Piekło nie życie.
: 28 wrz 2007, 13:27
Czuję nienawiść do świata i do ludzi. Nienawidzę ich wszystkich za to, że nikt nie potrafi dać mi przykładu. Jestem chyba chory. Nie wiem w co wierzyć. Wiem, że istnieje Bóg, ale nie potrafię postępować zgodnie z jego wolą. Chrystus zrezygnował z wszystkich pragnień; zaś ja tego na pewno nie potrafię. Jestem chodzącym grzechem. Zżera mnie podnieta.
Moja kobieta wróciła pełna zdrowej tęsknoty, zdrowych uczuć, pełna witalności i szczęśliwa. A ja jestem przebity tęsknotą, z nieokreślonymi uczuciami, bierny i umęcząny tym gównem. Ona jest z piekła rodem. Pojawia się i znika. Nie potrafię się nią nacieszyć, a kiedy się rozstajemy.. wczoraj miałem trudności ze spaniem. A dziś znów mnie to boli.. co mi jest? jak to leczyć? nie mogę żyć bez bólu.. ciągle potrzebuję jej obecności.
Czasami mam ochotę ją rzucić.
Czy ktoś miał podobnie? Czy ten stan umęczenia mija? Czy jest szansa, abym mógł nie brać tego tak dogłębnie? Widzicie w swojej miłości "wszystko"?
Moja kobieta wróciła pełna zdrowej tęsknoty, zdrowych uczuć, pełna witalności i szczęśliwa. A ja jestem przebity tęsknotą, z nieokreślonymi uczuciami, bierny i umęcząny tym gównem. Ona jest z piekła rodem. Pojawia się i znika. Nie potrafię się nią nacieszyć, a kiedy się rozstajemy.. wczoraj miałem trudności ze spaniem. A dziś znów mnie to boli.. co mi jest? jak to leczyć? nie mogę żyć bez bólu.. ciągle potrzebuję jej obecności.
Czasami mam ochotę ją rzucić.
Czy ktoś miał podobnie? Czy ten stan umęczenia mija? Czy jest szansa, abym mógł nie brać tego tak dogłębnie? Widzicie w swojej miłości "wszystko"?