to chyba rozwodu bym nie przetrwał... Ale czy ja jestem po ślubie czy przed to to, że razem mieszkamy i ew. się teraz rozejdziemy powoduje we mnie paniczny strach, co z nią dalej, gdzie ona pójdzie mieszkać, ma w tym mieście mnie znajomych, ja sobie poradze, po za tym wiem jak stara się stowrzyć to ciepło, to wszystko....:(:(:(:( Ja osobiście czuje jak się słabne dosłownie, nic mnie nie cieszy, brak mi poczucia sensu do działania, fizycznie czuje się zbity jak pies... Czy to możliwe, żeby te pieprzone uczucia tak na mnie działały? Mam straszne poczucie winy w tym co robie... A zarazem marze o spotkaniu z "ukochaną znajomą".... Tak sam na sam.... Nie umiem znaleźdź sposobu na nie myślenie.... na stłumienie bólu...
Gdy miłość zbyt podła się staje...chce by jej nie było...
FrankFarmer

Postautor: FrankFarmer » 18 gru 2009, 19:25

lisek22 pisze:Ja uważam, że zamieszkanie razem to nie było nic złego...

Przecież ja nie mam na myśli dźgania się siekierą! A to?
lisek22 pisze:najbardziej przeraża ta wyprowadzka, jej łzy, że to o czym marzyła legło w gruzach

lisek22 pisze: to, że razem mieszkamy i ew. się teraz rozejdziemy powoduje we mnie paniczny strach,

lisek22 pisze:Mam straszne poczucie winy w tym co robie...

No zależy jaki kto ma punkt odniesienia. W porównaniu do decydowania o swoich uczuciach, realizowania marzeń i leżeniu na Karaibach, to ja to uważam za coś złego.
Ale jak dla was to jest ok, to sobie mieszkajcie, ćwiczcie sex itp. - czy ja coś mówie? <faja>
lisek22
Początkujący
Początkujący
Posty: 8
Rejestracja: 18 gru 2009, 00:09
Skąd: Łódź/Warszawa
Płeć:

Postautor: lisek22 » 18 gru 2009, 23:50

FrankFarmer w tej sytuacji nic nie jest ok... gdyby było prawdopodbnie ten temat by nie istniał... Sam nie wiem czego oczekiwałem...może kojących wypowiedzi ale wiem ze jak sam nie dam rady to żadna siła mi nie pomoże...A wiem, że nie dam...Bez miłości może uda się żyć... A uszczęśliwając kogoś innego może robie chociaż coś dobrego <banan>
Gdy miłość zbyt podła się staje...chce by jej nie było...
Awatar użytkownika
Dzindzer
Moderator
Moderator
Posty: 7882
Rejestracja: 16 lis 2005, 20:01
Skąd: Z Twoich Snów
Płeć:

Postautor: Dzindzer » 19 gru 2009, 00:04

lisek22 pisze:A uszczęśliwając kogoś innego może robie chociaż coś dobrego <banan>

Unieszczęśliwiając z premedytacja kogoś robisz cos złego. Uszczęśliwiając swoja dziewczynę swoim kosztem unieszczęśliwiasz siebie. Tez jesteś osoba. Nie zapominaj o tym.
Poświęcisz się, ale to i tak nie przetrwa, rozsypie się kiedy będziesz jej niemal nienawidził za to, ze Ci młodość ucieka, że sie dusisz, że sie poświęciłeś. szczęśliwy związek to taki w którym oboje partnerzy są szczęśliwi, maja zaspokojone potrzeby. Nieszczęśliwy człowiek nie da szczęścia innemu człowiekowi
lisek22
Początkujący
Początkujący
Posty: 8
Rejestracja: 18 gru 2009, 00:09
Skąd: Łódź/Warszawa
Płeć:

Postautor: lisek22 » 19 gru 2009, 00:43

Dzindzer sama prawda... to co mówisz... Więc co powinienem zrobić? :( Nikt już nie będzie mnie tak kochał jak ona... Do tego ona za tą miłość zapłaci wysoką cene... Przeze mnie... Jak zrobić, żebym przestał pragnąć innej??? Wszystko zrobie by przestać... Tylko co...podejmę każdy krok.... <zalamka> <zalamka> <zalamka>
Ostatnio zmieniony 19 gru 2009, 00:47 przez lisek22, łącznie zmieniany 1 raz.
Gdy miłość zbyt podła się staje...chce by jej nie było...
Awatar użytkownika
Dzindzer
Moderator
Moderator
Posty: 7882
Rejestracja: 16 lis 2005, 20:01
Skąd: Z Twoich Snów
Płeć:

Postautor: Dzindzer » 19 gru 2009, 00:57

lisek22 pisze:Więc co powinienem zrobić? :(

Mysleć o sobie. O niej również. Ale dopiero wtedy kiedy dojdziesz do porozumienia z samym soba, z tym co czujesz. Wiesz juz, że jej nie kochasz, wiesz, ze bardzo bys chciał kochać. Samo bycie kochanym i pragnienie by kochac nie dadzą Ci szczęścia.

lisek22 pisze:Nikt już nie będzie mnie tak kochał jak ona...

W ten sam sposób zapewne, tak samo nie bedzie okazywał, nie bedzie tym samym człowiekiem co ona. ale może ktos inny pokocha Cie jeszcze mocniej.
lisek22 pisze:Do tego ona za tą miłość zapłaci wysoką cene... Przeze mnie...

Przezyła z Toba wspaniałe chwile, sa ludzie którzy przez całe życie tego nie mieli.
Ty starałeś się dać jej to co najlepsze.
A cierpieć będzie bo takie jest życie, nie wszystko co piękne jest wieczne, ten związek nie jest.

lisek22 pisze:Jak zrobić, żebym przestał pragnąć innej???

Nic Ci to nie da. Brak pożądania do innej nie sprawi, że miłość do obecnej wybuchnie.
FrankFarmer

Postautor: FrankFarmer » 19 gru 2009, 01:28

Dzindzer pisze:ale może ktos inny pokocha Cie jeszcze mocniej.

Może. A może zostanie jednym z ludzi, którzy
Dzindzer pisze:sa ludzie którzy przez całe życie tego nie mieli

A może ktoś pokocha go mocniej, ale on jeszcze słabiej niż obecną.

Ja po lub w trakcie kazdego zwiazku miałem takie obawy i nikt nie wie, jak sie komu ułoży.
Mona, jesteś pewna, że twoj kolejny partner pokocha cie mocniej z mocniejsza wzajemnoscią?
Ostatnio zmieniony 19 gru 2009, 01:42 przez FrankFarmer, łącznie zmieniany 1 raz.

Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 526 gości