mrt pisze:Przecież to chore, a Fernir brak obiektywizmu. Swoich rodziców broni, na teściów "jedzie". Super po prostu! Facet ma cierpliwość, bo ja już bym dawno pięścią w stół walnęła, że jego rodzinę mają za nic.
Teściowie mówią, co uważają za słuszne. Oni nawet nie mają za bardzo z kim pogadać, ustalić cokolwiek, bo co będą ze szczylami rozmawiać, co to w ciążę się ładują, a warunki na to żadne. Z rodzicami jej pogadać nie mogą, bo tamci... nie widzą potrzeby. No ludzie!
A problem to ja widzę jeden - jej rodzice. Kompletny brak zaangażowania i nad tym bym się zastanawiała - jak zrobić, żeby zechcieli łaskawie przynajmniej udawać, że są zainteresowani.
Nikogo nie bronie. A o swoich rodzicach praktycznie nie pisze bo z nimi nie ma zadnego problemu - potrafia uszanowac nasze zdanie i do niczego nas nie zmuszaja - ja nie mowie ze oni by chcieli zebysmy np. tez sie pobrali - ale na sile nas do oltarza nie cigna. Szanuja nasze zdanie - tez nam radza - ale nie nachalnie i nie uporczywie - powedza raz - my albo przyjmiemy albo podziekujemy - i na tym koniec. Nie ma zadnego trucia - obrazania sie fochnia na siebie- zdrowa, czysta klarowna sytulacja. I nie brak mi obiektywizmu. To nie tylko ja zauwazam - moj narzeczony i inni tez. Ze cos jednak jego rodzice troche przesadzaja z planowaniem nam zycia. To moj narzeczony wyszedl z propozycja zebym sie nie przeprowadzala do nich a ja go poparlam. Bo ja sie nie czuje na silach tam mieszkac - z wiszacymi mi tesciami nad glowa - a on jak to ujal - pracuje dosc duzo i nie bedzie wstanie mnie bronic przed atakami ze strony jego rodzicow. Moj narzeczony jest tego swiaodmy co sie wyprawia i stara sie mnie wspierac - on dobrze wie ze ma rodzicow wscibskich i przesadnie troskliwych. Dlatego nie chcemy tam mieszkac.
[ Dodano: 2007-04-02, 10:46 ]
mrt pisze:
Teściowie mówią, co uważają za słuszne. Oni nawet nie mają za bardzo z kim pogadać, ustalić cokolwiek, bo co będą ze szczylami rozmawiać, co to w ciążę się ładują, a warunki na to żadne. Z rodzicami jej pogadać nie mogą, bo tamci... nie widzą potrzeby. No ludzie!
A przepraszam czy ja mam 16 lat ze trzeba mi obgadywac, co jak ze slubem , mieszkaniem , co dalej ? Rozumiem troske jego rodzicow ale oni jasno maja przedstawione co my zamierzamy. I sie z tym nie zgadzaja. Wiedza kiedy chcemy wziasc slub, kiedy mamy razem zamieszkac etc. Fakt aktualnie na stan "teraz" warunkow nie mamy. Ale to nie znaczy ze u nich mi bedzie lepij niz u mnie w domu - czego oni niestety nie potrafia zrozumiec.
Moi rodzice nie widza potrzeby szybkiego spotkania juz teraz w tym momencie - co nie znaczy ze kategorycznie mowia NIE. Po prostu bedzie ku temu okazja - i to juz niedlugo - bo dzidzia niebawem sie urodzi - to sie poznaja. Nie widze sensu wszystkiego przyspieszac bo moi tesciowie maja swoje widzi misie.