Wrócić, ale jak?!
: 12 paź 2007, 19:56
Mam pewien problem (coś nowego, nie? ), związany z pewną dziewczyną (kolejne zaskoczenie, co? ).
Otóż cała historia zaczęła się 3 lata temu - poznaliśmy się, spodobała mi się, było ok. Zaczęliśmy się spotykać (kino, spacery itp.), prócz paru małych problemów było coraz lepiej. W miarę upływu czasu upewniałem się, że ją kocham, czułem do niej coś, czego nie czułem nigdy do innej. Pewnego dnia postanowiłem jej to powiedzieć. Ona niestety z początku nie uwierzyła, ale nie poddawałem się. Minęło trochę czasu (dalej nie wierzyła) i stała się rzecz dla nie zupełnie niespodziewana - stworzyła "sytuację do cmokania". A ja (głupi, durny, ślepy itd. itp.) zamiast zrobić co trzeba ...nie zrobiłem nic. (Do dziś dnia, za każdym razem jak pomyślę o tamtym dniu, po prostu gotuje się we mnie :[) Po tamtym zdarzeniu jakoś tak wszystko ucichło, ona powiedziała, że to koniec i mieliśmy dłuższą przerwę, zupełnie bez kontaktu. Po około pół roku znowu zaczęliśmy ze sobą rozmawiać i się spotykać. Jednak to nie było już to, co wtedy. Mimo swoich starań, nie mogłem przekonać jej do siebie. I znowu coś się zepsuło, przestaliśmy gadać. I znowu po paru miesiącach, tym razem ona sama odezwała się i się spotkaliśmy. Od tamtej pory niby jest ok, ale to nic więcej jak koleżeństwo. Próbuję dać jej do zrozumienia, że jest dla mnie wszystkim, ale ona tego najwyraźniej nie widzi. (Druga sprawa, że miała nieprzyjemną sytuację z przyjacielem, którego znała już ponad 5 lat i który to nagle powiedział jej, że ją kocha, na co ona obraziła się śmiertelnie na niego.)
Nie wiem co robić, mam mętlik w głowie. Wiem, powiecie, że włażę jej w d..., ale co mogę na to poradzić? Nie widzę nikogo innego, tylko ją. Nie wyobrażam sobie w ogóle być z inną dziewczyną. Jak widzę, że ktoś do niej podchodzi, rozmawia i dotyka (nie obmacuje, nie ) to taka mnie zazdrość łapie... (Wiem, ona nie jest moją własnością i może gadać z kim chce, ale to uczucie jest niezależne od mojej woli.).
Dodam jeszcze tylko, że o w/w "sytuacji do cmokania" nie zamieniłem z nią ani słowa do tego czasu, ani ja nie poruszam tego tematu, ani ona. Nie chcę zepsuć tego co jest, po tym zdarzeniu z jej przyjacielem.
Może ktoś mi jakoś rozjaśni sytuację, co mniej-więcej mogę spróbować zrobić, żebyśmy byli razem... Bo sam już nie mogę o tym jasno myśleć Spotykam się z nią, wyciągam na spacery, do kina itp., ale nie mogę się do niej zbliżyć...
Otóż cała historia zaczęła się 3 lata temu - poznaliśmy się, spodobała mi się, było ok. Zaczęliśmy się spotykać (kino, spacery itp.), prócz paru małych problemów było coraz lepiej. W miarę upływu czasu upewniałem się, że ją kocham, czułem do niej coś, czego nie czułem nigdy do innej. Pewnego dnia postanowiłem jej to powiedzieć. Ona niestety z początku nie uwierzyła, ale nie poddawałem się. Minęło trochę czasu (dalej nie wierzyła) i stała się rzecz dla nie zupełnie niespodziewana - stworzyła "sytuację do cmokania". A ja (głupi, durny, ślepy itd. itp.) zamiast zrobić co trzeba ...nie zrobiłem nic. (Do dziś dnia, za każdym razem jak pomyślę o tamtym dniu, po prostu gotuje się we mnie :[) Po tamtym zdarzeniu jakoś tak wszystko ucichło, ona powiedziała, że to koniec i mieliśmy dłuższą przerwę, zupełnie bez kontaktu. Po około pół roku znowu zaczęliśmy ze sobą rozmawiać i się spotykać. Jednak to nie było już to, co wtedy. Mimo swoich starań, nie mogłem przekonać jej do siebie. I znowu coś się zepsuło, przestaliśmy gadać. I znowu po paru miesiącach, tym razem ona sama odezwała się i się spotkaliśmy. Od tamtej pory niby jest ok, ale to nic więcej jak koleżeństwo. Próbuję dać jej do zrozumienia, że jest dla mnie wszystkim, ale ona tego najwyraźniej nie widzi. (Druga sprawa, że miała nieprzyjemną sytuację z przyjacielem, którego znała już ponad 5 lat i który to nagle powiedział jej, że ją kocha, na co ona obraziła się śmiertelnie na niego.)
Nie wiem co robić, mam mętlik w głowie. Wiem, powiecie, że włażę jej w d..., ale co mogę na to poradzić? Nie widzę nikogo innego, tylko ją. Nie wyobrażam sobie w ogóle być z inną dziewczyną. Jak widzę, że ktoś do niej podchodzi, rozmawia i dotyka (nie obmacuje, nie ) to taka mnie zazdrość łapie... (Wiem, ona nie jest moją własnością i może gadać z kim chce, ale to uczucie jest niezależne od mojej woli.).
Dodam jeszcze tylko, że o w/w "sytuacji do cmokania" nie zamieniłem z nią ani słowa do tego czasu, ani ja nie poruszam tego tematu, ani ona. Nie chcę zepsuć tego co jest, po tym zdarzeniu z jej przyjacielem.
Może ktoś mi jakoś rozjaśni sytuację, co mniej-więcej mogę spróbować zrobić, żebyśmy byli razem... Bo sam już nie mogę o tym jasno myśleć Spotykam się z nią, wyciągam na spacery, do kina itp., ale nie mogę się do niej zbliżyć...