randka we czworo
: 13 sie 2009, 00:47
hej hej, chcialem o cos zapytac, bo spotkalem sie z dosc dwuznaczna sytuacje
na imprezie poznalem dziewczyne, pogadalismy ze soba pol godziny, bo musiala isc do domu. Ale ze wydawala sie bardzo sympatyczna, wzialem od niej numer telefonu i sprobowalem sie umowic.
No i sie umowilismy, zaprosilem ja na piwo. Ale doslownie po pieciu minutach przyszly jej dwie kolezanki (ktorych ja wczesniej nigdy nie widzialem) i reszte wieczoru spedzilismy we czworke. Bylo bardzo sympatycznie, wprost niezwykle sympatycznie tak bardzo kolezensko -- jakbysmy sie wszyscy znali od pewnego czasu -- ale wiadomo, ze nie do konca o to mi chodzilo. A ze tamta dziewczyna teraz juz naprawde mi sie bardzo podoba, no to mam zagwozdke.
Bo teraz tak: Te kolezanki nie pojawily sie tam przypadkowo. Najwyrazniej ona po prostu umowila sie i ze mna i z nimi w tym samym miejscu o tej samej godzinie. Tzn. to nie tak ze przyszly z odsiecza, bo randka sie nie kleila, one pojawily sie doslownie po pieciu minutach.
I teraz zastanawiam sie, o co chodzi? Dziewczyna nie chciala sie ze mna w gruncie rzeczy "umawiac", ale nie miala nic przeciwko nawiazaniu znajomsci na gruncie tow.-kolezenskim, i postanowila w ten sposob wybrnac z sytuacji? Czy moze nie powinienem tego rozumiec w ten sposob?
I teraz, czy powinienem sie probowac z nia umowic raz jeszcze i podkreslic, ze tym razem wolalbym tylko we dwoje ? czy dac sobie spokoj i ewen. czekac tylko na jej ruch?? nie chce wyjsc na natreta, w sumie jesli ona tylko sie chce "przyjaznic", no to trudno, zawsze jedna ciekawa znajomosc wiecej...
jak myslicie? dzieki za porade
(ja mam 24 ona 25)
na imprezie poznalem dziewczyne, pogadalismy ze soba pol godziny, bo musiala isc do domu. Ale ze wydawala sie bardzo sympatyczna, wzialem od niej numer telefonu i sprobowalem sie umowic.
No i sie umowilismy, zaprosilem ja na piwo. Ale doslownie po pieciu minutach przyszly jej dwie kolezanki (ktorych ja wczesniej nigdy nie widzialem) i reszte wieczoru spedzilismy we czworke. Bylo bardzo sympatycznie, wprost niezwykle sympatycznie tak bardzo kolezensko -- jakbysmy sie wszyscy znali od pewnego czasu -- ale wiadomo, ze nie do konca o to mi chodzilo. A ze tamta dziewczyna teraz juz naprawde mi sie bardzo podoba, no to mam zagwozdke.
Bo teraz tak: Te kolezanki nie pojawily sie tam przypadkowo. Najwyrazniej ona po prostu umowila sie i ze mna i z nimi w tym samym miejscu o tej samej godzinie. Tzn. to nie tak ze przyszly z odsiecza, bo randka sie nie kleila, one pojawily sie doslownie po pieciu minutach.
I teraz zastanawiam sie, o co chodzi? Dziewczyna nie chciala sie ze mna w gruncie rzeczy "umawiac", ale nie miala nic przeciwko nawiazaniu znajomsci na gruncie tow.-kolezenskim, i postanowila w ten sposob wybrnac z sytuacji? Czy moze nie powinienem tego rozumiec w ten sposob?
I teraz, czy powinienem sie probowac z nia umowic raz jeszcze i podkreslic, ze tym razem wolalbym tylko we dwoje ? czy dac sobie spokoj i ewen. czekac tylko na jej ruch?? nie chce wyjsc na natreta, w sumie jesli ona tylko sie chce "przyjaznic", no to trudno, zawsze jedna ciekawa znajomosc wiecej...
jak myslicie? dzieki za porade
(ja mam 24 ona 25)