JAKIS CZAS PO ROZSTANIU
Moderator: modTeam
- sweet_cherry
- Zaglądający
- Posty: 12
- Rejestracja: 19 gru 2005, 23:06
- Skąd: z daleka
- Płeć:
i ja i on wiedzieliśmy, że nie jest tak jak powinno i wiedzieliśmy, że zerwanie będzie najlepszym wyjściem- najpierw zrobiliśmy sobie przerwę no a potem...ja zaproponowałam zerwanie...
Tylko przykryj mnie szeptem na koniec dnia i powiedz, że kochasz...obniż lot i połykaj mój oddech...wejrzyj w me myśli...na mym łonie postaw posąg męskości...śnij...
Kolej chyba na mnie hahaha
Minelo jakies 4 miesiace....raz jest lepiej raz gorzej...strasznie mi brakuje kontaktu z nia...Nie wiem dlaczego ale chcialbym wiedziec co u niej...tym czasem ona sie nie odzywa, a jak widzi ( spotykamy sie w najmniej oczekiwanych momentach...przelotnie.) to udaje ze nie zna, glowa na dol i tyle.
Na nowa milosc zdecydowanie za wczesnie...wiadomo dziewczyny jakies sa, kreca sie hihih ale jak pisalem w innym topie...nic na sile!!
Strasznie sie balem, jak kazdy chyba odrzucenia, poczucia ze sie jest niekochanym, samotnosci itd...powoli zaczynam sie cieszyc ze to za mna.
Znaczy za mna wypowiedziane slowa i gesty, przede mna nauka jak to zwalczyc czy nauczyc sie z tym zyc...
Kolejny cytat z tego co pisalem do niej...a czego nigdy nie zobaczyla i nie zobaczy...
...Właśnie dzięki tobie mowie silniejszy się stałem
Nigdy nie zapomnę jak to ja się censored…wiele łez już wylałem ile nocy nie przespałem
Ile nocek myślałem i to wszystko zrozumiałem
Dziękuję właśnie tobie mowie silniejszy się stałem
Życia drogę zrozumiałem nie wszystko wychodzi tak jak chce .....
POZDRAWIAM I DZIEKUJE ZA WPISY
Minelo jakies 4 miesiace....raz jest lepiej raz gorzej...strasznie mi brakuje kontaktu z nia...Nie wiem dlaczego ale chcialbym wiedziec co u niej...tym czasem ona sie nie odzywa, a jak widzi ( spotykamy sie w najmniej oczekiwanych momentach...przelotnie.) to udaje ze nie zna, glowa na dol i tyle.
Na nowa milosc zdecydowanie za wczesnie...wiadomo dziewczyny jakies sa, kreca sie hihih ale jak pisalem w innym topie...nic na sile!!
Strasznie sie balem, jak kazdy chyba odrzucenia, poczucia ze sie jest niekochanym, samotnosci itd...powoli zaczynam sie cieszyc ze to za mna.
Znaczy za mna wypowiedziane slowa i gesty, przede mna nauka jak to zwalczyc czy nauczyc sie z tym zyc...
Kolejny cytat z tego co pisalem do niej...a czego nigdy nie zobaczyla i nie zobaczy...
...Właśnie dzięki tobie mowie silniejszy się stałem
Nigdy nie zapomnę jak to ja się censored…wiele łez już wylałem ile nocy nie przespałem
Ile nocek myślałem i to wszystko zrozumiałem
Dziękuję właśnie tobie mowie silniejszy się stałem
Życia drogę zrozumiałem nie wszystko wychodzi tak jak chce .....
POZDRAWIAM I DZIEKUJE ZA WPISY
...TYSIACE FAKTOW POUKLADANYCH W WERSACH...
No to ja tez wtrace cos od siebie. Od mojego rozstania minelo ponad 2 miesiace, bylismy prawie 2,5 roku razem. Pierwszy miesiac byl straszny, teraz jakos sobie zyje z dnia na dzien czasami to wraca, mysle o niej, czasami budze sie i jest mi zal tych wszystkich dni...Czuje se stracilem swoja druga polowke. Zerwalismy jakiekolwiek kontakty, zero spotkan, esemesow itp, mysle ze tak jest mi lepiej, ze ucze sie od nowa zyc samemu, bo gdy sie odzywala bylo mi jeszcze ciezej. mam nadzieje ze jest szczesliwa i nie zamecza sie tak jak ja czasami. Jak to powiedzial kiedys ktos madrzejszy ode mnie: "zrobilem co moglem, kto potrafi niech zrobi wiecej".... Moze kiedys samo sie wszystko ulozy, wejdzie na wlasciwy tor i znowu poczuje sie tak jak przy niej...
Jak mi dobrze - jestem z Tobą
Tak mi serce bije
Myślałem: człowiek nie ma serca...
Tak mi serce bije
Myślałem: człowiek nie ma serca...
U mnie jutro minie miesiac od jego zerwania po ponad 3 latach zwiazku. Przez pierwszy tydzien nie moglam funkcjonowac, wszystko zawalalam. Teraz juz jest troche lepiej, ucze sie, spotykam z przyjaciolmi, wtedy zapominam. Jak jestem sama to wciaz ciagle o nim mysle, ale mam nadzieje ze minie
Czytanie tego watku mnie przeraza, nie chce sie tak czuc przez pol roku 


Jak mnie facet zostawił po pół roku, to o mało się nie odwodniłam od litrów wylanych łez. A tu zaraz zaliczenia, sesja. Z nauką sobie jednak radziłam, a w środku byłam w totalnej rozsypce.
Ale chyba sama sobie byłam winna, bo tak bardzo Go kochałam, za bardzo. Za mocno się od Niego uzależniłam. I chyba jeszcze trochę tego zostało.
Ale chyba sama sobie byłam winna, bo tak bardzo Go kochałam, za bardzo. Za mocno się od Niego uzależniłam. I chyba jeszcze trochę tego zostało.
"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
i na mnie kolej.
kilka miesiecy temu rozstałam sie z chłopakiem, dużo w tym było mojej winy. Myślałam że juz mi przeszło. Pojechaliśmy razem (ze wspólnymi znajomymi) na tydzien na wakacje. Wszyatko odzyło. Uswadomiłam sobie jak bardzo go kochałam. Przez tydzien było jakbysmy znow byli razem. Wrocilismy do domow i wszystko prysło. W tamten czwartek byłam na imprezie, spotkałam Go, był z inną, mi tylko czesc powiedzial, jakbysmy sie nie znali. Mialam ochote od razu stamtad wyjsc, jednak kolega mnie zatrzymał, przepłakałam całą noc. Niedawno był koncert jego zespołu. Zostałam zaproszona i nie mogłam sie wymigac od nie przyjscia, jednak wstapiłam tylko na chwile. Akurat spiewał piosenke dedykowaną dswojej obecnaj dziewczynie, piosenke napisana dla mnie, zminił tylko troche słowa ale i tu bardzo sie nie wysilił.
Myślałam że już sie uodporniłam, zapomniałam ale cos mi się robi jak tylko pomyślę że teraz są razem a ja nie umiem z nikim się związac, nikogo pokochać bo myślę o nim.
kilka miesiecy temu rozstałam sie z chłopakiem, dużo w tym było mojej winy. Myślałam że juz mi przeszło. Pojechaliśmy razem (ze wspólnymi znajomymi) na tydzien na wakacje. Wszyatko odzyło. Uswadomiłam sobie jak bardzo go kochałam. Przez tydzien było jakbysmy znow byli razem. Wrocilismy do domow i wszystko prysło. W tamten czwartek byłam na imprezie, spotkałam Go, był z inną, mi tylko czesc powiedzial, jakbysmy sie nie znali. Mialam ochote od razu stamtad wyjsc, jednak kolega mnie zatrzymał, przepłakałam całą noc. Niedawno był koncert jego zespołu. Zostałam zaproszona i nie mogłam sie wymigac od nie przyjscia, jednak wstapiłam tylko na chwile. Akurat spiewał piosenke dedykowaną dswojej obecnaj dziewczynie, piosenke napisana dla mnie, zminił tylko troche słowa ale i tu bardzo sie nie wysilił.
Myślałam że już sie uodporniłam, zapomniałam ale cos mi się robi jak tylko pomyślę że teraz są razem a ja nie umiem z nikim się związac, nikogo pokochać bo myślę o nim.
reaguję na magiczne dźwięki i trzaski z winylowej płyty. Bob Marley śpiewa pieśń, Niesie treść pełną miłości,
Która wypełnia cale pomieszczenie. Nie zauważam wrogich spojrzeń, Nie słyszę złych słów - Rozmyta.
http://rycerze.wp.pl/?ac=vid&vid=176166738
Która wypełnia cale pomieszczenie. Nie zauważam wrogich spojrzeń, Nie słyszę złych słów - Rozmyta.
http://rycerze.wp.pl/?ac=vid&vid=176166738
larena pisze:i na mnie kolej.
kilka miesiecy temu rozstałam sie z chłopakiem, dużo w tym było mojej winy. Myślałam że juz mi przeszło. Pojechaliśmy razem (ze wspólnymi znajomymi) na tydzien na wakacje. Wszyatko odzyło. Uswadomiłam sobie jak bardzo go kochałam. Przez tydzien było jakbysmy znow byli razem. Wrocilismy do domow i wszystko prysło. W tamten czwartek byłam na imprezie, spotkałam Go, był z inną, mi tylko czesc powiedzial, jakbysmy sie nie znali. Mialam ochote od razu stamtad wyjsc, jednak kolega mnie zatrzymał, przepłakałam całą noc. Niedawno był koncert jego zespołu. Zostałam zaproszona i nie mogłam sie wymigac od nie przyjscia, jednak wstapiłam tylko na chwile. Akurat spiewał piosenke dedykowaną dswojej obecnaj dziewczynie, piosenke napisana dla mnie, zminił tylko troche słowa ale i tu bardzo sie nie wysilił.
Myślałam że już sie uodporniłam, zapomniałam ale cos mi się robi jak tylko pomyślę że teraz są razem a ja nie umiem z nikim się związac, nikogo pokochać bo myślę o nim.
Tydzień na wakacjach i to co się stało po powrocie dał ci na pewno do myślenia.
Wymigać się można od wszystkiego to co piszesz to wymówka dla siebie samej. Swoją drogą taktu to ten twój były nie ma. Zaprasza na swój koncert po czym dedykuje piosenkę ułożoną dla Ciebie innej ?
Wszystko się ułoży, obiecuje.
Snowblind pisze:Swoją drogą taktu to ten twój były nie ma.
Swoja droga malo osob ma

Snowblind pisze:Wszystko się ułoży, obiecuje.
Trzymam cie za slowo!!!!!
...TYSIACE FAKTOW POUKLADANYCH W WERSACH...
Marissa pisze:No więc minęły dwa miesiące. Ostatnio "odnowiłam" kontakt z byłym po to by sprawdzić czy już się postawiłam na nogi, czy też nie.
to moze ja tez powinienem zadzwonic do niej "odnowic" kontakty hihihi
...Tylko ze ja mam raczej pewnosc ze nie odbierze
...TYSIACE FAKTOW POUKLADANYCH W WERSACH...
- Candy Killer
- Uzależniony
- Posty: 431
- Rejestracja: 17 sie 2005, 17:14
- Skąd: wro
- Płeć:
jak dla mnie to bezsensu troche odnawianie kontaktow.choc zalezy w jaki sposob sie rozeszliscie...jesli w zgodzie( co chyba zadko sie zdarza) to mozna utrzymywac kontakt a tak to po co rozdrapywac rany? ja tam nie wiem z zadnym moim bylym nie rozeszlam sie w klotni..po prostu tak wyszlo..."zaslugujesz na kogos lepszego" hehe dobry tekst:P
z moim obecnym partnerem ( 4,5 roku jestesmy ze soba) po roku rozstalismy sie bez wielkiego powodu...2 tygodnie ciszy...nie wiem jak on ale ja bylam po prostu tak przybita ze masakra...codziennie spotykalam sie ze znajomymi bo nie naleze do osob ktore trzymaja cos w sobie tylko mowie i mowie poki mi nie ulzy...nie wiem jak ze mna wytrzymali;) hehe po 2 tygodniach on sie odezwal z propozycja spotkania itd...zgodzilam sie i to byla chyba najlepsza decyzja od tamtej pory jestesmy razem
ciesze sie ze to on sie odezwal bo mnie jak duma poniesie to sie nie odezweee w zyciu 
z moim obecnym partnerem ( 4,5 roku jestesmy ze soba) po roku rozstalismy sie bez wielkiego powodu...2 tygodnie ciszy...nie wiem jak on ale ja bylam po prostu tak przybita ze masakra...codziennie spotykalam sie ze znajomymi bo nie naleze do osob ktore trzymaja cos w sobie tylko mowie i mowie poki mi nie ulzy...nie wiem jak ze mna wytrzymali;) hehe po 2 tygodniach on sie odezwal z propozycja spotkania itd...zgodzilam sie i to byla chyba najlepsza decyzja od tamtej pory jestesmy razem

FOLIO --> www.beautifullyexecuted.deviantart.com
Skrzywienie i krzywdzenie po prawda. Jestem masohistką. Przyciągam do siebie typów z którymi normalna dziewczyna by nie wytrzymała długo. Może dlatego, że ciężko jest mi być samą, pragnę aby komuś na mnie zależało, żebym była jego "Słoneczkiem" i dlatego chwytam się wszystkiego co zwróci na mnie uwagę.
No ale cóż. Czasami są gorsze chwile, czasami lepsze - i teraz wiem (chociaż wcześniej też wiedziałam) że sama się już nie odezwe. Bo po co? Bezsensu...
No ale cóż. Czasami są gorsze chwile, czasami lepsze - i teraz wiem (chociaż wcześniej też wiedziałam) że sama się już nie odezwe. Bo po co? Bezsensu...
Snowblind pisze:Wszystko się ułoży, obiecuje.
Mam nadzieje, że masz racje
Troszke tylko sprostuje żeby z niego az takiego bezdusznego czlowieka nie robić. Zaprosili mnie jego koledzy z zespołu z ktorymi sie dalej przyjaźnie, być może nie wiedzial że będę. niemniej jednak mogłby się wysilić i dziewczynie inną piosenkę zadedykować.
Ja zawsze na jakis zryty łeb trafie, jakby nie było normalnych facetów na świecie

reaguję na magiczne dźwięki i trzaski z winylowej płyty. Bob Marley śpiewa pieśń, Niesie treść pełną miłości,
Która wypełnia cale pomieszczenie. Nie zauważam wrogich spojrzeń, Nie słyszę złych słów - Rozmyta.
http://rycerze.wp.pl/?ac=vid&vid=176166738
Która wypełnia cale pomieszczenie. Nie zauważam wrogich spojrzeń, Nie słyszę złych słów - Rozmyta.
http://rycerze.wp.pl/?ac=vid&vid=176166738
Rafeek pisze:zastanawiam sie snow...z kad u ciebie ta pewnosc jestes w stanie mi to na pismnie dac:)
hihi
Bo ja jestem parę zakrętów dalej na tej trasie i widzę coś co się wyłania zza wzgórza czego ty nie dostrzegasz

Wskazówka z ciasteczka z wróżbą:
"Hej widzisz ten las ?!"
"Nie, drzewa mi zasłaniają..."
- vilmon1980
- Pasjonat
- Posty: 239
- Rejestracja: 03 sty 2007, 10:24
- Skąd: Poznań
- Płeć:
Ja jeszcze nie rzucałem
Mój pierwszy poważny związek zakończył się po 4 latach za porozumieniem stron. Zwyczajnie doszliśmy do wniosku, że zbyt bardzo się różnimy i jednak wspólne życie by łoby mordęga. Ale cały czas pozostajemy przyjaciółmi, dobrze się rozumiemy i czasem wyskoczymy gdzieś pogadać o problemach itp.
Po roztaniu dochodziliśmy do siebie jakieś 2 miesiace - nie było źle, tylko czasem była taka pustka, brak drugiej osoby i wspomnienia.
Nie chciałem się potem z nikim wiązać... ot luźne związki dla obopulnych przyjemności. Po pół roku zacząłem się częściej spotykać z pewną dziewczyną. Nadal było to w ramach luźnego związku, ale się zakochaliśmy w sobie. Pół roku trwał ten związek i wiem, że nigdy jeszcze tak nie kochałem i nie zaznałem tyle szczęścia (przez te pół roku przeżyłem więcej niż przez poprzednie 4 lata).
Niestety gdzieś w pewnym momencie się nieporozumieliśmy i zwyczajnie dała się zdobyć komuś innemu. 2 miesiace dochodziłem do siebie. Najgorsze były jednak pierwsze tygodnie, kiedy nic nie wiedziałem, tylko ona nagle się zmieniła a ja nie mogłem dojść co jest zgrane, żyłem w zawieszeniu - sam musiałem dojść do tego, że ma kogoś innego na oku i dopiero wtedy mi ulżyło. Gdyby zdobyła się na szczerość i od razu mi wyjaśniła jak się sprawy mają to wszystko byłoby znacznie prostsze dla mnie.
Kocham ją nadal bardzo, ale pozostajemy tylko przyjaciółmi, bo nie ma powrotu do tego co było. Trzeba żyć dalej. A ten związek nauczył mnie przede wszystkim czym jest miłość, jakich na prawdę kobiet pragnę i jak cudownie może być w związku. Ale przede wszystkim, że najważniejsza jest szczerość... gdybyśmy oboje byli szczerzy to udałoby nam się uniknąć wielu kłopotów.
Teraz próbuje stworzyć coś fajnego z kolejną kobietą i na razie zapowiada się bardzo sympatycznie
Myśle, że ten okres luźnych związków mam za sobą - wole zaryzykować i się zaangażowac niż stracić coś fajnego

Mój pierwszy poważny związek zakończył się po 4 latach za porozumieniem stron. Zwyczajnie doszliśmy do wniosku, że zbyt bardzo się różnimy i jednak wspólne życie by łoby mordęga. Ale cały czas pozostajemy przyjaciółmi, dobrze się rozumiemy i czasem wyskoczymy gdzieś pogadać o problemach itp.
Po roztaniu dochodziliśmy do siebie jakieś 2 miesiace - nie było źle, tylko czasem była taka pustka, brak drugiej osoby i wspomnienia.
Nie chciałem się potem z nikim wiązać... ot luźne związki dla obopulnych przyjemności. Po pół roku zacząłem się częściej spotykać z pewną dziewczyną. Nadal było to w ramach luźnego związku, ale się zakochaliśmy w sobie. Pół roku trwał ten związek i wiem, że nigdy jeszcze tak nie kochałem i nie zaznałem tyle szczęścia (przez te pół roku przeżyłem więcej niż przez poprzednie 4 lata).
Niestety gdzieś w pewnym momencie się nieporozumieliśmy i zwyczajnie dała się zdobyć komuś innemu. 2 miesiace dochodziłem do siebie. Najgorsze były jednak pierwsze tygodnie, kiedy nic nie wiedziałem, tylko ona nagle się zmieniła a ja nie mogłem dojść co jest zgrane, żyłem w zawieszeniu - sam musiałem dojść do tego, że ma kogoś innego na oku i dopiero wtedy mi ulżyło. Gdyby zdobyła się na szczerość i od razu mi wyjaśniła jak się sprawy mają to wszystko byłoby znacznie prostsze dla mnie.
Kocham ją nadal bardzo, ale pozostajemy tylko przyjaciółmi, bo nie ma powrotu do tego co było. Trzeba żyć dalej. A ten związek nauczył mnie przede wszystkim czym jest miłość, jakich na prawdę kobiet pragnę i jak cudownie może być w związku. Ale przede wszystkim, że najważniejsza jest szczerość... gdybyśmy oboje byli szczerzy to udałoby nam się uniknąć wielu kłopotów.
Teraz próbuje stworzyć coś fajnego z kolejną kobietą i na razie zapowiada się bardzo sympatycznie
Myśle, że ten okres luźnych związków mam za sobą - wole zaryzykować i się zaangażowac niż stracić coś fajnego
Kominek wysmażył na ten temat tekst w kominkowym stylu. Pamiętajcie,ja cytuję,wszystkim tezom nie przyklasnę,bo bym musiał upaść na głowę
Ale i tak warto przeczytać:
Co jakiś czas piszą do mnie osoby porzucane przez swoich partnerów. Pytając o rady, zadają wciąż te same pytania:
"Dlaczego?".
"Jak on mógł to zrobić?".
"Co ja mam teraz robić?".
Zadziwiające jak wielkie mamy mniemanie o sobie, że nawet w obliczu kopnięcia nas w dupę, oddalamy od siebie myśl o własnej marności. Czyż świat nie byłby prostszy, gdybyście potrafili spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie:
- Tak, rzucił mnie, bo nie spełniam jego wymagań. Może na początku byłam fajna, ale potem okazało się, że mam więcej wad niż zalet. Nie jestem odpowiednią partnerką dla niego. Co mam robić? Dac mu spokój. Jeśli on może żyć beze mnie, to ja jestem na tyle silna, aby żyć bez niego. Żaden kutas nie będzie miał kontroli nad moimi uczuciami.
Powyższe dotyczy w równym stopniu kobiet co mężczyzn, mnie po prostu łatwiej pisać to z pozycji faceta, mimo że siusiam na siedząco, a w torebce noszę podpaski.
Jedna z kominkowych mądrości, którą mam nadzieje, znacie na pamięć brzmi: nigdy nie zakochuj się w kimś, kto został dwukrotnie rzucony przez partnera.
Odpowiedź jest prosta - raz można być olanym i o niczym to nie świadczy. Czasami po prostu trafia się na jakiegoś mięczaka, który ucieka od kobiety, bo ta nie może zaakceptować smrodu z jego dupy. Ale być rzuconym dwa razy, oj, tu zaczyna się duży problem.
Nie chciałbym być z kobietą, która dla dwóch facetów okazała się nic nie warta. Jakie miałbym wtedy mniemanie o sobie? Że biorę resztki? Takie kobiety nie reprezentują sobą więcej niż zjechana dmuchana lalka i gdybym miał wybór, wybrałbym lalę, bo jest tańsza w użytkowaniu, nie udaje orgazmów i tylko censored, bo zawsze wypluwa.
Podobnież sprawa ma się - i tu ukłon w stronę kobiet - gdy na swojej drodze spotykacie faceta bełkoczącego mniej więcej tak:
- Boję się wchodzić w związki, zostałem zraniony przez kobietę; nie wiem czy potrafię kogoś jeszcze pokochać; żadna mnie nie chce (jakbym siebie słyszał - przyp. Kominek).
Tacy faceci mają w sobie tyle męskości co matka Andrzeja - Zenobia (lat 49, od piętnastego roku życia na menopauzie).
Wracając do tematu, ilekroć ktoś was rzuca, starajcie się zrozumieć, że to wy jesteście tym gorszym towarem. Nawet nie próbujcie wmawiać sobie, że on jest dupkiem i na was nie zasługuje. Nie, to tak nie działa.
Analogicznie sprawa ma się do kwestii zdrady. Głupiutkie kobiety rzucają kalumnie na swoich niewiernych partnerów, a do głowy im nie przychodzi, że same w sobie są przyczyną zdrady. Praktycznie zawsze tak jest.
Młode kobiety, bo do nich pisana jest ta notka (stare niech zdychają) mogą się ustrzec przez związkami z góry skazanymi na niepowodzenie, ale zazwyczaj tego nie robią. Mało tego, świadomie wpieprzają się do łóżka nieudacznika mając naiwną nadzieję, że tym razem okaże się miłością życia.
Do grona nieudaczników (i analogicznie - nieudacznic) zaliczam:
1. Facetów po trzydziestce.
Po ostatniej notce pytaliście dlaczego. Nie chciało mi się was ganić za nieczytanie starych notek, więc się powtórzę. Facet po trzydziestce jest albo podrywaczem albo nieudacznikiem. Jeden i drugi typ dobrze nie rokuje. Nie ma normalnych facetów w tym wieku, oni mają za soba wiele nieudanych związków, a to już samo w sobie powinno dać ci do myślenia. Kobiety jednak wolą myśleć, że to jego partnerki były głupie i nie doceniły waszego ogiera. O naiwności!
2. Facetów dwukrotnie rzuconych przez kobiety.
Bez komentarza.
3. Facetów, którzy nie czytają.
To bardzo ważne. Ja zawsze na to patrzę. Jeśli laska nie czyta książek (obojętnie jakich, choćby i poradników domowych) i w dodatku ma problemy z pisaniem zdań złożonych (co widać po większości waszych komentarzy) to z miejsca jest klasyfikowana do działu "Na jedną noc, a może mniej".
4. Faceci żonaci.
Skur.wielem samym w sobie jest człowiek, który zdradza własną żonę, a kobieta, która jest jego kochanką ma niskie mniemanie o sobie. Tak fajnie jest być z dupkiem? Poza tym jest ogólnie znaną regułą, że tacy faceci mają mało wykształcony intelekt i kompletnie nie znają się na robieniu minety.
I tu przy okazji taka ciekawostka dla Panów - jeśli kobieta wam mówi, że nie przepada za minetą, że nie musicie tego robić i lepiej zajmijcie się rżnięciem, to znaczy, że lubi minetę ale wasze umiejętności nie są godne jej cipki.
5. A także: mający wykształcenie średnie i nie student, mieszkający z matką, poeta, murzyn, rudy.
Oczywiście możecie powiększyć ten spis opisując własne doświadczenia.
Drogie kobiety, jeśli jesteście aktualnie w związku z nieudacznikiem, nie traćcie czasu, młodości i skończcie poniżać się przed samą sobą. Po prostu go zostawcie, nawet za cenę samotności, która bywa o wiele przyjemniejsza niż zapach męskiej cipki.
![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)
Co jakiś czas piszą do mnie osoby porzucane przez swoich partnerów. Pytając o rady, zadają wciąż te same pytania:
"Dlaczego?".
"Jak on mógł to zrobić?".
"Co ja mam teraz robić?".
Zadziwiające jak wielkie mamy mniemanie o sobie, że nawet w obliczu kopnięcia nas w dupę, oddalamy od siebie myśl o własnej marności. Czyż świat nie byłby prostszy, gdybyście potrafili spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie:
- Tak, rzucił mnie, bo nie spełniam jego wymagań. Może na początku byłam fajna, ale potem okazało się, że mam więcej wad niż zalet. Nie jestem odpowiednią partnerką dla niego. Co mam robić? Dac mu spokój. Jeśli on może żyć beze mnie, to ja jestem na tyle silna, aby żyć bez niego. Żaden kutas nie będzie miał kontroli nad moimi uczuciami.
Powyższe dotyczy w równym stopniu kobiet co mężczyzn, mnie po prostu łatwiej pisać to z pozycji faceta, mimo że siusiam na siedząco, a w torebce noszę podpaski.
Jedna z kominkowych mądrości, którą mam nadzieje, znacie na pamięć brzmi: nigdy nie zakochuj się w kimś, kto został dwukrotnie rzucony przez partnera.
Odpowiedź jest prosta - raz można być olanym i o niczym to nie świadczy. Czasami po prostu trafia się na jakiegoś mięczaka, który ucieka od kobiety, bo ta nie może zaakceptować smrodu z jego dupy. Ale być rzuconym dwa razy, oj, tu zaczyna się duży problem.
Nie chciałbym być z kobietą, która dla dwóch facetów okazała się nic nie warta. Jakie miałbym wtedy mniemanie o sobie? Że biorę resztki? Takie kobiety nie reprezentują sobą więcej niż zjechana dmuchana lalka i gdybym miał wybór, wybrałbym lalę, bo jest tańsza w użytkowaniu, nie udaje orgazmów i tylko censored, bo zawsze wypluwa.
Podobnież sprawa ma się - i tu ukłon w stronę kobiet - gdy na swojej drodze spotykacie faceta bełkoczącego mniej więcej tak:
- Boję się wchodzić w związki, zostałem zraniony przez kobietę; nie wiem czy potrafię kogoś jeszcze pokochać; żadna mnie nie chce (jakbym siebie słyszał - przyp. Kominek).
Tacy faceci mają w sobie tyle męskości co matka Andrzeja - Zenobia (lat 49, od piętnastego roku życia na menopauzie).
Wracając do tematu, ilekroć ktoś was rzuca, starajcie się zrozumieć, że to wy jesteście tym gorszym towarem. Nawet nie próbujcie wmawiać sobie, że on jest dupkiem i na was nie zasługuje. Nie, to tak nie działa.
Analogicznie sprawa ma się do kwestii zdrady. Głupiutkie kobiety rzucają kalumnie na swoich niewiernych partnerów, a do głowy im nie przychodzi, że same w sobie są przyczyną zdrady. Praktycznie zawsze tak jest.
Młode kobiety, bo do nich pisana jest ta notka (stare niech zdychają) mogą się ustrzec przez związkami z góry skazanymi na niepowodzenie, ale zazwyczaj tego nie robią. Mało tego, świadomie wpieprzają się do łóżka nieudacznika mając naiwną nadzieję, że tym razem okaże się miłością życia.
Do grona nieudaczników (i analogicznie - nieudacznic) zaliczam:
1. Facetów po trzydziestce.
Po ostatniej notce pytaliście dlaczego. Nie chciało mi się was ganić za nieczytanie starych notek, więc się powtórzę. Facet po trzydziestce jest albo podrywaczem albo nieudacznikiem. Jeden i drugi typ dobrze nie rokuje. Nie ma normalnych facetów w tym wieku, oni mają za soba wiele nieudanych związków, a to już samo w sobie powinno dać ci do myślenia. Kobiety jednak wolą myśleć, że to jego partnerki były głupie i nie doceniły waszego ogiera. O naiwności!
2. Facetów dwukrotnie rzuconych przez kobiety.
Bez komentarza.
3. Facetów, którzy nie czytają.
To bardzo ważne. Ja zawsze na to patrzę. Jeśli laska nie czyta książek (obojętnie jakich, choćby i poradników domowych) i w dodatku ma problemy z pisaniem zdań złożonych (co widać po większości waszych komentarzy) to z miejsca jest klasyfikowana do działu "Na jedną noc, a może mniej".
4. Faceci żonaci.
Skur.wielem samym w sobie jest człowiek, który zdradza własną żonę, a kobieta, która jest jego kochanką ma niskie mniemanie o sobie. Tak fajnie jest być z dupkiem? Poza tym jest ogólnie znaną regułą, że tacy faceci mają mało wykształcony intelekt i kompletnie nie znają się na robieniu minety.
I tu przy okazji taka ciekawostka dla Panów - jeśli kobieta wam mówi, że nie przepada za minetą, że nie musicie tego robić i lepiej zajmijcie się rżnięciem, to znaczy, że lubi minetę ale wasze umiejętności nie są godne jej cipki.
5. A także: mający wykształcenie średnie i nie student, mieszkający z matką, poeta, murzyn, rudy.
Oczywiście możecie powiększyć ten spis opisując własne doświadczenia.
Drogie kobiety, jeśli jesteście aktualnie w związku z nieudacznikiem, nie traćcie czasu, młodości i skończcie poniżać się przed samą sobą. Po prostu go zostawcie, nawet za cenę samotności, która bywa o wiele przyjemniejsza niż zapach męskiej cipki.
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 462 gości