Szczęście na 10 metrach kwadratowych?, priorytety....

Zagadnienia związane ze sferą uczuciową, a także z problemami dotyczącymi tematów miłosnych oraz kontaktów emocjonalnych z płcią przeciwną.

Moderator: modTeam

Awatar użytkownika
zlemi
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 86
Rejestracja: 05 sie 2006, 20:47
Skąd: wszechswiat
Płeć:

Szczęście na 10 metrach kwadratowych?, priorytety....

Postautor: zlemi » 04 lut 2007, 00:04

Alem się dziś rozpisał <aniolek> ...jak niektórzy wiedzą wygramoliłem się z depresji to i chęć na inne tematy mnię wzięła <diabel> przy różnych długich rozmowach z moimi znajomymi, lepiej i gorzej sytuowanymi, często przy omawianiu priorytetów w związkach podawałem to, że wzajemne uczucie i miłość jest ważniejsza od sytuacji materialnej- lubię w takich momentach podawać jakiś ekstremalny przykład- że można być szczęśliwym żyjąc na 10 m2, gdy jest miłość, wspólne marzenia (np większe mieszkanie:-)), dążenie do realizacji tych marzeń (wspólne jak najbardziej), wtedy osiągnięcie tych celów - np 300m2 z ogrodem i basenem- jeszcze bardziej umocni taki związek, zaś rozpadające się wokół małżeństwa koncentrowały się na tym, że osiągnięte np 300m2 było etapem do 600m2 itd, praca zawodowa przesłoniła pracę nad związkiem, nad osobowością - czy to przejaw chorej ambicji, czy nieodpowiednio ustawionych priorytetów czy czegoś innego?, np pustki wewnętrznej albo głupoty lub zagubienia? Co o tym sądzicie?
"życie jest jak partia szachów: nie można cofnąć żadnego ruchu" (Ja, prawda, że genialne?:-))))
Awatar użytkownika
Ted Bundy
Weteran
Weteran
Posty: 5219
Rejestracja: 16 wrz 2005, 16:29
Skąd: IV RP
Płeć:

Postautor: Ted Bundy » 04 lut 2007, 00:13

zlemi pisze:zaś rozpadające się wokół małżeństwa koncentrowały się na tym, że osiągnięte np 300m2 było etapem do 600m2 itd, praca zawodowa przesłoniła pracę nad związkiem, nad osobowością - czy to przejaw chorej ambicji, czy nieodpowiednio ustawionych priorytetów czy czegoś innego?, np pustki wewnętrznej albo głupoty lub zagubienia?


IMO wszystko powyższe po trochu :) Wówczas, gdy zasada "mieć" przesłoni codzienne dbanie o jakoś relacji łączących dwie osoby, to jedno z możliwych nieciekawych zakończeń.Zagubienie priorytetów czy raczej ich "rozmycie"? Całkiem możliwe że to i to.
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow

Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!

http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 04 lut 2007, 00:42

zlemi pisze:praca zawodowa przesłoniła pracę nad związkiem, nad osobowością - czy to przejaw chorej ambicji, czy nieodpowiednio ustawionych priorytetów czy czegoś innego?, np pustki wewnętrznej albo głupoty lub zagubienia? Co o tym sądzicie?
NIe mam pojecia, ale glowie sie nad tym sama i chcialabym wiedziec jak z tym mam walczyc... Jak dojdziesz do tego to napisz...
Awatar użytkownika
Hubcio
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 22
Rejestracja: 01 lut 2007, 03:02
Skąd: London
Płeć:

Postautor: Hubcio » 04 lut 2007, 05:20

hmm ciekawe podejscie do sprawy ciekawy temat.
Nie mniej jednak uwazam iz , w takich sytulacjach gdzie czlowiek zyje na 10 m2.
Najwazniejsze chyba jest mentalnosc ludzka, i sila zwiasku gdyz jedni beda dozyc do celu nieublaganie zas drudz m,moga byc znudzeni i po prostu sobie odpuscic.
wiec jak jest silna milosc i mentalnosc wydaje mnie sie, a nawet jestem pewien iz mozna takie cos osiagnac
I love Death, because only she is waiting for me !!!
Awatar użytkownika
Snowblind
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 150
Rejestracja: 25 lip 2006, 20:50
Skąd: Z pomiędzy
Płeć:

Postautor: Snowblind » 04 lut 2007, 14:28

moon pisze:
zlemi pisze:praca zawodowa przesłoniła pracę nad związkiem, nad osobowością - czy to przejaw chorej ambicji, czy nieodpowiednio ustawionych priorytetów czy czegoś innego?, np pustki wewnętrznej albo głupoty lub zagubienia? Co o tym sądzicie?
NIe mam pojecia, ale glowie sie nad tym sama i chcialabym wiedziec jak z tym mam walczyc... Jak dojdziesz do tego to napisz...


Praca zawodowa to prawdziwy wampir...robi z nas zombi.
Budzisz się sam i zastanawiasz się :"Co do cholery stało się z moim życiem ?"

Problem polega na tym że ja znam sytuacje od drugiej strony - gdzie problemy finansowe przeniosły się na rozpad związku. I żeby nie powielać błędów rodziców popełniam...własne.
Ukształtowałem w sobie złe nawyki :|
Podstawą jest chyba zachowanie (keep trying all the time <nuci>) właściwych proporcji między życiem zawodowym.nauką a życiem towarzyskimi i rozwijaniem siebie. Życzę powodzenia w odnajdywaniu własnego modelu szczęścia :D

Dla błądzących :)
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 05 lut 2007, 00:46

Snowblind pisze:Podstawą jest chyba zachowanie (keep trying all the time <nuci>) właściwych proporcji między życiem zawodowym.nauką a życiem towarzyskimi i rozwijaniem siebie.
Moze i tak ale czasem ciezko jest te proporcje utrzymac gdy kwestie sie nakladaja. Gdy zaharowywujesz sie by stworzyc szczesliwa przyszlosc dla siebie i drugiej osoby i przez to nie dostrzegasz ze coraz bardziej sie od niej oddalasz.
Na szczescie ja potrafie choc bolesnie uzwyslownic takie rzeczy gdy moj sie gubi <aniolek>
Ale meczy mnie to...
Awatar użytkownika
sadi
-#
-#
Posty: 826
Rejestracja: 17 kwie 2005, 00:53
Skąd: płynie czas?
Płeć:

Postautor: sadi » 05 lut 2007, 02:10

Wszystko trzeba robic po to zeby byc szczesliwym, a nie po to, aby po prostu cos miec ;DD
<zmieszany> -> uwielbiam tę mordę
<sex> -> ta też jest fajna
<hahaha> -> często sie śmieję...ze wszystkiego...
<fuckoff> -> jak mnie ktos wku$%^&!
;DD -> jeszcze ta mi lezy
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 05 lut 2007, 07:29

sadi pisze:Wszystko trzeba robic po to zeby byc szczesliwym, a nie po to, aby po prostu cos miec ;DD
Nic w tym odkrywczego i nic pomocnego. Jesli czlek zyje zludzeniamize zapewni sobie i drugiej osobie szczescie?Ja tu nie pisze o tym ze ktos chce tylko miec wiecej i wiecej ze swojej zachlannosci tylko o tym wlasnie ze sie robi zeby byc szczesliwym, ale czasem sie gubi w tym wszytskim, w tym robieniu czegos dla szczescia inny jego element zostaje z boku.
Awatar użytkownika
sadi
-#
-#
Posty: 826
Rejestracja: 17 kwie 2005, 00:53
Skąd: płynie czas?
Płeć:

Postautor: sadi » 05 lut 2007, 16:25

A ja pisze przy zalozeniu, ze w prawdziwej milosci dazy sie do tego,aby druga osoba byla szczesliwa ;DD
Moja rada jest bardzo dobra, ale dla ludzi z wyobraznia ;DD
Sorry moon...niestety odpadasz ;DD <aniolek>
<zmieszany> -> uwielbiam tę mordę

<sex> -> ta też jest fajna

<hahaha> -> często sie śmieję...ze wszystkiego...

<fuckoff> -> jak mnie ktos wku$%^&!

;DD -> jeszcze ta mi lezy
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 05 lut 2007, 18:04

sadi pisze:Moja rada jest bardzo dobra, ale dla ludzi z wyobraznia ;DD
Chyba tylko dla Ciebie ;P
A ja pisze przy zalozeniu, ze w prawdziwej milosci dazy sie do tego,aby druga osoba byla szczesliwa
Ja tez przeciez. Jednak nawet najbardziej kochajacym osobom moze sie zagubuc cos albo beda sobie pewne rzeczy tlumaczyc. przekladac wieksze przyszle szczescie nad nieco mniejsze teraz. Nie wszytsko jest czarne i biale Sadi... Niestety..
chwastek
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 143
Rejestracja: 04 lut 2007, 14:49
Skąd: z wyobraźni
Płeć:

Postautor: chwastek » 05 lut 2007, 21:03

a może to kwestia rozbieżności wyobrażeń (co do wspólnego życia, jego jakości), oczekiwań (wobec siebie i drugiej osoby), w rozumieniu pojęcia miłość.
rozbieżności wyobrażeń które pojawiają się chociażby w trakcie wspólnego realizowania celu, marzenia ... lub które pojawiają się niezależnie bo wraz z upływającym czasem.
rozbieżności oczekiwań zwłaszcza wobec drugiej osoby, gdy wraz z upływającym czasem pojawiają się nowe i nie są one przez nią spełniane (a powinny - tak jak na poczatku). i rozbieżności oczekiwań wobec siebie, gdy wraz z upływającym czasem osoba musi dokonać ich ograniczeń dla "dobra" związku.
rozbieżności w pojmowaniu pojęcia miłość które zmienia się wraz z upływem czasu i nagle okazuje się że dwie osoby, choć nadal doznają tego uczucia, nie potrafią już się ze sobą "zgrać".
i gdy rozbieżności te stają się zbyt wielkie, na tyle wielkie, iż wcześniejsza zgodność w związku przestaje istnieć a partnerzy nie potrafią/nie chcą podjąć trudu zmiany tej sytuacji ... to związek rozpada się.
ale czy poradzenie sobie z trudną sytuacją umacnia związek? a może takie związki powinny rozpadać się ... może kazdy powinien do skutku szukać drugiej osoby z którą połączy go większa zgodność niż z poprzednią?
Awatar użytkownika
yeti
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 137
Rejestracja: 04 sty 2007, 20:34
Skąd: Opole
Płeć:

Postautor: yeti » 06 lut 2007, 02:54

Kwestia determinacji, siły charakteru, oczekiwań, właściwego dobrania się.

Znam ludzi, którzy mieszkali z trójką dzieci w jednym pokoju z kuchnią i ubikacją na korytarzu, bez łazienki. Normalnie pracując, popołudniami i w ramach urlopów wybudowali sobie dom systemem gospodarczym. Nawet bloczki robili sami, bo tak było taniej. Zajęło im to kilka lat. Jestem dla nich pełen szacunku.

Wiem też że w dużo łatwiejszej i lżejszej sytuacji można nie wytrzymać obciążenia i stwierdzić, że zabawa i wygoda teraz jest ważniejsza niż przyszłość, wcześniejsze ustalenia i zgoda na pewne wyrzeczenia i z tego powodu rozbić związek.
Jest dobrze i tak trzymać!
chwastek
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 143
Rejestracja: 04 lut 2007, 14:49
Skąd: z wyobraźni
Płeć:

Postautor: chwastek » 06 lut 2007, 18:48

wzajemne uczucie/miłość jest ważniejsze od sytuacji materialnej w związku ... to przecież ono cementuje związek, dzieki niemu trwa ... nawet pomimo wszystko ..., to dzieki wzajemnemu uczuciu/miłości ludzie potrafią mieć wspólne marzenia, potrafią razem dążyć do ich realizacji ... co dodatkowo jeszcze scala ich związek, zbliża ich samych dając im poczucie jeszcze wiekszego szczęścia ... na co w pełni zasługują sobie przecież, podobnie jak i na szacunek, miano istot szlachetnych, o silnych charakterach, a bogatym wnętrzem i wielką osobowością.
koncentrowanie się zaś w zwiazku na materialnych/finansowych warunkach bycia nie prowadzi do niczego dobrego...to nic dziwnego że wczesniej czy póżniej zwiazki takie rozpadają się ... bo tylko ludzie o chorej ambicji, ubodzy duchowo, wewnętrznie puści mogą tworzyć takie związki (lub godzić się na trwanie w związku z takim partnerem) ... a i tak okazuje się, ze nia na długo.
zachowanie proporcji pomiedzy zyciem duchowym a "byciem materialnym" w zwiazku to chyba rzeczywiscie podstawa. lecz zasady złotej na to nie ma. i tak długo nikt jej nie odkryje jak długo inna zasada: "być" jest ważniejsze niż "mieć" będzie uznawana za jedynie słuszną ... a przez jej pryzmat bedzie się postrzegało i oceniało innych.
niech ci co chcą "być" będą ze sobą, a ci co chcą "mieć" - bez presji i brzydkich łatek - też się odnajdą. a sposób na zachowanie proporcji (choć odwróconych), mających gwarantować trwałość związku, na pewno zostanie przez nich odnaleziony (lubimy sobie przecież ulepszać zycie).
nie będę ubolewać nad tym, iż powiedzenie: to miłość w związku jest najważniejsza straci swą rangę złotej myśli oraz swą ... pozorną choć tylko ale zawsze... uniwersalność
Awatar użytkownika
Mona
Weteran
Weteran
Posty: 2944
Rejestracja: 16 lis 2004, 13:34
Skąd: Gdynia
Płeć:

Postautor: Mona » 07 lut 2007, 19:31

zlemi pisze:czy to przejaw chorej ambicji, czy nieodpowiednio ustawionych priorytetów czy czegoś innego?, np pustki wewnętrznej albo głupoty lub zagubienia? Co o tym sądzicie?

Raczej - rozminięcie się priorytetów.
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"

Joe Cocker
Awatar użytkownika
Snowblind
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 150
Rejestracja: 25 lip 2006, 20:50
Skąd: Z pomiędzy
Płeć:

Postautor: Snowblind » 07 lut 2007, 20:24

sadi pisze:Wszystko trzeba robic po to zeby byc szczesliwym, a nie po to, aby po prostu cos miec ;DD

Być czy mieć ?
moon pisze:
Snowblind pisze:Podstawą jest chyba zachowanie (keep trying all the time <nuci>) właściwych proporcji między życiem zawodowym.nauką a życiem towarzyskimi i rozwijaniem siebie.
Moze i tak ale czasem ciezko jest te proporcje utrzymac gdy kwestie sie nakladaja. Gdy zaharowywujesz sie by stworzyc szczesliwa przyszlosc dla siebie i drugiej osoby i przez to nie dostrzegasz ze coraz bardziej sie od niej oddalasz.
Na szczescie ja potrafie choc bolesnie uzwyslownic takie rzeczy gdy moj sie gubi <aniolek>
Ale meczy mnie to...

Wiem że ciężko. Podsumowując ostatni rok z przerażeniem zauważyłem że będąc sam wpadłem w bezmyślny ciąg gdzie głównym punktem jest praca i szukanie dodatkowych dochodów.
I co najważniejsze czuje że się wypaliłem..praca która nie tak dawno cieszyła stała się monotonna i bez wyzwań. Drażnią mnie nawet studia gdzie senni profesorowie wykładają mi teoretyczne bzdury a wartościowe na dziś tematy są robione po łebkach albo od dupy strony. Cóż takie są realia polskiego systemu edukacji.
Jestem cholernie zmęczony.
Od początku roku czuje że czas coś zmienić i myślę że decyzja dojrzewa.
Awatar użytkownika
Mona
Weteran
Weteran
Posty: 2944
Rejestracja: 16 lis 2004, 13:34
Skąd: Gdynia
Płeć:

Postautor: Mona » 07 lut 2007, 20:30

Snowblind pisze:I co najważniejsze czuje że się wypaliłem..praca która nie tak dawno cieszyła stała się monotonna i bez wyzwań.

To nawet dobrze, bo masz szansę na rozwój, czyli nie jesteś warzywo ;)

W temacie chodzi pewnie o to, aby w kwestii JA (rozwój, praca itd.), nie pominąć MY.
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"



Joe Cocker
Awatar użytkownika
mrt
Weteran
Weteran
Posty: 3354
Rejestracja: 31 lip 2004, 22:44
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: mrt » 07 lut 2007, 21:12

Wydaje mi się, że pragnienie posiadania czegoś nie czyni z ludzi potworów bez serc i nieczułych w związkach. Nie to zabija miłość. To tylko konsekwencja jakiejś zadry w związku, jakiejś luki, jakiegoś cienia.

Zdarza się, że w pozornie szczęśliwym związku stworzonym na bazie wielkiego uczucia jest coś przemilczanego. W odniesieniu do ludzi określiłabym to "kot wśród gołębi" (niektórzy pewnie załapią, skąd to). Wszystko gra, ale jest pewien fragment, który pozornie pasuje, a jednak jest w nim coś niezwykłego, coś innego, coś, o czym się nie wspomina, bo jest nie do określenia. Racjonalne spojrzenie tego nie wychwyci, bo... teoretycznie jest ok. Wystarczy bodziec z zewnątrz, dla wszystkich wkoło całkiem normalny, aby to coś urosło do olbrzymich rozmiarów lub pękło. Jeśli pęka - ludzie się rozchodzą, nigdy nie odkrywając przyczyny rozpadu. Jeśli jedynie rośnie, z czasem coraz bardziej - widzą tylko efekt zaćmiewający istotę, czyli na przykład to, że ona chce forsy, on kolejnych hektarów posesji. Nie w tym problem - powtarzam. Bo niektórym sto dodatkowych basenów nie zaszkodzi - tym, którzy od początku wśród gołębi składających się na związek i uczucie, kota nie mieli.
Awatar użytkownika
zlemi
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 86
Rejestracja: 05 sie 2006, 20:47
Skąd: wszechswiat
Płeć:

Postautor: zlemi » 08 lut 2007, 11:53

Mona pisze:W temacie chodzi pewnie o to, aby w kwestii JA (rozwój, praca itd.), nie pominąć MY.
Czytasz w moich myślach:-) dokładnie to miałem na myśli!
"życie jest jak partia szachów: nie można cofnąć żadnego ruchu" (Ja, prawda, że genialne?:-))))

Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 355 gości