Malzenstwo, po jakim czasie??
Moderator: modTeam
Dla mnie małżeństwo jest instytucją typowo męską i przez mężczyzn wymysloną, żeby potwierdzić formalnie własność i wyłączność na tę a nie inną samicę/samice. W ogóle nie czuję sensu i potrzeby uskuteczniania tego.
W np. matriarchacie nie było tego ustrojstwa (nie żebym popierała promiskuityzm tego okresu, choć szacunek i cześć dla kobiety jako Boginii płodności mi bardzo odpowiada).
Małżeństwo po jakim czasie ? Sądzę, że nie ma reguły. Chyba przed urodzeniem dzieci jedynie ważne aby było zawarte.
W np. matriarchacie nie było tego ustrojstwa (nie żebym popierała promiskuityzm tego okresu, choć szacunek i cześć dla kobiety jako Boginii płodności mi bardzo odpowiada).
Małżeństwo po jakim czasie ? Sądzę, że nie ma reguły. Chyba przed urodzeniem dzieci jedynie ważne aby było zawarte.
Dla mnie małżeństwo jest instytucją typowo męską i przez mężczyzn wymysloną
Zgadzam sie
żeby potwierdzić formalnie własność i wyłączność na tę a nie inną samicę/samice
dzięki Bogu, że samiec w swej wielkości wymyślił ten przepis, bo z tego co mówisz gdyby go nie było, samice puszczałyby się na lewo i prawo i zmieniały partnerów w życiu co chwila. Dobrze zrozumiałem Twoją wypowiedz?
W ogóle nie czuję sensu i potrzeby uskuteczniania tego.
Aha, czyli z tego co mowisz, mam wnioskować, że małżeństwo jest dla Ciebie przeszkodą w zdradzie i rozwiązłości seksualnej? Głupie małżeństwo nie jest wyrazem największej miłości, tylko przeszkodą w zmienianiu facetów jak rękawiczki i ciągłym ich ranieniu. Masz rację. Podła instytucja! PRECZ Z MAŁŻEŃSTWEM
Wybacz... dziwne rozumowanie z Twojej strony.
Pozdrawiam
Neco
... bo przecież Kocha się tylko dwa razy.
Mój limit się wyczerpał
Mój limit się wyczerpał
- pani_minister
- Administrator
- Posty: 2011
- Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
- Skąd: Dublin
- Płeć:
nadia pisze:Dla mnie małżeństwo jest instytucją typowo męską i przez mężczyzn wymysloną,
Być może.
nadia pisze:żeby potwierdzić formalnie własność i wyłączność na tę a nie inną samicę/samice.
Żeby chronić daną samicę przed jej wykorzystaniem (głównie seksualnym) przez innych samców. Podobne zresztą funkcję pełni wprowadzone przez człowieka pojęcie miłości. Skoro małżeństwo i miłość to fikcja to dlaczego dana samica miałaby być przypisana tylko do jednego samca? To przecież niesprawiedliwe. Dlaczego dany samiec miałby być lepszy od innego samca w używaniu samicy. Zanim wprowadzono te pojęcia samica jako istota słabsza musiała ulegać każdemu chętnemu. Nie wiem czy szanowne forumowiczki chciałyby powrotu tamtych czasów.
sometimes saying nothing says all
Być może kiedyś będę miała "parcie na ślub" w obecnej sytuacji nie mam z kim
Chociaż nawet będąc mocno zakochana nie myślałam o wiązaniu się z tamtym facetem przysięgą małżeńską. Musiałabym faceta dobrze poznać (wliczając w to mieszkanie pod jednym dachem a nie tylko "pomieszkiwanie" razem) zanim bym była gotowa do powiedzenia mu "tak".

Non! Rien de rien... Non ! Je ne regrette rien !
Neco pisze:Cytat:
żeby potwierdzić formalnie własność i wyłączność na tę a nie inną samicę/samice
dzięki Bogu, że samiec w swej wielkości wymyślił ten przepis, bo z tego co mówisz gdyby go nie było, samice puszczałyby się na lewo i prawo i zmieniały partnerów w życiu co chwila. Dobrze zrozumiałem Twoją wypowiedz?
NIekoniecznie. Raczej z tej przyczyny:
neo7 pisze:Żeby chronić daną samicę przed jej wykorzystaniem (głównie seksualnym) przez innych samców.
Neco pisze:Cytat:
W ogóle nie czuję sensu i potrzeby uskuteczniania tego.
Aha, czyli z tego co mowisz, mam wnioskować, że małżeństwo jest dla Ciebie przeszkodą w zdradzie i rozwiązłości seksualnej?
Jak życie uczy, nie jest ono wielką przeszkodą.
[ Dodano: 2007-07-29, 16:36 ]
Aktualnie małżeństwo nie pełni już funkcji obronnej. Trochę się zdezaktualizowało. Ale do facetów to wolno dociera....
lollirot pisze:nie chciałabym przechodzić związku
ja podobnie
Ale nie ma reguły. Znam pary będące ze sobą po 10 lat i biorące ślub, znam też takie które po pół roku się hajtnęły. Ale faktycznie, "przechodzenie" może nieklawo się skończyć.
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
TedBundy pisze:am pary będące ze sobą po 10 lat i biorące ślub, znam też takie które po pół roku się hajtnęły.
3-4 lata jak dla mnie spokojnie wystarczą. jedyne, co mnie teraz powstrzymuje to to, że nie jestem finansowo samodzielna i w zasadzie głównie utrzymują mnie rodzice. a żona z kieszonkowym to jakaś parodia

pan nie jest moim pasterzem
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
lollirot pisze:jedyne, co mnie teraz powstrzymuje to to, że nie jestem finansowo samodzielna
jak i mnie. Nie wyobrażam sobie wyprowadzić się z domu i być na utrzymaniu rodziców lub mężczyzny. Za bardzo godzi to w moje ambicje i zasady. 23 lata, jak skończę studia będą momentem przełomowym Tyle, że my już teraz jesteśmy ze sobą prawie 4 lata, ale co zrobić
TedBundy pisze:Znam pary będące ze sobą po 10 lat i biorące ślub, znam też takie które po pół roku się hajtnęły.
ja znam taką jedną, która pobrała się po 7 latach bycia ze sobą, a po 2 latach małżeństwa był rozwód. wg mnie po 3 latach związku poznało się partnera na tyle, by móc już zdecydować się na ślub, ale 6-7 lat bycia ze sobą może niekoniecznie wychodzi na dobre dla małżeństwa - partnerzy znają się jak łyse konie i mało już jest nowego do odkrycia po ślubie. choć oczywiście generalizować nie można
Dzindzer pisze:wiec w xczym jest róznica czy po tylu latach mozna nazwac sie zona czy tylko partnerka??
różnica jest w tym, że ślub jest większym zobowiązaniem i para będąc małżeństwem bardziej się zastanowi nad rozstaniem - będzie to się wiązało z większymi konsekwencjami(sam "proces" rozwodu, opinia rodziny i znajomych) niż w związku bez ślubu.
Chaos is a friend of mine
czyli trzymac ich przysobie bedzie niechec do zalatwiania spraw papierkowych
Wiesz mozna to 2 strony rozpatrywac. Bez sluibu łatwiej sie rozstac, wiec to motywuje do pracy nad soba i zwiazkiem, bo a nuż on zechce odejsc, ale jak juz maz to mozna bardziej odpuscic, bo przysiega, bo papier, bo zobowiazania, bo odejsc mu bedzie trudniej
Wiesz mozna to 2 strony rozpatrywac. Bez sluibu łatwiej sie rozstac, wiec to motywuje do pracy nad soba i zwiazkiem, bo a nuż on zechce odejsc, ale jak juz maz to mozna bardziej odpuscic, bo przysiega, bo papier, bo zobowiazania, bo odejsc mu bedzie trudniej
Zawarcie małżeństwa to właściwie tylko formalność, ale jest to mimo wszystko jakieś oficjalne potwierdzenie że akurat ta dziewczyna jest ważna, jest to pewien wyraz szacunku dla niej i chyba też dla jej rodziny. W każdym razie jest to jakiś tam dowód że ta właśnie dziewczyna nie jest pierwszą lepszą d*pą i wiążą się z nią pewne plany na przyszłość.
sometimes saying nothing says all
neo7 pisze:mimo wszystko jakieś oficjalne potwierdzenie że akurat ta dziewczyna jest ważna, jest to pewien wyraz szacunku dla niej i chyba też dla jej rodziny.
neo7 pisze:wiążą się z nią pewne plany na przyszłość.
no o to mi mniej więcej chodziło; właśnie o tę wagę małżeństwa; potwierdzenie,że chce się ze sobą być na poważnie.
Chaos is a friend of mine
- pani_minister
- Administrator
- Posty: 2011
- Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
- Skąd: Dublin
- Płeć:
neo7 pisze:W każdym razie jest to jakiś tam dowód że ta właśnie dziewczyna nie jest pierwszą lepszą d*pą i wiążą się z nią pewne plany na przyszłość.
Równie dobrym potwierdzeniem jest np. wspólne kupno mieszkania, albo choćby nawet psa. Też plany na przyszłość, też zobowiązania. Poza tym już samo to, że ktoś w zdrowiu i chorobie, w dobrym i złym, wytrzymuje z drugą osobą miesiące i lata, świadczy, że pierwszą lepszą d*** (lub pierwszym lepszym fiutkiem, bo to wszak w drugą stronę też działa) nie jest.
pani_minister pisze:Równie dobrym potwierdzeniem jest np. wspólne kupno mieszkania, albo choćby nawet psa
Ale walnęłaś porównanie

Zwłaszcza dla katolika ślub w kościele będzie tak samo ważny jak kupno mieszkania. A nawet nie poruszając kwestii wiary, zaprzysiężenie związku poprzez ślub, choćby cywilny, ma naturę nie tylko fizyczną, prawną, ale przede wszytskim emocjonalną. No chyba, że ktoś się emocjonuje psem tak samo jak ślubem. Ale to już zależy od hierachii wartości...
Nie czepiam się ludzi, dla których ślub nie jest ważny. Choć dla mnie to sposób ucieczki przed odpowiedzialnością. Jestem w stanie to zrozumieć. Ale nigdy nie zrozumiem traktowania małżeństwa jako papierka.
neo7 pisze:jakiś tam dowód że ta właśnie dziewczyna nie jest pierwszą lepszą d*pą i wiążą się z nią pewne plany na przyszłość.
tu akurat przesadziłeś. to wszystkie, które jeszcze ślubu nie wzięły mają w związku status pierwszej lepszej du.py, której nie traktuje się poważnie?
Dzindzer pisze:le jak juz maz to mozna bardziej odpuscic, bo przysiega, bo papier, bo zobowiazania, bo odejsc mu bedzie trudniej
sorry przeoczyłam jakoś Twój post. rzeczywiście można z 2 stron rozpatrywać, ale we wcześniejszych postach miałam na myśli to, co napisałaś powyżej.
- pani_minister
- Administrator
- Posty: 2011
- Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
- Skąd: Dublin
- Płeć:
Porównanie jak porównanie. Skoro podstawą i usprawiedliwieniem małżeństwa mają być "wspólne plany na przyszłość", to pies z prognozowaną długością życia circa 15 lat jest całkiem dobrym przykładem. Spora część małżeństw tyle nie przetrwa
Ach, dodałabym jeszcze, że pies może być lepszym sprawdzianem związku niż ślub. To nie dwudniowa impreza na galowo i koniec, a nudna codzienność, konieczność spacerów, żarcie trzeba kupić, weterynarza odwiedzić, i ogólnie pewien poziom odpowiedzialności wykazać.
![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)
Ach, dodałabym jeszcze, że pies może być lepszym sprawdzianem związku niż ślub. To nie dwudniowa impreza na galowo i koniec, a nudna codzienność, konieczność spacerów, żarcie trzeba kupić, weterynarza odwiedzić, i ogólnie pewien poziom odpowiedzialności wykazać.
Ostatnio zmieniony 29 lip 2007, 23:07 przez pani_minister, łącznie zmieniany 1 raz.
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 396 gości