Odnaleźć drugą połowe

Zagadnienia związane ze sferą uczuciową, a także z problemami dotyczącymi tematów miłosnych oraz kontaktów emocjonalnych z płcią przeciwną.

Moderator: modTeam

Awatar użytkownika
yeti
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 137
Rejestracja: 04 sty 2007, 20:34
Skąd: Opole
Płeć:

Postautor: yeti » 13 lut 2007, 02:03

OneLove pisze:yeti napisał/a:
Rozwódka.

A widzisz,czyli jednak tu rozwodu nie potepiasz. Bo gdyby nie on to byś z żoną nie był,nie miał z nią córki itd. Czyli rozwód nie zawsze równa się koniec świata (często to własnie początek).

W średnim wieku praktycznie nie ma żadnego wyboru. Jak myślisz, dlaczego przez sześć lat byłem sam? Na wdowy za wcześnie, jako panny zostają praktycznie tylko kobiety z tak skrzywioną psychiką (wiem, ćwiczyłem na sobie), że nadają się na robienie pracy naukowej z psychologii, a nie na żonę. Zostają rozwódki. A dorzuć do tego jeszcze pytania dziecka: ,,Kiedy ja będę miała mamę, tak jak wszystkie inne dzieci?'' i świadomość, że do prawidłowego rozwoju emocjonalnego dziecko potrzebuje obydwoje rodziców. Sytuacja robi się całkiem nieciekawa.

OneLove pisze:Czy to by coś zmieniło dla Ciebie gdyby miała z nim ten kościelny?

Nie. Ale pomimo tego wydawało mi się, że lepiej, że nie ma. Przysięga składana w kościele bardziej odpowiada mojemu widzeniu małżeństwa, niż to, co się mówi w USC, a ja swoje słowo traktuję poważnie.
Ostatnio zmieniony 13 lut 2007, 02:18 przez yeti, łącznie zmieniany 1 raz.
Jest dobrze i tak trzymać!
Awatar użytkownika
OneLove
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 334
Rejestracja: 17 gru 2006, 23:32
Skąd: ***
Płeć:

Postautor: OneLove » 13 lut 2007, 02:17

yeti pisze:W średnim wieku praktycznie nie ma żadnego wyboru. Jak myślisz, dlaczego przez sześć lat byłem sam? Na wdowy za wcześnie, jako panny zostają praktycznie tylko kobiety z tak skrzywioną psychiką (wiem, ćwiczyłem na sobie), że nadają się na robienie pracy naukowej z psychologii, a nie na żonę. Zostają rozwódki. A dorzuć do tego jeszcze pytania dziecka: ,,Kiedy ja będę miała mamę, tak jak wszystkie inne dzieci?'' i sytuacja robi się całkiem nieciekawa.


To co,szukałes pod kątem partnerki dla siebie i mamy dla dziecka czy tylko dla dziecka? Bo chyba powinno być jedno i drugie (że o uczuciach nie wspomne).


yeti pisze:Nie. Ale pomimo tego wydawało mi się, że lepiej, że nie ma. Przysięga składana w kościele bardziej odpowiada mojemu widzeniu małżeństwa, niż to, co się mówi w USC, a ja swoje słowo traktuję poważnie.


A nie traktowałeś mniej poważnie przysięgi żony skoro już drugi raz ją składała?
Widzisz,dla mnie przysięga "przed Bogiem" by nie była nic warta bo ja w "Boga" nie wierze. Nawet gdyby przysięgać na parkingu albo w sklepie liczy tak samo się liczy,tak samo bierze się za to odpowiedzialnośc jak podczas przysięgi w kościele czy USC.
Prosiaczek wspiął się na paluszkach i szepnął:
- Puchatkuuu...
- Tak Prosiaczku...?
- Nic, nic - rzekł Prosiaczek, biorąc Puchatka za
łapkę... - Chciałem się tylko upewnić, że jesteś...
Awatar użytkownika
yeti
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 137
Rejestracja: 04 sty 2007, 20:34
Skąd: Opole
Płeć:

Postautor: yeti » 13 lut 2007, 02:29

OneLove pisze:To co,szukałes pod kątem partnerki dla siebie i mamy dla dziecka czy tylko dla dziecka? Bo chyba powinno być jedno i drugie (że o uczuciach nie wspomne).

Wszystkie trzy powody. W kolejności (po dłuższym zastanowieniu się): 1, 3, 2.

A nie traktowałeś mniej poważnie przysięgi żony skoro już drugi raz ją składała?
Widzisz,dla mnie przysięga "przed Bogiem" by nie była nic warta bo ja w "Boga" nie wierze. Nawet gdyby przysięgać na parkingu albo w sklepie liczy tak samo się liczy,tak samo bierze się za to odpowiedzialnośc jak podczas przysięgi w kościele czy USC.

Może nie wyraziłem się dość jasno. Treść przysięgi składanej w kościele bardziej odpowiada mi niż treść tej składanej w USC. Ona bardziej odpowiada mojemu widzeniu małżeństwa. Boga do tego nie mieszajmy. Jak coś przysięgam, to nie muszę się powoływać na niego, żeby dotrzymywać danego słowa.

Co do mniej poważnego traktowania przysięgi żony, to, z obecnego punktu widzenia, masz rację. Na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć tyle, że byłem zakochany, wydawało mi się że z wzajemnością, przekonany, że spotkałem kogoś wyjątkowego i wartościowego oraz przekonany, że to postępowanie jej pierwszego męża było powodem dla którego się rozeszli (teraz nie jestem tego już tak pewien).
Jest dobrze i tak trzymać!
Awatar użytkownika
OneLove
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 334
Rejestracja: 17 gru 2006, 23:32
Skąd: ***
Płeć:

Postautor: OneLove » 13 lut 2007, 02:36

yeti pisze:Może nie wyraziłem się dość jasno. Treść przysięgi składanej w kościele bardziej odpowiada mi niż treść tej składanej w USC. Ona bardziej odpowiada mojemu widzeniu małżeństwa. Boga do tego nie mieszajmy. Jak coś przysięgam, to nie muszę się powoływać na niego, żeby dotrzymywać danego słowa.


No własnie zrozumiałam tak,że ta przysięga ma dla Ciebie większą wartość bo przed "Bogiem". Teraz rozumiem. Dzieki za wyjasnienie :)


yeti pisze:byłem zakochany, pewny, że spotkałem kogoś wyjątkowego i przekonany, że to jej pierwszy mąż był powodem dla którego się rozeszli (teraz nie jestem tego już tak pewien).


Tak jest jak się zna historie tylko z jednej strony. No i wiadomo,że się w takiej sytuacji drugiej połowie wierzy.
Prosiaczek wspiął się na paluszkach i szepnął:

- Puchatkuuu...

- Tak Prosiaczku...?

- Nic, nic - rzekł Prosiaczek, biorąc Puchatka za

łapkę... - Chciałem się tylko upewnić, że jesteś...
Awatar użytkownika
yeti
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 137
Rejestracja: 04 sty 2007, 20:34
Skąd: Opole
Płeć:

Postautor: yeti » 13 lut 2007, 02:46

OneLove pisze:Tak jest jak się zna historie tylko z jednej strony. No i wiadomo,że się w takiej sytuacji drugiej połowie wierzy.

W miarę jak go poznawałem (przyjeżdżał do córki średnio raz w miesiącu, mimo że przeniósł się do Wa-wy) jego obraz przekazany przez żonę coraz mniej pasował mi do tego, co sam widziałem. Teraz, nauczony na własnych doświadczeniach, nie jestem pewien, że to on ponosił wyłączną winę za ich rozstanie. Zacząłem też podejrzewać, że w poczucie winy został wmanipulowany, bo tak było żonie wygodniej. Po rozwodzie był praktycznie na każde zawołanie i robił wszystko, o co go prosiła, mimo, że sam nic w zamian nie dostawał. Ale, jak piszę, to tylko moje przypuszczenia. Jak było naprawdę nie wiem i pewnie nigdy się nie dowiem. Nawet od niego.
Jest dobrze i tak trzymać!
Awatar użytkownika
Andrew
Weteran
Weteran
Posty: 12396
Rejestracja: 23 lis 2003, 14:38
Skąd: z domu
Płeć:

Postautor: Andrew » 13 lut 2007, 09:19

Olivia pisze:Andrew, odpuść nam swoją żenującą historię. Przy każdej nadarzającej się okazji chwalisz się tym, jakbyś nie wiadomo czego dokonał.

trzeba byc naprawde ograniczonym w pewien sposób, by tak to odebrac

oliwia pisze:Tylko czy Ty przez chwilę pomyślałeś chociaż o swoich dzieciach? Jak Twoje córki będą w stanie kiedyś zaufać jakiemukolwiek mężczyźnie, skoro taki wzorzec wyniosą z domu?

zapewniam Cie, ze pomyslał i to nie jeden raz . Wyniosa z domu wzorzec ? <hahaha>
czyli sugerujesz - dzieci rozwodników są , lubo beda rozwodnikami ? bzdura ! w wiekszosci przypadków jest wrecz odwrotnie .
oliwia pisze:Jesteś egoistą i mam szczerą nadzieję, że tak od życia po dupie dostaniesz, że się nie pozbierasz!


Kazdy jest na swój sposób egoistą ! nawet Ty ! Oliwio.... Nie znasz szczegółów, a piszesz , życzysz komus zle ? pytam sie dlaczego ?

[ Dodano: 2007-02-13, 09:23 ]
Magiczna pisze:@artpaw6- nie dziwie sie ze wolisz byc z kochanka, zadnych obowiazkow, same przyjemnosci, sielanka
w domu trzeba martwic sie o rachunki, remont, wakacje dzieci

jakos przez 13lat bylo ci dobrze z zona a teraz to juz jest taka beeee
nie wiem czy mam racje ,ale pewnie kochanka mlodsza, nie przezyla 2 ciaz, nie prala ci brudnych skarpetek przez kilkanascie lat, nie gotowala ci, nie opiekowala sie toba jak byles chory

wybor nalezy do ciebie, ja na miejscu twojej zony bym cie zniszczyla, zdeptala z ziemia jak robaka, bo nim dla mnie jestes


nastepna pojechala sobie ! <aniolek> a skad wiesz , ze nie prał sobie sam , zreszta jak juz to prała pralka , w martwieniu sie opłatami, rachunkami nie pozostawał sam ? skad wiesz , ze wzgledem kochanki nie ma zadnych obowiazków ?

zniszczyła ? jak ? nie rozsmieszaj mnie co jawyzej dostalas bys około 300 żł elimentów na dziecko . <hahaha>
I dlaczego odebrałas , ze zona teraz ! jest be ! moze zawsze , albo od jakiegos czasu mu nie pasowala ?
Opiekowala ? czyzby ? a jesli nie chorował ? <aniolek>

[ Dodano: 2007-02-13, 09:27 ]
Olivia pisze:artpaw6, dlaczego w żadnym poście nie piszesz o swoich dzieciach?
Żonę uszczęśliwisz odchodząc, dzieci też?


pierdoły ! napisze tylko , ze On ! co najwyżej odejdzie , nie umrze !! - dzieci moze widywac codzien !!

[ Dodano: 2007-02-13, 09:37 ]
Magiczna pisze:jakbys poczytal na forum to bys wiedzial jakie jest moje doswiadczenie...
http://agnieszka.com.pl/forum_php/viewtopic.php?t=9122
http://agnieszka.com.pl/forum_php/viewtopic.php?t=10078

dla mnie jestes po prostu skonczonym palantem!


Magiczna ??.....? :? Ty tu sie wypowiadac nie powinnas , własnie z tych powodów , jestes emocjonalnie jak by zwiazana z tym tematem , jeszcze nie ochłonełaś .Widzisz siebie bez wad , jako idealną kobietę , wine zwalasz na facetów , bo mają kochanki - upraszczasz kolosalnie .Ja wiem , ze sa i tacy faceci o których ty tu piszesz (raczej myslisz) , ale zycie w wiekszosci jest bardziej skomplikowane . pozdrawiam <browar>
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Awatar użytkownika
Olivia
Weteran
Weteran
Posty: 3859
Rejestracja: 17 wrz 2004, 23:03
Skąd: Z kontenera
Płeć:

Postautor: Olivia » 13 lut 2007, 12:36

Andrew pisze:dzieci moze widywac codzien !!

Na szczęście ja wyniosłam z domu inny wzorzec, niż propagujesz Ty czy autor tematu. Przynajmniej nie mam własnego ojca za ostatnią mendę i tym bardziej Go szanuję.
Ale takich facetów, jak mój ojciec, nie ma.

I chciałabym nadmienić, że sytuacja, w jakiej mój ojciec został postawiony, wymagała wiele poświęceń. I On stawił temu czoło i dziękuję Bogu za to każdego dnia.
"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Awatar użytkownika
artpaw6
Bywalec
Bywalec
Posty: 52
Rejestracja: 09 lut 2007, 15:03
Skąd: z Polski
Płeć:

Postautor: artpaw6 » 13 lut 2007, 16:21

Olivia: Chciałbym Ci tylko powiedzieć że z żoną nie współżyje już od bardzo dawna a nawet śpimy osobno tylko że w jednym domu. Z żoną już dawno rozmawiałem o rozwodzie i rozumie to bo widzi sama jak nasz związek wyglada.Nie ma go! Dzieci ślepe też nie są a mimo tego zapewniam cię że nie jestem dla nich mendą. O dziwo mają dla mnie większy szacunek jak dla swojej matki. To ja z nimi jestem to ja z nimi odrabiam lekcję to ja z nimi jeżdże nad jezioro ja chodzę na wywiaduwki itd tak wiec wiedz o tym że naprawdę dbam o dzieci jak mogę i one to wiedzą. Jeśli już zrobię wszystko żeby być z tą swoją drugą połową i dajmy na to że miałbym z nią dziecko to według tego co piszesz dla tego dziecka pewnie też byłbym zwykłą mendą bo przecież mam już dwie córki.


aameszka: nie czytasz wszyskigo dokładnie bo pisałem wcześniej że byliśmy razem w Norwegii i nie mniej jak 24 h bo jakieś 1300 h i przekonałem się że jest ideałem chodz ma wady jak każdy człowiek ale wyobraz sobie że te wady są częścia na który składa się mój ideał


Pegaz: andropauza? a co piszesz tak bo ciebie to pewnie dopadło i ci nie wyszło.



Andrew: Na wszystkie Twoje odpowiedzi w ostatnim poście odpowiadam -no właśnie-
Awatar użytkownika
katarina06
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 18
Rejestracja: 08 lut 2007, 12:22
Skąd: z Polski
Płeć:

Postautor: katarina06 » 13 lut 2007, 18:00

słuchaj artpaw6 nie przyszło ci do głowy że może ta twoja droga połówka nie ma ochoty żebyś roztrząsał te swoje miłosne uniesienia na forum ,przecież ci wszyscy ludzie wcale ci nie pomagają tylko oceniają a być może wcale nie są lepsi od ciebie a nawet gorsi żal mi jest niektórych z was ,bo najprawdopodobniej nie znacie takiego uczucia jakim jest PRAWDZIWA MIŁOŚC a twojej drugiej połowce zazdroszczę żę znalazła na swojej drodze kogoś kto z miłości gotów jest zrobić dla niej wszystko.Nie zmarnuj tej szansy i jeżeli w 100%jesteś pewien że to jest TA jedyna to nie puszczaj jej,nie spierdol tego! i jeszcze jedno usiądzcie razem i szczerze o tym pogadajcie nie szukaj pocieszenia na jakimś forum bo jak ktoś może cię rozumieć jeżeli nigdy w życiu nie doznał takiego uczucia jak TY.
Awatar użytkownika
yeti
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 137
Rejestracja: 04 sty 2007, 20:34
Skąd: Opole
Płeć:

Postautor: yeti » 13 lut 2007, 19:08

katarina06 pisze:żal mi jest niektórych z was ,bo najprawdopodobniej nie znacie takiego uczucia jakim jest PRAWDZIWA MIŁOŚC a twojej drugiej połowce zazdroszczę żę znalazła na swojej drodze kogoś kto z miłości gotów jest zrobić dla niej wszystko.

Jak definiujesz PRAWDZIWĄ MIŁOŚĆ? I skąd bierzesz pewność, że to właśnie ta jest prawdziwa, a za następne 5, 10 czy 15 lat nie trafi się jeszcze prawdziwsza?
Uważasz, że PRAWDZIWA MIŁOŚĆ usprawiedliwia wszystko, czy uznajesz jakieś granice, poza które jednak wykroczyć nie wolno?

katarina06 pisze:przecież ci wszyscy ludzie wcale ci nie pomagają tylko oceniają

nie szukaj pocieszenia na jakimś forum bo jak ktoś może cię rozumieć jeżeli nigdy w życiu nie doznał takiego uczucia jak TY.

A nie wydaje Ci się, że nasze odpowiedzi (a przynajmniej moje) byłyby bardziej wyważone, gdyby artpaw6 nie cedził informacji kropelka po kropelce, ale od razu napisał więcej, na przykład to, co w ostatnim liście, plus jakiś opis jak i od kiedy wygląda jego małżeństwo, jaki jest stosunek żony do niego i do dzieci. W pierwszym napisał tylko tyle, że jest żonaty od 16 lat, ma dwójkę dzieci, a od 3 jest z inną kobietą, którą kocha. To jak go można na podstawie tak skąpej informacji zrozumieć? Ocenić inaczej? Zresztą dalej tych informacji jest za mało, żeby go uczciwie ocenić. To dlatego wszyscy (no, prawie wszyscy) lecą po schemacie wiarołomnego męża, egoisty rozbijającego rodzinę dla własnej przyjemności.

Skąd wiesz co kto przeżył, że tak generalizujesz?
Jest dobrze i tak trzymać!
Awatar użytkownika
OneLove
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 334
Rejestracja: 17 gru 2006, 23:32
Skąd: ***
Płeć:

Postautor: OneLove » 13 lut 2007, 19:44

yeti pisze:, nie jestem pewien, że to on ponosił wyłączną winę za ich rozstanie.


Bo w 90% przypadków obie strony winne są w takim samym stopniu.

yeti pisze:A nie wydaje Ci się, że nasze odpowiedzi (a przynajmniej moje) byłyby bardziej wyważone, gdyby artpaw6 nie cedził informacji kropelka po kropelce, ale od razu napisał więcej


No i własnie. Kurcze co post to to inaczej wygląda. Ciężko coś powiedzieć,doradzić jak się nie zna prawe żadnych szczegółów.

artpaw6 pisze:Z żoną już dawno rozmawiałem o rozwodzie i rozumie to bo widzi sama jak nasz związek wyglada.Nie ma go!


Więc czemu tyle czekasz? Skoro oboje jesteście tego samego zdania.
Prosiaczek wspiął się na paluszkach i szepnął:

- Puchatkuuu...

- Tak Prosiaczku...?

- Nic, nic - rzekł Prosiaczek, biorąc Puchatka za

łapkę... - Chciałem się tylko upewnić, że jesteś...
Awatar użytkownika
Mona
Weteran
Weteran
Posty: 2944
Rejestracja: 16 lis 2004, 13:34
Skąd: Gdynia
Płeć:

Postautor: Mona » 13 lut 2007, 19:50

Niestety, ale w takich sytuacjach nigdy nie będzie tak, że wszyscy będą szczęśliwi.

Zastanawia mnie jedno - czego Autor szuka na forum? Jeśli jest pewny uczuć swoich i partnerki, to o co tyle hałasu?
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"

Joe Cocker
Awatar użytkownika
yeti
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 137
Rejestracja: 04 sty 2007, 20:34
Skąd: Opole
Płeć:

Postautor: yeti » 13 lut 2007, 20:14

OneLove pisze:yeti napisał/a:
nie jestem pewien, że to on ponosił wyłączną winę za ich rozstanie.

Bo w 90% przypadków obie strony winne są w takim samym stopniu.

Nie wiem. W większości tych przypadków, które znam z bliska, jest jednak inaczej. Wina jednej ze stron jest znacznie większa. Poza przypadkami zupełnie oczywistymi, w których wina jednej ze stron nie budziła we mnie żadnej wątpliwości, próbowałem przeprowadzić pewien eksperyment myślowy. Znając ludzi i ich charaktery, dokonywałem w myśli lustrzane odbicie, zamieniając ich miejscami. Przeważnie dochodziłem do wniosku, że sytuacje i zachowania, które zadecydowały o rozpadzie związku, nie miałyby miejsca, albo występowałyby u tej samej osoby.

Nie twierdzę, że ja jestem bez winy. Bo pewnie jakaś istnieje, nie jestem chodzącym ideałem. Chciałbym wiedzieć na czym ona polega. Po to, żeby w przyszłości nie popełnić tego samego błędu, żeby się czegoś o sobie dowiedzieć, czegoś nauczyć. A nie wiem. :(
Jest dobrze i tak trzymać!
Awatar użytkownika
Ted Bundy
Weteran
Weteran
Posty: 5219
Rejestracja: 16 wrz 2005, 16:29
Skąd: IV RP
Płeć:

Postautor: Ted Bundy » 13 lut 2007, 20:40

yeti pisze:W większości tych przypadków, które znam z bliska, jest jednak inaczej. Wina jednej ze stron jest znacznie większa.


w stu procentach masz rację, Yeti. Bardzo często właśnie jedna strona zaczyna lecieć sobie w kulki. Zdaje sobie sprawę,że to nie dzieje się z dnia na dzień,że to długi proces, który obciążać może dwie strony, ale..... przychylam się do Twej teorii. Bo widzę,co się wokoło mnie dzieje.

yeti pisze:Nie twierdzę, że ja jestem bez winy. Bo pewnie jakaś istnieje, nie jestem chodzącym ideałem. Chciałbym wiedzieć na czym ona polega.


czemu zakładasz,że właśnie Ty popełniłeś większy błąd i na siłę szukasz w sobie winy? :)
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow

Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!

http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Awatar użytkownika
yeti
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 137
Rejestracja: 04 sty 2007, 20:34
Skąd: Opole
Płeć:

Postautor: yeti » 13 lut 2007, 20:59

TedBundy pisze:yeti napisał/a:
Nie twierdzę, że ja jestem bez winy. Bo pewnie jakaś istnieje, nie jestem chodzącym ideałem. Chciałbym wiedzieć na czym ona polega.

czemu zakładasz,że właśnie Ty popełniłeś większy błąd i na siłę szukasz w sobie winy?

Nie zakładam, że większa część winy jest po mojej stronie. Czuję, że jest odwrotnie. Ale byłbym głupi, gdybym twierdził, że ja jestem kryształowo czysty. Bo takich ludzi nie ma. Pewnie jakąś ociupinkę od siebie dołożyłem, na tyle małą, że jej nie widzę, choć chciałbym wiedzieć co to było.
Jest dobrze i tak trzymać!
Awatar użytkownika
OneLove
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 334
Rejestracja: 17 gru 2006, 23:32
Skąd: ***
Płeć:

Postautor: OneLove » 13 lut 2007, 21:16

TedBundy pisze:Bardzo często właśnie jedna strona zaczyna lecieć sobie w kulki


Tak ale może to wynikać z tego co robi druga strona. To nie jest takie jednoznaczne.

yeti pisze:W większości tych przypadków, które znam z bliska, jest jednak inaczej.


Znasz je z bliska ale nie jesteś "stroną zainteresowaną". Nawet z bliska wszystko może inaczej wyglądać niż na prawde się przedstawia.
Prosiaczek wspiął się na paluszkach i szepnął:

- Puchatkuuu...

- Tak Prosiaczku...?

- Nic, nic - rzekł Prosiaczek, biorąc Puchatka za

łapkę... - Chciałem się tylko upewnić, że jesteś...
Awatar użytkownika
yeti
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 137
Rejestracja: 04 sty 2007, 20:34
Skąd: Opole
Płeć:

Postautor: yeti » 13 lut 2007, 21:26

OneLove pisze:yeti napisał/a:
W większości tych przypadków, które znam z bliska, jest jednak inaczej.

Znasz je z bliska ale nie jesteś "stroną zainteresowaną". Nawet z bliska wszystko może inaczej wyglądać niż na prawde się przedstawia.

Masz rację, ale są pewne fakty, które są obiektywne. I nikt nie może twierdzić, że czarne jest białe a białe czarne. Moim zdaniem z zewnątrz często widać lepiej. W przypadku ,,strony zainteresowanej'' prawie zawsze wina leży po drugiej stronie. Nikt we własnych oczach nie chce uchodzić za tego złego i zawsze znajdzie sobie usprawiedliwienie, np.: ,,bo zupa była za słona''.
Jest dobrze i tak trzymać!
Awatar użytkownika
OneLove
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 334
Rejestracja: 17 gru 2006, 23:32
Skąd: ***
Płeć:

Postautor: OneLove » 13 lut 2007, 21:36

yeti pisze:W przypadku ,,strony zainteresowanej'' prawie zawsze wina leży po drugiej stronie. Nikt we własnych oczach nie chce uchodzić za tego złego i zawsze znajdzie sobie usprawiedliwienie, np.: ,,bo zupa była za słona''.


Tak ale od osób zainteresowanych wiesz tyle ile chcą Ci powiedzieć i po sobie pokazać. A one wiedzą na czym stoją tylko - tu masz racje - nie potrafią swojej winy obiektywnie ocenić.
Prosiaczek wspiął się na paluszkach i szepnął:

- Puchatkuuu...

- Tak Prosiaczku...?

- Nic, nic - rzekł Prosiaczek, biorąc Puchatka za

łapkę... - Chciałem się tylko upewnić, że jesteś...
Awatar użytkownika
yeti
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 137
Rejestracja: 04 sty 2007, 20:34
Skąd: Opole
Płeć:

Postautor: yeti » 13 lut 2007, 21:39

OneLove pisze:TedBundy napisał/a:
Bardzo często właśnie jedna strona zaczyna lecieć sobie w kulki

Tak ale może to wynikać z tego co robi druga strona. To nie jest takie jednoznaczne.

To zawsze wynika z tego, co robi druga strona. Herling w swojej książce ,,Porządki miłości'' podał swoją receptę na udany związek: Zawsze należy oddać partnerowi trochę więcej dobrego i trochę mniej złego niż się od niego dostaje. Jeżeli proporcje te są zachwiane, np. oddaje się więcej złego lub mniej dobrego, to związek dąży do upadku. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, gdy jedna ze stron daje samo dobro, a druga odpowiada na nie samym złem. Takie konstrukcje w naturze nie występują. Wobec tego należałoby uznać, że winna jest ta strona, która odpowiada za eskalację złego lub zanik dobrego wymienianego pomiędzy partnerami. A rozbijanie tego na pojedyncze uczynki, po to żeby powiedzieć: ,,obydwoje nie są bez winy'' jest rozmydlaniem prawdziwej odpowiedzialności.
Jest dobrze i tak trzymać!
Awatar użytkownika
artpaw6
Bywalec
Bywalec
Posty: 52
Rejestracja: 09 lut 2007, 15:03
Skąd: z Polski
Płeć:

Postautor: artpaw6 » 13 lut 2007, 21:43

"Nikt we własnych oczach nie chce uchodzić za tego złego" a ja chcę byle bym był w końcu szczęśliwym
Awatar użytkownika
yeti
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 137
Rejestracja: 04 sty 2007, 20:34
Skąd: Opole
Płeć:

Postautor: yeti » 13 lut 2007, 21:45

OneLove pisze:Tak ale od osób zainteresowanych wiesz tyle ile chcą Ci powiedzieć i po sobie pokazać. A one wiedzą na czym stoją tylko - tu masz racje - nie potrafią swojej winy obiektywnie ocenić.

Zwróć uwagę, że pisałem o obiektywnych faktach, a nie o ich interpretacji przez jedną lub drugą stronę. Naprawdę są takie sytuacje, gdy na podstawie samych faktów można ocenić, kto ponosi winę i nie potrzeba posiłkować się przy tym ich interpretacją przez zainteresowanych.
Jest dobrze i tak trzymać!
Awatar użytkownika
OneLove
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 334
Rejestracja: 17 gru 2006, 23:32
Skąd: ***
Płeć:

Postautor: OneLove » 13 lut 2007, 21:58

yeti pisze:Naprawdę są takie sytuacje, gdy na podstawie samych faktów można ocenić


A skąd znasz te "fakty"? Od "samych zainteresowanych".


Podam Ci sytuacje hipotetyczną: widzisz "w mieście" swojego żonatego kolega obejmującego i całującego fajną kobitke. Pomyslisz sobie,że zdradza zone,że świnia itd. Jego małżeństwo zawsze uważałeś za udane. Czyją wine uznasz? Jego. A może być tak,że facet przez lata był zdradzany,poniżany,oszukiwany przez żone. Starał się robić jednak wszystko by było dobrze. Ona na to lała. Po latach facet stwierdził,że już nie ma siły,że nie może tak dłużej być i poznaje inną. Czyja teraz jest wina?

Nie wiem czy ja dobrze przekazuje to o co mi chodzi. Nigdy nie jest winna tylko jedna osoba. Prawie nigdy.
Prosiaczek wspiął się na paluszkach i szepnął:

- Puchatkuuu...

- Tak Prosiaczku...?

- Nic, nic - rzekł Prosiaczek, biorąc Puchatka za

łapkę... - Chciałem się tylko upewnić, że jesteś...
Awatar użytkownika
yeti
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 137
Rejestracja: 04 sty 2007, 20:34
Skąd: Opole
Płeć:

Postautor: yeti » 13 lut 2007, 22:03

"Nikt we własnych oczach nie chce uchodzić za tego złego" a ja chcę byle bym był w końcu szczęśliwym

Rozumiem Cię, co nie znaczy, że pochwalam. Sam od kilku lat skarżyłem się kumplom że mam dosyć, wcale nie czułem się szczęśliwy, a wręcz przeciwnie. Wiem co to znaczy i jak negatywnie wpływa na człowieka. Dla mnie małżeństwo jest bardzo ważne, więc broniłem go, próbowałem jakoś się dopasować, coś naprawić (choć trudno mówić o naprawie czegoś, co praktycznie od początku nie funkcjonowało dobrze) tak długo, jak długo to było możliwe. Mamy po prostu różne hierarchie ważności.
Jest dobrze i tak trzymać!
Awatar użytkownika
Magiczna
Bywalec
Bywalec
Posty: 53
Rejestracja: 23 sty 2007, 20:31
Skąd: Warsowia
Płeć:

Postautor: Magiczna » 13 lut 2007, 22:12

ciekawa jestem czy zona wie ze od 3lat robi ja w ciula...
Awatar użytkownika
artpaw6
Bywalec
Bywalec
Posty: 52
Rejestracja: 09 lut 2007, 15:03
Skąd: z Polski
Płeć:

Postautor: artpaw6 » 13 lut 2007, 22:28

widze że tamat mój wywołał swego rodzaju małą wojne słów po między Yeti a OneLove i szkoda że przkomarzając się tak między sobą kto jest mądrzejszy i kto kogo bardziej przekona do swoich racji przegapiliście jeden post osoby która jest sednem mojego tematu



Kocham Cię
Awatar użytkownika
yeti
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 137
Rejestracja: 04 sty 2007, 20:34
Skąd: Opole
Płeć:

Postautor: yeti » 13 lut 2007, 22:44

OneLove pisze:Podam Ci sytuacje hipotetyczną: widzisz "w mieście" swojego żonatego kolega obejmującego i całującego fajną kobitke. Pomyslisz sobie,że zdradza zone,że świnia itd. Jego małżeństwo zawsze uważałeś za udane. Czyją wine uznasz? Jego. A może być tak,że facet przez lata był zdradzany,poniżany,oszukiwany przez żone. Starał się robić jednak wszystko by było dobrze. Ona na to lała. Po latach facet stwierdził,że już nie ma siły,że nie może tak dłużej być i poznaje inną. Czyja teraz jest wina?

Nigdy nie oceniam ludzi na podstawie jednego spostrzeżenia. Przeważnie jestem ostrożny w wydawaniu sądów.

Podam Ci prawdziwą sytuację: Jest małżeństwo z kilkuletnim stażem. Mają małe dziecko. W pewnym momencie mąż ma okazję, choć nie musi, wyjechać na półroczny staż do Stanów, po którym będzie zarabiał dużo więcej niż obecnie. Decydują się na to, że pojedzie. Do tego momentu obydwoje mówią to samo. Po powrocie zastaje mieszkanie w którym nikt od kilku miesięcy nie mieszka, niepopłacone rachunki i pozew rozwodowy. Żona w trakcie jego nieobecności wyprowadziła się z dzieckiem do swojego szefa z pracy. Umawiają się na rozwód bez orzekania o winie. Taki składają wniosek do sądu. Na rozprawę żona, pomimo innych ustaleń, przychodzi z prawnikiem i w efekcie rozwód jest z jego winy.

Dla mnie sytuacja jest klarowna.

Inny przypadek, też rzeczywisty.

Jest młode małżeństwo. Mąż pracuje, ma małą firmę budowlaną, żona kończy studia. Bardzo się kochają. Twierdzą tak obydwoje. Po studiach żona zaczyna pracę w banku. Kończy dodatkowe studia, kursy, cały czas będąc praktycznie na utrzymaniu męża. Awansuje. Najpierw na kierowniczkę filii, później na kierowniczkę oddziału w średniej wielkości mieście. Zaczyna zarabiać więcej od męża. On się zaczyna skarżyć, że w domu atmosfera się psuje. W pewnym momencie zapada na chorobę nowotworową. Jak jest w szpitalu żona się wyprowadza do innego, ,,kolegi'' z pracy. Sprawę rozwodową mają między jedną chemioterapią a drugą. W czasie jak leży w szpitalu walcząc o życie (dosłownie, mało brakowało, żeby przeszedł na drugą stronę), nic nie zarabiając, bo firma nie działa, wysyła do niego komornika, żeby ściągnąć alimenty. Innym razem zawiadamia policję o kradzieży samochodu (ich wspólnego, który zabrała jak był w szpitalu). Samochód dziwnym trafem znajduje się pod domem byłego męża. On ma szczęście, bo w czasie gdy samochód skradziono był akurat w szpitalu. Na kolejnej chemioterapii. Tyle że była żona o niej nie wiedziała.

Dla mnie sytuacja jest klarowna.

W obydwu przypadkach pisałem o faktach. Nie o ich interpretacji przez jedną lub drugą stronę. Oczywiście zawsze można próbować obrócić kota ogonem i stwierdzić, że wina była po drugiej stronie. Ale dla mnie, jako obserwatora te dwa przypadki były jednoznaczne. I to nie tylko ze względu na to, co się działo przed, ale i po rozwodzie.

OneLove pisze:Nigdy nie jest winna tylko jedna osoba. Prawie nigdy.

Zwróć uwagę na to, co pisałem o cyrkulacji dobrego i złego w związku. Nie da się cały czas odpowiadać dobrem na zło. Winna jest ta strona, która wygasza dobro a wzmaga zło. No chyba, że obydwie strony działają w ten sam sposób.
Ostatnio zmieniony 13 lut 2007, 23:26 przez yeti, łącznie zmieniany 1 raz.
Jest dobrze i tak trzymać!
Awatar użytkownika
Ted Bundy
Weteran
Weteran
Posty: 5219
Rejestracja: 16 wrz 2005, 16:29
Skąd: IV RP
Płeć:

Postautor: Ted Bundy » 13 lut 2007, 22:50

prawdę mówiąc, yeti, zmroził mnie do szpiku kości Twój wyżej przytoczony drugi przykład :|
Ja wiem,że suk jest cała masa,ale to co przytoczyłeś, jest po prostu upiorne.
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow



Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!



http://www.piotrlabuz.pl/

http://michalpasterski.pl/

http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Awatar użytkownika
yeti
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 137
Rejestracja: 04 sty 2007, 20:34
Skąd: Opole
Płeć:

Postautor: yeti » 13 lut 2007, 22:54

artpaw6, nie zauważyłeś, że próbowałem nawiązać dyskusję z Katariną06? Domyśliłem się kim ona jest. Jej wypowiedź była bardzo emocjonalna. Jaka była jej odpowiedź na moje pytania?
Jest dobrze i tak trzymać!
Awatar użytkownika
OneLove
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 334
Rejestracja: 17 gru 2006, 23:32
Skąd: ***
Płeć:

Postautor: OneLove » 13 lut 2007, 22:54

artpaw6 pisze:widze że tamat mój wywołał swego rodzaju małą wojne słów po między Yeti a OneLove


To nie wojna,to dyskusja.

artpaw6, temat żyje swoim życiem. Nie zawsze w tym kierunku w którym Ty byś chciał. Dałes pretekst do dyskusji.


artpaw6 pisze: przegapiliście jeden post osoby która jest sednem mojego tematu


Wyobraź sobie,że zauważyłam. Tylko czy ten post coś wnosi do tematu?

yeti pisze:Nigdy nie oceniam ludzi na podstawie jednego spostrzeżenia.


To nie spostrzeżenie,że facet ma szminke na koszuli tylko to co się na własne oczy widziało. O pewnien fakt. W pierwszym odruchu każdy by pomyslał,że to jego wina,co innego po głębszym przemysleniu lub po zapoznaniu się z sytuacją.
Prosiaczek wspiął się na paluszkach i szepnął:

- Puchatkuuu...

- Tak Prosiaczku...?

- Nic, nic - rzekł Prosiaczek, biorąc Puchatka za

łapkę... - Chciałem się tylko upewnić, że jesteś...
Awatar użytkownika
yeti
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 137
Rejestracja: 04 sty 2007, 20:34
Skąd: Opole
Płeć:

Postautor: yeti » 13 lut 2007, 22:57

TedBundy pisze:prawdę mówiąc, yeti, zmroził mnie do szpiku kości Twój wyżej przytoczony drugi przykład :|
Ja wiem,że suk jest cała masa,ale to co przytoczyłeś, jest po prostu upiorne.


Ted, ja jestem raczej pobłażliwy dla ludzi. Ale ona jest jedyną kobietą, której bym splunął w twarz, gdybym ją kiedyś spotkał na ulicy. To co ona zrobiła, to nie mieści się w moim pojęciu ram człowieczeństwa.
Jest dobrze i tak trzymać!

Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 425 gości