Załapał, dużo wcześniej, niż ten temat na forum się pojawił. Pokażę go jeszcze, jeśli chcesz znać reakcję. A śmieszne stało się dopiero w ostatnim poście, wcześniej było interesujące po prostu. Na koniec zaś pojawiło się zdanie mówiące o tym, że to przejaw szacunku, czyli jak dla mnie - całkowite przemieszanie pojęć. Wydaje mi się, że prędzej właśnie Suońce przyjęłoby podobny tok myślenia, niż ja - dla mnie pigułki to utylitarne ułatwienie. Nie ma to nic wspólnego ze WSPÓLNĄ rozkoszą i bliskością, podstawą jest tutaj mój egoizm. Tak, jak sama postanowiłam je łykać, tak sama mogę przestać je brać. To jedna z tych kwestii, w których podejmuje dyskrecjonalne decyzję, o których Suońce zostanie poinformowane, ale które dyskusji nie podlegają. A ponieważ biorę je ze względu na SIEBIE, a nie na NAS (czy - idąc dalej - na NIEGO), a on nie ma na moje postępowanie w tym akurat względzie najmniejszego wpływu - dlaczego każesz mi wplątywać go w całą akcję? Szacunek i empatia nie mają tu nic do rzeczy, wolałabym nawet, żeby mu ich zabrakło, bo wówczas pobudki jego byłyby podobne moim. Egoistyczne. To naprawdę jest tak, jak z papierosami - palę, bo lubię. Biorę pigułki - bo lubię swobodę w seksie, jaką dają. A to, czy ktoś osiąga orgazm wdychając dym z moich aromatyzowanych cygaretek. może mnie najwyżej cieszyć z tego względu, że dostarczyłam komuś radości bez żadnych
dodatkowych kosztów z tym związanych.
[ Dodano: 2007-04-27, 22:04 ]
nadia pisze:poświęcasz
Czy to przypadkiem nie jest słowo klucz? Nie jestem męczennicą, poświęcającą się dla wyższych celów (na przykład bliskości). Biorąc pigułki nie poświęcam się, gdyby cała ta sytuacja miała według mnie zakończyć się ujemnym bilansem (-> poświęceniem), w ogóle nie zawracałabym sobie nią głowy. Widocznie w swoim odbiorze jestem na plus - i nie widzę powodu, żeby na przykład Suońcu wpierać własne wydumane nieszczęście i obciążać go kosztami dla utrzymania równowagi.