joj_sport87 pisze:tylko gorzej jak ten wklad po kilku/kilkunastu latach okazuje sie niczego wart w ostatecznosci
To niezupelnie tak. Nie da sie ukryc swojego "nienadawania sie" przez kilka lat znajomosci a pozniej malzenstwa. Jesli cos jest nie tak, to z jakiegos powodu.
a co jesli ktos mysli o rozwodzie juz w momencie slubu???? slub wzial tylko dlatego ze w drodze jest dziecko
bezmyslnosc
orion pisze:Miłośc zaczyna sie wtedy gdy szczęście drugiej soby staje sie ważniejsze to jest moje określenie miłości.
Jak dla mnie, w tym miejscu zwiazek zaczyna sie sypac. Ciegle uszczesliwianie innych daje pozorna radosc , w koncu czlowiek siada i pyta sam siebie - co jest grane?. Wszystko powinno byc w porzadku a nie jest. Traci sily , zainteresowanie tym co go cieszylo . Oczywiscie szczescie naszego partnera napawa nas radoscia, ale zwiazek to nie szczescie mojego partnera, tylko szczescie NASZE. A tego nie da sie zbudowac myslac ciagle tylko o NIM.
Dzindzer pisze:Mnie zsatanawia postepowanie ludzi którzy rozwodu dac nie chca. Nie rozumiem tego. Czemu ma słuzyc takie trzymanie za pomoca papierka kogos przy sobie.
Ludzie w takich sytuacjach dzialaja czesto pod wplywem emocji i impulsow , jakich nigdy wczesniej nie czuli. Wszystkiemu winny jest strach - przed samotnoscia, brakiem oparcia, utrata poczucia bezpieczenstwa, wydaje nam sie ze nie interesujemy juz nikogo obwiniamy sie za wszystko i roznie reagujemy. Wiele zalezy od tego, jak postepuje osoba chcaca rozwodu - czesto pomaga spokojny ton, rownowaga i przemyslane dyskusje oraz czas i czeste przelykanie gorzkich slow.
TedBundy pisze:Miltonia napisał/a:
Postrzeganie spoleczne tego nie jest specjalnie pozytywne
to akurat mi zwisa
![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)
Poza tym nie zgadzam się z tą teorią, nie w tych czasach.
Powiem Ci tak Grzesiu - zwisac Ci bedzie , dopoki Cie nie spotka. Jestes czlowiekiem kontrowersyjnym, i wiesz ile kosztuje bycie na opak, na przekor, czy tez w opozycji - niewazne jak to nazwiesz , cos co norm sie nie trzyma, pozwala po nas jako wykonawcach lamania tej normy - jezdzic jak po lysej kobyle. Niewazne jak silni sie czujemy i jak bardzo wydaje nam sie, ze opinia innych nam wisi. Twoja innosc , ktora pierwotnie w danej sytuacji daje Ci mnostwo sily, wkrotce moze stac sie Twoim przeklenstwem. Twoje nieprzystajace do reszty poglady i postepowanie stana sie amunicja wywalona w Twoim kierunku przez innych. Nie ostrzegam Cie - bo wiem , ze sobie poradzisz - chce jednak tylko zwrocic uwage tym, ktorzy tak uparcie twierdza, ze opinia i sadami innych sie nie przejmuja - bo to nieprawda, kazdy z nas ma emocje, uczucia , ktore latwo ranic i ktore nie sa bez wplywu na nasza psychike.
Sir Charles pisze:czy nie lepiej próbować raczej zmieniać takie postawy w społeczeństwie
Nie zmienisz tej postawy, dopoki autorytet dla wielu z nas (Kosciol i rzad oraz szkola) - beda uczyc nas i zaszczepiac przekonanie - ze rozwod jest spolecznie niepoprawy.
agna 24 pisze:powiedzcie mi, jak uwazacie... ile czasu po rozwodzie "wypada" wziasc kolejny slub???
"Nie wypada" juz z gruntu brac rozwodu. Zatem jak posuniesz sie tak daleko - to czas wejscia w nastepny zwiazek malzenski, zdaje sie nie miec znaczenia.