Skrót: Jakiś czas temu poznałam kolesia trochę pogadaliśmy śmiechem żartem i tyle. Przez jakiś czas go w ogóle nie widziałam. Ostatnio spotkałam go w barze, tu żarcik tam żarcik aż zaproponował spotkanie. Aby lepiej się dogadać dałam mu swój numer kom. Odezwał się a jakże więc się umówiliśmy. Randka co tu dużo pisać- bardzo miło spędziłam czas. Odprowadził mnie do domu i powiedział ze się odezwie. I się następnego dnia odezwał, nie spotkaliśmy się ale następnego dnia to ja miałam się odezwać bo nie wiedziałam jak mi z czasem wolnym wyjdzie. Jak obiecałam tak też uczyniłam. Umówiliśmy się i znowu było hmmm bardzo bardzo fajnie. Odprowadził mnie i zapytał kiedy znów możemy się spotkać? więc ja ze "jutro" on niestety nie mógł potem "ze jak coś to w piątek…się zgadamy"... i co? właśnie lipa...mamy sobotę znaczy niedzielną noc a tu zero odzewu...dlaczego faceci wprost nie mogą powiedzieć ze się nie chcą więcej spotkać? zawsze cisza...najgorsze ze mi się koleś spodobał a on niedługo wraca do domu zagranice...odezwać się pierwsza? jeśli tak to kiedy?? czekać na jego ruch nie czekać? czy dać se spokój? bo w sumie jak by był zainteresowany moją osobą to by sam się odezwał...
A tak w ogóle chciałabym się przywitać!To mój pierwszy post na forum
