"nie obiecuję, że coś z tego będzie"

Zagadnienia związane ze sferą uczuciową, a także z problemami dotyczącymi tematów miłosnych oraz kontaktów emocjonalnych z płcią przeciwną.

Moderator: modTeam

Awatar użytkownika
extraho
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 103
Rejestracja: 03 maja 2007, 11:28
Skąd: :dąkS
Płeć:

"nie obiecuję, że coś z tego będzie"

Postautor: extraho » 24 maja 2007, 18:06

zakładam temat bo interesuje mnie to, czy to tylko ja jestem dziwna, czy może inni ludzie podobnie do mnie myślą... no i po to, żeby przeczytać zdanie ludzi bardziej doświadczonych :-)

mój kolega miał dziewczynę, byli ze sobą 1,5 roku /około/. nigdy nie powiedział jej, że ją kocha, ba!, wręcz odwrotnie, powiedział, że nie kocha, że mu się co prawda podoba i chce z nią być ale nie obiecuje jej, ze coś z tego będzie.
kolega raczej porządny, ma poukładane w głowie więc tym bardziej nie mogę zrozumieć jak można coś takiego drugiej osobie powiedzieć?
czy będąc w związku nie powinno się ufać, uparcie twierdzić, ze to będzie trwało? czy powinno się tak z góry uprzedzać, że "nie wiem, czy ciebie pokocham/nie wiem, jak długo będziemy razem"?
i jak ma się czuć - w tym wypadku - dziewczyna, której zależy, która coś czuje, miłość może, w każdym bądź razie więcej niż "podobasz mi się"? to takie podcięcie skrzydeł, nóż w brzuch.

ktoś może powiedzieć: "no ale szczery był!" (sam kolega nie widzi w tym nic złego i tłumaczy się: "powiedziałem jej prawdę, czy miałem ją okłamywać?"). ale czy ta szczerość była potrzebna? okej, nie musiał mówić: "kocham ciebie do szaleństwa, widzę ciebie jako moją żonę", mógł po prostu milczeć.

ja popieram szczerość ale tutaj wydaje mi się raniąca, zbyt okrutna. co sądzicie?
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 24 maja 2007, 18:21

extraho pisze:zy będąc w związku nie powinno się ufać, uparcie twierdzić, ze to będzie trwało?
Nie, jesli nie kocha. Jemu jest z nia po prostu dobrze i jasno jej to powiedzial.
extraho pisze:ja popieram szczerość ale tutaj wydaje mi się raniąca, zbyt okrutna. co sądzicie?
Realna b ym powiedziala.Wiadomo,ze nie jest najmilsza i jeslitakiecos jest nie potrzebne mowic sie nie powinno,ale...jesli dziewczyna miala jakies zludzenia co do jego milosci to dobrze ze je rozwial, a nie milczal.

Ciezko tu radzic, bo trudno wczuc sie w 1,5roczny zwiazek w ktorym nie ma milosci.
extraho pisze:mój kolega miał dziewczynę
A jak sie ten zwiazek skonczyl? :>
Awatar użytkownika
Mychola
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 206
Rejestracja: 23 paź 2006, 15:35
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Mychola » 24 maja 2007, 18:28

ja popieram szczerość ale tutaj wydaje mi się raniąca, zbyt okrutna. co sądzicie?


Wg mnie może i troszkę zbyt raniąca, ale nie wiem jak delikatniej mógł to przekazać.
Lepiej,że jej powiedział prawdę niż miałaby żyć złudzeniami z nim związanymi. Teraz wie na czym stoi, a jesli szuka uczucia to musi zmienić faceta.
Awatar użytkownika
przemek21
Bywalec
Bywalec
Posty: 55
Rejestracja: 02 maja 2007, 12:33
Skąd: Śląsk
Płeć:

Postautor: przemek21 » 24 maja 2007, 18:32

"nie obiecuję, że coś z tego będzie" - skąd ja to znam <zalamka>

Kiedyś adorowałem do dziewczyny prawie poł roku wlaśnie tak mi powiedziala. Jednak zdecydowaliśmy, że sprubujemy. No i od tego momentu byla huśtawka... Tak naprawde to nawet niebyliśmy razem (byla to taka relacja zapoznawcza do ktorej ja sie przykladalem a ona "niby" byla zainteresowana). Ona niewiedziala co do mnie czuje (lubi, czy moze jest zauroczona, albo zakochana). Załamany wyedy byłem bo coraz bardziej sie w niej zakochiwalem, mimo tego, że mnie czasami olewała, odmawaila spotkania. W pozniejszym czasie spotykala sie ze mna tylko dlatego bo brakowalo jej bliskosci. i tak zlecialo 6 miesiecy po czym mi powiedziala ze nic z tego niebedzie i ze od poczatku wiedziala ze niebedziemy na zawsze razem.

Powiem szczezre, że jest spora garsc osób która, robi podobnie, może nie tak samo drastycznie jak to autorka opisala w poscie powyzej (1,5 roku :/ itd.)... Kiedys myślałem, że mialem tylko pecha trafic na kogos takiego, ale mam znajoma (samotna) która sie podobnie "bawi" kiedys mowila ze brakujej jej kogos z kims mogla by sie pocalowac, przytulic ale nic poważnego... (byle zdziwiony jej postawa a jej przyjaciulka oczywiscie jej przytakla ze ja rozumie) Spotkala kogos kto wlasnie sie w niej zakochal. Byli troche razem ze soba po czym przestali sie spotykac. On Chcial dalej ona nie. Niestety w tej kwesti sie niedogadali, że z tego ma nic niebyc poważnego. Tylko po co takie cos <chory>
Kolega jeszcze z podstawowki z ktorym sie teraz czesto widuje, jest tego samego zdania... ma on juz za soba kilka ciezkich zwiazkow i wlasnei tak samo mysli. Szuka nieobowiazujacej znajomosci, bo jest "sam" i mu zle z tym. Nie bede sie tu rospisywal jak u niego to wygladalo.
Awatar użytkownika
extraho
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 103
Rejestracja: 03 maja 2007, 11:28
Skąd: :dąkS
Płeć:

Postautor: extraho » 24 maja 2007, 18:38

moon pisze:Jemu jest z nia po prostu dobrze i jasno jej to powiedzial.

a ona jasno mu powiedziała, ze go kocha. czy to fair z jego strony być w związku z dziewczyną , która coś czuje?
moon pisze:Ciezko tu radzic, bo trudno wczuc sie w 1,5roczny zwiazek w ktorym nie ma milosci.

z jej strony była. na bank, nawet on sam mi mówił: "ona mnie kocha".
ja nie wiem, niby taki fajny facet a jak teraz patrzę, to czy nie wykorzystywacz i egoista? :)
i nie tyle o same rady chodzi, bo tu już nie ma co ratować, jak zresztą zauważyłaś :), tylko czy to jest w porządku? mam dylemat :)
moon pisze:jesli dziewczyna miala jakies zludzenia co do jego milosci to dobrze ze je rozwial, a nie milczal.

no dobra, ale z reguły jest tak: jedno mówi: "kocham" to drugie też. nie powiedział - jasna sprawa, nie kocha. jeszcze.
po co teksty: "nie wiem, czy pokocham, czy coś z tego będzie"?

moon pisze:A jak sie ten zwiazek skonczyl?

ona zerwała.
z jego relacji: powiedziała mu, ze musi przemyśleć pewne sprawy, że się źle czuje ogólnie w tym związku (za bardzo nie skumał o co chodzi). po miesiącu/3 tygodniach powiedziała, że zrywają. że ona go kocha ale ta miłość jest patologiczna :D czy toksyczna... są dwie wersje :) [wg. znajomych, którzy znają jej wersję, chodziło właśnie o to, że ona go kocha a on jej nie].
z relacji znajomych znających jej wersję: bardzo ją zraniło to, że jej nie kocha i że tak wprost jej to powiedział. od dłuższego czasu myślała nad zerwaniem. i nie chciała powiedzieć, o co chodzi, żeby się nie wyrwał w rozpaczliwej próbie ratowania z wyznaniem miłości.
aha, już ma nowego faceta [ze 2-3 miesiące temu zerwali].

on po stwierdził, że ją kocha. a jeszcze 3 tygodnie przed zerwaniem [kiedy mu powiedziała, że musi pomyśleć] mówił mi, że ona w ogóle nie jest jego ideałem, że nie ma takiej kobiety, że się do niej trochę przywiązał, mimo że nie przywiązuje się do ludzi (czyli dobry objaw niby...), że tęskni za nią. ale że nie kocha [teraz się wypiera, że przed zerwaniem powiedział, że kocha].

nie wiem, czy zrozumiale piszę :P
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 24 maja 2007, 18:42

extraho pisze:co sądzicie?

Ja sądzę, że pakowanie się z nadzieją i ufnością w związek, w którym druga połowa od samego początku nie kocha, nie zakłada, że się uda, nie uważa za związek tego w ogóle - jest bezcelowe i bezsensowne. Ta druga osoba łaskawie zgadza się na użyczenie kawałka swojej osoby, chwili swojego czasu, w nadziei, że a nuż będzie fajnie. Nie zależy jej jednak na tyle żeby na przykład włożyć w ten układ odrobine choć starań i pracy, kiedy fajnie nie będzie (a zwykle jednak nadchodzą kiedyś takie niemiłe chwile). Nie mówiąc juz o tym, że od samego początku w związku ma silniejszą pozycję - bo to tej proszącej stronie bardziej zależy i na wyrzeczenia jest gotowa (pierwszym z wyrzeczeń jest wszak rezygnacja z miłości wzajemnej, po takim czymś z innych drobiazgów rezygnuje się łatwo).
W takie układy można się bawić, jeśli obie strony lubią się, chcą iść ze sobą do łóżka, spędzić miło czas. Nie można się dobrze bawić, jeśli jedna strona jest zakochana, a druga nie - a już zwłaszcza na dłuższą metę.

[ Dodano: 2007-05-24, 17:43 ]
extraho pisze:bardzo ją zraniło to, że jej nie kocha i że tak wprost jej to powiedział.

Wprost, nie wprost... chodzi o to, ze on jej nie kocha - a nie o to, jak jej to zakomunikował.
Awatar użytkownika
Andrew
Weteran
Weteran
Posty: 12396
Rejestracja: 23 lis 2003, 14:38
Skąd: z domu
Płeć:

Postautor: Andrew » 24 maja 2007, 19:12

Jak powiedzial jej to w miare na poczatku znajomosci to dobrze zrobił , to ona sie ludzila , ze cos sie byc moze zmieni
to ta sama sytuacja jak z kobieta która godzi sie na pujscie do pokoju hotelowego , a potem sie dziwi , ze jest gwalcona (to tak w skrócie )
Milczenie - daje jeszcze wiekszą nadzieję
Po przeczytaniu calosci musze powiedziec iż chłopak jeszcze nie dorusł , a ona jego tak naprawde też nie kochała !
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Awatar użytkownika
Ardaniss
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 126
Rejestracja: 23 maja 2007, 02:32
Skąd: Mława
Płeć:

Postautor: Ardaniss » 24 maja 2007, 19:18

Mialem teraz podobna sytuacje, bylem zakochany w dziewczynie (i ciagle jestem, moze to minie niedlugo...), zwiazek trwal 3 miesiace (86 dni :)), po 2 powiedzialem, ze ja kocham i... nie otrzymalem takiej samej odpowiedzi. 2 dni temu moja dziewczyna (teraz juz byla), powiedziala mi otwarcie, ze nic do mnie nie czuje i nie chce mnie ranic, na domiar zlego sprawilem jej ostatnio troche przykrosci wiec zerwala. I wlasnie o to chodzi... chciala byc wzgledem mnie wporzadku, zebym nie cierpial. Co prawda i tak cierpialem (i wciaz to cholernie zle sie z tym czuje), ale jesli mial bym tak zyc bez odwzajemnionego uczucia 1,5 roku... masakra.

A teraz co do samego mowienia, ze sie kocha. To moze ten gosc wlasnie przegiol, bo jesli czerpal wiedze z tych zrodel co ja, i przesadzil (tak jak ja to zrobilem) to nie dziwne, ze go dziewczyna zostawila i ze sprawial jej przykrosc. Bo panuje opinia, ze facet nie powinien nigdy mowic "kocham Cie" (nawety jesli naprawde kocha), ale jest to przesadzone. Niestety niektorzy rozumieja to zbyt doslownie. On sie obudzil dopiero po rozstaniu, i dostal lekcje, tak jak ja :) Pytanie tylko, czy wyciagnal wnioski...

Jesli mial by troche rozumu i chociaz troche szacunku dla tej dziewczyny, to sam by zerwal, zeby sie nie meczyla tak dlugo (bo to jest meka).
Dobrze chociaz, ze powiedzial, ze nic nie czuje do niej i dzieki temu ona sama mogla zareagowac - moim zdaniem tak jak nalezy, czyli zerwac i cieszyc sie zyciem przy kims, kto odwzajemni jej uczucia.
Ostatnio zmieniony 24 maja 2007, 19:26 przez Ardaniss, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Andrew
Weteran
Weteran
Posty: 12396
Rejestracja: 23 lis 2003, 14:38
Skąd: z domu
Płeć:

Postautor: Andrew » 24 maja 2007, 19:22

Miłosc - kochanie , nie objawia sie w słowach , cóż słowa znaczą jak Ona by owej miłosci , kochania nie czuła ?? Gadac to sobie mozna , a co było by jej lepiej - jak by jej mówił -kocham - zas Ona by tego nie czuła ?
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Awatar użytkownika
jbg
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 180
Rejestracja: 14 mar 2007, 11:48
Skąd: Szczecin
Płeć:

Postautor: jbg » 24 maja 2007, 19:26

extraho pisze:czy ta szczerość była potrzebna?

Przynajmniej ona miała jasną sytuację i sama zadecydowała, że wchodzi w to, co opisała pani_minister.

extraho pisze:aha, już ma nowego faceta [ze 2-3 miesiące temu zerwali].

Może była z "niekochającym", bo nie było innego wyboru? Teraz wymieniła na takiego co kocha i jest ok.
Awatar użytkownika
extraho
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 103
Rejestracja: 03 maja 2007, 11:28
Skąd: :dąkS
Płeć:

Postautor: extraho » 24 maja 2007, 20:02

pani_minister pisze:nie uważa za związek tego w ogóle

uważał to za związek. to nie było tak, że był zimny, nie chciał się widywać a ona błagała i płakała. nie, to z wierzchu, dla kogoś patrzącego z boku, był normalny związek. tylko on nie czuł nic więcej w środku.
pani_minister pisze:W takie układy można się bawić, jeśli obie strony lubią się, chcą iść ze sobą do łóżka, spędzić miło czas. Nie można się dobrze bawić, jeśli jedna strona jest zakochana, a druga nie - a już zwłaszcza na dłuższą metę.

tak, też tak myślę. dlatego sądzę, ze to małe okrucieństwo z jego strony.
pani_minister pisze:chodzi o to, ze on jej nie kocha

oczywiście.
Andrew pisze:Jak powiedzial jej to w miare na poczatku znajomosci to dobrze zrobił , to ona sie ludzila , ze cos sie byc moze zmieni
to ta sama sytuacja jak z kobieta która godzi sie na pujscie do pokoju hotelowego , a potem sie dziwi , ze jest gwalcona (to tak w skrócie )

nie, na początku na bank nie. po jakimś czasie. ale rzeczywiście, jeśli w miarę wcześnie, to wiedziała w co się pakuje.
Andrew pisze:ona jego tak naprawde też nie kochała !

dlaczego?
Bo panuje opinia, ze facet nie powinien nigdy mowic "kocham Cie" (nawety jesli naprawde kocha), ale jest to przesadzone. Niestety niektorzy rozumieja to zbyt doslownie. On sie obudzil dopiero po rozstaniu, i dostal lekcje, tak jak ja :) Pytanie tylko, czy wyciagnal wnioski...

nie, on naprawdę nie kochał. lubił, nawet bardzo.
jbg pisze:Może była z "niekochającym", bo nie było innego wyboru? Teraz wymieniła na takiego co kocha i jest ok.

podczas bycia z tym moim kolegą miała wielu adoratorów, odmawiała, odrzucała etc.

ogólnie to sobie myślę, że kolega jest fe i be, bo nieważnie czy powiedział czy nie - ważne jest to, że robił nadzieję dziewczynie, która coś czuła a sam nie czuł nic.
a jak napisała pani minister, takie coś może mieć miejsce, gdy dwoje ludzi reprezentuje ten sam "poziom uczuciowy".
Awatar użytkownika
Marissa
Weteran
Weteran
Posty: 1864
Rejestracja: 30 maja 2006, 11:46
Skąd: XxX
Płeć:

Postautor: Marissa » 24 maja 2007, 20:07

extraho pisze:pani_minister napisał/a:
nie uważa za związek tego w ogóle

uważał to za związek. to nie było tak, że był zimny, nie chciał się widywać a ona błagała i płakała. nie, to z wierzchu, dla kogoś patrzącego z boku, był normalny związek. tylko on nie czuł nic więcej w środku.

Ja to niestety przerabiałam. Tzn nie zniżyłam się do płaczu czy błagania, ale jednak to było to.

extraho pisze:pani_minister napisał/a:
W takie układy można się bawić, jeśli obie strony lubią się, chcą iść ze sobą do łóżka, spędzić miło czas. Nie można się dobrze bawić, jeśli jedna strona jest zakochana, a druga nie - a już zwłaszcza na dłuższą metę.

tak, też tak myślę. dlatego sądzę, ze to małe okrucieństwo z jego strony.

A ja nazwę że to duże okrucieństwo. Po co być z kimś kogo się nie kocha, w kim nie jest się zakochanym? Chyba tylko egoista potrafi trwać w takim "związku", albo żałosny typ, który nie umie przerwać jego, bo przecież ma "za darmo wybzykanie się, porozmawianie z dziewczyną, zabawienie się". A gdzie w tym wszystkim jest ona? Nawet nie wiem jak zakochana by była, to on powinien był to przerwać w odpowiednim momencie, kiedy wiedział że nie pokocha.
Awatar użytkownika
Ardaniss
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 126
Rejestracja: 23 maja 2007, 02:32
Skąd: Mława
Płeć:

Postautor: Ardaniss » 24 maja 2007, 20:26

Marissa pisze:Nawet nie wiem jak zakochana by była, to on powinien był to przerwać w odpowiednim momencie, kiedy wiedział że nie pokocha.


100% racja, ale ten gosc najwyrazniej nie zdawal sobie sprawy z tego, co jej robi. Takie nieswiadome znecanie sie nad druga osoba.
Awatar użytkownika
Pegaz
Weteran
Weteran
Posty: 2764
Rejestracja: 26 cze 2005, 16:58
Skąd: Kukuryku
Płeć:

Postautor: Pegaz » 24 maja 2007, 21:11

Moim zdaniem ten chłopak postąpił wporządku wobec tej dziewczyny..
Ile jest wart świat pełen grubych krat?
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 24 maja 2007, 21:19

extraho pisze:małe okrucieństwo z jego strony.

Raczej brak zdecydowania i słaba zdolność przewidywania, podobna zresztą była z jej strony. Oboje się w to wpakowali, a ona powinna być rozsądniejsza, bo to głównie jej tyłek narażony w tym układzie był.
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 24 maja 2007, 21:46

extraho pisze:czy to fair z jego strony być w związku z dziewczyną , która coś czuje?
Jelsionawie ze on nie czuje i sie na to godzi - tak.
extraho pisze:z jej strony była. na bank, nawet on sam mi mówił: "ona mnie kocha".
Ale jednostronna milosc to zadna milosc. Zeby budowac zwiazekna uc zuciu obie osoby musza kochac.
extraho pisze:niby taki fajny facet a jak teraz patrzę, to czy nie wykorzystywacz i egoista? :)
Kazdy dazy do tego zeby mu bylo dobrze. Jesli byl fair i nie zwodzil to gdzie tu wykorzystanie czy egoizm?
extraho pisze:po co teksty: "nie wiem, czy pokocham, czy coś z tego będzie"?
Bo nie wie po prostu?Bywa.
extraho pisze:n po stwierdził, że ją kocha
To czas pokaze.Jesli jestes z kims 1,5 roku i nagle ta osoba odchodzi to jeszcze bardziej sie zdaje ze nam zalezy.
extraho pisze:obił nadzieję dziewczynie, która coś czuła a sam nie czuł nic.
Ale kiedy i gdzie? Jelsi ona wiedziala ze nie kocha to SAMA nadziei sobie narobiła.
aguleck 24
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 17
Rejestracja: 04 sty 2007, 23:05
Skąd: z daleka
Płeć:

Postautor: aguleck 24 » 24 maja 2007, 22:46

A co zrobić z osobą, która ma problem z uczuciami, np brak ojca skutkuje nieufnością w stosunku do facetów. I taka osoba rzeczywiście nie zakochuje się ani od pierwszego, ani nawet od drugiego wejrzenia. Spotyka się z facetem, lubi go bardzo, iskrzy miedzy nimi, traktują się poważnie, nie oglądają za innymi, ale nie rozmawiają ani o uczuciach ani o wspólnej przyszłości. Mijają miesiące, a ona nie jest zakochana. Trudno powiedzieć jak to jest z nim, ale jeśli ona zapyta, to będzie musiała się sama określić. Zresztą żadna odpowiedź tu nie jest dobra. Bo jeśli on powie, że kocha to jej wypada się z nim rozstać, bo przecież nie powinna go unieszczęśliwiać, a jeśli powie, że nic do niej nie czuje, to z kolei powinna sobie znaleźć kogoś innego, bo przecież z tego związku i tak nic nie będzie.
Ale ona nie traktuje go jak wyjście awaryjne, naprawdę chce z nim być i nie umie określić, że np za miesiąc nie poczuje czegoś więcej, bo z każdym dniem się do niego bardziej zbliża i bardziej się otwiera. Ale może być i tak, że ona rzeczywiście nie jest zdolna do miłości i co wtedy. Ma być do końca życia skazana na samotność, piętnowana, bo nie kocha, a się z kimś próbuje wiązać?
I nie mówcie mi, że przecież może się z kimś dogadać na sex bez zobowiązań, bo to nie ten typ kobiety.

Podsumowując, uważam że czasem lepiej nie mówić jeśli nie trzeba, o swoich obawach, wątpliwościach, o tym, że się nie wie, co się czuje, albo że się nie wierzy w powodzenie związku. Oczywiście nie wolno kłamać, ale można np przemilczeć. I nie powinno się piętnować ludzi, którzy po paru czy nawet parunastu miesiącach związku myślą: nie wiem, czy coś z tego będzie. To często realiści, którzy napatrzyli się już na tyle rozwodów i rozstań, że ciężko im w miłość uwierzyć. A z drugiej strony chcą wierzyć i cały czas próbują.
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 24 maja 2007, 23:01

aguleck 24 pisze:chcą wierzyć i cały czas próbują

Chcą wierzyć, ale nie wierzą. Chcą próbować - ale więcej w tym asekuracji, niż prób autentycznych. Przynajmniej ja tak widzę te opisane powyżej przypadki. Kojarzy mi się to z kimś, kto usiadł do stołu nie będąc głodnym i nie lubiąc podanych potraw, a na dodatek mając niesprawne kubki smakowe - ale liczy na to, że w trakcie jedzenia mu się odmieni i nagle smakową ekstazę przeżyje.

I jeszcze jedno:
aguleck 24 pisze:Oczywiście nie wolno kłamać, ale można np przemilczeć.

Umyślne, zamierzone przemilczenie, w przypadku, gdy wiadomo, że druga strona wyciągnie z niego błędne wnioski, imho niczym nie różni się od pospolitego kłamstwa.
middleweight
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 151
Rejestracja: 02 maja 2006, 14:08
Skąd: sdsa
Płeć:

Postautor: middleweight » 25 maja 2007, 14:25

Postąpiłbym tak samo na miejscu gościa.
Co miał powiedzieć dziewczynie? Że pobiorą się i będą żyć długo i szczęśliwie?
W takich sprawach nie ma miejsca na kurtuazję i liczenie na to, ze "jakoś będzie" i "jakoś się ułoży". Albo się kogoś kocha, albo nie.
Awatar użytkownika
shaman
Weteran
Weteran
Posty: 2261
Rejestracja: 16 cze 2005, 15:30
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: shaman » 25 maja 2007, 16:53

extraho pisze:czy będąc w związku nie powinno się ufać, uparcie twierdzić, ze to będzie trwało?

Ufać tak. Wierzyć w miłość - mile widziane. Uparcie twierdzić - nigdy.

extraho pisze:czy powinno się tak z góry uprzedzać, że "nie wiem, czy ciebie pokocham/nie wiem, jak długo będziemy razem"?

Kwestia osobowości. Adresata jak i nadawcy.

extraho pisze:i jak ma się czuć - w tym wypadku - dziewczyna, której zależy, która coś czuje, miłość może, w każdym bądź razie więcej niż "podobasz mi się"? to takie podcięcie skrzydeł, nóż w brzuch.

j/w, kwestia charakteru. Dla Ciebie to byłby nóż w brzuch. Dla innych coś naturalnego, oczywistego.
Awatar użytkownika
extraho
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 103
Rejestracja: 03 maja 2007, 11:28
Skąd: :dąkS
Płeć:

Postautor: extraho » 25 maja 2007, 22:22

shaman pisze:Dla Ciebie to byłby nóż w brzuch.

tak, w tym przypadku tak. bo jedna strona się angażuje, druga nie.
Awatar użytkownika
shaman
Weteran
Weteran
Posty: 2261
Rejestracja: 16 cze 2005, 15:30
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: shaman » 25 maja 2007, 23:05

tak, w tym przypadku tak. bo jedna strona się angażuje, druga nie.

Brak miłości, brak totalnego zaangażowania nie oznacza braku jakiegokolwiek zaangażowania. A winić drugiej strony za to, że jeszcze nie zaangażowała się w takim stopniu, co zakochana po uszy osoba, jest nierozsądnie.
aguleck 24
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 17
Rejestracja: 04 sty 2007, 23:05
Skąd: z daleka
Płeć:

Postautor: aguleck 24 » 26 maja 2007, 17:53

Brak miłości, brak totalnego zaangażowania nie oznacza braku jakiegokolwiek zaangażowania. A winić drugiej strony za to, że jeszcze nie zaangażowała się w takim stopniu, co zakochana po uszy osoba, jest nierozsądnie.


Zgadzam się w całej rozciągłości. Co więcej ciężko jest ocenić i wymierzyć stopień zaangażowania obu stron. Czasem po prostu jedna strona może nie potrafić okazywać uczuć, nie mówię że tak jest w tym przypadku, albo może mieć problem ze zdefiniowaniem co czuje. Poza tym są osoby wylewne, które szybko mówią "kocham" bo szybko to czują i takie, które czekają z tym długo. To nie znaczy, że trzeba się od razu rostawać, bo jedna osoba kocha, a druga nie.
Awatar użytkownika
extraho
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 103
Rejestracja: 03 maja 2007, 11:28
Skąd: :dąkS
Płeć:

Postautor: extraho » 26 maja 2007, 19:17

tak, też się zgadzam z tym, co aguleck 24, shaman, napisaliście. nie pomyślałam o tym.
myślę, tak reasumując, że wszystkie chwyty dozwolone, jeśli tylko obydwie osoby się na nie zgadzają.

Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 579 gości