agnieszka.com.pl • MiŁoŚć-o co w tym wszystkim chodzi?
Strona 1 z 3

MiŁoŚć-o co w tym wszystkim chodzi?

: 09 wrz 2007, 15:26
autor: MaSiA
Od jakiegoś czasu zastanawiam się jaki sens ma bycie z drugą osobą skoro taki tak ten związek kiedyś się rozpadnie :( Nie ma czegoś takiego wg mnie nie ma miłości po grób i z tego powodu chcę być sama...nie widzę sensu w byciu z drugą osobą...a jakie Wy macie na ten temat zdanie?

: 09 wrz 2007, 15:32
autor: Bash
W Twoim wieku, wydaje mi się, że można juz mówić o miłości do konca życia. Dlaczego zakładasz, że będąc z kimś, ten związek i tak sie rozpadnie ?

: 09 wrz 2007, 15:36
autor: MaSiA
Może i w moim wieku można mówić o miłości do końca życia, ale wg mnie ona nie istnieje. Albo jedna osoba się odkocha albo druga. Nic nie trwa wiecznie...

: 09 wrz 2007, 15:39
autor: anika
MaSiA pisze: jakie Wy macie na ten temat zdanie?

Owszem, może i nie ma miłosci az po grób. Zawsze nadchodiz moment w którym uczucie się kończy ewentualnie przechodzi w przyjażń połączoną z przyzywczajeniem.
Ale ogólnie warto być z drugą osobą, chociażby dla tych pięknych chwil na poczatku, nawet jesli potem jest źle. Poza tym człowiek jest stworzeniem towarzyskim. Każdy nie raz potrzebuje czułości, kogos, kto go bez słowa przytuli. Warto chociazby być dla seksu (zaraz pewnie niektórzy napiszą, że seks można uprawiać z byle kim nie wiążąc się - owszem można, ale jak dla mnie prawdziwą przyjemność niesie ze sobą seks z osobą, która traktuje nas jak partynera a nie sposób na wyżycie się). No i najwazniejsze... fajnie jest mieć na straość do kogo się odezwać (do męża, dzieci czy tez wnuków).

: 09 wrz 2007, 15:45
autor: Nepalczyk
Miłość jest wymysłem ewolucji, istniejącym w celu podtrzymania gatunku ludzkiego przy życiu.

: 09 wrz 2007, 15:45
autor: Bash
Może i w moim wieku można mówić o miłości do końca życia, ale wg mnie ona nie istnieje. Albo jedna osoba się odkocha albo druga. Nic nie trwa wiecznie...

A Twoi dziadkowie? (jesli jeszcze żyją) sytaj się babcie, dziadka czy kocha swoją drugą połówkę? Jestem pewien, ze odpowiedzą twierdząco.
anika pisze:Warto chociazby być dla seksu (zaraz pewnie niektórzy napiszą, że seks można uprawiać z byle kim nie wiążąc się - owszem można, ale jak dla mnie prawdziwą przyjemność niesie ze sobą seks z osobą, która traktuje nas jak partnera a nie sposób na wyżycie się)

To jakiś absurd jest. Jak spotkam na imprezie dziewczynę, to tez jest ona moja partnerką, czyż nie? Związek nie może opierać się TYLKO na seksie. Seks ma scalać ludzi, a nie ich wiązać pierwotnie.
anika pisze:fajnie jest mieć na straość do kogo się odezwać (do męża, dzieci czy tez wnuków).

Zawsze można się odezwac do przyjaciół z Kółka Różańcowago :-)

: 09 wrz 2007, 15:46
autor: MaSiA
Może to idiotyczne,ale nie szukałam osoby z którą będę rok czy dwa, tylko szukałam kogoś z kim będę do końca życia. Dwa razy się sparzyłam i dla mnie to wszystko już nie ma sensu. Wolę być sama niż cierpieć gdy wszystko będzie się rozpadać.

[ Dodano: 2007-09-09, 15:48 ]
Nawet już nie chcę próbować tej osoby. Boję się, że znowu zostanę sama, bo ja nigdy nie zrywałam.

: 09 wrz 2007, 15:50
autor: Bash
Będąc z kimś szukasz tej osoby "jedynej". Nie możesz pirzecież stwierdzić, że bedziesz do końca życia z pierwszym chłopakiem którego spotkałas. owszem, rozczarowania bolą, ale ile przyjamności sprawia "bycie" z kimś? Wg. mnie niewspółmierne :)
Konkluzja: szukaj a znajdziesz i nie przejmuj się niepowodzeniami :)

: 09 wrz 2007, 15:56
autor: Marissa
MaSiA pisze:Może i w moim wieku można mówić o miłości do końca życia, ale wg mnie ona nie istnieje. Albo jedna osoba się odkocha albo druga. Nic nie trwa wiecznie...

Troszkę się w tym gubisz. Jeśli nie istnieje miłość, to co się kończy? I co nie trwa wiecznie? :>

Co do miłości samej, nigdy nie kochałam, ale wierze że ona istnieje i nawet jeśli miałabym cierpieć po nieudanym związku, to warto cierpieć, bo cierpienie uświadamia to, co się straciło i co można ponownie zyskać. Już nie mówiąc, że bycie w związku może rozwijać. I nawet dla tych kilku chwil szczęścia warto szukać tej drugiej połówki, ale też mając na względzie to, że po drodze coś może pójść nie tak, i możecie się rozejść. We wszystkim trzeba znać umiar, a już szczególnie w związkach - i nie uzależniać się od partnera.

: 09 wrz 2007, 15:57
autor: Defenestracja
Nie zakochuj się w idei "miłość aż po grób" tylko w człowieku. Oszczędzisz sobie rozczarowań, jak myślę.

: 09 wrz 2007, 16:04
autor: Elspeth
Marissa pisze:bo cierpienie uświadamia to, co się straciło i co można ponownie zyskać.

poza tym takie cierpienie zmienia i uczy :] nie ma nic lepszego jeśli chodzi o naukę jak potężny kop od życia

: 09 wrz 2007, 16:08
autor: anika
To jakiś absurd jest. Jak spotkam na imprezie dziewczynę, to tez jest ona moja partnerką, czyż nie? Związek nie może opierać się TYLKO na seksie. Seks ma scalać ludzi, a nie ich wiązać pierwotnie.

Wiadomo, ze nie, ale seks w związku też jest bardzo ważny. Zwłaszcza jeśli chce sie zbudować coś trwalszego.
MaSiA pisze:tylko szukałam kogoś z kim będę do końca życia

Związek do końca życia w wieku 19 lat? Dla mnei to brzmi troszkę naiwnie. W wieku 19 lat naprawdę niewiele można jeszcze powiedzieć o prawdziwym życiu, nie wspominając już o własnych potrzebach.
MaSiA pisze: Dwa razy się sparzyłam i dla mnie to wszystko już nie ma sensu.

I jeszcze pewnie nieraz się sparzysz. Ale nie o to chodzi, żeby się z nikim nie wiązać bo kiedyś się to i tak skończy. Kazdy związek, a nawet każda napotkana osoba z która masz troszkę bliższe kontakty coś wnosza do naszego zycia. Ważne by umieć wyciągnąć odpowiednie wnioski dla samego siebie.

: 09 wrz 2007, 16:13
autor: shaman
MaSiA pisze:akie Wy macie na ten temat zdanie?

Na własne życzenie zamierzasz spieprzyć sobie życie za pomocą własnego niedorajstwa i tchórzostwa. Ale pewnie Ci przejdzie.

: 09 wrz 2007, 16:17
autor: lollirot
MaSiA, jesteś świeżo po rozstaniu, prawda? odpocznij, zdystansuj się. przejdzie Ci :)

: 09 wrz 2007, 16:24
autor: ksiezycowka
MaSiA pisze:oże to idiotyczne,ale nie szukałam osoby z którą będę rok czy dwa, tylko szukałam kogoś z kim będę do końca życia. Dwa razy się sparzyłam i dla mnie to wszystko już nie ma sensu. Wolę być sama niż cierpieć gdy wszystko będzie się rozpadać.
Czyli problemem jest twoje podejscie jedynie. Szukasz ksiecia z bajki, a takich nie ma. Wiadomo, ze ja np wiazac sie z kims, kochajac ta osobe chcialabym byc z nia do konca zycia. Jednak jesli by sie tak nie stalo to i tak tego zwiazku i uczucia bym nie zalowala. Wszystko sie moze rozleciec, trzeba sie strac zeby tak sie nie stalo, ale nie zawsze sie udaje.

[ Dodano: 2007-09-09, 16:25 ]
A samej nigdy sie prawdziwego szczescia nie osiagnie. Warto probowac.

Re: MiŁoŚć-o co w tym wszystkim chodzi?

: 09 wrz 2007, 16:54
autor: vilmon1980
MaSiA pisze:Od jakiegoś czasu zastanawiam się jaki sens ma bycie z drugą osobą skoro taki tak ten związek kiedyś się rozpadnie :( Nie ma czegoś takiego wg mnie nie ma miłości po grób i z tego powodu chcę być sama...nie widzę sensu w byciu z drugą osobą...a jakie Wy macie na ten temat zdanie?

A jaki sens jest mieć np. przyjaciół?
Nie ma trwałej miłości "aż po grób", bo miłość zmienia się z czasem.
Kwestia też jak się do tego podchodzi, bo to, że miłość w jakiejś tam formie się skończyła nie znaczy jeszcze, że dwoje ludzi przestaje czuć do siebie cokolwiek i że już nie mogą być dłużej ze sobą szczęśliwi (bo mogą). Oczywiście jeśli trafi na siebie dwoje odpowiednich ludzi.

Miałem wiele dziewczyn, pokochałem na prawde jedną, ale mnie zostawiła. Nadal ją kocham, ale możemy być tylko przyjaciółmi. Teraz jestem z inną cudowną osobą, z którą jestem również mega szczęśliwy. Da się. Gdybym się załamał to bym nie miał tak fajnie.

Jesteś jeszcze młoda i wszystko przed Tobą... nie czas na takie rozważania.

: 09 wrz 2007, 16:55
autor: PFC
Miłość jest wymysłem ewolucji, istniejącym w celu podtrzymania gatunku ludzkiego przy życiu.


Mi się raczej wydaje, że za podtrzymanie gatunku to raczej stały popęd seksualny odpowiada. <aniolek> ...Jak wobec tego wytłumaczysz np. miłość braterską :? Wynaturzenie :?

moon pisze:A samej nigdy sie prawdziwego szczescia nie osiagnie.


Zależy czym dla Ciebie jest szczęście. :)

Cóż moje zdanie jest takie, że miłośc - nawet po grób - chyba obiektywnie istnieje, lecz nie zdarza się zbyt często. ;) Nie wiem, jak autorka topicu, lecz ja osobiście uważam, że skoro tak wielu lepszym ludziom ode mnie jakoś nie udaje się ułożyć życia uczuciowego, względnie składa się ono z wielu etapów, z których każdy miał być docelowy, lecz nie był - ignorancją z mej strony byłoby oczekiwać, że mi lepiej pójdzie... A ponieważ mój świat wewnętrzny jest bardzo poukładany, wyważony i niezbyt podatny na emocje tego rodzaju, więc postawa owa nie kosztuje mnie niemal nic. :) ...Dla mnie miłość, podobnie jak wiele innych rzeczy, jest bzdurnym przypadkiem, więc nie zamierzam stawać się jego ofiarą w żadnym razie... Niemniej autorce radzę jeszcze swą decyzję przemyśleć, bo:

shaman pisze:Na własne życzenie zamierzasz spieprzyć sobie życie


Ja zaś od początku do końca wiem w co się pakuję... Tobie może się jeszcze poszczęścić, więc nie reaguj tak emocjonalnie. :) Jak już kogoś miałaś, to i tak będzie Cię do facetów ciągnąć. Wątpię czy się oprzesz temu. ;)

: 09 wrz 2007, 17:00
autor: Ted Bundy
nie wiem, czy istnieje stała, wieczna miłość. Z przykładów, które mnie otaczają, w przytłaczającej większości wyłania się obraz przeczący tej tezie. Ale widzę też otoczeniu paru tych, którym się udało. Mam nadzieję,że mnie i mej kobiecie również się uda. Mam nadzieję że wiem, jakich błędów nie popełniać.

: 09 wrz 2007, 17:06
autor: Wujo Macias
MaSiA pisze:Może to idiotyczne,ale nie szukałam osoby z którą będę rok czy dwa, tylko szukałam kogoś z kim będę do końca życia. Dwa razy się sparzyłam i dla mnie to wszystko już nie ma sensu. Wolę być sama niż cierpieć gdy wszystko będzie się rozpadać.

[ Dodano: 2007-09-09, 15:48 ]
Nawet już nie chcę próbować tej osoby. Boję się, że znowu zostanę sama, bo ja nigdy nie zrywałam.

Przeciez Ty masz 19 lat, o czym my tu w ogole mowimy? Skoncz studia, znajdz dobry job,realizuj swoje marzenia a milosc, jesli ma sie pojawic, to pojawi sie sama z siebie.

: 09 wrz 2007, 17:22
autor: MaSiA
Może i miłość przyjdzie sama z siebie. Ale chciałabym mieć obok siebie osobę, która będzie mnie rozumiała, wspierała, przytulała, z kim będę mogła od czasu do czasu gdzieś wyjść itp. Nie chciałabym się teraz po rozstaniu, które nadal mnie boli angażować się w związek. Dla mnie słowa typu:"podobasz mi się" czy "jesteś tą jedyną" są w obecnej chwili kłamstwem :(

[ Dodano: 2007-09-09, 17:25 ]
Wiele razy na tym forum spotkałam się ze stwierdzeniem "nie uzależniać się od partnera". Co to tak naprawdę znaczy? Bo jeśli ktoś jest w związku to albo angażuje się na maxa albo wcale.

: 09 wrz 2007, 17:30
autor: ksiezycowka
MaSiA pisze:Co to tak naprawdę znaczy?
Zeby sie angazowac i kochac, ale liczyc sie z tym, ze kiedys cos moze sie stac, ze sie rozstaniecie i ze trzeba bedzie umiec zyc bez niego/niej.

: 09 wrz 2007, 17:31
autor: Elspeth
To spędzaj czas z przyjaciółmi. Jak na razie prezentujesz postawę "chciałabym a boję się" i nic dziwnego. Musisz się pozbierać do kupy i tyle. Na pewno na Twoim miejscu nie zaczynałabym żadnego spotykania się z jakimś facetem w obecnej chwili. Bo możesz zranić i jego i siebie.
MaSiA pisze:słowa typu:"podobasz mi się" czy "jesteś tą jedyną" są w obecnej chwili kłamstwem

"jesteś tą jedyną" - rozumiem, bo to tekst rodem z rzewnego romansu
"podobasz mi się" - a tego już nie rozumiem, co myślisz, że taki pasztet jesteś, że facetom nie możesz się podobać? :? poza tym stwierdzenie, że komuś się podobasz nie jest zaproszeniem do bliższej znajomości, a przynajmniej nie zawsze. Mam multum znajomych facetów, którzy mi się podobają, a w życiu nie chciałabym z nimi się związać.

[ Dodano: 2007-09-09, 17:35 ]
MaSiA pisze:nie uzależniać się od partnera". Co to tak naprawdę znaczy? Bo jeśli ktoś jest w związku to albo angażuje się na maxa albo wcale.

Dla mnie oznacza to tyle, że należy mieć jakieś SWOJE życie, SWOJE zainteresowania, a nie tylko wpatrywać się w swojego partnera z uwielbieniem. Poza tym też to, że nie należy całego swojego świata budować na tej drugiej osobie.

: 09 wrz 2007, 17:54
autor: MaSiA
Będąc z moim eks popełniłam duży błąd. Mianowicie nie miałam swoich znajomych z którymi się spotykałam. Tylko z jego znajomymi się widywałam. I 2-3 tyg. po rozstaniu było mi bardzo ciężko. Nie mówię, że teraz też nie jest, ale przynajmniej teraz mam grupkę osób z którymi mogę się spotkać i powygłupiać. Znałam ich prędzej,ale dopiero niedawno nawiązałam z nimi kontakt. I oni są "tylko moi" :)

: 09 wrz 2007, 18:18
autor: pani_minister
MaSiA pisze:Od jakiegoś czasu zastanawiam się jaki sens ma bycie z drugą osobą skoro taki tak ten związek kiedyś się rozpadnie

Czy związek oceniasz tylko poprzez jego zakończenie? To nie równanie, w którym liczy się właściwie tylko wynik końcowy, prawidłowy lub nie, to proces, w którym poznajesz i kształtujesz siebie i życie swoje. Nawet, jeśli związek się kończy, zostajesz z tym wszystkim, czego w jego trakcie się nauczyłaś. Tak naprawdę nawet to wspomniane równanie można niekiedy rozwiązać różnymi metodami, bardziej lub mniej finezyjnymi i wnioski na przyszłość wysnuć. Wszystkich zaś tych momentów, gdy kochałaś / byłaś kochana, przytulałaś, dawałaś i odbierałaś czułość, czułaś wsparcie i je dawałaś naprawdę wolałabyś nie mieć nigdy w życiu i nie pamiętać obecnie? Można chronić i osłaniać własną skórę przed razami, chować się i uciekać, ale to oznacza, że nie wystawisz jej też nigdy na słońce i powiew wiosennego wiatru. Twój wybór. W spokoju w końcu nie ma nic złego.

MaSiA pisze:Boję się, że znowu zostanę sama, bo ja nigdy nie zrywałam.

Ciesz się kobieto, bo rzucanie kogoś to jedno z najparszywszych zadań świata (o ile choć trochę Ci na drugiej osobie zależy). Tym niemniej nadal nie wiem, jak jedno u Ciebie wynikło z drugiego :|

: 09 wrz 2007, 19:03
autor: neo7
Marissa pisze:Troszkę się w tym gubisz. Jeśli nie istnieje miłość, to co się kończy? I co nie trwa wiecznie?

Chemia.
Marissa pisze:to warto cierpieć, bo cierpienie uświadamia to, co się straciło i co można ponownie zyskać.

Cierpienie pojawia się na styku iluzji z rzeczywistością.
Marissa pisze:Już nie mówiąc, że bycie w związku może rozwijać.

Ale nie musi.
moon pisze:A samej nigdy sie prawdziwego szczescia nie osiagnie. Warto probowac.

Zależy co rozumiesz jako szczescie.

: 09 wrz 2007, 19:23
autor: Nola
MaSiA pisze:Od jakiegoś czasu zastanawiam się jaki sens ma bycie z drugą osobą skoro taki tak ten związek kiedyś się rozpadnie :(


co za głupi typ myślenia. gdybym tak myślała, to równie dobrze nie powinnam wychodzić z domu, bo przecież cegła może mi spaść na łeb. gdybym uciekała od angażowania się w związki tłumacząc to strachem przed mogącym nastąpić w przyszłości rozstaniem, to do końca życia byłabym samotna i zgorzkniała. sądzę jednak, że warto ryzykować <hyhy> :P
MaSiA pisze:Nie ma czegoś takiego wg mnie nie ma miłości po grób i z tego powodu chcę być sama...nie widzę sensu w byciu z drugą osobą...a jakie Wy macie na ten temat zdanie?


sądzę, że masz idealistyczne wyobrażenie miłości, szukasz jakiegoś księcia z bajki, który przychyli Ci nieba i będziecie razem na dobre i na złe. musisz zmienić postrzeganie miłości i związków, bo rzeczywistość nie dopasuję się niestety do Twoich wyobrażeń. takim myśleniem jak teraz bardzo sobie szkodzisz - chcesz być sama, bo wymarzony królewicz nie istnieje? to bądź, ale tylu fajnych(choć na pewno nie idealnych) facetów przeleci Ci koło nosa. sądzę jednak, że szybko Ci przejdzie :).
anika pisze:le ogólnie warto być z drugą osobą, chociażby dla tych pięknych chwil na poczatku, nawet jesli potem jest źle.


bo fajnie to może być tylko na początku, a potem to już tylko płacz i czarna rozpacz? <pijak> no ale jak ktoś nie chce się starać... <chory>
MaSiA pisze:Wiele razy na tym forum spotkałam się ze stwierdzeniem "nie uzależniać się od partnera". Co to tak naprawdę znaczy? Bo jeśli ktoś jest w związku to albo angażuje się na maxa albo wcale.


hmm, można się w związek angażować na maxa(co dla mnie znaczy starać się i ulepszać) i mieć do tego własne życie:pasje, ambicje i przyjaciół. jedno z drugim można z powodzeniem łączyć. dla Ciebie to angażowanie na maxa oznacza po prostu totalne uzależnienie od faceta(niekoniecznie z jego woli, a na własne życzenie), a tak nie można. ani dla Ciebie nie jest to dobre, ani dla faceta- bo się w takim związku zadusi po prostu <diabel>. wbij sobie do głowy, że facet nie może wypełniać Twojego życia po brzegi.

: 09 wrz 2007, 23:05
autor: Wujo Macias
neo7 pisze:
Marissa pisze:Troszkę się w tym gubisz. Jeśli nie istnieje miłość, to co się kończy? I co nie trwa wiecznie?

Chemia.

Wez Ty sie w jakims labolatorium zatrudnij. Ocipiec mozna od tego okreslenia...

: 09 wrz 2007, 23:15
autor: neo7
Wujo Macias pisze:neo7 napisał/a:
Marissa napisał/a:
Troszkę się w tym gubisz. Jeśli nie istnieje miłość, to co się kończy? I co nie trwa wiecznie?

Chemia.

Wez Ty sie w jakims labolatorium zatrudnij. Ocipiec mozna od tego okreslenia...

Obecnie jestem na aplikacji adwokackiej w wawie i pracuję w kancelarii prawnej. Raczej nie zamierzam zmieniać miejsca zatrudnienia.

A co do chemii miłości to sobie poczytaj w necie, jest sporo na ten temat. I co najciekawsze wszystko jest oparte na badaniach naukowych. Warto wiedzieć więcej.

: 09 wrz 2007, 23:32
autor: Wujo Macias
Alez ja nie mowie, ze czegos takiego nie ma.
Pytalem doc. Walczaka i on potwierdzil, ze takie badania byly prowadzone. Patrz:

Obrazek

Ja nie mowie,ze czegos takiego nie ma. Tyle, ze nie mozesz chemia co rusz czegos tlumaczyc.
I bardzo fajnie, ze ladnie nam napisales czym sie zajmujesz.

: 10 wrz 2007, 00:20
autor: neo7
Wujo Macias pisze:Alez ja nie mowie, ze czegos takiego nie ma.
Pytalem doc. Walczaka i on potwierdzil, ze takie badania byly prowadzone. Patrz:

Ja nie mowie,ze czegos takiego nie ma. Tyle, ze nie mozesz chemia co rusz czegos tlumaczyc.

Ależ mogę. Nie neguję wagi sfery psychicznej w budowaniu związków, ale chemia miłości jest faktem naukowym.
Wujo Macias pisze:I bardzo fajnie, ze ladnie nam napisales czym sie zajmujesz.

Proszę bardzo. Teraz juz będziesz wiedział.