Odzyskanie związku
: 28 sie 2009, 18:58
Witam!
Wiem, że to kolejny temat z gatunku facet to idiota i wszystko rozwalił. Wiem ,że nie mam co liczyć na ciepłe słowa. Jednak wiem także ,że ten związek był bardzo dobry. Byliśmy ze sobą 3 lata. Niestety ostatnie parę miesięcy zachorowałem na "jaki jestem zajebisty" i zacząłem zachowywać się jak pajac. Strasznie się tego wstydzę i żałuję. Co prawda to nic nie zmieni jednak liczę że doradzicie mi coś mądrego. Przez te kilka miesięcy wszystko zrzucałem na swoją Kobietę. Wyrzucałem najdrobniejsze brednie. Że niszczy mi życie, że przez nią nie dostałem się na studia że to że tamto. Posunąłem się nawet do powiedzenia jej że jest beznadziejna, głupia i gówniażowata... Nie wiem co się stało ze mną... Nie mam pojęcia naprawdę. Wszyscy mi mówili że jestem zły a ja tego nie chciałem widzieć. Przestałem o nią dbać, interesować się czy szanować. Może dlatego że pierwszy raz chciałem czegoś na zawsze i nie umiałem z tym żyć. Może byłem zbyt pewny siebie i tego związku. Po 3 latach chciała się spotkać w dzień naszej rocznicy ja jednak o niej zapomniałem. Wcześniej nawet miesiące liczyłem. Po tym ona wyjechała do szczecina... Wtedy napisałem jej brzydkiego sms'a że mnie rani że nie wiedziałem że taka jest. Że leci na kase itd
... To straszne bzdury są ale nie wiem co mnie skłoniło. Wtedy też napisałem jej że jest już sama, bezemnie... Potem ona mi to napisała. Przepraszałem następnego dnia ale już było to powiedziane... Nie powiedziała mi kiedy wraca. Jednak delikatnie to wymusiłem i spotkanie także... Powiedziała że chce przerwy. Że muszę się zmienić. Że jak ktoś kocha to ludzie wracają do siebie po latach. Że nie chce mnie takiego jaki jestem i nei ma siły już tego znosić. Proponowała spotkania, przyjaźń nawet sex jak będzie z kimś innym jednak ja się na to nie zgodziłem. Chciałem tylko związku. Potem było kilka spotkań jeszcze. Zawsze błagałem, prosiłem, nie umiałem zachować się jak kolega. Powiedziała mi na ostatnim spotkaniu że już nigdy nie wróci, że nie ma siły się teraz ze mną męczyć. I powiedziała że nic nie czuje. Zrobiła to w dziwny wyrachowany dla siebie sposób. Jest osobą bardzo wylewną a nie okazała żadnych uczuć. Wcześniej próbowała mówić że coś może do kogoś czuje ( nienawidze tej osoby ) podczas rozmowy powiedziała też że wyjeżdża na wakacje we wrześniu a nic innego o tym co teraz robi czy planuje. Wiedziała że strasznie mnie to zaboli. Jednak mimo to wszystko nie wyrzuciła mi nic a nic. Żadnej obrazy nic. Nie umiałem uszanować przerwy i ciągle ją dręczyłem, zrywałem kontakt i znowu... Wiem ,że to żałosne. Teraz nie mamy kontaktu. Postanowiłem uszanować to czego chce. Dziś mija 7 dzień po rozstaniu a 33 przerwy. Wiem że muszę czekać, żeby móc próbować znowu. Nic jej nie zarzucam bo dzięki temu zmieniłem się i znowu jestem wartościowym człowiekiem jakim byłem wcześniej. Nie wiem czy napisać do niej ( będę needy a to źle. Z drugiej strony już byłem i przepraszałem za wszystko ). Chce mieć tylko z nią kontakt nic więcej. Nie wymagam od niej i nie mam warunków. Chce tylko dalej być przy niej. Mogę być przyjacielem, kolegą to nie istotne. Jak mam odzyskiwać ten kontakt ? Ile czekać ? Czekać na jej ruch ? Może napisać po jakimś czasie zwykłe " uśmiechnij się " czy zaproponować spotkanie... Nie wiem... Doradźcie coś proszę
Wiem, że to kolejny temat z gatunku facet to idiota i wszystko rozwalił. Wiem ,że nie mam co liczyć na ciepłe słowa. Jednak wiem także ,że ten związek był bardzo dobry. Byliśmy ze sobą 3 lata. Niestety ostatnie parę miesięcy zachorowałem na "jaki jestem zajebisty" i zacząłem zachowywać się jak pajac. Strasznie się tego wstydzę i żałuję. Co prawda to nic nie zmieni jednak liczę że doradzicie mi coś mądrego. Przez te kilka miesięcy wszystko zrzucałem na swoją Kobietę. Wyrzucałem najdrobniejsze brednie. Że niszczy mi życie, że przez nią nie dostałem się na studia że to że tamto. Posunąłem się nawet do powiedzenia jej że jest beznadziejna, głupia i gówniażowata... Nie wiem co się stało ze mną... Nie mam pojęcia naprawdę. Wszyscy mi mówili że jestem zły a ja tego nie chciałem widzieć. Przestałem o nią dbać, interesować się czy szanować. Może dlatego że pierwszy raz chciałem czegoś na zawsze i nie umiałem z tym żyć. Może byłem zbyt pewny siebie i tego związku. Po 3 latach chciała się spotkać w dzień naszej rocznicy ja jednak o niej zapomniałem. Wcześniej nawet miesiące liczyłem. Po tym ona wyjechała do szczecina... Wtedy napisałem jej brzydkiego sms'a że mnie rani że nie wiedziałem że taka jest. Że leci na kase itd