Nie rozwinęłam, bo nie miałam czasu.
Nadal twierdzę, że to za dużo pisania, aaale..
Co jeśli wartości to pewne idee, część stała, kultury, systemu. I to właśnie nim przysługują. Nie mojemu widzi mi się.
Coś jak wartości normatywne. I to one są kryterium wyboru. Nie podmiot. A przedmiot.
Dopiero na etapie kształtowania (wyznaczania) procesu podmiot staje się niejako przedmiotem.
Później jeszcze jedna kontrola (dla pewności). Nazwijmy ją wykluczającą.
Przykład: socjalista-liberał.
...
Trzeba się wznieść nad swoje JA i spróbować wydać sąd, tak jakbyśmy nie byli sędziami we własnej sprawie. Co na to pozwala?
Nie wiem jak mam to inaczej wytłumaczyć
Dalej:
Marta, doskonale wiem o co Ci chodzi. Ale specjalnie to wszystko strywializowałam.
Bo po co komplikować rzeczy proste?
Tak, tak. Jak się kocha- wszystko staje się proste. Gdzie tam mowa o dojeniu. Chyba że komuś to odpowiada. Jego sprawa, w kochaniu nie przeszkadza.
I to powinien być tutaj ten wyznacznik wartości danego związku. Uczucie.
Nie czy doi, jak się zachowuje, czego oczekuje.
Bo jeśli kocha? Chce tworzyć coś prawdziwego z drugą osobą? Jaki będzie punkt wyjścia. Kasa?