agnieszka.com.pl • Samotność = ułomność?? - Strona 20
Strona 20 z 23

: 30 wrz 2007, 01:19
autor: lamaa
KocurekV pisze:Nie ma czegoś takiego jak miłość...jest przyzwyczajenie...znam to z autopsji i to nie tylko swojej.

miłość może ustąpic miejsca przyzwyczajeniu, ale to nie znaczy ze nie ma czegos takiego jak miłość! bo jak inaczej nazwac stan silniejszy od zauroczenia, który wiaze sie z przyzwyczajeniem (albo inaczej, przywiazaniem), ale w którym jednak jest chemia i różne inne udczucia związane z tym?
tak poza tym...nie chciałabym trwac w związku opierającym sie wyłącznie na przywiązaniu <no_nie_wiem>

: 30 wrz 2007, 01:32
autor: lecter
przyzwyczajenie,miłość,przywiązanie....dla mnie to słowa pochodne i granica miedzy nimi jest bardzo cienka.

Nie ma czegoś takiego jak miłość...jest przyzwyczajenie...znam to z autopsji i to nie tylko swojej.


też tak uważam.jeśli jestem z daną osobą dłużej,dobrze mi z nią a jej ze mna to dlaczego nie nazywać tego udanym zwiazkiem?a może wszytsko jest ok tylko brak 'chemii'?nie wierze w cos takiego....teoretykiem o miłości może byc każdy na swój sposób.To zależy od tych 2 osób,ale znam przypadki że dopóki jestes młody to szukasz tego 'leszego modelu' a jak zbliżasz sie do 30-stki pierwszy lepszy okazuje sie tym najwłasciwszym ze wszystkich poprzednich(choć w rzeczywistosci tak nie jest).
Z życia wziete...

: 30 wrz 2007, 09:08
autor: Dzindzer
KocurekV pisze:Nie ma czegoś takiego jak miłość...jest przyzwyczajenie...znam to z autopsji i to nie tylko swojej.

no i czegos takiego nie roizumiem, samemu sie nie zaznało i/lub samemu i w otoczeniu sie nie ma osoby która zaznała to od razu sie neguje.

KocurekV pisze:Nie przejmuj się tym co Ci mówią inni tylko zajmij się swoim życiem i skup się na tym.

Ty tez nalezysz do tych innych, czy Twojej rady tez ma nie słuchac ??
KocurekV pisze:Znajdziesz swoją połówke alebo i nie...

a co sugerujesz komus, ze jest niepełny, że tylko taka połówka człowieka ?

lecter pisze:przyzwyczajenie,miłość,przywiązanie....dla mnie to słowa pochodne i granica miedzy nimi jest bardzo cienka.

znaczy co miłośc jest pochodna przyzwyczajenia ??

: 30 wrz 2007, 09:42
autor: Jawka
lamaa pisze:bo jak inaczej nazwac stan silniejszy od zauroczenia, który wiaze sie z przyzwyczajeniem (albo inaczej, przywiazaniem), ale w którym jednak jest chemia i różne inne udczucia związane z tym?
Pociąg fizyczny plus przyjaźń jako bonus ;DD

: 30 wrz 2007, 12:25
autor: Mona
Jawka pisze:Pociąg fizyczny plus przyjaźń jako bonus

Ten bonus jest najważniejszy, bo ważne jest to, co po seksie i to jest wyznacznik miłości, a nie pociąg fizyczny.

Czyżby temat: "Samotność=Ułomność?" został wyczerpany?

: 30 wrz 2007, 13:00
autor: Maverick
Widze ze ludzie albo neguja istnienie milosci chcac oszukac samych siebie, albo na sila chca ja znalezc. Ostatnio bylem w obu tych grupach, ale wyroslem. Milosc jest ale nie jest elementem koniecznym do szczesliwego zycia. Napatoczy sie jakas to zastanowie sie czy podniesc, a jak nie to nie mam zamiaru z tego powodu plakac. Nie chce tez jej wychwalac jak bog wie co, bo to zwykle uczucie, wcale nie wieczne i wcale nie najsilniejsze. Z pewnoscia najprzyjemniejsze.
Szczerze mowiac milosc nie jest na poczatku listy rzeczy ktore bym chcial. Moze gdzies w srodku.

: 30 wrz 2007, 13:17
autor: Sir Charles
Maverick pisze:Widze ze ludzie albo neguja istnienie milosci chcac oszukac samych siebie, albo na sila chca ja znalezc. Ostatnio bylem w obu tych grupach, ale wyroslem.

<browar>
Maverick pisze:Szczerze mowiac milosc nie jest na poczatku listy rzeczy ktore bym chcial. Moze gdzies w srodku.

Z tego też wyrośniesz ;)

: 30 wrz 2007, 14:11
autor: Maverick
Sir Charles pisze:Z tego też wyrośniesz
Tzn co bede wowczas myslal?

: 30 wrz 2007, 14:47
autor: Mona
Maverick pisze:Nie chce tez jej wychwalac jak bog wie co, bo to zwykle uczucie, wcale nie wieczne i wcale nie najsilniejsze.

Najsilniejsze uczucia, to miłość i nienawiść, gdzie, paradoksalnie, jedno bez drugiego nie może istnieć. To jest, jak dobro i zło, jak noc i dzień, jak wdech i wydech - pulsujący Wszechświat :)
Miłość musi być wieczna, skoro jest w nas cały czas :>

Maverick pisze:Tzn co bede wowczas myslal?

Że bez miłości Twoje trybiki będą pracowały, ale będą także zardzewiałe? ;)

: 30 wrz 2007, 15:14
autor: Sir Charles
Maverick pisze:Tzn co bede wowczas myslal?

Będzie na początku listy. Nawet jeśli nie na pierwszym miejscu :)
Mona pisze:Miłość musi być wieczna, skoro jest w nas cały czas

Nie jest wieczna, bo my nie jesteśmy wieczni. Istota skończona nie może żywić uczuć absolutnych, to byłby absurd.

: 30 wrz 2007, 15:19
autor: Mona
Sir Charles pisze:Nie jest wieczna, bo my nie jesteśmy wieczni. Istota skończona nie może żywić uczuć absolutnych, to byłby absurd.

Rozmawiamy o życiu po życiu, czy o życiu "tu i teraz"? :>

: 30 wrz 2007, 15:27
autor: Sir Charles
Rozmawiamy o życiu :)

O niedoskonałości wszystkiego, co wypływa z nas, istot ułomnych. Ułomnych dlatego, że istniejących.

: 30 wrz 2007, 15:33
autor: Mona
Sir Charles pisze:Rozmawiamy o życiu :)

No! To co mi tu wyjeżdżasz o tym, co po śmierci, a raczej o tym, czego po niej nie będzie?
Sir Charles pisze:Ułomnych dlatego, że istniejących.

Dlatego trzeba starać się umilić sobie owe istnienie, a nie zakładać, że miłość, to bzdet, a do tego nie istniejący. W ten sposób nie ucieknie się od tego, co najbardziej ludzkie. Jak można pisać o tym, że się nie potrzebuje miłości, skoro nawet pies łasi się po to, aby go pomiziać za uchem? :D

Heh... Zmykam do lasu - pobrać energię z drzew <pijak>

: 30 wrz 2007, 15:39
autor: Sir Charles
Mona pisze:To co mi tu wyjeżdżasz o tym, co po śmierci, a raczej o tym, czego po niej nie będzie?

A w którym miejscu, jeśli wolno spytać? <hmm>
Mona pisze:Dlatego trzeba starać się umilić sobie owe istnienie, a nie zakładać, że miłość, to bzdet, a do tego nie istniejący.

<browar>
Mona pisze:Jak można pisać o tym, że się nie potrzebuje miłości, skoro nawet pies łasi się po to, aby go pomiziać za uchem?

Nie myl miłości z potrzebą fizycznej bliskości. To drugie, to potrzeba niemal fizjologiczna, ale zaspokoić ją może również matka, przyjaciel, kochanka...

: 30 wrz 2007, 16:08
autor: Defenestracja
Ja myślę, że cały ten topic to ilustracja tego, co autor próbował powiedzieć. Brak akceptacji dla osób, które z jakiegoś tam powodu nie mają partnera.

Osoby pozostające w związkach bardzo często maja postawę "Jaki ty biedny jesteś" albo "Jak dojrzejesz to się nauczysz". Wydaje mi się, że wszystkie te teorie u singli: "miłość nie istnieje", "jesteśmy niewolnikami genów i naszych żądz" to swoisty mechanizm obronny przed ludźmi, którzy mówią, że trzeba znaleźć partnera już, teraz, jak najszybciej, nawet byle kogo, byle by był. Powszechny nacisk na gonienie za drugą połówką za wszelką cenę.

Czy muszę udowadniać, że nie jestem gorsza bo nie mam faceta? Czy naprawdę moją wartość powinno się mierzyć według tego, z kim sypiam lub nie?

Jestem sama i nie mam żadnej teorii na ten temat. Po prostu jestem bez partnera. Koniec, kropka. 8)

: 30 wrz 2007, 16:21
autor: Andrew
Defenestracja pisze:
Jestem sama i nie mam żadnej teorii na ten temat. Po prostu jestem bez partnera. Koniec, kropka. 8)


A JA BYM ZNALAZł Z KILKA ! podam dwie ...
1 - nikt Cie nie chce
2 - nikt sie nie nadaje ?

zadnej z nich nie skomentuje , obie swiadcza o swoistej ułomnosci , ale to oczywiscie moje zdanie <aniolek>

: 30 wrz 2007, 18:49
autor: lamaa
powodów może byc wiecej.. niektóre osoby twierdza ze nie chcą, nie czują potrzeby być z kims, wolą byc same. to ich wybór, nie świadczy moim zdaniem o 'ułomności'.

: 30 wrz 2007, 20:03
autor: Defenestracja
Andrew pisze:
Defenestracja pisze:
Jestem sama i nie mam żadnej teorii na ten temat. Po prostu jestem bez partnera. Koniec, kropka. 8)


A JA BYM ZNALAZł Z KILKA ! podam dwie ...
1 - nikt Cie nie chce
2 - nikt sie nie nadaje ?

zadnej z nich nie skomentuje , obie swiadcza o swoistej ułomnosci , ale to oczywiscie moje zdanie <aniolek>


To są twoje teorie, nie moje. Ja się nie widzę jako osoba ułomna. Dlaczego uważasz, że powinnam (w końcu próbujesz mnie o tym przekonać)? :)

: 30 wrz 2007, 23:23
autor: Mona
Sir Charles pisze:A w którym miejscu, jeśli wolno spytać? <hmm>

W tym:
Sir Charles pisze:Nie jest wieczna, bo my nie jesteśmy wieczni

Czyż nie jest to o tym, że jesteśmy śmiertelni?
Sir Charles pisze:Nie myl miłości z potrzebą fizycznej bliskości.

Pies raczej nie może wyrazić miłości w inny sposób, jak tylko łasić się, a podałam przykład raczej zwierzęcy <hmm>
Andrew pisze:1 - nikt Cie nie chce
2 - nikt sie nie nadaje ?

3. Ona jeszcze nie potrzebuje partnera?
Defenestracja pisze:To są twoje teorie, nie moje.

Przyzwyczaisz się do tego, że powinny być ogólnoświatowe ;DD

: 01 paź 2007, 08:15
autor: Sir Charles
Mona, ale nawet jeśli olejemy to, co po śmierci, a rozpatrujemy życie, to z tej perspektywy miłość też nie jest "wieczna".

: 01 paź 2007, 08:24
autor: Andrew
wieczna byc moze jesli wiecznosc to okres zycia ludzkiego

: 01 paź 2007, 08:33
autor: mrt
Też nie uważam, żeby miłość miała być czymś wiecznym, chyba że w zupełnie innym znaczeniu: cudowne " tu i teraz" przedłuża się w nieskończoność, czyli "tu i teraz" nabiera wymiaru nieskończoności - w tym sensie, owszem, zgadzam się, że bywa nieskończona. Ale nie w sensie kategorii czasu fizycznego, lecz bardziej metafizycznego.

I wciąż nie wiem, co sprawia, że "tu i teraz" trwa - czy trzeba o miłość dbać, czy wystarczy nie spieprzyć.

Kiedy spoglądam za siebie, na okresy, w których byłam sama, zaczynam się domyślać, dlaczego byłam, choć w głębi duszy, nie przyznając się do tego przed nikim, sama być nie chciałam. Wytwarzałam za duże ciśnienie w początkach znajomości. I postrzegam to jako swego rodzaju ułomność - nieumiejętność podtrzymania dobrze zapowiadającego się czegoś. Robiłam wszystko, by było - planowałam, nazywałam. Teraz już wiem, że tego się nie robi. Trzeba nauczyć się radować właśnie tym "tu i teraz", a przyszłość i plany same nadejdą, zupełnie spontanicznie i mimowolnie.

: 01 paź 2007, 14:44
autor: Mona
Andrew pisze:wieczna byc moze jesli wiecznosc to okres zycia ludzkiego

Dokładnie, bo skoro zawsze mamy ją w sobie, to raczej jest wieczna.
mrt pisze:czy trzeba o miłość dbać, czy wystarczy nie spieprzyć

Wystarczy kochać, ale prawdopodobnie Nam, zwykłym śmiertelnikom, i tak nie jest znane pojęcie miłości. Wystarczy rozejrzeć się i sprawdzić, ile jest wokół bezinteresownych zachowań - raczej bardzo mało :)

mrt pisze:Trzeba nauczyć się radować właśnie tym "tu i teraz"

To samo dotyczy samotności.

: 01 paź 2007, 15:27
autor: Sir Charles
Mona pisze: bo skoro zawsze mamy ją w sobie
Jak to? <hmm>

: 01 paź 2007, 19:18
autor: nadia
mrt pisze:Też nie uważam, żeby miłość miała być czymś wiecznym, chyba że w zupełnie innym znaczeniu: cudowne " tu i teraz" przedłuża się w nieskończoność, czyli "tu i teraz" nabiera wymiaru nieskończoności - w tym sensie, owszem, zgadzam się, że bywa nieskończona. Ale nie w sensie kategorii czasu fizycznego, lecz bardziej metafizycznego.


O to, to <browar>
Zauważyliście jak w "tych chwilach" czas jakby stawał w miejscu. A staje (czas ;)) gdyż przestajemy myśleć, w sensie świadomie i logicznie myśleć. Miłość - w pierwotnym wydaniu - to po prostu zatopienie się w czystej energii.

mrt pisze:I wciąż nie wiem, co sprawia, że "tu i teraz" trwa - czy trzeba o miłość dbać, czy wystarczy nie spieprzyć.

I dbać, i nie spieprzyć, i dorosnąc - czyli po prostu zasłużyć sobie. Bez względu na powyższe, prawdopodobnie takie zatracone i odleciane "tu i teraz" zdarza się ludziom dlatego tak straszliwie rzadko (choć im wiecej tych chwil przeżyje jednostka, to tym lepiej dla niej oczywiście - ja zaliczyłam dwa razy), że w epoce rozumu (a żyjemy w takowej) miłość jest ograniczana, gdyż w swoim pierwotnym (jeszcze nie ulepszonym) wydaniu, zaburza rozwój intelektualny.

: 01 paź 2007, 20:16
autor: Mona
Sir Charles pisze:Jak to? <hmm>

Najnormalniej, bo nie myl zauroczenia z miłością. To w czasie zauroczenia czujemy, że to na pewno jest miłość, a zauroczenie nie ma nic wspólnego z miłością, ale to na pewno już wiesz.
Miłość jest w nas cały czas, bo inaczej, jak moglibyśmy ją dać komuś? Jest w nas, bo kochamy siebie, choć tego też trzeba nauczyć się.

nadia pisze:czyli po prostu zasłużyć sobie

Sorki, ale na miłość nie zasługuje się, bo miłość jest bezinteresowna :D

nadia pisze:gdyż w swoim pierwotnym (jeszcze nie ulepszonym) wydaniu, zaburza rozwój intelektualny.

Miłość, zaburza? No proszę Cię, nadia ;DD

No to lećmy dalej o samotności, ale widzę, że temat i tak będzie wciąż krążył gdzieś obok miłości. Niech i tak będzie :)

: 01 paź 2007, 21:50
autor: Mysiorek
mrt pisze:Też nie uważam, żeby miłość miała być czymś wiecznym

Hmm... jak to :| Jest wieczna dla każdego, ponieważ trwa ciągle, jest z nami do granic naszej świadomości (w jakimkolwiek życiu).
mrt pisze:Trzeba nauczyć się radować właśnie tym "tu i teraz", a przyszłość i plany same nadejdą, zupełnie spontanicznie i mimowolnie.

No jakieś jajca! Mylisz pojecia, bo piszesz własnie o SAMOTNOŚCI, a nie o miłości. No chyba, że do samej siebie.
Sir Charles pisze:nawet jeśli olejemy to, co po śmierci, a rozpatrujemy życie, to z tej perspektywy miłość też nie jest "wieczna".

Doprawdy? A np. miłość do dziecka? Czy nie można "obcego" też miłować podobnie?

: 02 paź 2007, 08:15
autor: nadia
Mona pisze:nadia napisał/a:
czyli po prostu zasłużyć sobie

Sorki, ale na miłość nie zasługuje się, bo miłość jest bezinteresowna


Tak, ale niektórzy są tak głupi albo ślepi, że tej miłości albo nie nadają albo nie odbierają jeszcze. Słowa, słowa.
Mona pisze:nadia napisał/a:
gdyż w swoim pierwotnym (jeszcze nie ulepszonym) wydaniu, zaburza rozwój intelektualny.

Miłość, zaburza? No proszę Cię, nadia

Toć piszę, że tylko miłość w pierwotnym i nie ulepszonym wydaniu. <aniolek>

Na temat miłości niestety nie da się dyskutować, myślą miłości nie obejmiemy, bo miłość jest przeciwieństwem myślenia.

: 02 paź 2007, 08:45
autor: Andrew
nadia pisze:Na temat miłości niestety nie da się dyskutować, myślą miłości nie obejmiemy, bo miłość jest przeciwieństwem myślenia.


wlasnie nie !! zauroczenie , fascynacja , zakochanie , to tak , miłosc jak najbardziej obejmuje myslenie

: 02 paź 2007, 10:56
autor: Sir Charles
Mona pisze:Miłość jest w nas cały czas, bo inaczej, jak moglibyśmy ją dać komuś?

To my dajemy miłość?

Poza tym - to, że architekt jest potencjalnie w stanie stworzyć projekt jakiegoś budynku, to nie oznacza, że to dzieło istnieje... w nim ;DD

Mona pisze: Jest w nas, bo kochamy siebie, choć tego też trzeba nauczyć się.

No to chyba się zgubiłaś. Skoro trzeba się nauczyć, to nie każdy siebie kocha, a skoro nie każdy siebie kocha, to nie można autorytatywnie stwierdzać "miłość jest w nas". Przynajmniej nie na podstawie tych przesłanek i nie podług stworzonego przez Ciebie schematu.

Mona pisze:To w czasie zauroczenia czujemy, że to na pewno jest miłość

Kto czuje, ten czuje :) Zauroczenie bardzo łatwo "przyłapać na gorącym uczynku", a Ty, o tyle bardziej doświadczona ode mnie, powinnaś to wiedzieć doskonale. :)

[ Dodano: 2007-10-02, 11:00 ]
Mysiorek pisze:Jest wieczna dla każdego, ponieważ trwa ciągle, jest z nami do granic naszej świadomości (w jakimkolwiek życiu).

Niekoniecznie.
Mysiorek pisze:A np. miłość do dziecka? Czy nie można "obcego" też miłować podobnie?

Można. Ale ograniczenie czasowe nie ujmuje miłości na jakości. Bo ludzie nie stoją mentalnie w miejscu. Czasem okazuje się, że tego kogoś, kogo kochaliśmy nie ma, choć fizycznie przebywa pół metra obok. I wtedy przyjdzie ktoś i powie - ty nigdy nie kochałeś. Fajnie?