agnieszka.com.pl • Co sądzicie??
Strona 1 z 2

Co sądzicie??

: 01 gru 2009, 11:17
autor: Koteccek
Mam dość dziwny problem. Jestem ze swoim facetem już od ponad dwóch lat. Nasz związek jest w ogóle jakiś specyficzny, ponieważ rzadko kiedy okazujemy sobie uczucia, ja "nauczyłam" się tego od niego. Rzadko kiedy słyszę "kocham cię", "tęsknię", "brakuje mi ciebie" itp. itd. i przez to ja zaczęłam postępować tak samo. Rozmawiałam z nim kiedyś na ten temat dlaczego jest taki "zimny". Powiedział wprost, że w domu od dziecka nie zaznał takiej miłości jak ja i widocznie on przez to wszystko nie potrafi teraz okazywać uczuć innym i nie wymaga tego od innych. Ja już nie wiem co o tym wszystkim myśleć, nie wiem kim dla niego jestem, a jak o to zapytam to stwierdza, że jakby mu nie zależało na mnie to juz dawno nie byłoby NAS. Wiele razy mu mówię, że bardzo bym chciała usłyszeć od niego "kocham", aby mnie przytulił niekoniecznie wtedy kiedy jest mi źle, ale tak bez powodu aby mnie objął, powiedział parę czułych słów, a tak nie jest, a jeśli juz to bardzo, bardzo rzadko i na dodatek mam wrażenie, że tak jaby zmuszał się do tego. A tego mi naprawdę brakuje. Czasem myślę, aby postawić mu ultimatum, że albo coś się zmieni albo ja nie wytrzymam, bo cierpliwość swoje granice ma... Ale nie potrafię, bo co się do tego nastawię to i tak po chwili dam się udobruchać, bo mi zależy na nim. Krótko mówiąc czuję się tak jakbym była dla niego koleżanką a nie jego dziewczyną. Przykład: rano SMS o treści "Cześć. Wyspałaś się?", a ja spodziewam się czulszych słów. Nie wiem, może ja już wszystko wyolbrzymiam, moze za dużo wymagam, nie wiem, gubię się już w tym wszystkim. Faktem jest to, że widzimy się bardzo rzadko, bo dzieli nas spora odległość, często przez telefon lub SMSy się kłócimy, a głównie właśnie o to jego zachowanie i traktowanie mnie. Może to jest właśnie spowodowane tym, że nie mamy siebie na codzień ?? A wiadomo, że SMSy sprawy nie załatwią. Ja już nie wiem jak z nim o tym rozmawiać, bo jak tylko zacznę ten temat to słyszę tradycyjne "Znowu zaczynasz?". A jak już napisze lub powie "Kocham cię" to z wielkim trudem, tak jakby się czegoś obawiał, a gdy ja powiem to pierwsza to usłyszę tylko "Ja ciebie też". Co Wy byście zrobili na moim miejscu? Pytam zarówno kobiety jak i mężczyzn bo z Waszego punktu widzenia chcę wiedzieć jak to wygląda, co takie zachowanie może znaczyć itp. Praktycznie zawsze ja pierwsza wychodzę z pewnymi wyznaniami, z okazywaniem uczuć, bo wiem, że od niego raczej takiej reakcji się nie doczekam, że pierwszy tak postąpi. Doradźcie. Czy jest jakieś wyjście z tego? Czy może dać mu czas ?? Ale przecież dwa lata to nie mało. A może po prostu w tym związku ja jestem egoistką, nie wiem. Ale chyba każda kobieta chciałaby czuć się kochana przez swojego mężczyznę i chciałaby aby on okazywał jej to jak najczęściej.

Nie ukrywam, że chciałabym juz wyjśc za mąż, mieć dzieci... On o tym wie i chce tego samego, ale jest jeden mankament- ja chcę wesela, a on nie, albo chce jedynie małe przyjęcie. I tu jest pies pogrzebany bo zależy mi na nim i juz sama nie wiem co robić, na co się zgodzić, co postanowić. Mój G. wciąż mi powtarza, że jakbym zgodziła się na sam ślub to dla niego mógłby odbyć się nawet i jutro. I o to też często się sprzeczamy. Rok temu powiedział mi, że zaręczyny chciałby zaplanować na przyszłe święta, czyli na te co bedą teraz i jak narazie ani widu ani słychu o tym. Stwierdził niedawno, że "przerosły go moje marzenia i spoczął na laurach" (chodzi o to, że uparłam się przy tym weselu). Wiadomo, że wesele niby robią rodzice, ale on nikogo nie chce prosić o kasę, chce sam na nie zarobić (co rozumiem), a na to wiadomo, że potrzeba czasu. Dlatego ja poważnie zaczęłam się zastanawiać nad tym (czy sam ślub czy też wesele). Ale boję się też, że jeśli bedę traktowana tak jak przedstawiłam wyżej jako narzeczona a potem żona, to długo mogę nie wytrzymać.

A najciekawsze jest to, że chciałby już mieć dziecko, ze mną (co logiczne). Też tego chcę, ale raczej po ślubie, a do tego czasu może jego podejście do związku się zmieni i stanie się innym człowiekiem, bardziej czułym i kochającym... Czasem tracę na to nadzieję, ale bardzo bym chciała aby tak się stało...

: 01 gru 2009, 11:36
autor: Dzindzer
Koteccek pisze:Ja już nie wiem co o tym wszystkim myśleć, nie wiem kim dla niego jestem, a jak o to zapytam to stwierdza, że jakby mu nie zależało na mnie to juz dawno nie byłoby NAS.

Strasznie wymijająca odpowiedz. Równie dobrze mógłby być z Toba bo tak mu wygodnie, bo lepszy ktos niż nikt.

Koteccek pisze:A tego mi naprawdę brakuje.

Mnie też by brakowało, ja jestem mało wylewna, nie ckliwa, nie jestem przylepa, nie tulę sie ile wlezie, ale też tego potrzebuje.


Koteccek pisze:Czasem myślę, aby postawić
mu ultimatum, że albo coś się zmieni albo ja nie wytrzymam, bo cierpliwość swoje granice ma..

Jeśli po czyms takim byś dostała to na zasadzie przytule, pogłaszcze, zagadam bo se w cholere pójdzie jak tego nie zrobie

Koteccek pisze:Co Wy byście zrobili na moim miejscu?

Odeszła bym, facet ma mi zaspokajać pewne potrzeby, również te emocjonalne, ma mi dawać bliskość, poczucie, ze jestem dla niego wyjątkowa, ważna, kochana.

Koteccek pisze:Czy może dać mu czas ??

Miał dwa lata, to duzo

Koteccek pisze:Nie ukrywam, że chciałabym juz wyjśc za mąż, mieć dzieci...

A myslisz, ze po slubie bedzie czułym mezem a potem czułym i troskliwym tatusiem ??


Może on sie boi, boi się bliskości, boi się znanienia, boi odrzucenia, boi sie deklaracji ( samo gadanie o slubie nic nie znaczy)

: 01 gru 2009, 11:50
autor: lollirot
Na miejscu tego faceta nie wytrzymałabym z Tobą tygodnia. Na Twoim miejscu nie wytrzymałabym z tym facetem tygodnia.* Jesteście od siebie totalnie różni, Ty u niego nie akceptujesz tej inności, a chcecie małżeństwa, dziecka? Nie wiem, Tobie się wydaje, że co - założysz mu obrączkę na palec i on się stanie nagle czułym i troskliwym misiem? Nie, nie stanie się. Pamiętaj, że wyjdziesz za takiego faceta, jakim jest teraz. Ojcem Twojego dziecka też będzie TAKI facet, a nie Twoje widzimisię. I przemyśl to jeszcze raz, żebyście się oboje nawzajem nie zamęczyli.
Niektórzy tacy są, z czegokolwiek by to nie wynikało, że powiedzą "kocham" i nie czują potrzeby powtarzania tego, dopóki ten stan trwa ;) Grunt to znaleźć partnera, który albo jest podobny, albo po prostu akceptuje taki stan. Tobie to nie pasuje i będzie Ci wiecznie brakować "kocham", czułych smsów i tulenia. Chcesz?

*Shamanem zaleciało, nie?

: 01 gru 2009, 12:27
autor: Koteccek
Dzindzer pisze: Może on sie boi, boi się bliskości, boi się znanienia, boi odrzucenia, boi sie deklaracji ( samo gadanie o slubie nic nie znaczy)


No kiedyś mi powiedział, że boi się właśnie okazywać uczucia, bo juz parę razy "dostał w tyłek" od dziewczyn. Sam nawet przyznaje, że ma ciężki charakter. Ale moje zapewnienia, że go kocham itp powinny dać mu do zrozumienia, że nie jestem taka jak inne dziewczyny. Też sporo przeszłam, jeśli chodzi o związki. A i myślę poważnie o życiu, nie mam fiu bździu w głowie. Ale to widocznie za mało, aby zrozumiał, że rani mnie to jego obojętne zachowanie.

[ Dodano: 2009-12-01, 12:35 ]
lollirot pisze: Grunt to znaleźć partnera, który albo jest podobny, albo po prostu akceptuje taki stan. Tobie to nie pasuje i będzie Ci wiecznie brakować "kocham", czułych smsów i tulenia. Chcesz?


Nie chcę. Na początku związku było podobnie, ale akceptowałam taki stan. Dopiero później zaczęło mnie to boleć, że nie jest tak jak powinno być, zaczęło mi czegoś brakować- tej bliskości i czułości, jak powinno być w każdym związku.

: 01 gru 2009, 12:45
autor: Dzindzer
Wiekszośc osób zebrała juz pare kopów. U niego to sie zaczęło w dzieciństwie, brak matczynej miłości, ciepła i bewności, ze jest z nim ( skoro piszesz, ze nie zaznał takiej miłosci jak Ty. Mniemam więc że głównie o matke chodziło, takich rzeczy bardziej od matek się oczekuje, jego ojciec tez pewnie był nieczuły). Jeśli ktos w sroduk jest przekonany, ze oberwie, to dla niego tylko kwestia czasu kiedy to sie stanie. Nie wiem czy masz szanse to zmienić.
Zostawiając go utwierdzisz go w przekonaniu, że zawsze tak będzie. Nie zostawiając poswięcasz siebie. On nie zrozumie, że to nie było na zasadzie wiedziałem, wszystkie mnie zostawiają, nie zrozumie, że sam do tego doprowadził takim a nie innym zachowaniem.
Słyszałam, ze jak ktoś w cos święcie wierzy to podswiadomie dazy do tego, taka samospełniajaca sie przepowiednia

Koteccek pisze:jak powinno być w każdym związku.



A jak powinno być ??

: 01 gru 2009, 13:11
autor: Imperator
Pomóc drugiej osobie można jedynie wtedy, kiedy ta osoba tego naprawdę chce. Bo kiedy nie chce, to właśnie działa taka samospełniająca się przepowiednia. I tak podświadomie, choćby świadomie się starać wychodzi źle...

Znam doskonale temat z autopsji. Doktorat nawet z tego napisałem. :>
Kotecek - jak masz jakieś pytania, to napisz do mnie priv. :) <piwko>

: 01 gru 2009, 13:27
autor: pani_minister
Kotecek - a jak ma się do tego wszystkiego Twój podpis:
"Tam, gdzie jest miłość, nie ma narzucania drugiej osobie swojej woli"?

Przecież właśnie chcesz to zrobić. Narzucić swoją, bo "tak powinno być", bo "to normalne", bo "każdy związek tak powinien wyglądać".
Tak często związki wyglądają. Tak nie muszą wyglądać. Zwłaszcza, jeśli dla jednego z partnerów podobne zachowania z różnych powodów są nienaturalne i niekomfortowe. A już w ogóle stają się niekomfortowe, kiedy podobno kochająca i podobno akceptująca kobieta po dwóch latach zmienia zdanie i stwierdza, że jednak jej postawa partnera nie pasuje.

Na początku związku było podobnie, ale akceptowałam taki stan. Dopiero później zaczęło mnie to boleć


Popatrz z drugiej strony: "Pokochała mnie, związała się ze mną, wybrała mnie takiego jaki byłem i zaakceptowała. Nie zmieniłem się. Teraz ona chce, abym był innym człowiekiem". Równie uprawnione byłoby żądanie Twojego chłopaka abyś Ty zmieniła się dla niego. Bo jemu nie pasuje Twoje nastawienie i wolałby, żebyś była inna. Zresztą wydaje się być na dobrej drodze:

Rzadko kiedy słyszę "kocham cię", "tęsknię", "brakuje mi ciebie" itp. itd. i przez to ja zaczęłam postępować tak samo.

Dlaczego? Jeśli dla Ciebie mówienie, że kochasz, przytulanie i kontakt są ważne - nie powinnaś z nich rezygnować. Co innego jednak samemu przytulać i mówić, że kochasz, a co innego wymagać wzajemności, po każdej deklaracji oczekiwać kontr-deklaracji, po każdym przytuleniu spłacenia tego długu emocjonalnego pięcioma kolejnymi uściskami. Jeśli kochasz - to dajesz od siebie, nie czekając na rozliczenie w podobnej walucie. W innym przypadku to tylko wymiana handlowa.

A, o dziwo, ludzie kochani bezwarunkowo, bez stawianych wymagań i żądań, bardzo ładnie otworzyć się potrafią :)

: 01 gru 2009, 13:51
autor: Dzindzer
pani_minister pisze:A, o dziwo, ludzie kochani bezwarunkowo, bez stawianych wymagań i żądań, bardzo ładnie
otworzyć się potrafią :)

Potrafią. Tylko tak można mnie otworzyć. Kiedyś byle tandetnym kluczem wyznań mnie można było otwierać, zbyt wielu mogło wejść. Teraz otwieram się tylko pod wpływem miłości która akceptuje, szanuje i nie oczekuje ode mnie niczego.
Cholernie trudno znaleźć kogos kto tak kocha, trudno znaleźć kogos kto byłby tak skonstruowany by można było by go tak kochać, kto ma takie cechy które w najgorszym wypadku da sie akceptować.


Ze związku podszytego niespełnionymi oczekiwaniami lekami zarówno tymi wypowiedzianymi jak i skrywanymi, niecierpliwościa i brakiem akceptacji nie wyniknie nic dobrego, będziecie sie ranić

: 01 gru 2009, 14:07
autor: Koteccek
Dzindzer pisze: Ze związku podszytego niespełnionymi oczekiwaniami lekami zarówno tymi wypowiedzianymi jak i skrywanymi, niecierpliwościa i brakiem akceptacji nie wyniknie nic dobrego, będziecie sie ranić


Ale skoro wciąż z nim jestem to o czyms świadczy. Widocznie nie poddaję się jeszcze albo nie chcę się poddać, choć bywają juz chwile zwątpienia. To co ja mam robić...wciąż czekam. Albo łudzę się, że będzie lepiej...bo może bedzie a może i nie.

[ Dodano: 2009-12-01, 14:14 ]
pani minister pisze: Dlaczego? Jeśli dla Ciebie mówienie, że kochasz, przytulanie i kontakt są ważne - nie powinnaś z nich rezygnować. Co innego jednak samemu przytulać i mówić, że kochasz, a co innego wymagać wzajemności, po każdej deklaracji oczekiwać kontr-deklaracji, po każdym przytuleniu spłacenia tego długu emocjonalnego pięcioma kolejnymi uściskami. Jeśli kochasz - to dajesz od siebie, nie czekając na rozliczenie w podobnej walucie. W innym przypadku to tylko wymiana handlowa.


Ja okazuję mu uczucia, co prawda nie tak często jak dawniej, bo jak powiem, że "kocham" a nie ma na to odzewu to tak jakbym mówiła do ściany <zalamka>. Fakt- jak ja pierwsza się przytulę to jest to czasami odwzajemniane z nawiązką... Wtedy ten moment mógłby trwać wiecznie jak dla mnie. Ale później czar pryska.

: 01 gru 2009, 14:32
autor: Dzindzer
Koteccek pisze:Ale skoro wciąż z nim jestem to o czyms świadczy

Mówisz dokładnie jak on
Koteccek pisze:jakby mu nie zależało na mnie to juz dawno nie byłoby NAS


Koteccek pisze:Widocznie nie poddaję się jeszcze albo nie chcę się poddać, choć bywają juz chwile zwątpienia

To nie świadczy o miłości, nie świadczy o tym, że pasujecie do siebie, to nawet nie koniecznie musi swiadczyć o lojalności

: 01 gru 2009, 14:45
autor: Koteccek
Dzindzer pisze: To nie świadczy o miłości, nie świadczy o tym, że pasujecie do siebie, to nawet nie koniecznie musi swiadczyć o lojalności


A o czym to świadczy ??

[ Dodano: 2009-12-01, 14:50 ]
Dzindzer pisze: On nie zrozumie, że to nie było na zasadzie wiedziałem, wszystkie mnie zostawiają, nie zrozumie, że sam do tego doprowadził takim a nie innym zachowaniem.


Ale on własnie wie, że poprzednie partnerki zostawiały go przez to, że zachowywał się tak a nie inaczej. A mimo to wciąż jest tak samo.

: 01 gru 2009, 14:52
autor: Dzindzer
A o czym to świadczy ??


O przywiązaniu i przyzwyczajeniu. Często o czyms jeszcze, a to Ty powinnaś wiedzieć o czym jeszcze, bo To Twoje przywiązanie i cos jeszcze.

Zastanawia mnie czy bardziej kochasz czy moze bardziej chcesz kochać chłopca którego każdy porzucał, któremu uczuć nie dali nawet rodzice

Koteccek pisze:A mimo to wciąż jest tak samo.

Więc czemu myslisz, ze tobie w jakis magiczny sposób uda się go zmienić.

: 01 gru 2009, 14:56
autor: Koteccek
Czasem nawet sam się zastanawia, że tak długo z nim wytrzymuję...

: 01 gru 2009, 14:57
autor: pracocholik
Postaram się nie rozwlec za bardzo ;)
Pierwszą więc sprawą którą chciałbym poruszyć jest przypisywanie winy za brak chęci do okazywaniu uczuć temu co się wyniosło z domu. O ile wzorce z dzieciństwa mogą mieć wpływ na zachowanie dorosłego człowieka w zakresie okazywania uczuć, to z całą pewnością nie muszą. Na jakiej podstawie tak twierdzę? Z autopsji - nie żebym wychowywał się w rodzinie niepełnej, czy z marginesu - wręcz przeciwnie. Co nie zmienia jednak faktu, że nigdy nie odczułem by ktoś w domu okazywał mi pozytywne uczucia... Jaki czuje związek między tym a swoim dzisiejszym zachowaniem? Z tego co wyniosłem z domu bardziej moim zdaniem wynikają moje problemy z nawiązaniem komunikacji z obcymi ludźmi (komunikacji w sferze prywatnej, nie chodzi o załatwianie jakichkolwiek "spraw urzędowych" na szczęście). Z okazywaniem uczuć (pozytywnych, jak i negatywnych) problemów nie mam. Dlaczego? Bo nie chcę mieć, bo nigdy w życiu nie chciałbym skrzywdzić nikogo traktując go tak, jak sam byłem traktowany. Nie jest łatwo się tego nauczyć. Ale można - trzeba tylko chcieć.
Druga rzecz, na którą zwróciłem uwagę to pewien "drobny szczegół". Piszesz Koteccek, że jeśli nawet powiesz że go kochasz, w odpowiedzi usłyszysz "ja ciebie też" w najlepszym razie. Jeśli wszystko to co napisałaś tak wygląda w rzeczywistości, to ja zdecydowanie inaczej odbierałbym taką odpowiedź u kogoś kto ma problem z wyrażaniem uczuć. Może to kwestia własnych doświadczeń, ale dla mnie taka odpowiedź byłaby bardzo jasnym sygnałem tego co ten ktoś naprawdę czuje.
Tak poza tym - zgadzam się z tym co napisała Pani Minister.

: 01 gru 2009, 15:01
autor: Dzindzer
Pomyśl o waszym wspólnym zyciu, o zyciu kobiety która potrzebuje czułości, zapewnień, wyznań plynących z serca i facecie chłodnym, nie dajacym tego, czasami dajacym tylko dlatego, że ktos tego łaknie, pod przymusem własnym i pragnień swojej kobiety. Faceta przepełnionego strachem, że przez to jaki jest odejdziesz, faeta który wie, ze odejdziesz, faceta która ta wiedza zamyka na czułość, kaze chronić sie przed zranieniem. Kobiety czekającej na czułość, czującej coraz większy zal, tracacej nadzieję, niespełnionej. Myslisz, ze Wasza przyszłość taka nie będzie ??

To sie rozpadnie, tylko, że wyjdziecie z tego poranieni, zmeczeni, każde z was z jakimiś rysami na psychice.


Coraz bardziej się rozmijacie w potrzebach, oczekiwaniach

: 01 gru 2009, 15:07
autor: pani_minister
Koteccek pisze:Ja okazuję mu uczucia, co prawda nie tak często jak dawniej, bo jak powiem, że "kocham" a nie ma na to odzewu to tak jakbym mówiła do ściany

A kochasz?
Ja jak kocham, to mnie rozpiera i obdarzam tą miłością niezależnie od odzewu. Przecież to świetne uczucie jest, nic tylko się dzielić ze światem, o osobie kochanej nawet nie wspominając. A Ty kochasz - ale okazujesz licząc na docenienie tego okazywania. A kiedy nie zostajesz wynagrodzona monetą wzajemności wycofujesz się, bo czujesz, ze tracisz na tej wymianie. Dlatego pisałam o aspekcie handlowym.

Koteccek pisze:Fakt- jak ja pierwsza się przytulę to jest to czasami odwzajemniane z nawiązką... Wtedy ten moment mógłby trwać wiecznie jak dla mnie. Ale później czar pryska.

...i zaczyna skrzeczeć codzienność z jej awanturami. A Ty dziwisz się, że on zachowuje się w sposób wymuszony? Jak ma z radością przyjąć Twoje przytulenie, jeśli wie, że zostanie z niego rozliczony, że powinien odwzajemnić się tym samym wcześniej czy później? To całą radość z kontaktu odebrać może, jakąkolwiek spontaniczność i przyjemność. Równie dobrze mogłabyś stanąć nad nim i zażądać "a teraz przytulaj". To naprawdę podobna sytuacja w swej komfortowości.


Jeśli chcesz nauczyć faceta ZEWNĘTRZNYCH odruchów: wysyłania czułych słówek, całowania w czółko, mówienia "kocham Cię" przy śniadaniu - może Ci się udać w taki sposób, w jaki teraz działasz. Prośbą, groźbą, awanturą, emocjonalnym szantażem.

Jeśli chcesz faceta nauczyć prawdziwej czułości - śmiem twierdzić, że tylko okazując taką, bezwarunkowo i bez oczekiwań, może Ci się udać.

: 01 gru 2009, 15:12
autor: Ted Bundy
taki jest świat, że jeden chce kupić taniej, a drugi - sprzedać drożej. Nie ma o co kruszyć kopii 8)

: 01 gru 2009, 15:13
autor: pracocholik
Oj Ted... Tyle że w świecie rynek wymusi by spotkali się gdzieś pomiędzy [:D]

: 01 gru 2009, 15:37
autor: pani_minister
Ted, rozwiń te swoje bon moty do dwóch akapitów przynajmniej, co? :>

: 01 gru 2009, 15:38
autor: Koteccek
pracocholik pisze: Z okazywaniem uczuć (pozytywnych, jak i negatywnych) problemów nie mam. Dlaczego? Bo nie chcę mieć, bo nigdy w życiu nie chciałbym skrzywdzić nikogo traktując go tak, jak sam byłem traktowany. Nie jest łatwo się tego nauczyć. Ale można - trzeba tylko chcieć.


No i właśnie tutaj jest pies pogrzebany, bo kiedyś G. stwierdził, że jak założy własną rodzinę to nigdy nie pozwoli na to, aby jego dzieci miały takie dzieciństwo jakie on miał- bez miłości rodzicielskiej itp. A jeśli chodzi o małżeństwo, małżonkę to stwierdził podobnie- że jego żona będzie miała z nim lepsze życie niż jego mama z ojcem, a bynajmniej się o to postara. Zresztą kiedyś od kogoś (nie pamiętam od kogo) usłyszałam, że człowiek będzie się starał nie popełniać takich błędów, jakie popełniali jego rodzice...

: 01 gru 2009, 15:52
autor: pracocholik
Koteccek pisze:No i właśnie tutaj jest pies pogrzebany, bo kiedyś G. stwierdził, że jak założy własną rodzinę to nigdy nie pozwoli na to, aby jego dzieci miały takie dzieciństwo jakie on miał- bez miłości rodzicielskiej itp. A jeśli chodzi o małżeństwo, małżonkę to stwierdził podobnie- że jego żona będzie miała z nim lepsze życie niż jego mama z ojcem, a bynajmniej się o to postara.

Nie wiem, czy mam 100% racji. Wydaje mi się jednak, że pomimo najlepszych chęci nie ułatwiasz mu tego. Całkowicie zgadzam się z tym co pisała Pani Minister odnośnie tego jakim swoim zachowaniem co możesz osiągnąć. U mnie wyszło to ode mnie. U Was może wyjść od Ciebie.

Koteccek pisze:Zresztą kiedyś od kogoś (nie pamiętam od kogo) usłyszałam, że człowiek będzie się starał nie popełniać takich błędów, jakie popełniali jego rodzice...

Rzeczywistość jest brutalna. W większości przypadków niestety "uczeń przerasta mistrza". Moim zdaniem powinnaś, jeśli tylko jesteś jeszcze w stanie znaleźć w sobie na to determinację spróbować okazywać swoje uczucia bezinteresownie. Jeśli po (dłuższym raczej, niż krótszym) pewnym okresie czasu nie przyniesie to pozytywnych skutków, albo nie znajdziesz siły by to zrobić, powinnaś to skończyć. Ale skończyć z klasą. Nie prowadzić grę, nie szantażować - skończyć. Dzięki temu jest cień nadziei, że ktoś inny będzie miał z Twojego zimnego i nieczułego faceta "pożytek" w przyszłości. A Ty choć nie będzie Ci łatwo będziesz mogła zbudować taki związek, gdzie nie będzie Ci brakować niczego.
Przy okazji - nie uważam wcale byś oczekiwała za wiele... Może dlatego że sam mam podobne oczekiwania? A może i większe.

: 01 gru 2009, 15:52
autor: Koteccek
pani_minister pisze:
Koteccek pisze:Ja okazuję mu uczucia, co prawda nie tak często jak dawniej, bo jak powiem, że "kocham" a nie ma na to odzewu to tak jakbym mówiła do ściany

A kochasz?
Ja jak kocham, to mnie rozpiera i obdarzam tą miłością niezależnie od odzewu. Przecież to świetne uczucie jest, nic tylko się dzielić ze światem, o osobie kochanej nawet nie wspominając. A Ty kochasz - ale okazujesz licząc na docenienie tego okazywania. A kiedy nie zostajesz wynagrodzona monetą wzajemności wycofujesz się, bo czujesz, ze tracisz na tej wymianie. Dlatego pisałam o aspekcie handlowym.


Oczywiście, że tak. Ale zauwazyłam po sobie, że jak i ja przestałam uczucia okazywać, bynajmniej nie tak często jak dawniej to coś się we mnie zmieniło. Tez zrobiłam się oschła, momentami obojętna. I rzeczywiście prawdą jest, że jak ja robię pierwszy krok, to aż energia mnie rozpiera, mogłabym wtedy "góry przenosić", wtedy jestem szczęśliwa, że mam kogoś komu mogę wyznać, że kocham, kogo mogę przytulić, za kim moge tęsknić... Ale też bardzo mi tego brakuje u niego...

pani_minister pisze: obdarzam tą miłością niezależnie od odzewu.


Ale pewnie wcześniej czy później ten "odzew" jest, że on ten pierwszy krok zrobi. A mój jak chce czułe słówko powiedzieć, to tak jakby się czegoś bał, widać, że nie jest pewien czy zrobić to czy nie. Nie wiem czym może to być spowodowane. To też wygląda tak jakby "chciał a boi się" lub coś w tym stylu.

[ Dodano: 2009-12-01, 16:01 ]
pracocholik pisze: U mnie wyszło to ode mnie. U Was może wyjść od Ciebie.


Ale czy coś się po tym zmieniło ??
Ja widocznie boję się tego, że jak zacznę mu pierwsza jak najczęściej te uczucia okazywać, to on pomyśli, że może robić co chce, zachowywać się jak chce, a ja i tak z nim bedę, i tak bedę wciąż go kochać. Właśnie tego też się boję. Już raz tak robiłam i potem zostało to tak jakby wykorzystane przeciwko mnie. Ale z drugiej strony zawsze może zmienić się też na lepsze...

[ Dodano: 2009-12-01, 16:10 ]
Dzindzer pisze:Więc czemu myslisz, ze tobie w jakis magiczny sposób uda się go zmienić.


Bo bardzo mi na nim zależy i mam nadzieję, że kiedyś może (choć nie musi) to nastąpi.

[ Dodano: 2009-12-01, 16:18 ]
Dzindzer pisze: Zastanawia mnie czy bardziej kochasz czy moze bardziej chcesz kochać chłopca którego każdy porzucał, któremu uczuć nie dali nawet rodzice


Bardziej kocham. Takiego go pokochałam, a dopiero później zaczęło mi jego zachowanie nie odpowiadać. I tu sama sobie się dziwię, że dopiero po jakimś czasie zaczęło się ze mną tak dziać.

: 01 gru 2009, 17:23
autor: ksiezycowka
Ja to widzę tak:

1) Ty zachowujesz się jak rozkapryszona dziewczynka.
2) On taki jest i NIGDY tego nie zmienisz. Taki typ.
3) Nie masz prawa wymagać tej zmiany, zwłaszcza po takim czasie.
4) Rozwiązaniem jest albo to zaakceptować albo zakończyć.

Bardzo często bywają pary niemal idealne, a po latach po prostu dążące w dwóch zupełnie innych kierunkach. Nie znaczy to, że się nie kochali czy nie kochają. Po prostu zaczynają się rozmijać. I najczęściej tak bywa przy dwóch zupełnie różnych osobowościach jak tu. Takie związki są ciekawsze, ale i trudniejsze.
Znam, z autopsji aż za dobrze temat i z perspektywy czasu cieszę się, że tamto się skończyło.
Btw. sama jestem osobą, która wielbi czułości więc rozumiem Cię. ;)

: 01 gru 2009, 17:29
autor: Dzindzer
księżycówka pisze:Takie związki są ciekawsze, ale i trudniejsze.

I często nie na całe życie. Bo rozmijanie sie pogłebia i albo ludzie mijaja sie totalnie, albo zaczynaja robić coś wbrew sobie. Bywa. Warto zakończyć w porę by miec dobre wspomnienia i dobry kontakt po rozstaniu oraz szacunek do siebie


Btw. sama jestem osobą, która wielbi czułości więc rozumiem Cię. ;)

Ja też lubie czułości więc ja roumiem. Nie znosze niczego pod presja, zamykam się wtedy więc i jego rozumiem

: 01 gru 2009, 18:19
autor: Koteccek
księżycówka pisze:On taki jest i NIGDY tego nie zmienisz. Taki typ.


Tym samym nigdy się nie dowiem co tak naprawdę do mnie czuje skoro nie chce mi tego okazać...

: 01 gru 2009, 18:27
autor: ksiezycowka
On Ci okazuje uczucia na swój sposób.
Jakbyś czuła, że mu nie zależy to byś z nim ponad 2 lata nie była więc nie przesadzaj.
Nie tylko czułościami ludzie sobie miłość okazują czy troskę.

Jeśli nie czujesz się kochana to ten związek jest mniej trwały niż domek z kart :]

: 01 gru 2009, 18:31
autor: Dzindzer
Jeśli nie czujesz się kochana to ten związek jest mniej trwały niż domek z kart
:]

Coś w tym jest. Związek który ma z założenia byc oparty na uczuciach jest nic nie wart kiedy jedna ze stron uczuc w nim nie czuje.
Co innego jesli z góry wiadomo, ze to nie związek miłosny, ten może być trwały i bez miłosnych uniesień

I tak jak pisze Księzycówka, uczucia można pokazac równiez inaczej niz tuląc i mówiąc kocham

: 01 gru 2009, 20:32
autor: Nemezis
A ja wcale nie potrzebuję często słyszeć od faceta, ze kocha, tęskni. Nie musi być nawet przylepny (no chyba, że seksu chce).
Wolę skurczybyka, do którego to ja muszę się trochę połasić.

Słowa to TYLKO słowa. Ponad trzy miesiące temu:
on: "ja nie wiem, co tak naprawdę do ciebie czuję"
ja: "wczoraj jeszcze mnie kochałeś... dwa razy przez telefon, raz na żywo"

Wolę widzieć, że mężczyźnie zależy, patrzeć jak się stara dla mnie. Jestem uczulona na często-kochających. No chyba, że oprócz gadania GOŁYM OKIEM widać co facet czuje. Jak dla mnie ma on DZIAŁAĆ - to mi więcej o nim powie niż jakieś tam słowa.

Koteccek, im bardziej zaczniesz doceniać wszelkie jego starania, tym chętniej będzie Ci okazywał uczucia też w ten inny sposób :)

Imperator pisze:Doktorat nawet z tego napisałem. :>

ke? jesteś doktorkiem? :D

: 01 gru 2009, 21:11
autor: Ted Bundy
Dzindzer pisze:I tak jak pisze Księzycówka, uczucia można pokazac równiez inaczej niz tuląc i mówiąc kocham


można, przelewem na konto, np <diabel>

Ja tam wolę słyszeć, że ktoś kocha i tęskni, że pisze do mnie wiadomości i dzwoni, z tą samą regularnością co na początku. Wtedy widzę, że ten ogień nie gaśnie.

: 01 gru 2009, 21:20
autor: pracocholik
Moim zdaniem każdy ma inne potrzeby - dla niektórych wystarczą pozawerbalne i "niemisiowe" działania pozwalające odczuć że jest się kochanym, inni natomiast potrzebują dodatkowo słyszeć że są kochani. I wszystko jest dobrze, jeśli partnerzy są przynajmniej w miarę podobni pod tym względem.