niechęć do zmian czy normalne zżycie z kochającą rodziną?
: 04 kwie 2007, 17:31
Już od jakiegoś czasu miałem ochotę o tym skrobnąć,ale dopiero teraz w pełni "zebrałem myśli"
Moja kobieta jest bardzo zżyta ze swoimi rodzicami. Świetnymi ,równymi ludźmi. Ludźmi (całą rodziną), która bardzo mnie polubiła, z wzajemnością. Naprawdę dobrze się z nimi dogaduję.
Ma lepsza połowa jednak nie wyobraża sobie mieszkania w innym mieście, niż rodzice. Ba! Nawet zbyt wielkie oddalenie od nich również raczej w grę nie wchodzi. Podobnie jak jej siostra, która ze swym mężem mieszka w odległości ok 2 km od domu rodziców. Średnio dwa razy w tygodniu u nich jest, telefonują do siebie praktycznie codziennie. Jako że na dzień dzisiejszy również przewiduję swą przeprowadzkę w niedalekiej przyszłości do tego miasta (zawsze je darzyłem sentymentem i dobrze się w nim czułem), problemu na razie nie widzę. Jednak nie wiem, co przyniesie dalsza przyszłość. Gdyby realia rzuciły mnie do innego miasta (w granicach Polski, oczywiście, gdyż na stałe nie widzę sensu opuszczania kraju. Byłem tu i tam, nie mógłbym żyć w długo w UK czy innym państwie. Mnie się tu podoba, tu widzę swe perspektywy ).Ale wracajmy do rzeczy: tak sobie czasami myślę, co by było,gdyby los czy robota rzuciła mnie do Wrocka, Wawy czy na Pomorze. W sumie nigdy nie wiadomo
I tak się czasami zastanawiam, jak w tym momencie by postąpiła...
I czy nie spięlibyśmy się o to w jakimś tam momencie bycia razem.
Chętnie poczytam opinie, może przykłady kogoś, kto taką sytuację miał.
Takie tam dywagacje przy popołudniowej kawce
![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)
Moja kobieta jest bardzo zżyta ze swoimi rodzicami. Świetnymi ,równymi ludźmi. Ludźmi (całą rodziną), która bardzo mnie polubiła, z wzajemnością. Naprawdę dobrze się z nimi dogaduję.
Ma lepsza połowa jednak nie wyobraża sobie mieszkania w innym mieście, niż rodzice. Ba! Nawet zbyt wielkie oddalenie od nich również raczej w grę nie wchodzi. Podobnie jak jej siostra, która ze swym mężem mieszka w odległości ok 2 km od domu rodziców. Średnio dwa razy w tygodniu u nich jest, telefonują do siebie praktycznie codziennie. Jako że na dzień dzisiejszy również przewiduję swą przeprowadzkę w niedalekiej przyszłości do tego miasta (zawsze je darzyłem sentymentem i dobrze się w nim czułem), problemu na razie nie widzę. Jednak nie wiem, co przyniesie dalsza przyszłość. Gdyby realia rzuciły mnie do innego miasta (w granicach Polski, oczywiście, gdyż na stałe nie widzę sensu opuszczania kraju. Byłem tu i tam, nie mógłbym żyć w długo w UK czy innym państwie. Mnie się tu podoba, tu widzę swe perspektywy ).Ale wracajmy do rzeczy: tak sobie czasami myślę, co by było,gdyby los czy robota rzuciła mnie do Wrocka, Wawy czy na Pomorze. W sumie nigdy nie wiadomo
I tak się czasami zastanawiam, jak w tym momencie by postąpiła...
Chętnie poczytam opinie, może przykłady kogoś, kto taką sytuację miał.
Takie tam dywagacje przy popołudniowej kawce