Złoty pisze:Po drugie przedstawił swoje stanowisko bardzo jasno i podparł je solidnie
A ja właśnie tego nie widzę. Jedyne, co broni jest stanowiska to religia, reszta
argumentów, z których każdy sam mi się obala na moim własnym przykładzie, nie jest dla mnie wiarygodna.
Nooo, ale niech będzie.
Diogenes pisze:co niszczy mieszkanie razem
Mnie - nic.
Diogenes pisze:uczy tego, że mogę z kim chcę i kiedy chcę - bo zrywam kiedy mi się podoba.
Bo mogę! Mogę i nie chcę. Co za sztuka nie robić, jeśli się nie może?
Diogenes pisze:zniekształca relacje, uczy ciągnięcia korzyści z drugiej strony, bo wiem, że jak coś mi nie pasuje to uciekam z tego. więc biorę tylko to co mi odpowiada. nie uczy miłości.
Paskudna generalizacja. Egoisty małżeństwo nie nauczy poświęcenia. Zresztą miłości w wieku szczenięcym nauczyli mnie rodzice, nic mi niczego nie zniekształca, śmiem twierdzić, że mam dość solidną podstawę.
Diogenes pisze:ale nauka ta jest oparta na innych - bo we wcześniejszym związku się tego nauczyliśmy. (...) jestem second hand, a nie unikat.
Interesujące, że właśnie Ty - chrześcijanin, dla którego ciało powinno być tylko powłoką, tak bardzo się na nim skupiasz. Nauka czego? Anatomicznych szczegółów? To było na biologii. Partnera uczy się zawsze na nowo. Jako człowieka, jako emocji. Ale tu znowu ciężko dyskutować z religią, która zabrania i już, więc nie mamy szans na porozumienie.
Skądinąd, sympatia do ludzi w ogóle, nie pozwoliłaby mi na traktowanie kogokolwiek tak przedmiotowo, jak robisz to Ty, pełen miłości chrześcijaninie, nazywają człowieka
secondhandem. To jak z tą miłością do potencjalnie każdej osoby, hm?
[ Dodano: 2009-04-28, 11:58 ]Złoty pisze:Wydawało mi się że kocham K. i będziemy zawsze razem. Gdybyśmy zamieszkali razem ocknął bym się z tego mirażu rok wcześniej. To że pojawiałem się u niej tylko jako gość wiązało się z tym że zaślepiony tym co czułem do niej nie dostrzegałem że nie wytrzymał
bym z nią sam na sam jednego miesiąca
Dlatego właśnie zgadzasz się z Diogenesem, że mieszkanie razem jest złe. Ciekawe.