agnieszka.com.pl • Mieszkanie przed slubem z partnerem/partnerka
Strona 1 z 10

Mieszkanie razem...

: 09 lis 2005, 00:48
autor: prien
Po jakim czasie bycia razem byliście gotowi na zamieszkanie z waszą połówką? Jakie były wasze odczucia po zamieszkaniu pod wspólnym dachem? Czy coś się wtedy zmieniło?

: 09 lis 2005, 01:05
autor: Koko
Z ostatnim facetem po jakichś 7 miesiącach. Czy coś się zmieniło? A i owszem, zdecydowałam, że się rozstaniemy <hahaha>
Ale my nie mieliśmy mocnych fundamentów (znaczy, ja nie miałam), a mieszkanie razem, nawet to bardzo krótkie, pozwoliło mi uzmysłowić sobie, iż nie tego szukam, nie tędy droga, a już na pewno nie z Nim.
Zatem... miało też swoje plusy, to nasze zamieszkiwanie... <browar>

: 09 lis 2005, 01:12
autor: Mysiorek
Koko pisze:Z ostatnim facetem po jakichś 7 miesiącach.

Jak długo byłaś z nim wcześniej?

: 09 lis 2005, 01:17
autor: Koko
Mysiorku
Po jakim czasie bycia razem byliście gotowi na zamieszkanie z waszą połówką?

Po ok. 7 miesiącach.
Okres zamieszkiwania... 4, 5 miesięcy?

Nie powiem, miłe doświadczenie, ale tylko doświadczenie.

: 09 lis 2005, 01:18
autor: Miltonia
Po miesiacu pomieszkiwalismy razem, po 4 zamieszkalismy razem, po roku od zamieszkania byly zareczyny, po dwoch i pol slub.
Chyba najlepszy, ze znanych mi sposobow, poznania czy sie do siebie pasuje i dopasowania sie.
Polecam. Rozwiazuje sprawy tak czy siak.

: 09 lis 2005, 01:20
autor: Koko
A to mówimy również o pomieszkiwaniu?
To ja z Nim dodatkowo 6 miesięcy pomieszkiwałam...

Chyba najlepszy, ze znanych mi sposobow, poznania czy sie do siebie pasuje i dopasowania sie.

Otóż to. <browar>

: 09 lis 2005, 01:24
autor: Mysiorek
Koko pisze:Mysiorku

Sorki... faktycznie się zgubiłem :)

Miltonia pisze:Chyba najlepszy...

... nie ma jak rozpoznanie walką <silacz>

: 09 lis 2005, 01:32
autor: Koko
nie ma jak rozpoznanie walką

Nie każdemu jednak będzie dane czarny pas uzyskać ;)

: 09 lis 2005, 02:17
autor: bubu
Nierozumiem , trzeba z kims mieszkac razem by go dobrze poznac?? Nie zgadzam sie :) <protest>

: 09 lis 2005, 07:38
autor: robinho
Koko pisze:Nie każdemu jednak będzie dane czarny pas uzyskać


jest w tym troche filozofii wschodu rzeczywiście: bycie razem to ciągle dążenie do doskonałości...

ciągle sie czegoś uczymy, a umieramy tak samo głupi jak byliśmy na początku...


ja się poważnei nad tym zastanawiam żeby najpierw zamieszkać razem... a potem zdecydować co dalej...

: 09 lis 2005, 09:03
autor: ptaszek
bubu pisze:Nierozumiem , trzeba z kims mieszkac razem by go dobrze poznac?? Nie zgadzam sie :) <protest>

A ja tak :) To pozwala poznać się DOKŁADNIEJ. Widzisz, jak ta osoba zachowuje się na codzień, w domu, jakie ma nawyki, jak dba o swoje otoczenie. I na tej podstawie można się rozeznać, czy da się z nią wytrzymać do końca życia przez cały czas czy też nie :) Oczywiście, ludzie mogą się zmienić, ale pewne nawyki i zachowania pozostają.

: 09 lis 2005, 10:04
autor: Sir Charles
bubu pisze:Nierozumiem , trzeba z kims mieszkac razem by go dobrze poznac?? Nie zgadzam sie


To UARGUMENTUJ

: 09 lis 2005, 11:43
autor: Elspeth
tez sie zgadzam ze mieszkanie razem pokazuje nam dokladniej ta druga osobe i jej zachowania. Jak sie ma ze soba stycznosc w takich codziennych sytuacjach to lepiej sobie zdajemy sprawe jak bedzie wygladac to nasz ewentualne "po slubie". Jeszcze mi sie nie zdarzylo z nikim mieszkac, ale wiem ze jak dla mnie jest to podstawa przed planowanym slubem. Nie wyobrazam sobie mieszkania do konca u rodzicow i potem nagle po slubie dopiero zamieszkanie razem.
W ten sposob przekonam sie czy np nie doprowadzi mnie do szalu nie opuszczajac deski w Wc albo wyciskajac paste od srodka a nie od konca ;) w koncu diabel czasami rzeczywiscie tkwi w szczegolach.

: 09 lis 2005, 12:15
autor: foxy_lady
Hmm z aktualnym facetem pomieszkiwalismy od poczatku, ale troche. zamieszkalismy razem po ok 6 miesiacach. Dodam, ze znalismuy sie duzo wczesniej.
Jesli o mnie chodzi, jestem za wspolnym zamieszkaniem dosc szybko, szkoda czasu, lepiej poznac kogos odrazu. w ogóle taka domowka ze mnie :)

: 09 lis 2005, 12:39
autor: prien
Miszkanie razem przed ślubem to podstawa jezeli kotos ne chce mieć później niespodzianki :)

: 09 lis 2005, 12:52
autor: Chili
gargul pisze:Po jakim czasie bycia razem byliście gotowi na zamieszkanie z waszą połówką?

Ja nie potrafie odpowiedzieć na to pytanie... Myślę, że tonie chodzi o jakiś konkretny czas, ale moment w ktorym poczuje, że chce zwiazać się z tą osobą do końca życia. Co za tym idzie, sprawdzić jak by to było...

[ Dodano: 2005-11-09, 12:53 ]
gargul pisze:Miszkanie razem przed ślubem to podstawa jezeli kotos ne chce mieć później niespodzianki

absolutnie się zgadzam!

: 09 lis 2005, 12:57
autor: prien
Chili pisze:Myślę, że tonie chodzi o jakiś konkretny czas, ale moment w ktorym poczuje, że chce zwiazać się z tą osobą do końca życia. Co za tym idzie, sprawdzić jak by to było...

Wime że jest to indywidualna sprawa ale jezeli nie sprawia to problemu to po prostu podzielcie się tym jak to u was było :)

: 09 lis 2005, 13:11
autor: Chili
Ja jeszcze nigdy nie mieszkałam z meżczyzną. Ale miałam takie próbki np. na wspólnych wyjazdach. I nawet na takim miłym rekreacyjnym wyjeździe pojawiają się dziwne problemy, których wcześniej nie było z wiadomych przyczyn...

On zauważył ile to ja czasu "trace" szykując sie na nawet jakieś nieszczególne wyjście... Mnie wkurzały poniewierajace sie skarpetki po pokoju... Takie tam pierdółki a jednak, były powotem małych kłótni.

Ale to nie była obiektywna ocena, bo co mozna sprawdzić przez tydzień czy dwa mieszkając z sobą?

: 09 lis 2005, 13:45
autor: robinho
Chili pisze:I nawet na takim miłym rekreacyjnym wyjeździe pojawiają się dziwne problemy, których wcześniej nie było z wiadomych przyczyn...

On zauważył ile to ja czasu "trace" szykując sie na nawet jakieś nieszczególne wyjście... Mnie wkurzały poniewierajace sie skarpetki po pokoju... Takie tam pierdółki a jednak, były powotem małych kłótni.


no właśnnie, warto sie zapoznać ztymi problemami które na pewno będą...

: 09 lis 2005, 13:49
autor: prien
Elspeth pisze:W ten sposob przekonam sie czy np nie doprowadzi mnie do szalu nie opuszczajac deski w Wc albo wyciskajac paste od srodka a nie od konca w koncu diabel czasami rzeczywiscie tkwi w szczegolach.


Chili pisze:I nawet na takim miłym rekreacyjnym wyjeździe pojawiają się dziwne problemy, których wcześniej nie było z wiadomych przyczyn...


<browar> Pokłócic się można wtedy o wszystko, w szczególności kiedy obydwoje pochodzą z różnych reginów kraju - inne zachowania, przyzwyczajenia, nawyki żywieniowe <hahaha> Z moją nie mieszkamy jeszcze razem ale mieliśmy pare próbek podczas wspólnych wyjazdów - szlag mnie trafia kiedy ona godzinę siedzi w łążience żeby pójśc do sklepu za rogiem, albo jak nie rozumie że ja facet potrzebuje porządnie zjeśc kiedy jej wystarczają kanapki <zly1> Niby błachostki ale potrafią urosnąć do rangi wielkiego problemu :) Nikt nie chce zmienić swoich przyzwyczajeń jednoczesnie naciskając na druga osobe żeby przystosowała się do naszych :) Zamieszkanie razem to jest chyba jedna z cięższych prób na jakie może byc wystawiony związek :)
P.S. NIKT NIE MÓWIŁ ŻE BEDZIE LEKKO <hahaha>

: 09 lis 2005, 14:03
autor: robinho
gargul pisze:P.S. NIKT NIE MÓWIŁ ŻE BEDZIE LEKKO



a nawet jesli mówił to kłamał.

: 09 lis 2005, 18:20
autor: ptaszek
gargul pisze:albo jak nie rozumie że ja facet potrzebuje porządnie zjeśc kiedy jej wystarczają kanapki

To u mnie chyba odwrotnie :P on może się żywić kanapkami, a ja wolę coś ciepłego, konkretniejszego. Ja również próbek kilka miałam, i już wiem mniej więcej, czego ewentualnie mogłabym się spodziewać.

: 09 lis 2005, 19:57
autor: kwjk
Dziwne, ale wszędzie słyszę, że prawdziwa miłość to akceptacja zarówno zalet jak i wad partnera. Z tego, co tu piszecie wychodzi na to, że o miłości można mówić dopiero po tym, jak ta druga osoba przejdzie "test mieszkaniowy". Gdzie tu miłość, w takim razie?

: 09 lis 2005, 21:14
autor: prien
Miłośc jest ale wspólne mieszkanie nastręcza nowych problemów które w inny w sposób nie wyjda na światło dzienne - wspólne mieszkanie to po prostu kolejan próba dla łaczącego dwojga ludzi uczucia :)

: 09 lis 2005, 21:25
autor: casaa
ja tak jak ptaszek, mialam kilka prob i bede miala ich wiecej :D i jak na razie z moim Misiem swietnie sie dogadujemy, mam nadzieje ze w koncu razem zamieszkamy :)

: 15 sty 2006, 17:09
autor: Mijka
ja wlasnie teraz powaznie mysle o mieszkaniu razem... jestesmy ze soba 4 lata, z miesieczna przerwa... chcialabymw najbliszych dniach poruszyc z moim facetem ten problem, wiem ze chcial myslec o mieszkaniu dopiero jak znajdzie prace...i generalnie po studiach... a ja mysle ze nie ma sensu czekac i mozna choc powaznie porozmawiac na ten temat... przeciez nie tzreba od razu porywac sie na kupno mieszkania, mozna wynajac...

jak u Was wychodzilo wspolne mieszkanie? czy koszty na pol czy po prostu zamieszkiwaliscie razem bo partner mial juz mieszkanie swoje? opowiedzcie:)

: 15 sty 2006, 18:52
autor: mrt
Jak czytam takie topiki, to mnie zaraz cholera bierze! Od razu liczę te pieniądze, co wsadziłam w remont jego chałupy. Bo za resztą już dawno płakać przestałam - postarał się <wsciekly>

[ Dodano: 2006-01-15, 18:55 ]
Mia> Jestem przyzwyczajona do związków, w których kasa jest wrzucana do współnego worka, dlatego trudno powiedzieć, czy pół na pół.

Ja wyprowadziłam się do faceta. I gorzko pożałowałam, bo wyszłam na tym jak Zabłocki na mydle. Trudno - jest ryzyko, jest zabawa :)

P.S. Materialistka chyba ze mnie wylazła <boje_sie>

: 15 sty 2006, 18:57
autor: casaa
Mia pisze:jak u Was wychodzilo wspolne mieszkanie? czy koszty na pol czy po prostu zamieszkiwaliscie razem bo partner mial juz mieszkanie swoje? opowiedzcie:)

jesli plany i marzenia sie spelnia to ja wyjade kontynuowac studia do mista mojego Partnera i tam cos wynajme, moze wtedy uda sie razem troche pomieszkac :) po studiach zobaczymy jak z praca bedzie :) mam domek na wsi i tam mozna pietro zajac :) wiec jakies perspektywy mamy :) oby tylko zwiazek na odleglosc przetrwal w co mocno wierze <przytul>

: 15 sty 2006, 22:35
autor: ptaszek
W zasadzie mogłabym się do mojego wprowadzić i miałabym wtedy więcej świętego spokoju, a przy okazji bliżej na uczelnię, ale oczywiście musiałabym wyciągać pieniądze od rodziców na jedzenie i rachunki. Nie chcę wszystkiego zrzucać na niego, choć mówi mi, że on w tej kwestii sobie poradzi. Czułabym się głupio, gdybym nie dokładała się do prądu, gazu, itd. Dlatego pewnie wprowadzę się dopiero jak znajdę jakieś źródło zarobków (czyli nieprędko). Na razie tylko nocuję ze 2 razy w tyg. - kiedy mam zajęcia do późna, albo na rano. I wtedy też się staram jakoś go nie wyzyskiwać specjalnie.

: 15 sty 2006, 23:11
autor: Mijka
mrt pisze:Mia> Jestem przyzwyczajona do związków, w których kasa jest wrzucana do współnego worka, dlatego trudno powiedzieć, czy pół na pół.



no wlasnie, do tej pory w moim zwiazku tez tak bylo... wakacje to wspolna kasa... no ale z mieszkaniem to jest inaczej, wiem, ze jakby on poprosil matke to dostalby pewnie na pol mieszkania...ale ja nie dostane na pewno. Nie chcialabym zeby mieszkanie bylo tylko jego, tzn nie chce zbey kupowal mieszkanie a ja sie tylko wprowadze... czulabym sie nieswojo, juz wolalabym na odwrot, wiadomo... :P

zaczne sie rozgladac za praca, bo naprawde mysle juz o swoim mieszkaniu... w parwdzie studia skoncze za 3 lata, ale nie chce sie wyprowadzac majac 26 lat :P