eve84 pisze:Tak jestesmy zbudowane ze w pewnym momencie zachciewa nam sie stworzyc rodzine a nie tylko patrzec jak wszyscy wokol je zakladaja.
Wszystko w swoim czasie - przeciez masz Ewo 20 lat, po co w ogole o tym myslisz?

eve84 pisze:dlaczego chocby dla swietego spokoju i ku radosci Waszej wybranki nie powiecie konkretnie ze byscie chcieli, kiedy byscie chcieli i takie tam.
Bo z tego moga tylko wieksze klopoty i wieksze dramaty wyniknąć niz ten, ze ktos "nie chce sie okreslic"
![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)
eve84 pisze:Skoro deklaracja dla Was nic nie zmienia to czemu sie nie zdeklarowac? Bo nie i juz? Bo Was wredne babsko zniewoli?
Bo ukochana kobieta zmieni sie we "wredne babsko"
eve84 pisze:Wybaczcie ale nie pojmuje tej logiki.
Szkoda...
mrt pisze:Brak deklaracji pociąga za sobą brak odpowiedzialności.
Inaczej - deklaracja wcale nie pociaga odpowiedzialnosci, zwroc na to uwage Mrt...
A najwiekszym swinstwem jest gdy "zdeklarowana" kobieta stwierdza, ze to jednak ona odchodzi... Po co rzucac slowa na wiatr, skoro nie wiemy co sie stanie jutro, a co dopiero za 10 czy 20 lat? "...oraz to, ze Cie nie opuszcze az do smierci." - to ponoc PRZYSIEGA... W takim razie na tym swiecie cale zatrzesienie krzywoprzysiężców. Bycie jednym z nich to chyba gorsze niz pamiec o furtce bezpieczenstwa... A moze sie myle?

Koko pisze:Bez wartości są wszelkie szlachetne intencje i deklaracje, jeśli miłości (o ile istnieje) nie przełożymy na konkret, czyli na język codziennych drobnych decyzji, które zawsze wynikaja z naszych myśli i uczuć.
Otóż to droga Koko, otóż TO !
Miltonia pisze:w ogole nie zastanawiam sie nad stawianiem pod sciana. Takie rzeczy jak bycie razem i w jaki sposob wynikaja w sposob tak oczywisty, ze nawet sie o tym nie mowi w jakims konkretnym momencie
W ramkę

Miltonia pisze:-jak sa jakies wahania, obawy itd, to albo na terapie, bo cos z nami nie tak, albo to niewlasciwa osoba
To też w ramkę

Miltonia pisze:mezczyzna, co to nie wie, czego chce itd, to nie jest, jak dla mnie, partner. Porozmawiac to jeszcze moge, ale juz nawet przyjaznic sie, to za duzo.
Tzn - tylko kobieta moze miec dylematy zyciowe? Bo "facet ma zawsze ochote na seks i zawsze musi wiedziec czego chce"

?
